OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Drużyna IIIWzór na kulach faktycznie był do złudzenia podobny, chociaż oczywiście różniły się skalami. Ta wisząca w powietrzu w rumowisku legowisk proroków była srednicy smoczego łba, podczas gdy ta trzymana przez pisklę nie większa niż smocza gałka oczna. A jednak, czy Valerinowi się wydawało, czy mała wersja kulki w jakiś sposób jest przyciągana do dużej wersji kulki?
Wszyscy z was mogliście poczuć echo mocy emanujące z wielkoskalowej kuli. Mogliście widzieć plamy skazy o nieregularnych wielkościach, wędrujące chaotycznie po jej jasnej powierzchni. Ba, mogliście nawet wywęszyć niezwietrzały jeszcze do końca zapach smoków, które poprzednio myślały nad celem kuli. Nie wiedzieliście o tym, ale niektórzy stracili łapy, a inni świadomość. Z tym artefaktem nie było żartów.
Tymczasem Riromi przypłynął tu za wami. Oczywiście nie bardzo mogliście mu zabronić śledzenia was, więc nikogo nie powinno zdziwić kiedy duszek opadł na ziemię koło kuli i was pozostałych, patrząc na was ze złośliwym błyskiem w oku i krzywym uśmiechem.
– Zrób to. Zrób to zróbtozróbtoooo – powiedział radosnym tonem, patrząc na wasze dylematy moralne ale nie oferując wam żadnego wsparcia czy wskazówki.
Bo chociaż kule w jakiś sposób się przyciągały nawzajem, to nie można było zapominać o pierwotnym celu waszej wyprawy. A czym on był? I czy byliście pewni, że ów wykopana przez was kulka na pewno w niczym do zrealizowania tego pierwotnego celu nie pomoże?





















