OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zaiste! Plugawemu śmierdziało z paszczy jak z wnętrza wulkanu. Czy smok odebrał to jako obelgę? Raczej nie... zapewne dlatego, że nie znał pojęcia "świeży oddech" Khantar zignorował więc ten przytyk, ale niestety kolejnej rzeczy nie mógł zignorować. Jeśli samica chciała go przewrócić, to musiała się bardzo przeliczyć. Po pierwsze Khan odruchowo wcześniej przyjął pozycję wyjściową do ataku, więc samo to sprawiało, że ciężko byłoby go zwalić z łap. Po drugie... był ciężki, silny... niczym doskonała maszyna bojowa. Śmiercionośna, choć... wolna.Nie spodziewał się takie posunięcia po delikatnej smoczycy, to prawda, ale zareagował zupełnie inaczej niż kleryczka zapewne by sobie życzyła. Dla niego nie był to żart. Cienisty miał bardzo wybiórcze poczucie humoru. Poczuł uderzenie, a że miało sprawić by upadł, było dość silne więc i bolesne. W odruchu więc rozwarł szczęki, a z gardzieli wydobył się warkot. Wykręcił szyję i jednym, płynnym, wprawnym ruchem wojownika złapał samicę zębiskami za kark. Na tyle mocno by poczuła ból, ale nie aż tak by przebić skórę, czy gruchotać kości. Samica mogła poczuć, jak Khan odrywa przednie łapy od ziemi, więc jeśli jakoś się z tego nie wykręci, to ten przywali ją cielskiem do ziemi.