OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Och? Po prostu wiedział? Naprawdę było to takie łatwe? W takim razie dlaczego on nie potrafił się jeszcze określić? Może po prostu... nigdy się nad tym nie zastanawiał? Nie zdarzało mu się jeszcze dzielić smoków na kategorie dotyczące piękna i być może w tym tkwił jego błąd. Z reguły patrzył po prostu na to, czy ktoś był skory do uśmiechu czy nie. No i czy miał ochotę się bawić, oczywiście! Tym samym niekoniecznie zwracał uwagę na płeć i... Och! Ślepia rozszerzyły mu się w nagłym zrozumieniu, jakby właśnie pojął szkopuł, który do tej pory mu umykał. Ha! Jakby pomyśleć o tym w taki sposób, to naprawdę nie było w tym nic trudnego! Musiał tylko określić czy kogoś lubi czy nie, a ocenę wyglądu mógł zawsze nadrobić. Tak jak to robił teraz, przyglądając się uważnie Czajce w zgodzie z jego instrukcjami! I do jakich wniosków doszedł? Że ten istotnie miał w sobie przykuwającą wzrok urodę. A do tego we łbie gnieździły mu się niezgorsze pomysły! Oj tak! Słoneczny zdecydowanie zapunktował, udając duszka! Obejmujący przyjął bowiem, że ten nie umyka przed śmiechem, a to najbardziej cenił w smokach. Uwielbiał tych radosnych, więc i wszystkich zawsze starał się rozweselać. Z różnym skutkiem, oczywiście!– Mhm! – zamruczał potwierdzająco w odpowiedzi, posyłając Czajce uśmiech tak szeroki, że aż zmuszający go do przymknięcia ślepi. Tak, tak! Taka odpowiedź zdecydowanie była wystarczająca! Zdołała go wszak doprowadzić do własnych wniosków, które od razu przyjął za pewne. Nie sprzeczał się z nimi, czując że były właściwe.
I może nawet bardziej pociągnąłby Ślad za język, gdyby nie obrazy, które nagle zamigotały mu przed oczami. Z wrażenia aż rozwarł pysk, kiedy dookoła niego wyrosły drzewa o niespotykanych dotąd kształtach. Z wymalowanym na pysku oczarowaniem, rozglądał się na boki, jakby nie chciał, żeby umknął mu choćby najmniejszy szczegół! Nigdy bowiem nie widział takiego lasu, a ten zdecydowanie zrobił na nim wrażenie. A kiedy doszedł do tego śpiew ptaków? Obejmujący aż zachichotał krótko, wyciągając łapę ku maddarowym tworom, jakby chciał ich dotknąć. I nawet bardzo chętnie by to zrobił! Był pewien, że taka dżungla była jeszcze piękniejsza na żywo, niż ta którą widział dzięki wspomnieniom Czajki. Och, jakże wiele by dał, by kiedyś zawędrować w takie miejsce! Przejść się pod koronami tych wszystkich drzew, ćwierkać z ptakami i obserwować życie sobie podobnych, odwiedzając ich w gniazdach i szałasach! Rozmarzył się wyraźnie, chcąc jak najlepiej zapamiętać całą tę scenerię.
– Ładnie? Cudownie! Niesamowicie! – zakrzyknął w odpowiedzi, wyraźnie podekscytowany – Jest tak kolorowo, roślinność jest gęsta i te wszystkie ptaki...! A zapach? Jak pachniało? Pewnie słodko, co? W takim miejscu musieliście mieć pełno owoców! – założył, nie mając bladego pojęcia czy ma rację czy nie. Po prostu z takimi roślinami kojarzyły mu się przeróżne barwy, a to doprowadziło go właśnie do takich a nie innych wniosków – I jeszcze mieszkały tam elfy? To znaczy, że znasz ich język? – dorzucił jeszcze jedno pytanie, szczerze zainteresowany odpowiedzią. On sam wychował się bowiem wśród smoków i tylko smoków, a każda inna rasa była mu praktycznie obca. Tym samym inne kultury pozostawały dla niego tajemnicą, a przecież wiadomo, że takowe należało odkrywać!
Cała ta ekscytacja jednak powoli gdzieś umknęła, kiedy zdał sobie sprawę, że Słoneczny najwyraźniej nie zamierzał wyplątywać się z jego uścisku. On sam zaś pojął, że przytulanie obcych niosło za sobą konsekwencje, których zdecydowanie nie wziął wcześniej pod rozwagę. Czajka zdawał się bowiem wyraźnie zadowolony z sytuacji w której się znaleźli, a fakt że w żaden sposób tego nie skomentował sprawił, że ogon Obejmującego podrygiwał za nim, rozgarniając śnieg na boki. Nikomu chyba nie było do śmiechu, a to właśnie tego spodziewał się Ciirioh. Mieli się trochę poprzekamarzać, rozbawieni swoimi mianami, ale to... To było coś innego. Coś zdecydowanie odmiennego od przytulania rodziny i nawet on z tym swoim lekkodusznym podejściem zdołał dostrzec różnicę. Tym samym jego myśli podryfowały do poprzedniego tematu, nakazując mu jego ponowne rozważenie. Nie puszczał jednak Słonecznego, samemu również czerpiąc przyjemność z takiej bliskości. Po chwili ciszy ułożył nawet łeb na czubku głowy Czajki, mierzwiąc oddechem wyrastające tam pióra. Uśmiechnął się wówczas łobuzersko, korzystając w ten sposób z wyraźnej różnicy w ich wzroście. Milczał tak jeszcze chwilę, jakby rozważał czy warto było przerywać ciszę. Ostatecznie nie mógł się jednak powstrzymać. Nigdy nie był cierpliwy, a ciekawość wręcz go zżerała, dlatego przesunął nieco pysk ku miejscu, w którym powinno znajdować się ucho jego rozmówcy.
– A ja? Pociągam Cię, Czajko? – mruknął, podkreślając wyraźnie użyte wcześniej przez samca słowo. Rozbawienie zaś nie zniknęło z jego głosu. Albo przynajmniej niezupełnie. Przerodziło się w jego inną formę, która nadała jego słowom głębokiego tonu.
Ślad Chmur