Kazuhiro
No niestety, Kwarce nie oferowały tego typu obsługi. Zamiast tego pisklę zostało oślepione jasnym błyskiem światła i znalazło się na brzegu rzeki. Tak zasadzie to wszystko zanim, jak i za rzeką, zasnute było jasną mgiełką. I tak to go zresztą nie powinno interesować. W głowie skądś miał… Inne informacje. No bo w końcu nie został tu przeniesiony bez powodu, prawda? We łbie miał obrazy pewnych bardzo konkretnych przedmiotów. Jakaś dziwna drewniana skrzynia, kamień mieniący się kolorami tęczy, małża o konkretnym kolorze i tym podobne rzeczy. Musiał za nimi zanurkować i je znaleźć. Na szczęście dla niego nurt rzeki był niezwykle leniwy i powolny, więc nie powinien mieć problemu z nurkowaniem i szukaniem skarbów. No i miał do tego skrzela, więc wszystko dobrze i idealnie się składało!
Kiedy pierwszy raz wskoczył do wody, odkrył, że znajduje się tu mnóstwo różnych rzeczy. Cała rzeka upstrzona była czy to różnymi świecidełkami, czy po prostu gratami i ciężkimi do zidentyfikowania przedmiotami. Nawet nie widział dna… A i tak kilka przedmiotów była do czegoś uwiązana i sobie tak dryfowała, chcąc wypłynąć na powierzchnię. No, to będzie się musiał naszukać i nagrzebać za tymi przedmiotami.
Ten mieniący się kamień wypatrzył gdzieś na dnie, poszukując kolorów, którymi ten emanował. Nie było to łatwe, ale też nie jakoś niemożliwe. Dał radę znaleźć czego szukał, zanurkował, pochwycił zdobycz w łapę i wyrzucił ją na brzeg. Podobnie w sumie poszukiwał reszty przedmiotów. Rozglądał się za nimi(część z nich miała kilka kopii, które różniły się szczegółami, które samiec musiał rozróżnić) i wysyłał je na brzeg. Kiedy wynurzył się, trzymając ostatni przedmiot, małżę, został oślepiony i przeniesiony do zupełnie innego miejsca. Tym razem były to podwodne jaskinie. Eh… A i rzeczy, których szukał też były nieco inne. Część wydawała się być lepiej przystosowana do okolicy, żeby ciężej ją było znaleźć, a cześć rzucała się w oczy, ale zapewne miała mnóstwo wiernych kopii z różnymi defektami. Eh.
Nie wiedział ile już takich podmorskich miejsc zwiedził, ale trochę ich było. Nigdy nie wracał do poprzednich lokacji, tak samo przedmioty z rzadka się powtarzały. Głównie musiał polegać na swoim wzroku, czasem to też musiał odnajdywać ryby, które albo poruszały się niechętnie, albo pływały w wieloosobnikowych ławicach.
Ale w końcu, po którymś wynurzeniu się na powierzchnię, po którymś błysku, znowu znalazł się przed Kwarcem. Suchy. A po kupce mięsa nie został nawet ślad.
Froora
To może jasny błysk kwarcu nieco samicę pobudzi? Kamień błysnął oślepiającym światłem, przenosząc samicę w zupełnie inne miejsce. Trafiła w sam środek lasu, nocą, sama. Może pora dnia ma dla kamieni znaczenie? Mniejsza o to… Co tu robiła i jakie było jej zadanie? Ano miała się najzwyczajniej w świecie stąd wydostać. No bo ten las nie był zwyczajny, leśny labirynt chyba lepiej opisałoby miejsce, w którym się znalazła. Otoczona była ścianą z drzew, krzewów, liści i gałęzi. Ciężko byłoby jej się przecisnąć… Na szczęście było tutaj jedno, wręcz zapraszające samicę wyjście! Nawet dostrzegła tam niewielki punkt światła, który się przemieścił. Smoczyca szybko zanim pobiegła, póki nie zgubiła go z oc… Oh. Nie widziała go. A, nie, chwila, czy tam między drzewami coś się poruszyło? Coś zamigotało? Musiała nieco wytężyć wzrok… Podeszła bliżej, usłyszała nagły szelest, który kierował się w lewo. Rozejrzała się widząc jeszcze drugą drogę, aaaaale chyba wolała pójść za tamtym hałasem. Dotarła do kolejnego rozwidlenia i akurat tak się szczęśliwie złożyło, że chmury na niebie się przerzedziły i oświetliły ziemię przed nią. Co prawda najpierw samiczka nie bardzo wiedziała po co. Dotarła do kolejnego rozwidlenia i zaczęła szukać następnych wskazówek. W końcu wcześniej to światło, a teraz szelest, w miarę ją prowadziły. W końcu znalazła ślady na ziemi prowadzące w konkretnym kierunku. No i udało jej się opuścić ten straszny las! Jaka była nagroda? Kolejny błysk światła!
Na powrót znalazła się w ciemnym lesie. Tym razem wszystko wyglądało inaczej, a i ścieżek było nieco więcej. Ugh. Na szczęście nie była zostawiona sama! Szybko usłyszała szelest, tylko… Musiała się nieco bardziej wsłuchać, żeby nie zabłądzić i dobrze trafić. Nie było to łatwe, przystawała, nasłuchiwała, a czasem jak jej światło księżyca pozwalało, to nawet próbowała wypatrzyć stworzenia, które chciało jej pomóc się wydostać.
No i tak wyglądały jej ćwiczenia. Wydostawała się co i rusz z lasu w środku nocy, przy pomocy i towarzystwie różnych leśnych żyjątek. To widziała jakieś ślady, to musiała nasłuchiwać w którą stronę ktoś zmierza i tak dalej.
Nie wiedziała ile minęło czasu, z ilu takich labiryntów wyszła, ale w końcu jasny błysk światła zaprowadził ją z powrotem przed Kwarc. Pora dnia się nie zmieniła, jedyne co, to nie widziała swoich kamieni.
Lilia Wodna
No i proszę bardzo, jasny błysk światła pojawił się jak na zawołanie! Samica została przeniesiona na polanę pełną najróżniejszych kwiatów! Niektóre z nich miały nawet kolory, których normalnie w naturze nie widziała. Paleta barw była tak duża i losowa, że powoli bolały oczy i łeb od patrzenia się tam. A ona, wśród tej kakofonii barw musiała znaleźć jeden, bardzo konkretny kwiat i kamień. Każde o określonym kolorze. Musiała wypatrzyć je wzrokiem, a potem zerwać, bądź podnieść z ziemi. Ehhh… Chyba dostanie od tego bólów głowy… No nic, przysiadła na skraju polanki i rozpoczęła poszukiwania, przeczesując wzrokiem morze kwiatów, bardzo, bardzo powoli. Jej wzrok analizował każdy pojedynczy kwiat, mając we łbie ten, który musi znaleźć. Nie wiedziała ile już tak ślęczała, ale w końcu, udało jej się dostrzec ten kolor, którego potrzebowała! Podbiegła szybko, nie spuszczając rośliny z oczu i zerwała ją! Pozostał jeszcze kamień, chooociaż on powinien być łatwiejszy… O, proszę, faktycznie. Wróciła do przeczesywania pozostałej części łąki i w jej oczy uderzyło odbite światło. Nawet wiedziała skąd ten blask pochodzi! Kiedy podeszła i dotknęła łapą kamienia, została oślepiona, tym razem znalazła się naaaaa pustyni! Spokojnie, to magiczna pustynia, słońce nie grzało, więc mogła tu posiedzieć ile będzie trzeba! Bo i tak najważniejszy był wszędobylski piasek! Znowu musiała rozglądać się za przedmiotami, tylko tym razem interesowały ją niewielkie ich fragmenty, wystające poza wspomniany piasek. Były to różne kamienie, albo większe przedmioty, jak figurki.
No i tak wyglądał cały trening. Samica była przenoszona z miejsca na miejsce, często musiała posługiwać się swoim wzrokiem i wypatrywać tego typu drobnych różnic i uchyleń od normy.
Nie wiedziała ile już minęło czasu, ile miejsc zwiedziła(czasem się powtarzały), ale w końcu na powrót znalazła się przed Kwarcem. Dzięki swojemu nowemu, lepszemu wzrokowi mogła z łatwością dostrzec, że po jej zapłacie nie został nawet ślad! Nawet nie widziała jakiegokolwiek śladu bytności mięsa, zupełnie jakby go tu nigdy nie było…
Jedwabista Łuska
Kwarc odpowiedział na prośbę jasnym błyskiem światła. Oślepiona samica została przeniesiona na polankę! Niestety, nie była tu sama, bo towarzyszył jej ryś! Niestety, zwierzę obnażyło swoje kły na widok intruza, a jego piersi wydobył się cichy warkot. Na szczęście Tanka była w stanie zareagować na to instynktownie, napuszyła się, zwiększając swój rozmiar, sama odpowiedziała obnażeniem kłów i cichym warkotem ze swojej strony. Zwierzę zatrzymało się w miejscu, a kiedy Tanka wykonała ruch w jego stronę, po rysiu nie było już śladu. Błysnęło jasne światło, a samica znowu znalazła się na tej samej polance. Tym razem naprzeciw niej stanęła para rysi, które ochoczo ruszyły w jej stronę. Tanka powtórzyła ten sam manewr co ostatnio, napuszyła się, wyprostowała się i warknęła na zwierzęta. Tym razem to ich nie zatrzymało… No cóż, w takim razie ryk na pewno załatwi sprawę. Ryknęła ile sił w płucach, patrząc na zwierzęta drapieżnie. Te zwolniły kroku i zaczęły się zastanawiać, czy chcą w ogóle próbować. Kolejny ryk i krok do przodu uzmysłowił im, że ich ofiara się nie boi i czmychnęły stąd prędko. Tankę oślepił kolejny błysk.
I tak sobie odstraszała te zwierzęta, zawsze były one inne, czasem były same, czasem chodziły dwójkami. Samica prezentowała im swoją pewność siebie i drapieżną stronę, czym skutecznie je przepłaszała.
W końcu na powrót znalazła się przed Kwarcem, a po zapłacie nie został nawet ślad.
Łasy Kolec
Kwarc błysnął jasnym światłem, przenosząc samca w sam środek lasu. Jakie tym razem czekało go zadanie? Ano, w sumie, to sam musiał sobie zorganizować zabawę. Najpierw musiał znaleźć i oswoić kilka zwierząt. Były to na przykład, małe niedźwiadki, lisy, albo inne mniejsze zwierzątka. Spacerował więc chwilkę bez celu, aż nie natknął się na ślady łap. Jeden osobnik, zmierzał w określonym kierunku. Culli mógł nawet wyczuć zapas osobnika, a po czasie dostrzec kawałki rudego futra zaczepione i gałęzie! Nie minęło dużo czasu, a ten znalazł liska, który już był gotów odskoczyć i uciec. Culli miał mało czasu na reakcję. Szybko położył się na ziemi, żeby jako tako zrównać się wzrostowo z liskiem. Nie wydawał przy tym żadnych odgłosów i czekał aż zwierzątko do niego podejdzie i jako tako oswoi się z jego obecnością i zapachem. Starał się nie wyglądać groźnie, skrzydła miał dociśnięte, a ogon leżał za nim luźno.
Samiec postąpił podobnie z pozostałymi zwierzętami, gromadząc w ten sposób łącznie trzy lisy, dwa niedźwiadki, borsuka oraz żbika. Kiedy oswoił ostatnie zwierzę, te natychmiast gdzieś czmychnęły, każde w inną stronę. No cóż, najwyraźniej musi je odszukać jeszcze raz, choć tym razem zwierzęta ukryły się nieco lepiej. Ciężej było dostrzec ich ślady łap, futro, albo chociażby zapach. Musiał się bardziej wysilać. Czasem, kiedy zbliżał się do kryjówki któregoś z nich słyszał szelest i zwierzę zmieniało swoją kryjówkę, a przynajmniej próbowało.
Powoli je odnajdywał, wysilając się bardziej, szukając ukrytych wskazówek dochodził do sedna, a kiedy odnalazł ostatniego uciekiniera, został znowu oślepiony i cała zabawa zaczynała się odnowa. Różniły się zwierzęta i miejsce.
I tak Culli bawił się w chowanego i oswajał swoich partnerów do zabawy co i rusz.
Nie wiedział ile mu minęło na tych zabawach, ale w końcu na powrót znalazł się przed Kwarcem, a po jego zapłacie nie było nawet śladu.
Kazuhiro
– 52/4 mięsa
+ Percepcja II i III
Froora
– koral, agat, szafir, cytryn, nefryt, turkus, topaz
+ Percepcja III
Lilia Wodna
– 24 mięsa
+ Percepcja II
Jedwabista Łuska
– 32/4 mięsa
+ Aparycja IV
Łasy Kolec
– 52/4 mięsa
– 5x ametyst, perła, 8/4 roślin
+ Percepcja II i III
+ Aparycja IV
Licznik słów: 1652
Jeśli Ci się spieszy z zaakceptowaniem czegoś, coś jest niejasne, chcesz coś konkretnego na Kwarcu dla fabuły albo błąd został przeze mnie gdzieś popełniony – proszę napisz forumowe PW. Staram się wchodzić chociaż 1 raz dziennie
