OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Kolejne zadanie było nieco trudniejsze, ale i dużo ciekawsze. Smoczyca zaraz skierowała się w kierunku kuli ognia. Tutaj uznała, że najlepsza będzie wody. Wyobraziła sobie słup wody, który pojawił się nad kulą. Woda była zimna, a sam słup miał parę szponów średnicy. Miała nadzieję, że woda zgasi ognistą kulę. Tchnęła w twór maddarę i obserwowała swoje dzieło.Zaraz poczuła drugie drgania maddary, w nieco innym miejscu, więc obróciła się w tamtą stronę. Kulka z ziemi brzmiała mniej oczywiście, ale postanowiła zadziałać. Smoczyca wyobraziła sobie kolec, ale stworzony znów z kryształu. Nadała mu twardość diamentu oraz upewniła się, że jest gorący. Powierzchnia była gładka, szpikulec ostry, a sam kolec był ciężki. Smoczyca tchnęła w twój maddarę i skierowała go wprost na kulę ziemi. Chciała kulę roztrzaskać.
Kolejny twór był płaszczyzną z ziemi, które była szersza od kuli. Miękka, lepka ziemi, która miała podlecieć do kuli, owinąć się wokół niej, stwardnieć i ją zgnieść. Utkała dzieło magią i obserwowała efekty.
Ostatni twór, czyli wodna kula zaś potraktowała zwykłą ognistą kulą. Wyobraziła sobie jasny, mocny płomień, który nakierowała na kulę wody. Płomień był gorący, jasny i żywy. Skierowała go na wodę, chcąc ją wyparować. Utkała maddarą kulę i spojrzała na smoka, słysząc jego pytanie.
– Mogę spróbować. – Powiedziała smoczyca, chociaż trochę męczące było to zadanie. Miała wrażenie, że nie miała najlepszych pomysłów, a podczas czarowania trochę się śpieszyła, więc trzymała kciuki, że niczego nie pominie.
Lodowa kula spotkała się z kulą lawy. Bulgocząca, gęsta masa, która wyglądała jak ta z wnętrza wulkanu, ruszyła na kulę lodu. Nadała jej temperaturę i tchnęła w nią maddarę. Metalowa kula była ciekawym wyzwaniem, ale powinna się stopić pod wpływem ciepła. Zorza podtrzymała kulę lawy i rozsmarowała ją po powierzchni metalowej kuli. Kule jednak zmieniały się tak szybko, że smoczyca prawie nie miała czasu zanotować własnych uwag o skuteczności swoich czarów. Kula wyładowań elektrycznych była czymś, czego smoczyca jeszcze nie widziała. Jak się zabrać za to? Zorza wyobraziła sobie kulę pełną piasku. Drobny, zwykły kamień. Kula ta urosła do rozmiarów smoczego łba i ruszyła wprost na kulę wyładować. Przed zetknięciem się z nią, rozchyliła się i wchłonęła kulę piorunów do swojego wnętrza. Chciała ją bardziej zneutralizować.
Ostatnim czarem była lawa, na którą Zorza zareagowała już nerwowo. Wyobraziła sobie lodowe sople, które wyrosły z ziemi pod kulą lawy. Same sople tworzyły podłoże, które chroniły ziemię przed lawą, a same kolce ruszyły na kulę, aby ją rozbić. Zorza tchnęła w swój ostatni twór maddarę i ciężko sapnęła. Usiadła na ziemi i przetarła pysk łapą. Głowa zaczynała ją od tego boleć i czuła się dziwnie zmęczona.
– Chyba...chyba za szybko. – Cicho skomentowała i przymknęła ślepia na chwilę.
















