A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 2| P: 4| A: 1
U: Pł,O,A,W,MO,Skr: 1| B,M,MA: 2| MP: 3
Atuty: ostry wzrok, chytry przeciwnik, przyjaciel, regeneracja, utalentowany
Cały czas kiwała głową, bardzo ciekawie ten zielony prawił. Bardzo.
Gdy zapytał się o bycie jaszczurką, Kupczyni oczywiście potwierdziła jego domysły, a następnie powiedziała
"To jesteś jaszczurką, czy nie, Panie Macko? Jaszczurki wiedzą jaszczurcze rzeczy i strzegą jaszczurczych tajemnic. Ode mnie słowa nie usłyszysz, bo jeżli jesteś jaszczurką, to w głębi serca wiesz, co jaszczurka może, a co nie, albo co jaszczurka robi, a czego nie, i nie potrzebujesz mnie, żebym Ci to powiedziała. A jeśli nie jesteś, to ta wiedza nie jest przeznaczona dla twoich... – chciała powiedzieć uszy, ale takowych nie widziała u Wolno-Stadczyka –... macek. Gdybyś się jakimś sposobem dowiedział, a nie byłbyś jaszczurką, ja, jako najprawdziwsza z prawdzywych jaszczurek-halucynacji, musiałabym Cię zabić, a to byłaby tagedia. – dokończyła z pełną powagą. Nawet tupnęła przednimi łapami raz, aby podkreślić wagę swoich słów, co z kolei ją zabolało... ale życie wymagało poświęceń, niestety.
Spojrzała na swój ogon. Dymek Przedymek. Czerwony typ, ach, to źle, źle – takie są najgorsze. Jeszcze ogony wyrywać, no jak tak można! Brak najniższych zachowań kulturowych, tak ogony wyrywać... a może właśnie wcale nie aż tak bez kultury, jak jej się wydaje?
Uśmiechnęła się drapieżnie.
– Może chciał dobrze ten Dymek Przedymek, czerwony typ? W niektórych miejscach istoty dają sobie wyrywać różne rzeczy, i jeszcze za to płacą wyrywającemu. Na przykład zęby. Chciałby pan mieć mieć wyrwanego zęba, Panie Macka? Mogę to zrobić, prawie bezboleśnie, słowo halucynacji. Jedynie musiałby mi pan zapłacić za usługę, bo jakto tak wykorzystywać biedne bezskrzydłe jaszczurki? Uwierz mi, opłata byłaby maluśka, w porównaniu z tą, jaką musiałbyś zapłacić w powiedzmy Pralotha. – gdyby Kupczyni była kimś innym, zapewne zastanawiałaby się, jak nisko można upaść, jak bardzo można się upokorzyć w imię niczego. Jednak Kupczyni pozostawała Torvihraak, więc nawet zarodki takich myśli jej nie powstawały. Dla niej to była zabawa, i ach, bawiła się bardzo dobrze. Więc gestylulowała, machała łapami i ogonem, wymieniając wszystkie argumenty, które przyszły jej na myśl, dlaczego opłacało się mieć u niej wyrwanego zęba, gdy zorientowała się, że mackowaty nie słucha. Jakby zamarł.
No świetnie, a ona tak pięknie tu pieprzyła, prawie tak pięknie, jak to u niej w domku pieprzyli. Prawie.
Zębisty uśmiech zniknął jej z pyska, a sama smoczyca zaczęła machać łapą, przed oczami zielonego. Coś się mu stało? Żeby tylko nie było na nią, bo on tak sam z siebie to zrobił! Nie miała z tym nic wspólnego!
Nagle ten się ożywił, a czarnołuska odskoczyła do tyłu, z być może odpobinkę zbyt przesadzonym strachem. Być może, chociaż sama bezskrzydła by się z tym nie zgodziła.
Przekręciła łeb, tak że patrzyła na smoka do góry nogami, jednak jej ciało pozostwało w normalnej (jak na nią) pozycji
-No widzi pan, Panie Macka. Jest pan wielce uzdolnionym halucynowaczem. Halucynacja dotyku, dźwięku i obrazów na raz, nawet wystarcza aby mógł pan, w pełni świetlistości świetlistego prawa mirażowego, nazwać się habilitowanym halucunowaczem drugiego stopnia. Brawo!– przykucnęła i zaczęła właśnie bić brawo. Gratulacje się należą, nawet ona nie ma aż tak rzeczywistych halucynacji.
...
A nie, czekajcie, to ona przecież była tą halucynacją pana Macki. Oraz przecież ona nie widzi rzeczy, których nie ma, prznajmniej nie na "czysto"
A potem nowo nazwany "Axarus" zaczął opowiadać. A Torvihraak słuchała i sobie wszystko zanotowywała. Dosłownie. Wyobraziła sobie, że w jej łapach pojawia się zwój pergaminu, kozia skóra, tak dwa szpony szerokości na trzy długości. Taki żółtawy i no, pergamin. Taki lekkawy, trochę chropowaty, zwykły, najzwyklejszy pergamin. W drugiej łapie miało pojawić jej się pióro łabędzia, ale takiej wielkości, aby po prostu wygodnie jej się je trzymało. No i cały czas jakby było omoczone w wysokiej jakości atramencie. Rozprzestrzeniła cienistą sieć maddary i dwa twory stały się rzeczywistością. A skoro były już rzeczywistością, to można było z nich korzystać, co złotooka robiła. Pisała na nich "notatki" dziwnym nie-pismem, ładnie wyglądającym, ale nic nie znaczącym. Równie dobrze smoczyca mogłaby sobie Pana Mackę-Axarusa z wilkiem rysować, co wcale nie było aż takim złym pomysłem, ale Kupczyni miała pisać, a nie rysować (ruchy łapą wielce się różnią i od razu widać, kiedy ktoś sobie bazgrze, a kiedy pisze), więc dalej wszystko "odnotowywała", co pewien czas mówiąc "aha", "fascynujące" albo "niesamowite".
Jednak gdy mackowy wspomniał o stadach twory rozmyły się, a Torvihraak spojrzała na niego.
Czery stada – plaga, woda i dwa inne. Czarnołuska rozumiała, że Axarus jest z wody, w sumie zapach by się nawet zgadzał. (Tylko czy aby na pewno informacje podane przez niego były prawdziwie? Może Stad nie było 4, tylko 3, może nie było ani Wody, ani Plagi, może Oczko nie była fajna, i może Awantura nie ubzdurała sobie, że jest alpaką, tylko po prostu była alpaką. W co wierzyć, a w co nie?)
I... bogowie?
Kaltafon, bóg czarności. Tak tłumacząc Pana Mackę, to mógłby być bóg ciemności, albo nocy... ciemność i czarność brzmiały podobnie, więc najprawdopodobniej Kaltafon był właśnie ichniejszym bogiem ciemności. Ale mają tylko dwóch bogów? W tym jedna bogini, co się dopiero narodziła... bogini?
-Byłeś przy tym? W sensie widziałeś narodziny boga? Macie bogów tak...– zakreśliła kółka poparzoną łapą -namacalnie? Tu?– zapytała, mrużąc lekko oczy. Z jednej strony byly to słowa smoka, który wierzył, że ona jest jego halucynacją, z drugiej były powiedziane z pewnością smoka, który wierzy. I nawet jeśli jednak okazało się, że ci bogowie to sciema, to chciałaby ich zobaczyć. Zobaczyć jakim smokom, bądź innym istotom, albo nawet nie istotom, ale rzeczom, zielony przypisał miano bogów.
A teraz ona miała opowiedzieć o sobie, oraz mackowaty chciał się zamienić. Uśmiechnęła się szeroko, a jej lewa łapa powędrowała do jej serca
-Jestem Torvihraak, zwana przez wielu Kupczynią albo Kupcem. I byłam kupcem, ale niestety straciłam cały towar- tą część powiedziała ciszej, z grymasem i wyrzutem do świata, a wzrokiem uciekając gdzieś na lewo – Więc musiałam się przebranżowić i JESTEM. Ja halucynacja. Jeszcze się uczę, wiesz? Jesteś moim pierwszym smokiem halucynującym, i nie chciałabym niczego zawalić. Ta praca jest dla mnie bardzo ważna, a w kodeksie pisało "(...) nie zamienisz miejsca z halucynującym swoim, i halucynacją halucynującego swojego pozostaniesz, gdzyż jak to było przykazane, to halucynujący halucynację halucynuje, a wszystko co jest przeciwne temu, jest przeciwne kodeksowi i kodeksowi się sprzeciwia..." et cetera, cetera. I ja bardzo bym chciała się zamienić, bardzo, ale mam bardzo dużo do stracenia i nic do zyskania. Zrozum mnie, nie opłaca mi się zamieniać... chyba że, zrobiłbyś tak, aby mi się to opłaciło- dwa razy pod rząd na chwilę podniosła parę brwi. Tak, sugerowała coś. Nie, wilk jej nie przekona (mimo że wygląda, jak wygląda, i aż ją coś od środka łapało i ściakało, żeby jednak się zgodzić i uszczęśliwić to wilczysko. Jednak musiała być twarda, postarać się, mimo że jej się nie chciało... (ale jak miała brać coś na poważnie i się starać, jeśli znów straciła wszystko? Za stara się na to robiła) )
Licznik słów: 1122
Ostry Wzrok
Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku [kamienie]
Chytry Przeciwnik
+2 ST do akcji przeciwnika raz na pojedynek/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy.
Przyjaciel
raz na polowanie smok może zmusić drapieżnika do oddalenia się bez atakowania smoka lub jego towarzyszy.
Regeneracja
raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi cięższych ran
Utalentowany
Smok może nauczyć się dwóch umiejętności na poziom 3, ale wtedy może mieć tylko jedną umiejętność na poziomie 2. Atut nie ma wpływu na niższe poziomy U.
takie w sumie fullbody
PU'EHR – SOWA
S:1 I W:1 I Z:1 I M:1 I P:2 I A:1
L,A,O,Skr,Śl: 1