Akanth

Miejsce, gdzie smoki zwracają się do sil wyższych.
Erycal
Bóg
Bóg
Posty: 77
Rejestracja: 11 lis 2021, 17:48

Post autor: Erycal »

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

W cierpliwości młodej Ognistej było coś godnego podziwu. Mimo wątpliwości, przekonywała samą siebie iż dostateczne zaufanie w boską dobroć pozwoli jej go zrozumieć. Kto wie, być może w jej podejściu kryła się jakaś racja, choć użyteczność i skalę tego zjawiska musiała już ocenić samodzielnie. Erycal nie odpowiadał na jej pytania, a jego ledwie wyczuwalna energia zdawała się również gdzieś umykać. Czy mogło być tak jak myślała? Czy uraziła go swoją natarczywością?
Jeden z muchomorów zdobiących samą krawędź piedestału zachwiał się nagle i jakby pozbawiony korzeni, runął na ziemię. Żaden inny grzyb nie wyglądał na poruszony, a i ten mimo nagłej ucieczki od swych pobratymców, wydawał się normalny. A przynajmniej na tyle, na ile grzyb wyrastający z kamienia mógł być.

Licznik słów: 119
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
Odpowiedziała jej cisza. W tym miejscu była ona powszechna, jednakże gorzej było, gdy pojawiała się w momencie, gdy nie była pożądana. Młódka czekała jednak cierpliwie na chłodne słowa, jakie niekiedy bóg do niej kierował. Nic takiego jednak nie miało tym razem miejsca, a ona pozostała z niczym. Zacisnęła wargi, myśląc. Jeżeli Patron karał ją za coś w ten sposób, zechciała dowiedzieć się, czego ukaranie miałoby być następstwem. Jeżeli faktycznie chodziło o przychodzenie przedeń z sprawami tak naprawdę dla boga błahymi, mogłaby spróbować zaprzestać. Jeżeli tymczasowy brak możliwości odwiedzin, mogła poprawić swą regularność. Jeżeli natomiast o coś jeszcze innego, co nie przychodziło jej do łba – była niemalże pewna, iż podjęłaby się próby poprawy. Niestety, bóg zamilkł, a nawet zdawał się oddalać od pierzastej sylwetki i własnego piedestału – w każdym kierunku, jak najdalej. Przenikając przez ściany groty, grunt, trawy. Rozpływając się ostatecznie i zanikając. Uciekała od niej, a ona nie wiedziała, w jaki sposób mogłaby zatrzymać Patrona i sprawić, by na nowo zechciał z nią rozmawiać.

Przez tę chwilę, wizja całkowitej samotności wydała się przerażająca. Coś skręciło Kleryczkę wewnątrz na myśl, że miałaby podjąć się szukania innej przyjaźni, nawet, jeżeli jednostronnej. Nie z wygody czy skrytego, wewnętrznego lenistwa – zdołała się bowiem na tyle przywiązać do odwiedzin bóstwa, podejmowania się opowieści o minionych księżycach i czasem także otrzymywania odpowiedzi, że ciężko byłoby przerwać to wszystko. Kontakty z Erycalem utrudniał jej także fakt, że ten nie ujawniał swej cielesnej postaci przed oczyma Szklistej – nie mogła więc być pewna tego, że jeszcze tutaj jest, a także jak reaguje na jej słowa i czyny. Gorzko pocieszający był jednak fakt, że nie miała pewności o widoczności emocji nawet wtedy, gdyby bóg przed nią stanął.

Jeden z grzybów zachwiał się, a pusty dźwięk, jaki spowodowany był jego upadkiem, w innych okolicznościach może nawet odrobinę zabawny, obił się lekkim echem – nawet, jeżeli był zupełnie cichy. Akanth westchnęła ponownie ostrożnie wyciągając ku niemu łapę, tak, jak wtedy. Uniosłaby go do siebie i pochwyciła także w palce drugiej kończyny, przyglądając się czerwonemu kapeluszowi, delikatnie gładząc trzon muchomora.
Proszę, Erycalu. – zaczęła, a niepewność biła od niej na wiele ogonów. Nawet ciężko było jej skierować spojrzenie z powrotem na piedestał, toteż mówiła z tęczówkami utkwionymi w obiekcie trzymanym w łapach. – Przepraszam, jeżeli czymś Cię uraziłam. Chciałabym tylko wiedzieć... Co jest nie tak?

Kolejne pytanie. Ciężko było jej odejść bez faktycznej odpowiedzi, wskazówki od boga. Wciąż traktowała to po części jak dialog z równym sobie smokiem – smokiem z względnie normalnymi emocjami, odczuciami, zachowaniem. Nie chciała mówić do boskiej energii i czynionych przez nią cudów – chciała mówić z silną jednostką, która za tym stała, jak gdyby zupełnie ignorując fakt, że Erycal był istotą od niej wyższą. Nie tylko w fizycznej postaci.

Licznik słów: 456
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Erycal
Bóg
Bóg
Posty: 77
Rejestracja: 11 lis 2021, 17:48

Post autor: Erycal »
Pożerający Akanth niepokój zdawał się pasować do ogólnej atmosfery piedestału. Chłód potęgował aurę osamotnienia, które doskwierało jej coraz mocniej, z każdym następnym uderzeniem serca. Czy młodzieńczy smutek wystarczył, aby przełamać odległą naturę Erycala? Najwyraźniej Ognista pragnęła przekonać się o tym za wszelką cenę. Pytanie tylko czy tu i teraz wystarczyło.
Grzyb który trzymała zdawał się dobrze leżeć w jej łapach. Było to trudne do opisania wrażenie, ale coś w podświadomości podpowiadało, iż powinien do niej należeć. Jeśli myśl ta byłaby dla niej zbyt nienaturalna, zbyt obca by pojawić się samoistnie, pojęłaby że to właśnie Erycal subtelnie dotyka jej jaźni.

+ muchomor Erycala

Licznik słów: 102
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
Stopniowo narastające poczucie osamotnienia było dla Kleryczki okropnym doświadczeniem. Dwukrotnie straciła rodziców – wpierw tych, którzy porzucili jajo, a kolejno Moraxa, który przygarnął rajskie pisklę, podejmując się wychowania go, jednakże tego nie dokonując. Pozostawili ją samej sobie, zdaną na łaskę napotykanych na swej drodze trudności, a także pozostałych smoków, z jakimi przyjdzie jej się w życiu mierzyć. Teraz odejść miał także Erycal? Kolejna z najważniejszych dla niej person? Wspomniała raz jeszcze słowa Strażnika. Nie wiedziała, co się działo i czym zawiniła, a zgodnie ze słowami Proroka, na ból ciężko jest zasłużyć – dlaczego więc bolało? Kłucie głęboko, w klatce piersiowej, spotęgowane przez, po raz pierwszy, nieprzyjemny chłód spod piedestału, dawało o sobie znać także wtedy, gdy z rezygnacją Szklista opuściła łeb i przymknęła ślepia. Nawet nie była w stanie stwierdzić, kiedy bóg stał się dla niej tak ważny – choć sam aspekt ten wydawał się wręcz irracjonalny. Nie prowadzili nigdy dłuższego dialogu, a smoczyca nigdy nawet boga jako takiego nie zobaczyła na własne ślepia. Przywiązała się jednak do samej jego wyczuwalnej obecności, tego, że był. Jak nikt dla niej nigdy, był prawdziwie.

Milczała, trwając tak chwilę, starając się zignorować pieczenie spowodowane cisnącymi się do kącików ślepi łzami. Czasem wolałaby nie być Szklistą, której oczy szklą się przy każdej możliwej okazji. Uwagę samicy zwrócił jednakże pasujący do jej łap grzyb, który nawoływał wręcz, aby tym razem go ze sobą zabrała. Omiotła muchomora spojrzeniem, wcześniej rozchylając powieki, po czym wydała z siebie ciche westchnięcie. Najostrożniej jak tylko mogła, wsunęła grzyba do skórzanej sakwy, za sprawą poczucia boskiej energii, jaka szturchała ją w tej kwestii. Choć prawdę mówiąc, Kleryczka nie była co do tego pewna. Może to jej własny umysł zaczyna już płatać jej figle?
Odwiedzę Cię jeszcze, jeżeli nie masz nic przeciwko. – cichy głos rozległ się ponownie przed piedestałem, choć znowuż dygotał, okazując tym samym całą niepewność, jaka tliła się wewnątrz ciała otulonego pierzem. Ostatni raz tego dnia spojrzała na piedestał. – J-Jeśli masz, uprzedź mnie możliwie wcześniej. Nie chcę... być tu intruzem.

Czuła się, jakby rozmawiała sama ze sobą – być może za sprawą uczucia z początku. Wciąż trzymała się jej myśl, że Erycala tu nie ma – przestał kierować ku niej swą uwagę w moment, choć jeszcze chwilę temu odpowiedział jej i poinformował o obserwacji jej osoby. Niemniej, skinęła łbem z szacunkiem, po czym pożegnała się zwyczajowo i odeszła sprzed boskiego piedestału, pogrążona w myślach.

» zt.

Licznik słów: 399
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
Uzdrowicielka przybyła do świątyni jakiś czas po osobliwym zdarzeniu, jakie zaistniało na Skałach Pokoju. Upewniła się, że nikogo nie będzie ani pod piedestałem roniącej ciemne łzy Lahae, ani w pozostałych częściach, jakie składały się na świątynną całość. Wylądowała niemalże z nienaganną gracją, jaka zazwyczaj ją cechowała, by dalej szybkim truchtem udać się pod znany sobie piedestał. Z przykrością kierowała swe spojrzenie ku pomnikowi płaczącej boginki, zaraz odwracając wzrok w drugą stronę, niezdatna do zbyt długiej obserwacji wywołującego smutek zjawiska, kierując się ku znanemu sobie miejscu. Ze zdziwieniem przyjęła pojawienie się kamiennych posągów niemalże wszystkich bogów, wykluczając nieliczne z piedestałów, jakie pozostały puste. Jednym z niezajętych przez pomnik miejsc był piedestał boga uzdrowień, do którego po raz kolejny Impresja postanowiła się udać.

Odkąd na zewnątrz zapadł półmrok, było tutaj jeszcze ciemniej, aniżeli wcześniej. Akanth sięgnęła do źródła maddary, by przywołać do życia niewielki twór, do złudzenia przypominający świetlika. Zdawał się on być jednakże zdecydowanie bardziej jaskrawy od rzeczywistych owadów, rozświetlając odrobinę ciemność, jaka tu panowała. Rajska... odrobinę się jej bała, choć wola porozmawiania z bogiem okazała się przekonać smoczycę do tego, by przejść przez okalający zewnętrzny świat mrok. Pora także nie działała na korzyść pierzastej. Niemniej, tuż po tym, jak mogła zobaczyć piedestał, zbliżyła się do niego ostrożnie, siadając tuż przed nim i pogładziła delikatnie kamienną powierzchnię, melancholijnie wodząc prawą łapą w obie strony. Dopiero po chwili zaprzestała czynności, pozostawiając kończynę w jednym miejscu, niezbyt mocno napierającą na piedestał. To nie mogło równać się trzymaniu za łapy bądź jakiemukolwiek fizycznemu kontaktowi, jednak Impresji wystarczyło to w zupełności. Zmrużyła nieznacznie ślepia, szukając odpowiednich słów, jakimi winna była rozpocząć. Serce łomotało w drobnej, okrytej pierzem klatce piersiowej, gdy ogólne zmartwienie przerodziło się w niepokój, a przede wszystkim lęk przed utratą. Wszak uzdrowicielka ze zdumieniem przyjęła fakt, iż piedestał Erycala pozbawiony był swego pomnika. Nikt nigdy nie opowiedział jej o tym, że nie powinno ich tutaj być, co świadczyć miało o możliwości ukazania się bogów we własnej osobie. Jej myśli zakłócił strach o niemożność nawiązania kontaktu z tym, na kim jej zależało.

Erycalu, wiem, że... Ty p-pewnie też gniewasz się na smoki przez to, co się wydarzyło. – zaczęła szeptem, powstrzymując cisnące się do oczu łzy. Ślepia jej niefortunnie zaszkliły się jednak, gdy podbródek smoczycy drżał na równi z jej cichym głosem, roznoszącym się nieznacznie po świątynnym segmencie. Tak bardzo rajska obawiała się, że nie jest już słuchana, a mówi jedynie do chłodnego kamienia, jaki miała pod łapą. Pogłaskała piedestał ponownie, drżąc odrobinę. Zaćmienie spowodowało, że temperatura obniżyła się, a dodatkowo w miejscu tym panował nieustanny, charakterystyczny chłód. Prosiła w myślach, by drugi z objawów był znakiem obecności patrona uzdrowień. – Nie wiem, d-dlaczego nie ma tutaj Twojej podobizny, a-ale... nie znikasz nigdzie, prawda?

Niesforne łzy spływały po miękkich, kolorowych policzkach, kiedy Akanth wypowiadała te słowa. Pytanie brzmieć jednak mogło jak ukryta prośba, której w dalszym ciągu towarzyszyło gładzenie kamienia – zupełnie tak, jak gdyby miało to dodać młódce choć odrobiny otuchy. Poczucia, że bóg wciąż tutaj jest, a ona może w ten sposób, dotykając piedestału, nawiązać z nim jakikolwiek bliższy kontakt, aniżeli stercząc parę kroków dalej. Nawet nie wiedziała, czy jest to możliwe – być może poznawanie większej ilości fizycznych smoków wpływało na nią bardziej, aniżeli myślała, że wpływać będzie. Tymczasem, Ognista zebrała się do wypowiedzenia kolejnych słów, jakie ze względu na naturalną dlań nieśmiałość ciężko było jej wypowiedzieć. Przełknęła drobną gulę, jaka utkwiła w jej gardle, wywołując podobne, dławiące uczucie jak wtedy, gdy własne jej źródło zwracało się przeciwko niej, po czym odezwała się, uprzednio wzdychając cicho.

Martwię się o b-bogów, o Lahae... Bardzo chciałabym, żeby m-mogła wrócić, choć sama niewiele o tym wiem. – rozpoczęła po raz kolejny, przyciągając pierzasty ogon bliżej siebie. Opatulił on pozostałą na posadzce łapę, miękko opadając tuż przed samicą. Kolejne pociągnięcie łapą po piedestale, tak, jak gładziłaby boskie futro, gdyby była jedynie w stanie. Kolejne z wyznań smoczycy było cichsze, zupełnie tak, jakby przyszło jej z o wiele większym trudem. W innych okolicznościach zawstydziłaby się jeszcze bardziej, niemal odczuwając, jak mocno pieką skryte pod mięciutkimi piórami policzki. Teraz jednakże słowom towarzyszył uścisk wewnątrz klatki piersiowej – zupełnie tak, jak gdy jedna ze stron martwi się o odrzucenie. Bądź o to, że wyznanie przepadnie bez echa w bezgłośnej ciszy, nigdy niedostarczone przez wiatr do uszu odbiorcy. – Martwię się o Ciebie. To dziwne uczucie... a-ale nie chciałabym, żeby coś Ci się stało.

Więcej przezroczystych łez zebrało się w kącikach ślepi Akanth, by zaraz, idąc w ślady poprzedniczek, spłynąć po jej pysku, a kolejno opaść na jej klatkę piersiową. Rajska zwiększyła nacisk czarnych palców na piedestale, nie rysując go jednak niepotrzebnie, by móc jedynie oprzeć się o płytę, a druga z łap poderwała się prędko, ocierając resztki łez. Och, jak żałośnie musiała teraz brzmieć. I wyglądać.
To n-niemądre, przecież jesteś bogiem i... i wiele możesz. Ale wiedząc o tym, c-co się stało... – nie dokończyła, bowiem drżący oddech i powracający uścisk w gardle skutecznie odebrały jej mowę, pozostawiając ją roniącą łzy w ciszy. Jednym z plusów było to, iż Lahae nie pozostała tego dnia sama w świątyni, wraz ze swym bezgłośnym płaczem.

Świetlik zniknął, gdy rajska niezdolna była do utrzymania tworu przy istnieniu.
Na nowo zapadła ciemność.


» modlitwa do Erycala.

Licznik słów: 866
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Erycal
Bóg
Bóg
Posty: 77
Rejestracja: 11 lis 2021, 17:48

Post autor: Erycal »
Ciemność natomiast wypełnił chłód. Przenikliwy, nieznośny i ryjący się aż pod skórę, by wywołać dreszcze.
Nie mogła sięgnąć po maddarę. Nie tutaj, nie teraz, jakby obca moc ścisnęła jej źródło między lodowate szpony i nie zamierzała go wypuścić. Gardło zatem zabolało najbardziej, a z jej pyska, przy każdym oddechu wydostawała się chmura mroźnego powietrza.
Czyżby gniew boski, któremu winna była przede wszystkim jedna Ziemista, mógł dotknąć także zupełnie niewinnej, oddanej Erycalowi smoczycy? Niewątpliwie mogła przestraszyć się, że właśnie tak było, gdyby na takiej interakcji zakończyła się jej wizyta.
Mimo iż dyskomfort pozostał, kilka oddechów później, miała wrażenie, że znosi chłód nieco lepiej, jak gdyby była rodowitym północnym muszącym zmierzyć się z kolejną, bardzo srogą zimą.
Z krawędzi, którą dotykała Ognista wyleciała drobna iskierka, która na uderzenie serca rozświetliła niewielką przestrzeń wokół siebie. Potem kolejna, a za nią następna, aż w akompaniamencie dziesiątek skrzących się przy kamieniu światełek, na jej ślepiach wyrosły cztery, duże muchomory.
W mroku dostrzegła, jak ich kapelusze świecą łagodnie, rzucając na jej pysk czerwoną, dziwnie ocieplającą barwę.
Jakby na chwilę na całym świecie, w całym tym mroku i chłodzie znalazła się tylko ona i cztery muchomory.

Licznik słów: 189
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
Ciało okryte pierzem zadrżało znacznie bardziej, gdy chłód towarzyszący wszechobecnej czerni wzmógł się. Dreszcze zawładnęły niemalże każdym z mięśni, jakie drgały nieprzerwanie, automatycznie już, chcąc przynieść organizmowi choć odrobinę ciepła. Nie była to jednak jedyna nieprzyjemność, bo choć chłodu mogła się poniekąd spodziewać, tak bolesnego następstwa – nie. Gardło było wrażliwe, podobnież jak jego okolice, otrzymawszy już niejedną ranę wywołaną nieokiełznanym źródłem, sprawiającym wrażenie brutalnej chęci wydostania się na zewnątrz – wywlekając przy tym krtań, przełyk, rozrywając wszelkie mięśnie składające się na szyję samicy. Słowa miały moc, a te niewypowiedziane jeszcze większą – być może to one właśnie chciały za każdym razem wydostać się, korzystając z pomocy potężnej energii, jaką była smocza maddara.

Tym razem jednak uczucie to różniło się od pozyskiwanych przez Impresję ran. Ucisk był lodowaty, a choć nie ranił jej fizycznie, sprawiał ogromny dyskomfort, przede wszystkim także ból. Bezgłośny płacz został tym samym przerwany, pozostawiając jedynie łzy płynące po policzkach rajskiej. Skrzywiła się, przechylając odrobinę łeb, jak gdyby istotnie przytrzymywana przez cudze, gniewne szpony. Nie gardło jednak bolało najbardziej, wraz z pulsującym w nim, skrytym źródłem – najbardziej bolała świadomość.

Co tu robisz?
Przeszkadzasz.
Jesteś wiecznym klerykiem.
Nie potrafisz.
Nie jesteś tu potrzebna
Nikomu.
Zostawią Cię
Sa-mą.


Była nieumiejętnym klerykiem i opiekunem, który o pisklętach niewiele miał pojęcia. Jej źródło także drwiło z niej, postępując tak, jak samo zachciało. Nawet nie była już jedyną, uzdrawiającą duszą w stadzie, a Hesshe równie dobrze poradziłaby sobie bez niej obok. Przecież i tak nigdy jej nie było. Teraz odsunięta poczuła się także przez Erycala – prawdę mówiąc, po raz kolejny. Choć obecność jego odczuła wtedy, na Wzgórzu, przychodząc znowuż pod jego piedestał, spotykała się z chłodem, nie tylko w aspekcie fizycznym. Nie chciała niczego podanego na tacy, jednakże charakteryzująca ją kruchość nie pozwalała nie brać do siebie podobnych wydarzeń. Niemniej, cechowało Akanth także przywiązanie – a to mówiło, że wystarczy do boga dotrzeć, w jakiś sposób, którego jeszcze nie była świadoma. Nie mogła odejść, zostawiając relację z Erycalem, jakakolwiek by ona nie była, za sobą. To do niego przyszła, jako osamotnione pisklę w ludzkim płaszczu, przewiązanym na tyle, by utrzymał się na barwnym ciałku. Nie odepchnął jej wtedy od siebie, dlaczego robił to teraz?

Gdy uścisk nieco zmniejszył się, pozostawiając wspomnienie po bólu i tkwiące uczucie dyskomfortu, Impresja znów przetarła pysk łapą, by pozbyć się tkwiących na nim łez. Odkaszlnęła cicho chłodem, jak gdyby sam pochodził z drzemiącego w niej źródła, a w międzyczasie, oczyma wciąż załzawionymi, powiodła za iskierkami pląsającymi w ciemności. Gdy zaczęło ich przybywać, zmrużyła nieco ślepia, by w moment być w stanie dostrzec twory, jakie dobrze już znała. Tym razem jednak muchomory sprawiały wrażenie większych, a do tego odrobinę oświetlających okolicę.

Po co?
Litość?
Strach przed
ciemnością.


Może uznałaby gest ten za chęć ułatwienia jej przebywania w mroku, gdyby nie sytuacja sprzed chwili.
Teraz odebrała to jako drwiące oferowanie źródła światła, by wyrośnięte pisklę nie bało się siedzieć w świątyni.
Teraz nie wiedziała nawet, co myśleć i czuć.
Teraz pozostało jej opuścić łeb, wbijając spojrzenie w posadzkę.
Odstawiła jedną z łap na grunt, blisko siebie. Drugiej jednak nie zabrała z piedestału, niezdolna, by jakkolwiek się poza tym ruszyć. Przygryzła jedną z warg, zbyt mocno. Rdzawy posmak krwi wypełnił jej usta – wtedy też zaprzestała. Przynajmniej... trzeba było się cieszyć, że Erycal jednak wciąż tu był, prawda?
Dobrze, że jesteś. – wydusiła z siebie cicho, ochryple. Czy przyczynił się do tego płacz, czy wcześniejsze doświadczenie – nie wiadomo. Być może oba naraz. Co innego miała powiedzieć? Mógłby cisnąć nią w równoległy kąt świątyni, gdyby zechciał. Wciąż przyszłaby tutaj następnego razu, by spróbować nawiązać tę mistyczną nić porozumienia, w której możliwość istnienia wciąż nie zwątpiła. Była naiwna? Możliwe. Nieostrożna? Jak najbardziej. Ale to właśnie przed bogiem zdołała się otworzyć i przed nikim innym. To jego darzyła uczuciem, co już samo w sobie brzmiało paradoksalnie. Jeżeli była szansa, że przekona go do siebie, nie chciała teraz rezygnować. Nie, jeżeli wprost nie powie jej, by nie przychodziła więcej. Że dosyć ma jej widoku, że brzydzi go dostatecznie wizja pojawiających się tu kolorowych piór, sterczących przed piedestałem, gadających bzdury. – Przepraszam.

Za to, że tu przyszła; za zawracanie boskiego łba w czasie całego tego szalejącego chaosu; za własną nieudolność w prowadzeniu relacji; za to, że czuła się tak, jak jej teraz przyszło się czuć; za to, że w ogóle oddycha. Tak, jak zostało jej to zapowiedziane.

Świecące grzyby, z którymi została sama na świecie, nie dodały jej otuchy. Nie dały ciepła.


» zt.

Licznik słów: 743
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
Długi czas męczące uczucie trzymało się rajskiej samicy, dokądkolwiek by się nie udała. Czyniła swoją powinność z oddaniem, mimo otwierających się co rusz ran, jakie zdobiły opierzone gardło. Ranne smoki uzdrawiała tak, jak potrafiła najlepiej, w dalszym ciągu wierząc, iż to właśnie znachorstwo jest drogą, jaką powinna podążać. Wychowana pośród woni leczniczych ziół, przynoszących ukojenie pacjentom, zainteresowana tą właśnie rolą, mającą ogromne znaczenie dla stada, szczególnie w tamtej właśnie chwili, gdy była jedynym klerykiem, jaki uzdrawiał w stadzie Ognia, czuła się poniekąd ważna. Ważna przede wszystkim dla cierpiących, którzy przewinęli się przez jej łapy. Z każdym księżycem wiara we własne możliwości słabła jednak, gdy z niemalże każdym poszkodowanym wiązała się rana, zdobiąca jej gardło, nieustannie rozszarpywane przez własne źródło. Krew lała się z jej ciała, choć Impresja niewiele była w stanie zrobić z niestabilnym, rozszalałym źródłem, co rusz wydzierającym oddech z głębi jej piersi. Posoka obecna była także teraz, kiedy pierzasta wchodziła do świątyni. Rana tuż pod oparzeniem otworzyła się na nowo, powodując ściekanie krwi pomiędzy wielobarwnymi piórami, finalnie lądując na posadzce. Trafiła na moment, w którym w świątyni nie znajdował się nikt.

Nie miała sił, by udać się do kleryka i zlecić mu leczenie tak poważnych ran. Funkcjonowała ze wsparciem ziół, co jakiś czas przemywając i zabezpieczając rany odpowiednio. Nie była w stanie jednak wyleczyć jej sama, a wizyta u młodzika została przekładana przez nią na później ilekroć przypominała sobie o niej. Niemniej, udało się Akanth przywlec przed piedestał, z szumem przemykającym pomiędzy uszami i mroczkami migoczącymi przed ślepiami, które pojawiały się ilekroć gwałtowniej podniosła łeb czy przyspieszyła kroku. Z użyciem przezroczystej, wytworzonej za sprawą maddary płytki niosła coś tuż przy sobie, skupiając się jedynie na podtrzymaniu tworu i powłóczeniu osłabionymi łapami. Zajęła stałe miejsce tuż przed piedestałem patrona uzdrowień, ostrożnie zdejmując drewniane naczynie z unoszącego się w powietrzu tworu, który zniknął w tymże samym czasie. Drżące, szczupłe łapy odstawiły miseczkę przed Impresję, pomiędzy nią samą, a kamienną płytę. Schłodzony napar z mięty roztaczał po otoczeniu przyjemną woń, choć nieszczególnie intensywną. Podobnym zechciała poczęstować boga wiele księżyców temu. Przez myśl przeszło jej pytanie, czy pamiętał jeszcze tamto wydarzenie. Zreflektowała się jednak prędko, nie odzywając się jeszcze – zbierała odpowiednie słowa, by przekazać Erycalowi to, z czym pierwotnie tutaj przyszła.

Teraz jednakże, kiedy już zajęła to miejsce, uczuła się dziwnie mała. Skuliła nawet barki, a melancholijne spojrzenie utkwiła w świątynnej posadzce. Obawiała się tej wizyty gdzieś wewnątrz samej siebie, przestraszona w dalszym ciągu tym, co miało miejsce ostatnio. Być może miało to być ostatnie spotkanie uzdrowicielki z patronem?
Chcę... Ci o czymś powiedzieć. – szept brzmiał tak, jak gdyby pierzasta bliska była płaczu. W rzeczywistości może i tak było, choć najbardziej zaważył nad tym ból towarzyszący jakimkolwiek ruchom łba i szyi, nasilający się również wtedy, gdy mówiła. – Proszę, żebyś... zechciał mnie wysłuchać.

Nie dotykała piedestału. Zazwyczaj, kiedy to robiła, zamiast poczucia bliskości spotykała się z bólem i nieprzyjemnościami. Nauczyło ją to, by nie czynić tego więcej. Zamiast tego zajęła łapy kawałkiem materiału wydobytego ze skórzanej sakwy noszonej przez nią pod mniejszym, prawym skrzydłem. Licha łapa zacisnęła się ze skrawkiem na gardle uzdrowicielki, pozwalając materiałowi chłonąć posokę, gdy samica w końcu uczuła większą z kropel toczącą się w dół, ku jej piersi. Nie zwróciła nawet uwagi na chłód czarnych palców, spowodowany zapewne utratą krwi, z jaką mierzyła się od jakiegoś czasu. Zamierzała przekazać bogu wiadomość, która dławiła ją niekiedy bardziej, niźli dławiło ją własne źródło, kiedy ją atakowało.

Od dawna o tym myślałam... – zaczęła ostrożnie, z tępym spojrzeniem wlepionym w drewnianą miseczkę. Palisandrowe ślepia nie paliły się charakterystycznym, żywym brązem, pozostając przygaszone, szarawe. Akanth wzięła drżący oddech. – Jeśli k-każdemu pisany jest... ktoś bliski- partner.

Zacisnęła palce nieco mocniej.
Czuję, że Ty jesteś nim dla mnie.

» modlitwa do Erycala.

Licznik słów: 624
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Erycal
Bóg
Bóg
Posty: 77
Rejestracja: 11 lis 2021, 17:48

Post autor: Erycal »
Mimo zmieniających się warunków smoczego życia, obrośnięty grzybami piedestał zdawał się trwać zatrzymany w czasie. Atmosfera wokół pozostawała chłodna i na swój sposób wzbudzająca niepokój, co dla smoczycy, która bezpośrednio sparzyła się na promieniującej zeń, czasami bolesnej mocy było najwyraźniej równie strasznym, co przyciągającym efektem.
Trwała w znajomej ciszy, ociekając posoką, jakby dostrzegała wartość w torturowaniu samej siebie. Jej pytanie zaginęło w ogromie świątyni, tak jak słowa utonęły w mroku i zimnie.
Nie wyczuła jego zbliżającej się aury, lecz mimo to dostrzegła, jak porastające krawędź muchomory zaczynają słabnąć, jakby spuszczono zeń wszystkie składniki odżywcze. Prędzej czy później cztery egzemplarze pochyliły się do przodu i odpadły, odsłaniając niewielki fragment kamienia.
Zdawał się kusić ją, nie jedynie metaforycznie, a dosłownie wabiąc energią i łagodnie podsuniętymi skojarzeniami dotyczącymi zimnej i gładkiej faktury pod palcami. Wiedziała, że to nie jej własne myśli, choć gdyby nie była uważna, w pierwszej chwili mogłaby się nie zorientować.

Licznik słów: 150
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
Westchnęła drżąco, mrużąc jedynie ślepia. Wcześniej, gdzieś głęboko w środku kolorowej piersi, tliła się nadzieja na uzyskanie jakąkolwiek odpowiedzi. Ba, rajska nie oczekiwała zjawienia się Erycala nagle, tutaj, w tymże momencie, aby wziął ją w ramiona i wyraził tym samym chęć przystania na tę... propozycję? Nie do końca wydawało się to odpowiednim słowem. Było to zwyczajnie wyznanie z jej strony, do którego Akanth zbierała się właściwie od niejednego już księżyca, z cichym głosem podpowiadającym, że istnieje szansa na odwzajemnienie uczuć. Teraz wspomniana nadzieja wygasła jednak, gdy po przetoczeniu się przez jej gardło słów wymagających od samicy niemałego wysiłku, po raz kolejny spotkała się z ciszą. Dzwoniła w pierzastych uszach, wywołując wrażenie, jak gdyby nigdy już nie miała się skończyć. Wzdrygnęła się wraz z opadnięciem muchomorów. Nie wiedziała, czego miało to być zwiastunem. Odsłaniał piedestał, jak gdyby metaforycznie okazując Impresji kawałek siebie, czy własnym, nierozważnym pchnięciem uczuć w przód zabiła pielęgnowaną relację, do której grzyby nawiązywały?

Niemalże uczuła kamień pod łapą, zanim jeszcze ułożyła ją na piedestale. Skupiła się na tym uczuciu, nie odczuwając jednak niczego więcej poza kuszącą wizją dotknięcia chłodnej powierzchni. Choć wcześniej postanowiła nie sięgać ku niemu, teraz, gdy energia zdawała się ją przyciągać, odjęła łapę od gardła i odłożyła przyciskany dotychczas materiał na bok. Wspierając się w dalszym ciągu drugą, przednią łapą, prawą sięgnęła ku piedestałowi. Z lekkim wahaniem oparłaby ją na kamieniu, zastygając w oczekiwaniu.

Licznik słów: 229
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Erycal
Bóg
Bóg
Posty: 77
Rejestracja: 11 lis 2021, 17:48

Post autor: Erycal »
Przez parę uderzeń serca, nie wyczuła żadnej zmiany. Cisza, chłód, bicie własnego serca.
Oddech później, opuszki jej palców zapiekły od zimna, przyssane do kamienia, niczym sklejony lód. Całe jej ciało utkwiło w bezruchu, sparaliżowane boską mocą – ot tak, jakby za nic mając jej autonomię.
Największego dyskomfortu doświadczyła wokół obecnych ran. Przez chwilę miała wrażenie, że bolą ze względu na proces uzdrawiania, lecz nie mogła być dalsza od prawdy. Z każdą kolejną chwilą pojmowała, jak bardzo potęguje się punktowe doświadczanie jej własnego ciała. Jej szyja, ten jeden, raniony fragment, zdał się nagle hiperznajomy. Każde rozdarcie, poparzenie, zadrapanie, aż cztery łuski w głąb. Miała wrażenie, że słyszy krew płynącą przez drobne żyłki. Całość pulsowała łagodnie, w rytm bijącego serca, mrowiąc ją i szczypiąc jednocześnie. Czuła swój własny zapach, mięso, pióra, krew, każde przełknięcie śliny było jak nowe, niesamowite doświadczenie, jakby była jedynie maleńkim bytem, który eksploruje wszechświat, składający się z jej własnego ciała.

Wszystko urwało się bez żadnej zapowiedzi, z ogromną gwałtownością, gdy chłodna bariera energii odepchnęła kończynę smoczycy, od powierzchni piedestału. Na spodzie palców mogła dostrzec niegroźne odmrożenia. Nim zdołała przetworzyć wszystko, czego przed chwilą doznała, wokół jej łba rozbrzmiał cichy, obcy szept. Czuła wokół energię Erycala, lecz nie poznawała jego głosu. Jeszcze chłodniejszy, senniejszy niż zazwyczaj.
Ciało nie dba o siebie

Licznik słów: 213
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
Raz już doświadczyła przymarznięcia łapy do piedestału, toteż nie panikowała z tego tytułu. Ostatnim razem rajskim ślepiom ukazała się wizja, gdy wydarzenia przybrały podobnego charakteru. Samica uniżyła więc powieki, by w moment zostać uderzoną paraliżem dotykającym całego jej ciała. Tyle wystarczyło, by zasiać w pierzastej piersi nutę niepokoju, aczkolwiek uzdrowicielka nie próbowałaby z całych sił poruszyć się i oddalić od kamiennej powierzchni. Przyjęła, iż najwidoczniej tak właśnie miało być – a ona zaraz dowie się, co dalej. Wyjątkowo bolesne trzymanie się za łapy, w jej łbie zamajaczyła gorzka myśl.

Zaraz jednak było jedynie gorzej, choć nie mogła nazwać tego całkowicie nieprzyjemnym. Palące rany nie były niczym miłym, jednakże spokojny rytm, zdawać by się mogło, całego organizmu, był z jednej strony anormalnie kojący w tej sytuacji. Mała Akanth, podróżująca przez własne swoje ciało, była po części zafascynowana. Nie doświadczała czegoś podobnego w identyczny sposób, gdy używała maddary celem uzdrawiania. Tutaj wszystko było dokładne, wręcz namacalne – jakby istotnie dotykała wszystkiego ze swojego wnętrza, jednocześnie badając każdy fragment ciała z każdej perspektywy, pod każdym kątem. Metaliczny zapach krwi i jej własny, na który składały się głównie wonne olejki i lecznicze zioła, uderzyły w jej nozdrza. Doświadczenie to również było nietypowe – nie była w stanie stwierdzić, czy zapach od niej wychodzi, czy do niej dociera. Być może nic nie musiało się wykluczać?

Odepchnięcie przyjęła z zaskoczeniem, być może nawet przestrachem – wszak uspokajający puls jej organizmu, mimo dyskomfortu wywołanego wzmożeniem się odczuć spowodowanych doskwierającymi jej obrażeniami, podziałał na rozszalałe serce i przyspieszony oddech, jakim towarzyszyły także skotłowane we łbie myśli. Teraz bijący organ znów przyspieszył swoją pracę, na parę uderzeń odbierając dech pierzastej samicy. W tamtym również momencie ozwał się szept.

Co było z tym nie tak?

Głos ten nie brzmiał jak ten, który był jej znajomy. Przecież nie zapomniałaby go, prawda? Erycal nieczęsto raczył ją słowami, lecz był na tyle dlań ważny, by zapamiętała każde ze słów i barwę, jaka je okalała. Ten głos był obcy, zimny. Położyła uszy po sobie.
Ja nie... N-Nie miałam siły. – zapewne o tym wiedział. Dlaczego tylko nazwał ją... ciałem? Miała imię, mógł także zwrócić się do niej bezpośrednio. Co w ogóle miały oznaczać te słowa? Rozsądek podpowiadał jej rozczarowanie podejściem uzdrowicielki do własnego stanu, zaś głos niepewności majaczący z tyłu łba sugerował obrzydzenie fizyczną powłoką jej osoby, zaniedbanej bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Jedynie stłamszony krzyk serca mówił o wyrażanej w ten sposób trosce, nawet, jeżeli było to nietypowe wyznanie kogoś martwiącego się.

Co miał na myśli?
Jak podchodził do tej relacji?
I, na bogów, dlaczego mówił w ten sposób?


Mam... na imię Akanth. – wydusiła z siebie ciszej, niemalże piskliwie, bez krztyny pretensji czy wyrzutu. – Nie ciało.

Licznik słów: 446
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Erycal
Bóg
Bóg
Posty: 77
Rejestracja: 11 lis 2021, 17:48

Post autor: Erycal »
W interakcji Akanth z piedestałem i jego właścicielem było coś wyraźnie uzależniającego. Odcięta od innych, poświęcona analizie swojego wnętrza i poszukująca nici porozumienia z bogiem, smoczyca zdawała się z góry skazana na porażkę. Tak przynajmniej rzekłaby osoba, która byłaby niezdolna do właściwego poświęcenia, a co za tym idzie, również ryzyka. Może racjonalniej byłoby przestać. Szukać gdzie indziej, powierzchowniej.
Czuła jednak pewien rodzaj prądu. Nieokreślone, łagodnie utkane w powietrzu wrażenie, chęć poznania. Wiedziała, że to uczucie nie wychodzi wyłącznie od niej, więc mimo chłodu, który okazywał jej patron uzdrowień, musiał istnieć powód, że zupełnie jej od siebie nie odrzucał. Nić, którą zostawiał była cieniutka i niemal przezroczysta, lecz istniała, a co więcej, wiła się u jej łap.
Akanth – rzekł wciąż zimnym, lecz odrobinę bardziej znajomym głosem. Kolejną jego kwestią był już jedynie ledwie słyszalny szept, który zimnem połaskotał jej pierzaste uszy.
Przestań cierpieć

Licznik słów: 145
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
Słyszalne dlań już bicie serca wzmogło się, gdy uczucie towarzyszące myśli o relacji zdecydowało się nasilić. Skupiła się na wątłej, cieniutkiej nici, którą tak bardzo pragnęła odnaleźć, a której, paradoksalnie, nie dostrzegała do tej pory. Może to niepewność cechująca samicę skutecznie zabijała możliwość odczucia delikatnej więzi – a może własne jej myśli sprowokowane dozą niepokoju, podpowiadające jej zupełnie co innego, wywoływały swego rodzaju oślepienie. Ciemne uszy drgnęły, gdy posłyszały imię ich właścicielki – wypowiedziane zdecydowanie podobnie, jednakże na swój sposób... odmiennie. Zamrugała kilkukrotnie, wyglądając na całkiem przy tym zaskoczoną. Niby zwróciła na to uwagę werbalnie, lecz usłyszenie własnego imienia od boga, który do tej pory nie używał go w żadnej z odpowiedzi na modlitwy, było czymś nowym. Nietypowym.

Porada, jakkolwiek absurdalną mogła być dla kogoś innego, dla Akanth zabrzmiała zupełnie inaczej teraz, gdy postrzeganie przez nią nastawienia Erycala zmieniło się. Może było to budowanie małej nadziei we wnętrzu uzdrowicielki, by zaraz nadzieja ta miała zostać jej wyszarpnięta i wymięta na jej oczach. Nie dbała o to jednak, gdy spomiędzy warg uleciało kolejne westchnięcie, a orzechowe tęczówki spojrzały na niewyraźną, ciemną posadzkę znajdującą się tuż pod pierwszą parą łap.

Dlaczego cierpiała?
Czy potrafiła inaczej?


Staram... się. Bardzo. Nie wiem jak. – szepnęła. Być może to sugestia? Samej sobie czynisz krzywdę? Z k-każdym dniem jest ciężej. Zajmowanie się... innymi p-pomaga.

Dziękuję za troskę.

Przychodzenie tutaj też, m-mimo...

Bólu.
Dławiącego ucisku w klatce.


Chciałabym...

Móc wtulić się w Ciebie, objąć i zapomnieć, kim jestem.

...przestać tak się czuć.

Licznik słów: 250
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Erycal
Bóg
Bóg
Posty: 77
Rejestracja: 11 lis 2021, 17:48

Post autor: Erycal »
Po jej wyznaniu, jak gdyby w odpowiedzi na najgorszą z jej obaw, nastąpiła cisza. Boska aura ciągle gdzieś tliła się w odczuwanym chłodzie, lecz poza tym nie było już żadnych zmian. Chęć wzajemnego porozumienia minęła. Czyżby już na stałe? Tak po prostu?

Atmosfera lodowatej martwoty. Bicie serca, wyraźnie słyszalny oddech. Wykańczające oczekiwanie na cokolwiek, mogącego zdefiniować, czy bóg pragnął porozumieć się z nią, choćby symbolicznie.
Gdy już myślałaby, że to koniec, że rzeczywiście zmęczył się nią zupełnie, w jej umyśle, na uderzenie serca pojawił się niewyraźny obraz.
Muchomor na czarnym tle.

Potem już zdecydowanie, wyłącznie cisza.

Licznik słów: 96
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
Nagła utrata szczególnego połączenia, zdecydowanie najbliższego spośród wszystkich nagromadzonych od momentu, w którym Impresja w ogóle postawiła swe łapy w świątyni po raz pierwszy, poskutkowała uczuciem nieprzyjemnej, chłodnej pustki. Poczucia więzi sprzed chwili już nie było, a gwałtowne wydarcie nici porozumienia spomiędzy palców pierzastej uzdrowicielki okazało się doświadczeniem wyjątkowo przykrym. Własny oddech i szum przepływającej krwi, uzupełniane o wyraźnie słyszalny puls były czynnikiem, jaki zdawał się wydłużać każdą chwilę oczekiwania. Miarowe, monotonne.

Ale było coś w specyficznej aurze Erycala, w jego odpychającym milczeniu i krzywdzie z jednej strony oraz w przyciągających, magicznych wręcz odpowiedziach na wszelkiego rodzaju wyznania Akanth, co sprawiało, że samica nie była w stanie odejść, obierając drogę poniekąd łatwiejszą. Z początku to samotność kierowała niewielkim pisklęciem, które potykając się o materiał szaty błądziło przed piedestał. Teraz jednakże, gdy rajska dojrzała, a poprzez piastowaną rangę w tłocznym stadzie miała kontakt z większą ilością przedstawicieli smoczej rasy, własnym jej wyborem było okazywanie uczuć tajemniczemu bogu. Choć magnetyczne działanie bywało krzywdzące w momencie, gdy ustawało, cieniutka, pleciona nić powoli zdawała się w jej oczach składać na prawdziwą relację, zbliżając ją poniekąd do boskiej aury. Być może zobaczenie w Erycalu równego sobie smoka wiele księżyców temu było błędem, a być może – jednym z lepszych przypadków w życiu smoczycy. Nie dało się bowiem nazwać tego, co było pomiędzy nią a patronem inaczej, aniżeli czystym trafem i zrządzeniem losu. Prawda?

Muchomor objawiony jako niewyraźne widziadło w jej myślach uznała za definitywny koniec interakcji, gdy wizja nie przyniosła ze sobą żadnego szczególnego odczucia. Ot, Impresja przyjęła ją i zdecydowała się odejść sprzed piedestału. Przed tym jednakże odsunęła na bok drewnianą miseczkę, w której aromatycznie pachniał napar przyniesiony przez nią boskiemu uzdrowicielowi.
Do widzenia, Erycalu.

Tuż po tym wyszła ze świątyni, nie zostawiając już za sobą więcej śladów tworzonych przez posokę. Rany przyschły w czasie wizyty.

» zt.

Licznik słów: 305
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Akanth

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
  • Pierzaste ciało niemalże bezdźwięcznie prześlizgnęło się ku świątyni, spowalniając rytm, z jakim łapy stąpały po ziemi, dopiero wtedy, gdy znalazło się ono u progu. Subtelny odgłos, który zwykły wydawać ciemne szpony, obijał się cichym echem pośród ścian i wędrował w tenże sposób, zakreślając koła, by finalnie ucichnąć. Niezmąconą ciszę przerywały jedynie płytkie oddechy, gdy uzdrowicielka zbliżała się ku doskonale sobie znanemu piedestałowi. Zerknęła przelotnie na ołtarz, by upewnić się, iż wonne kadzidło wciąż się pali. Powoli podeszła do miejsca, gdzie w niepamiętnych dla samej Akanth czasach znajdowała się podobizna patrona uzdrowień, po czym przysiadła obok w milczeniu. Syknęła cicho i wzdrygnęła się, gdy skóra okryta pierzem doświadczyła kontaktu z chłodną posadzką. Zimno hulające na zewnątrz wywarło oczywiście wpływ również na temperaturę panującą w świętym miejscu, przyprawiając o nieprzyjemne dreszcze każdej części ciała. Samica zadrżała, ale zaraz przestała skupiać się na zimnie – nawet, jeżeli temperatura palców jej łap właśnie osiągnęła wartość zera absolutnego.

    Dzisiejsza noc chyba nie jest zbyt dla mnie korzystna. – zaczęła, wzdychając cicho. Strzygnęła uchem, za którym znajdował się... niewielki, różowy kwiatek. Kojarzył jej się z wyjątkowo miłymi odczuciami, a ponadto uwielbiała wszelakie ozdoby. Istniała również szansa, że wewnątrz rajskiej tkwiła naiwnie zakochana smoczyca, starająca się podświadomie personifikować boską istotę, tym samym poniekąd przybliżając ją do samej siebie, chociażby w myślach. Chciała się spodobać – ponownie tak, jak gdyby miała przed sobą smoka. – Nie mogłam zasnąć więc... przyszłam do Ciebie.

    Po tym sięgnęła do swojej torby, z której wyjęła na samym początku ludzką, białą szatę, jaką zwykła nosić niby pelerynę. Ułożyła ją przed piedestałem zupełnie jak najwygodniejsze z futer, by zaraz posadzić się na materiale, nakrywając się jego kawałkiem niczym oszczędnym kocem. Pomiędzy sobą, a szczątkami posągu postawiła niewielką miseczkę zrobioną z kamienia o dziwacznym, wklęsłym z jednej strony i wypukłym z drugiej kształcie. Wrzuciła doń parę drobnych drewienek, które kolejno z użyciem jej źródła zajęły się łagodnym płomieniem. Ten strawił je z cichym, w praktyce niesłyszalnym odgłosem, oświetlając uzdrowicielkę nieznacznie, a także samą okolicę miseczki. Prowizoryczna świeczka miała służyć jedynie stworzeniu klimatu, bowiem była zbyt mała na to, by stanowić sensowne źródło ciepła. Choć rzucane przez nią światło również było niewielkie, można było dzięki temu ocenić stan, w jakim znajdowała się samica. Zmęczenie wciąż było widoczne po palisandrowych ślepiach, jednakże Akanth zdawała się być odrobinę... jaśniejsza, jeśli można było określić to w ten sposób.

    Kiedy z sakwy wydobyła jeszcze dwie miseczki, tym razem wykonane z drewna, a także niewielki bukłak, uśmiechnęła się łagodnie. Coś, co znajdowało się w szczelnie zamkniętym do tej pory naczyniu, było wciąż ciepłe – parowało bowiem, gdy smoczyca je otworzyła.
    Przyniosłam coś dla Ciebie. Jest całkiem słodkie, ale być może też Ci zasmakuje. – głos jej był cichy, zupełnie jakby podświadomie obawiała się, że kogokolwiek zbudzi. Przechyliła bukłak i podzieliła jego zawartość na dwa drewniane naczynka. Jedną z miseczek przesunęła zaraz bliżej piedestału, przedmiot, w którym przechowywała poczęstunek chowając z powrotem do torby. Ułożyła się zaraz, wciąż elegancko i być może nieco wciąż sztywnie. Niewiele trzeba było czekać na to, by uczuć pyszny, przyjemny aromat gorącej czekolady unoszący się wokół. – Niestety na zimno nie smakuje już tak dobrze, jak herbata... ale tego też możesz spróbować, jeżeli chcesz.

    Obróciła swoją miseczkę w przednich łapach, wpatrując się przez chwilę w brązową barwę słodkiego napoju.
    Lubię pikniki, choć nigdy nie było na nim nikogo poza mną. – uniosła miseczkę do pyska, wspierając się na łokciach. Upiła mały łyk, parząc się odrobinę gorącą czekoladą. Nie odsunęła jednak naczynia, a zerknęła gdzieś w bok, trwając tak chwilę. Nieznaczny uśmiech pozostał na jej pysku. – To... się nazywa r-randką?


    » modlitwa do Erycala.

Licznik słów: 600
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Erycal
Bóg
Bóg
Posty: 77
Rejestracja: 11 lis 2021, 17:48

Akanth

Post autor: Erycal »
Znajomy gość. Cierpliwy. Uczynny. Szukający równości w najdziwniejszym z miejsc. Chłód muskający jej pióra wcale nie zapraszał po więcej, a jednak wracała, nie tylko coraz odważniejsza, ale i bardziej emocjonalna. Dla boga nie miało jednak znaczenia, jaki rodzaj desperacji ją tutaj przywiódł – lub przynajmniej nic takiego nie mogłaby logicznie wywnioskować. Może to właśnie odległe, lecz w dziwny sposób trwałe zjawisko, czyniły z patrona uzdrowień byt wart jej uwagi.
Cienka tkanina nie była w stanie uchronić jej od lodowatej posadzki, choć czyniła minimalną różnicę. Jej największy atut wiązał się prędzej z nastrojem, jaki budowała w połączeniu z płonącymi drewienkami i brązowym napojem, którego słodka woń rozniosła się po świątyni.
Jak zwykle cisza była przy tych spotkaniach najwierniejszym towarzyszem, nim nie przełamał jej odgłos uderzającej o kamień miseczki, która zaczęła drżeć i podskakiwać, jakby coś zamierzało rozsadzić ją od środka. Naczynie, które Słoneczna trzymała w łapach, również zresztą zaczęło wibrować, obrastając nieprzyjemnym chłodem, który momentalnie przykleił jej palce do powierzchni, która jeszcze uderzenie serca wcześniej była gorąca.
Na jej ślepiach, napoju w obu miskach zaczęło ubywać, aż zniknął zupełnie, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Dopiero wtedy tajemnicze drżenie ustało i okolicę znów, na krótką chwilę wypełniła cisza.

Kap. Kap. Niewinny odgłos na powierzchni piedestału ściągnął jej uwagę. Spod czerwonych kapeluszy muchomorów zaczęła sączyć się czekolada, parując wyraźnie, pod wpływem dużej różnicy temperatur. Sunęła w ten sposób wzdłuż białych grzybowych trzonów, by pobrudzić boskie podwyższenie, razem ze znajdującymi się na nim polnymi kwiatami.

Licznik słów: 242
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Akanth

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
  • Być może istotnie to właśnie swego rodzaju charakterystyczna statyczność osobliwej relacji uzdrowicielki z bogiem była dla Akanth tym, co zachęcało ją do dalszych prób zbliżenia się do odległego bytu. Osamotniona, nie będąca w stanie nigdy wcześniej posiąść umiejętności kontaktu z pozostałymi smokami, towarzystwo odnalazła sobie w patronie uzdrowień, który – pomijając oczywiście istnienie jako istota wyższa, niematerialna i wprawdzie niemal niesmocza – był zagadkowy i niezrozumiały. Znajomość ta nie rozwijała się szczególnie, czyniąc to w sposób tak subtelny, iż można było odnieść wrażenie całkowitego jej zastoju. Teoretycznie bóg nie mógł zniknąć, co dawało Impresji poczucie jego stałości. Nie opuściłby świata, a jeżeli ta odpowiednio się postara, nie opuściłby także jej. To byłoby tyle z boskości, w dostrzeganiu której widziała sens – dystans pomiędzy smoczą, a boską istotą starała się zwyczajnie wyprzeć. Chociażby przynosząc Erycalowi czekoladę, mówiąc do niego, czy przebywając nieopodal, zupełnie tak, jakby miał oczekiwać jej przy piedestale. Chciała wierzyć, że tak właśnie było.

    Zamrugała z zaskoczeniem, gdy naczynia poczęły drzeć z gwałtownym stukotem, a gorącego napoju poczęło ubywać. Obserwowała jedynie, z palcami przymrożonymi do miseczki, dopóki wszystko całkowicie nie ustało. Przełknęła cicho ślinę i przeniosła wzrok na piedestał, gdy zapadła cisza. Wtedy, w słabym świetle tlących się drewienek, dostrzegła bałagan, do którego poniekąd się przyczyniła. Ojej.
    Tak bardzo ją polubiłeś czy... – nie dokończyła pytania, podnosząc się z ziemi. Pochwyciłaby kwiaty, by część z nich dało się uratować przed pobrudzeniem. Przyuważyła je wcześniej i tak samo, jak ucieszyła się, iż Erycal odwiedzany jest przez innych wyznawców, żal zrobiło jej się podarku. Odłożyłaby na bok ostałe kwiaty ostrożnie. Instynktownie pochwyciłaby kawałek materiału białej szaty i z troską wymalowaną na pysku poczęłaby wycierać podwyższenie, za nic mając również poprzednie doświadczenia związane z dotykaniem piedestału. Wewnątrz jednak obudziła się ciekawość smoczycy, więc przyjrzała się jednemu z grzybów. Strużce czekolady, jaka sączyła się właśnie spod jego kapelusza, pozwoliła spłynąć do krawędzi piedestału, ku posadzce. To miał być jakiś sposób?

Licznik słów: 318
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
Erycal
Bóg
Bóg
Posty: 77
Rejestracja: 11 lis 2021, 17:48

Akanth

Post autor: Erycal »
Czym niżej po piedestale spływała czekolada, tym ciemniejszą przybierała barwę. Początkowo nie było to wyraźne zjawisko, lecz im dłużej wycierała chłodny kamień i jego okolice, tym głębszy przybierała odcień. Finalnie znajomy płyn zabrudził materiał głęboką, błyszczącą czernią. Co ciekawe, Akanth miała wrażenie, że mazy pozostawiane przez nią podczas zmywania tajemniczej cieczy formują się w oleiste krople, których kształt następnie traci okrągłe krawędzie i zaczyna przypominać kwadrat. A zatem dziesiątki maleńkich kwadracików, jak gdyby pragnących zdradzić własną historię ukazywało się jej oczom, a następnie znikało, zalane kolejną fają lepkiej czekolady. Zdawała się lać bez końca, sunąc w dół piedestału, ale nie wybiegając nigdzie dalej, niż parę szponów. Górna powierzchnia była znacznie cięższa do wyczyszczenia z racji gęsto rosnących grzybów i maleńkich kwiatków polnych.

Licznik słów: 122
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Impresja Niebytu
Piastun Słońca
Jaskier
Piastun Słońca
Awatar użytkownika

Galeria Theme Głos
The stars will lead us home.
Posty: 402
Rejestracja: 01 sty 2022, 21:25
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Wzrost: 145
Księżyce: 137
Rasa: Rajska
Kompani

Akanth

Post autor: Impresja Niebytu »
A: S: 2| W: 1| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: W,Prs,B,L,Skr,Pł,Śl,MA,MO,A,O:1| MP,Lcz: 3
Atuty: Wiecznie młody; Ostry Węch; Szczęściarz; Znawca roślin; Magiczny śpiew; Opiekun
  • Po upływie pewnej chwili materiał szaty, już nie tak śnieżnobiały, zdał się uzdrowicielce niezdatny do dalszego użytku – bynajmniej nie radziłby sobie już tak dobrze w wycieraniu oleistej, czarnej cieczy, sączącej się z piedestału. Osobliwa odmiana czekolady zdawała się nie kończyć, co jedynie dodatkowo zmartwiło Impresję. Odłożyłaby szatę na bok, tym samym zaprzestając prób doczyszczenia piedestału. Smętne spojrzenie na parę uderzeń serca jedynie zatrzymało się na połowicznie czarnym teraz materiale, by w moment powrócić ku piedestałowi – zupełnie w tej chwili chaotycznemu, zabrudzonemu. Zupełnie tak, jak gdyby został całkiem zbezczeszczony. Nieprzyjemny, chłodny dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa rajskiej, obserwującej całość z niepokojem. Pióropusz poruszyłby się gwałtownie, obrazując stres doświadczany przez uzdrowicielkę w sytuacji, w której nic nie mogła zaradzić, bowiem żadne rozwiązanie nie przychodziło jej do łba. Poczęłaby wewnętrznie ganić samą siebie za brak umiejętności rozczytania boskich obrazów, gdyby tylko tym właśnie przejęła się najbardziej w całym tym galimatiasie.

    Pozwoliłaby więc na utworzenie się wokół piedestału niewielkiej kałuży – precyzyjniej mówiąc na jej powiększenie się, gdy przestały zastępować ją mazy spowodowane wycieraniem płynu, gdyż nawet chwilę temu niemożliwym było, by Akanth skutecznie usuwała całą czekoladę z okolic kamiennej formy. Jeżeli znajdowała się dostatecznie blisko, by było to możliwe, pozwoliłaby, aby ciecz dotknęła czarnych palców przednich jej łap. W międzyczasie błądziła spojrzeniem niespokojnych tęczówek po zabrudzonej nawierzchni, ozdobionej w kwiaty i grzybowe twory.
    N-Ne onini de te deimonne m-mire bloben, Erycal.Nie rozumiem co próbujesz mi pokazać, Erycalu. – szepnęła nerwowo, zaś łuki brwiowe skryte pod kolorowymi piórami zniżyły się nieco, czemu towarzyszyło również zmrużenie ślepi. Dźwięczny akcent drugiego języka, którym się posługiwała, kontrastował z przykrym tonem jej wypowiedzi. Uwagę swoją skupiła tymczasem na maleńkich kwadratach, które tworzyły się nieustannie i ginęły pod kolejną warstwą lepkiego płynu, by zaraz powstać na nowo. Nie wiedziała, czy miało to być swego rodzaju metaforą, wskazaniem, ostrzeżeniem, czy jakimkolwiek innym sposobem przekazu informacji. Oczekiwał jej ruchu, czy wcale niczego od niej nie chciał? – Mi kusen nu, we m-moka ne onini eride k-kub. Sparua mire p-perese, de kecate datai mi yaresam. Kecami onine.Boję się, że ciągle nie rozumiem czegoś ważnego. Powiedz mi proszę, co chcesz żebym zrobiła. Chcę zrozumieć.

Licznik słów: 353
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
wiecznie młody › brak kary +2 ST po 110 księżycu.
ostry węch › dodatkowa kość Percepcji – zwierzyna, mniejsze pożywienie.
szczęściarz › 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. – xx.xx
Kalectwa › dodatkowa para skrzydeł – 5/4 pożywienia do osiągnięcia sytości.
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej