Jezioro

Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
Obojętny Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 327
Rejestracja: 27 sty 2017, 0:19
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 36
Rasa: Morski
Mistrz: Pozłacane Milczenie
Partner: Intencja

Post autor: Obojętny Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 2| A: 1
U: A,O,MP,Skr,Kż,W,Pł,B,MA,MO: 1| Śl: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodków

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Barwna istota szarpnęła się i wydawało mu się, że czmychnie spłoszona, ale wtedy spomiędzy zasłony wzburzonych bąbelków spojrzały na niego jaskrawe, różowe ślepia. Przez kilka uderzeń serca patrzył w nie, nie ruszając się nawet o milimetr. Łapa, którą wcześniej dotykał porowatego rogu, tkwiła teraz wyciągnięta w jego stronę, jakby właśnie puścił w przepaść trzymanego wcześniej przyjaciela i zamarł w przerażeniu.
Dziwne było to spotkanie. Obudziło w nim tak uparcie odsuwaną tęsknotę za tym, co utracone. Tak, jakby naraz zalało go morze sprzecznych emocji. Jakby znalazł się na właściwym miejscu, pomimo świadomości, że to niemożliwe.
Bzdurne, niepotrzebne nikomu wspomnienia i uczucia.
Nie ruszył się dopóki łapa nieznajomego nie tknęła pióropusza kolców. Wtedy, ruchem rybich oskrzeli uniosły się nieco, a potem opuściły, niemal przyklejając do smukłego karku. Samiec nie cofnął się, a jedynie przekrzywił głowę, mrużąc gorejące ślepia. Dziwaczny uśmiech żywej rafy koralowej wprawił go w konsternację. Może dlatego, że się go nie spodziewał? A może dlatego, że nie był pewny jak go odczytać? Młody morski również różnił się od jego pobratymców, nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim swoją reakcją na dotyk. Obojętny spodziewał się gwałtownej ucieczki, agresji, a dostał... no właśnie, co? Uśmiech i śmiałość?
W końcu sam również zdecydował się na uśmiech, ale jego był mroczniejszy, odrobinę złośliwy, choć złośliwość kierował bardziej do siebie niż do młodzika. Tak, własnie zobaczył pierwszego morskiego od wielu, naprawdę wielu księżyców, ale przecież to niczego nie zmieniało. Stare czasy nie wrócą, nic nie wraca tak po prostu.
Pysk Obojętnego złagodniał po chwili i samiec zwinnym, wężowym ruchem wycofał się, sugerując, że nie będzie nieznajomego dłużej niepokoił. Widok innego morskiego wzbudzał w nim głównie niechciane emocje, a nie potrzebne były mu kolejne zawirowania. Czuł się wystarczająco zagubiony. Niech więc żywa rafa koralowa żyje sobie gdzieś tam w innym stadzie, a on nie będzie musiał się nią przejmować.

Licznik słów: 302
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"Pragnienie jest połową życia; obojętność jest połową śmierci."

Spostrzegawczy
+1 do percepcji


Pamięć Przodków
-2 do ST do Ataków/Obron podczas walki z drapieżnikami


~~~~~~~~
RYBKA
Żywiołak Wody pod postacią rysia
KP
S: 1|W: 1|Z: 2|I: 2|P: 1|A: 1
MA,MO:1|Skr:1

~~~~~~~~

Melodia Ciał
Dawna postać
Wyrzutek
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1834
Rejestracja: 11 sty 2014, 12:19
Płeć: Samiec
Księżyce: 44
Rasa: Skrajny
Opiekun: Szydercze Licho
Mistrz: Spuścizna Krwi
Partner: Ma tylko Żurawinę

Post autor: Melodia Ciał »
A: S: 4| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1
Atuty: Silny; Oporny magik; Twardy jak diament
Młody smok wraz ze swoją kompanką, kozą Hederą ścigał się po terenach wspólnych i póki co wygrywał choć od czasu do czasu zwalniał by dać kózce zludzenie wygranej. Biegli tak i biegli aż Zroszony nieuważnie nie zdołał się zatrzymać i z poślizgiem i wrzaskiem wpadł do lodowatej wody po czym wyskoczył z niej z głośnym sykiem jak wściekły kot. Otrzepał się i zaczął się śmiać, a śmiał się tak że aż padł na ziemię i zaczął się turlać a Hedera przekrzywiła łepetynę i zameczała zdziwiona widząc poczynania swojego smoka. W końcu kiedy wstał omal nie strzasnął się z rogatym łbem kozy która pobiegła w jego stronę.

Licznik słów: 106
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Daddy's little psycho and mommy's little soldier

Przedmioty posiadane:

Pożywienie: 0/4
Kamienie: –
Inne: łuska śledzia, kryształ pojętnego ucznia, wiecznie naładowany Kryształ Gladiatora
Żetony: srebrny x3

Atuty:
Grupa I: Silny
Grupa II: Oporny magik
Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Atut uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem
Grupa III: Twardy jak diament
-1 ST do testów na Wytrz.
Grupa IV:


Żurawina
Obrazek
S:1, W:1, Z:1, M:1, P:2, A:1
L:1, A:1, O:1, Kż:1


kolor wypowiedzi- firebrick/#B22222

Sometimes I need to apologize. Sometimes I need to admit that I ain't right. Sometimes I should just keep my mouth shut
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
Wiatry przetaczające się przez Ziemię i Cień trafiały też na tereny Wspólne i ustępowały dzięki Wodnym lasom i Ognistym pustyniom. Jednak wszędobylska woda ochładzała też Ogień. Dla Misternej była to pierwsza zima. A ona wciąż była delikatna, mizerna. Nie rosła jak pozostałe smoki. Wciąż była do tyłu. Jej ciało kształtowało się powoli, sprawiając optyczne wrażenie, że mała ma na karku dziesięć księżycy. To tempo rozwoju i niezwykle drobne, platynowo-błękitne łuski nie chroniły jej przed zimnem. Dlatego drżała czasem, gdy porywisty powiew wiatru uderzał ją na równinach. A mimo nich, nie czuła że w pełni oddycha. Czuła się, jakby się podtapiała. Odkrztuszała czasem, trochę pokasływała. Natura umarła. A wraz z nią zamierało zdrowie najsłabszego z piskląt miotu.
Nie chciała być teraz w Ogniu, chociaż to zachowanie wydało się jej głupie. Czuła się słabsza, ale zarazem wolała uciec od przyjaciół, którzy mogliby się martwić, niźli zwrócić się do nich. Do Świtu. Czuła jednak, że zrobi to pewnej nocy. Całkiem niedługo z resztą... Nie spotykała nikogo od jakiegoś czasu, skupiała się na pisklętach i własnym rozwoju. I teraz zauważyła, że zatrzymała się nad wodą, którą uwielbiała w dzieciństwie... Ale gdy dotknęła jej łapą, poczuła okropne zimno. Czuła, że staje się inna. Że jej ciało poddaje się czemuś. Że powinna wrócić do domu, pod ciepłe skrzydło ojca, gdzie długo odnajdywała azyl. Spojrzała tęsknie na wodę. W niej była lekka i nie przeszkadzała jej słabość, którą wyniosła z jaja.

Licznik słów: 234
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Przedwieczna Siła
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2747
Rejestracja: 23 cze 2015, 20:36
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 70
Rasa: Skrajny
Opiekun: Dwuznaczna Aluzja*

Post autor: Przedwieczna Siła »
A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| MP,W,Lecz: 2
Atuty: Ostry węch, Kruszyna, Skupiony
Mara rzadko zapuszczała się na tereny wspólne. Zwykle nie wyściubiała nosa z terenów Wody i Ognia, a na tereny wspólne wkraczała niepewnie i niechętnie. Tym razem jednak dostała sygnał, przechadzając się po terenach Wody – wyczuła woń obcego smoka. Smoka, który nie nosił woni żadnego ze stad, które znała. Po odnajdywanych śladach domyślała się, że smok był jeszcze młody, bardzo młody, był ledwie pisklęciem... czyżby gonił go jakiś drapieżnik?
Mara wysłała mentalną wiadomość do Przywódcy Wody, że podąża za śladem obcego. Widziała, że ślady prowadzą właśnie na tereny wspólne... czyżby obcy chciał dostać się do innego stada? Pozostać niezauważony? Mógł też kompletnie nie wiedzieć, gdzie podążał, i tę wersję Uzdrowicielka uznała za najpewniejszą. Biegiem ruszyła za świeżym tropem, docierając w końcu do zbiornika wodnego. Rozejrzała się uważnie, a także węszyła podejrzliwie, bo w pierwszym momencie nigdzie młodzika nie dostrzegła.

Licznik słów: 139
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cień forever.
Urągliwy Kolec
Dawna postać
Ujarzmienie Ustroju
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 03 mar 2018, 22:16
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 22
Rasa: Wężowy
Opiekun: Piętno Klątwy

Post autor: Urągliwy Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: B,P,A,O,Skr,W,Śl,MA,MO,MP: 1| MA,MO: 2|
Atuty: Szczęściarz, Niestabilny
Wdech, wydech, wdech, wydech.
Nurt lodowatej wody nieświadomie niósł go ku brzegom. Nie spieszyło mu się; wtulony w objęcia antypatycznego strumienia resztkami sił nabierał gazu w swe przemarznięte płuca. Jedyne co wystawało spod cieczy to małe chrapy, kawał mocarnej grzywy lśniącej w promykach zimowego słońca (w tym długie, łuskowate czoło) oraz dwa sterczące rogi. Łapska mimowolnie poruszały się wraz z podmuchami wiatru, a grzebień tańczył walca poruszając się raz w lewo, raz w prawo, prowadzony przez puchaty dzyndzel na końcu ogona. Frędzel różnił się znacząco kolorem od kudłów na łbie, okropnie rzucał się w oczy wśród lodowatego otoczenia – u nasady biały, reszta seledynowa. Zimny, stonowany, elegancki kolor, który podsumowywał całe kilka metrów gadziny. Martwy czy nie, był imponujący.
W pół zatopiony wsłuchiwał się w starannie wyselekcjonowane słowa i melodyjkę hibernujących drzew. Odłamkiem rozumu postanowił dołączyć do roślin; wynurzył łeb jak tylko mógł i gwałtownie, ostro zaczłapał żuchwą wydobywając z siebie rozedrgany trel. Niezgrabnie dopasowując się do nadbiegającej fali, Uran wygiął się uciążliwie, strzepnął mokrymi, srebrnymi włosami próbując utrzymać lico nad powierzchnią. Niestety, rześki podmuch silnie przechylił szyję smoka tak, że ta nie posiadając wielkiego zasobu możliwości ugięła się i z chlustem powędrowała pod arktyczne jezioro.
Głód, chłód i moczowód.Wszystkie z tych rzeczy dokuczały młodziakowi, lecz było ich więcej. Któż raczył rzec, iż życie zagubionego jest łatwe, czyste oraz komfortowe? Jeżeli jakakolwiek istniejąca istota posiadająca w sobie choć krztę Maddary powiedziała coś podobnego, Uran czułby dziką, niekontrolowaną chęć ukatrupienia tego indywiduum. Gorzej z możliwościami wykonania roboty kata. Świadomość swojego stanu (oraz wściekłość ze względu na bezradność) to jedyna rzecz, która raczyła osiedlić się w jego małym móżdżku.
Gwałtowny impuls.
Każda żywa materia posiada chęć do życia, szczególnie ta młoda i niedoświadczona. Może to nowy zapach, może jednak zdrowy rozsądek, może nadzieja – tułów, biodra i barki natrętnie walczyły z szyderczym jeziorem. Chlusty, pluski i głuche muśnięcia przeszyły najbliższe środowisko. Giętkie ciało wspomagało raptownymi manewrami całą wężową dynamikę, która płynnie, lecz namolnie poruszała się do przodu. Łapy raz po raz, koślawo, przebijały się na powierzchnię.
Uderzenie. Jakże nowe, jakże ciekawe, jednakże nie ma na to czasu bądź wystarczającej uwagi, aby zbadać wszystkie parametry danej rzeczy, którą prawdopodobnie – na pewno – był grunt. Mokry piasek, błoto, które za niedługą odległością zamieniało się w stabilną, pokrytą miętową trawą, ziemię. Oparł się na przednich ramionach o breję wciskając swe cienkie pazury; połowa ciała nadal była w wodzie powodując enigmatyczne, migające fale.
Każde oko, skrupulatne, drobiazgowe czy też nie, zauważyłoby pokrętne cielsko nonszalancko wydostające się z nieoswojonych wód. Błyskawicznie odchylił swój łeb do góry nogami tarzając swą mokrą grzywę w mazi w potrzebie zaczerpnięcia powietrza. Wyniosły ogon uderzył kilka razy o wodę, kiedy Uran kładł się na swe plecy odsłaniając słaby punkt zwany brzuchem.
Nie otworzył ślepi, nie chciał wiedzieć gdzie dokładniej jest. Lubi swoją wyobraźnię, a specjalnie to, co mógł sobie zobaczyć. Tańczące ognie wokół dzikiego wieprza, a później powoli odrywana przez małe, elementarne chochliki głowa. Ich rączki parzyły skórę, a ścięgna szyjne pryskały tłuszczem, krwią oraz wydawały, przecinający na dwie równe części niebiosa, dźwięk. Ognie rozwierają swe paszcze i pożerają swoich pobratymców kontynuując swoje rytuały, gdy świński pysk się otwiera tworząc jakby nowy wymiar. Jego myśli miały specyficzny, wulgarny bieg, w jaki nie chciał się nawet zagłębiać. Tu było mu wygodnie. Uspokoił się. Klatka piersiowa unosiła się nieregularnie, a nozdrza stwarzały małą parę nad pyskiem młodziaka.
W takim stanie nigdzie już chyba nie pójdzie, nic ino leżeć i czekać na śmierć pośród pięknych drzew, których nawet nie zechce zobaczyć.
Wdech, wydech, wdech, wydech.

Licznik słów: 581
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
CO MOŻNA SPOTKAĆ NA NIESPODZIEWAJKACH:*
• Urgumm Piaskowyjec
• Kovarothenon
• Chrystyna
• Krwiopijec
• Aster gawędka
• Pan lub Pani Papier
• Zyzuś Tłuścioch
• Igrasso

* wszystkie akcje z tymi stworzeniami mają konsekwencje i zachowują się jak zwykłe postaci – mają rozum. można je zabić, zmienić cały życiorys lub utrzymywać dobre relacje z nimi, a czasem i wręcz przeciwnie.

LISTA ŻETONÓW:
• 0x platyna
• 0x złoto
• 0x srebro
• 2x brąz
Przedwieczna Siła
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2747
Rejestracja: 23 cze 2015, 20:36
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 70
Rasa: Skrajny
Opiekun: Dwuznaczna Aluzja*

Post autor: Przedwieczna Siła »
A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| MP,W,Lecz: 2
Atuty: Ostry węch, Kruszyna, Skupiony
Wokół było dziwnie cicho. Czy to niedawne wydarzenia na Skałach Pokoju wciąż sprawiały, że Mara nie potrafiła swobodnie poruszać się po wspólnych terenach? Wizja wojny, wizja jej własnej walki, bólu, krwi i śmierci były... przytłaczające. Co prawda obiecała stadu wierność i lojalność, sama zadeklarowała gotowość do walki, wiedząc, jak Woda ma niewielu Wojowników i Czarodziejów... a konkretniej – jak ich nie ma. Nie uciekłaby z pola bitwy, walczyłaby do ostatniego tchu. A jednak samo wyobrażenie sobie ryzyka, jakie się za tym niosło, biorąc pod uwagę jej słabe zdolności w tym zakresie, sprawiało... że robiło jej się słabo.
Klątwa miała trudne dzieciństwo. Niewola, poniżenie, głód, samotność. Potem wolność, ale brak przystosowania do życia, do przetrwania... jako pisklę, samotne pisklę w rozpaczy, niedożywione... praktycznie nie miała szans. Udało jej się cudem wyrwać ze szponów śmierci. Łut szczęścia albo przychylne spojrzenie Matki Ziemi czy też tutejszych Bogów sprawiło, że Mara była tu i teraz, dorosła, zdolna, zdrowa. Tutejsze zwyczaje były dla niej wciąż niezrozumiałe, niektóre niepotrzebne, ale zaakceptowała to wszystko – bo dostała to wszystko w zamian. Dlatego nigdy nie odwróciłaby się od nich. Dlatego, że wyrwała się śmierci, nie chciała jeszcze myśleć o odejściu.
Każde naruszenie spokoju i bezpieczeństwa w jej przypadku powodowało ogromny niepokój. Stres skręcał żołądek, napinał mięśnie, powodował zimny pot i myślenie na wysokich obrotach. Obcy smok na terenach Wody... A teraz ona, podążająca za nim sama, aż na tereny wspólne. Nie czuła się tu bezpiecznie. Nie należało zostawać tu zbyt długo. Obowiązek nie pozwalał jej jednak pozostawić tego czynu bez reakcji.
W oddali usłyszała jakieś pluski. Była blisko rzeki i jeziora, toteż ruszyła tym tropem, po drodze węsząc uważnie za wonią nieznajomego. Czy poruszał się wodą, bo chciał zatrzeć za sobą ślady?
Jeszcze kilka kroków... Wiatr zawiał wprost w jej pysk, nozdrza odruchowo wessały powietrze do płuc i przefiltrowały zapachy, szukając tej właściwej, należącej do intruza. I... tak! Znalazła! Przyspieszyła kroku, ale nie panicznie. Zawsze była opanowana, a przynajmniej od kiedy trafiła pod barierę, od kiedy odzyskała spokój ducha...
...no właśnie, bariera! Smoki tutaj mówiły, że Bogowie stworzyli ją, by chronić smoki Wolnych Stad od innych bestii, które mają złe, nieuczciwe zamiary. Jeśli było to prawdą, a Uzdrowicielka Wody miała na to szczerą nadzieję, to intruz przemieszczający się ciagle dalej i dalej nie mógł być... zły. Już z samej woni Mara poznała, że był to samiec, dość młody osobnik. Dodała sobie otuchy własnymi przemyśleniami, więc pewniej ruszyła przed siebie. Wyprostowała pierś, poruszała się zwinnie, choć jej sylwetka górskiego wyglądała dość silnie i ociężale. Rogowe łuski i kontrastowe czarne i krwistoczerwone kolory sprawiały, że jej wygląd mógł być nawet budzący grozę. Ha, a już na pewno w pisklętach i tych, którzy jej nie znali! Jakże mylne przekonanie, w końcu Mara była łagodną Uzdrowicielką niosącą pomoc prawie wszystkim potrzebującym.
Widziała go już teraz. Szła dalej, stąpając cicho, choć mokra od śniegu ziemia i czasem skrzypiący śnieg zdradzały jej obecność. Zatrzymała się dopiero, kiedy mogła go dobrze obejrzeć, choć z bezpiecznej odległości około dwóch ogonów.
Hej, Ty... – powiedziała głośno, zaczepnie. Zmierzyła go krytycznym wzrokiem spod przymrużonych, intensywnie pomarańczowych ślepi. Nie wyglądał na takiego, co sprawiałby kłopoty, ale chciała się jeszcze przekonać, zanim zdobędzie choć trochę jej zaufania. Inna byłaby sytuacja, gdyby spotkała go na obrzeżach terenów stada, ale nie wtedy, kiedy osobnik przemierzył całe tereny jej stada niezauważony, docierając do centrum wszystkich terenów!
Zdajesz sobie sprawę z tego, gdzie jesteś? – zapytała, podchodząc dwa kroki bliżej i znów się zatrzymała. Na razie zachowywała chłodną obojętność, z trudem powstrzymując się przed troską czy ciekawością. Obecne zachowanie zdecydowanie nie było jej naturalnym, ale musiała zachować pozory i dopełnić "formalności", które uważała za słuszne.

Licznik słów: 603
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cień forever.
Urągliwy Kolec
Dawna postać
Ujarzmienie Ustroju
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 03 mar 2018, 22:16
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 22
Rasa: Wężowy
Opiekun: Piętno Klątwy

Post autor: Urągliwy Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: B,P,A,O,Skr,W,Śl,MA,MO,MP: 1| MA,MO: 2|
Atuty: Szczęściarz, Niestabilny
...chochliki wchodziły kolejno do rozwartego ryja świniaka, który nadal wydawał pobłażliwe dźwięki. Ich małe, ludzkie stópki wypalały brodawki smakowe dzieląc się nieprzyjemnym zapachem po okolicy. Język poruszał się flegmatycznie, wręcz błagając, wydając skowyt, wszystko po chociaż krztynę litości! Natomiast te, pochłonięte czarami do szpiku kości, tańczyły wokół wieprza, to wchodziły do paszczy, to całowały i składały najszczersze modły ku niemu, zaś ten... mizantropijny... płakał resztkami sił. Krew lała się strumieniem zza łba, a knur wreszcie, rozgoryczony, spoczął swoich cierpień jednając się z otchłanią.
Odważny szmer wyjął Urana ze swej mentalnej katorgi. Przypomniał sobie o bólu, o zdrętwieniu, przejmującym zimnie oraz natarczywym głodzie. Upomnienia te przyprawiły młodzieńca o mdłości. Nie, to na pewno nie były te symptomy zbliżającej się śmierci, to musiały być te wspominki! Kwas żołądkowy wybrał się na wycieczkę po przełyku bezwstydnie głaszcząc go (przełyk) od środka. Krtań zadrgała, wspomogła kwas, swego kompana, jednakże jako tako pisklak zapobiegł wylewowi tej cieczy i wsunął ją z powrotem. Ciepło przebiegło w dół i w górę, lecz u nasady rogów uciekło na wolny świat pozostawiając swego twórcę – smoka wężowego. Zagulgotał marnotrawnie.
Odchylił łeb jeszcze mocniej, napiął pierś w przód, wziął głęboki oddech. Tlen pozostał w jego płucach na niedługo, nie zagościł się, ulotnił się wraz z wydechem. Pierś opadła, łeb osunął się do relaksującej formy. Kędzierzawe włosie zmieniło kolor z srebrnego na kasztanowy, jednakże nadal znajdowały się w czuprynie indywidualne jasne kosmyki. Taplał łeb w błocie i miał to ewidentnie gdzieś. Nie dbał o to, aby umrzeć szlachetnie, aby jakoś wyjść na atrakcyjnego młodziaka z niespełnioną świetlaną przyszłością. Może nie aż tak świetlaną... nie ma znaczenia, ważne tylko to, aby się ogrzać i nażreć! „Nieprawda“ zaprzeczył sam sobie w myślach. Wypowiadając to w głowie wydał gardłowy, przenikliwy pomruk na granicy z bulgotaniem.
Dryfował bezsilnie na wodzie z łbem oraz barkami na wilgotnym gruncie. Niemniej jednak nie poddawał się w namolnej wojnie przeciwko ledwo funkcjonującym płucom. Podnosił swój tors spod wody, wysuwając go na chwilę, po czym znowu zatapiając. Na tym polegał oddech w tej sytuacji. Na zaangażowaniu.
Hej, Ty... – usłyszał zza mgły.
Ogon nieznacznie poruszył się w bok tworząc nową falę na wodzie, zaś łeb zwrócił się powolnie ku falom dźwiękowym. Nie otworzył jeszcze oczu, nie chciał. Pragnął, aby ta idea trwała wiecznie. Chaos dla chaosu, chaos przeciwko chaosowi. Cichutko kaszlnął w odpowiedzi mocno sugerując słowo „kontynuuj“.
Jakoby obumierając powrócił na chwilę do swego snu na jawie, o pięknym kulcie ognistych chochlików czczących śmierć w postaci świni. Zaczął zastanawiać się nad niepojętym dla niego sensem tej upiornej, jak na wiek nosiciela owej idei, wizji. Jeżeli świnia znaczy brud i bycie gburem – zdaniem jego ojca, a więc zdaniem Uranu – to śmierć dla świni co może oznaczać? Szlachetność? To jeżeli śmierć świni jest szlachetnością to czym jest szlachetność? Nigdy nie tłumaczono mu tego słowa, ale jego opiekun był tak wygadany, co by nie powiedział, to wszędzie szlachetność wytknie! „Ojcze, ojcze, spójrz! Oto moja szlachetność, niemniej niż Twoja!“ zakpił sam z siebie. Kaszlnął ponownie tym samym zagłuszając kontynuację damskiego głosu:
...esz sobie sprawę z tego, gdzie jesteś?
Leniwie, niemrawo obrócił swe cielsko ku głosowi, uśmiechnął się na tyle ile tylko mógł, a Bogowie wiedzą, jak mu trudno było!
Burknął, mruknął, myślał, kombinował. „Uranie, nie zawsze twe słowa muszą zgadzać się z twoimi myślami!“ przypomniało mu się. Sheamer paplał trzy po trzy, lecz nieraz powiedziało mu się coś, co może się przydać pisklakowi. To, akurat, jego ojciec usłyszał od dziada, a dziad od pradziada. Chyba. Któż by to pamiętał w takiej sytuacji?
Kaszlnął tak mocno, tak potężnie, co by sam olbrzym się nie powstydził. Ciało zareagowało świstem, plaśnięciem ogona o wodę, lecz... nic więcej.
Minęła minuta, to dwie, to trzy. Główkował jak pojęty, natchniony słowem nieskalanym. Zrozumiałby gdyby istota sobie poszła, zrezygnowała, albo dobiła. Sam, mimo swej cierpliwości, by się wkurzył.
Przełknął gorzką ślinę wymieszaną z resztkami kwasu żołądkowego, wzdrygnął się niezauważalnie. Czas na odpowiedź, tak? Od tego zależała jego przyszłość. Mruknął przewlekle, po czym rzekł stłumionym głosem, niczym natchniony poeta wyrażający swój wiersz:
Jeszcze nie.
Był rad z tego, co udało mu się wypowiedzieć, jednakże jego ciało cierpiało przez ten wyczyn. Wziął głęboki oddech, odchylił łepetynę ponownie, wyrył lekką dziurę swoimi rogami, po czym... wydech. Ależ on był rad, że na tyle go stać. Nawet posiadając większy zasób sił lepiej by tego nie ujął w słowa. Zachował szczerość, nie rozżalał się, wykazał siebie w jednym zdaniu. Mimo wszystko radość szybko uciekła, była jak piasek w dłoniach.
Otworzył sennie ślepia obdarowując samicę wyglądem swoich gałek ocznych. Niczym dwa czerwone klejnoty bez tęczówki, ni źrenicy. Wąs, który nie przylegał do ziemi, drgnął. Gdyby tylko miał swą energię to by wiał, wszak to już nie miało znaczenia.

Licznik słów: 776
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
CO MOŻNA SPOTKAĆ NA NIESPODZIEWAJKACH:*
• Urgumm Piaskowyjec
• Kovarothenon
• Chrystyna
• Krwiopijec
• Aster gawędka
• Pan lub Pani Papier
• Zyzuś Tłuścioch
• Igrasso

* wszystkie akcje z tymi stworzeniami mają konsekwencje i zachowują się jak zwykłe postaci – mają rozum. można je zabić, zmienić cały życiorys lub utrzymywać dobre relacje z nimi, a czasem i wręcz przeciwnie.

LISTA ŻETONÓW:
• 0x platyna
• 0x złoto
• 0x srebro
• 2x brąz
Przedwieczna Siła
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2747
Rejestracja: 23 cze 2015, 20:36
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 70
Rasa: Skrajny
Opiekun: Dwuznaczna Aluzja*

Post autor: Przedwieczna Siła »
A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| MP,W,Lecz: 2
Atuty: Ostry węch, Kruszyna, Skupiony
Stała nad młodzieńcem niczym wyrocznia albo kat. To od niej teraz zależały losy młodego samca. A ona... nie pierwszy raz zamierzała pomóc. Im dłużej tak nad nim stała, przyglądała się, obserwowała i wnikliwie diagnozowała... tym bardziej wiedziała, że nie był tu świadomym gościem i niebezpiecznym intruzem. Był młody, osłabiony, ba... wycieńczony. Być może był też chory, a z pewnością... samotny. Mara westchnęła głęboko, głośno, nie kryjąc się ze zmianą nastawienia. Jej wrogość mogłaby jeszcze spowodować silny stres, lęk, a to mogłoby pogorszyć jego stan. Z drugiej strony... wężowy nie wyglądał, jakby cokolwiek teraz go jeszcze interesowało i mogło pogorszyć sytuację. Wydawał się być... nieobecny i nieświadomy całej sytuacji.
Klątwa sięgnęła maddarą w stronę wężowego. Oczyściła jego ciało z błota i wszelkich innych zabrudzeń, osuszyła. Otoczyła go aurą ciepła i lekkim zapachu wiosny, świeżym i lekkim powietrzem, by poczuł się lepiej, bezpieczniej i pewniej. Wydawał się być na tyle nieobecny, że mogła sobie na to pozwolić, bo nie miał zwyczajnie sił zareagować. Odczekała kilka chwil, patrząc na niego i czekając, aż zacznie wracać tu, do chwili obecnej, do rzeczywistości. Dopiero wtedy się odezwała.
Nazywają mnie Piętnem Klątwy, jestem Uzdrowicielką stada Wody. Nie obawiaj się mnie. – powiedziała już swoim zwyczajowym, łagodnym głosem, lekko melodyjnym. Dała mu chwilę na przetrawienie tych informacji, zanim kontynuowała, a musiała coś więcej powiedzieć.
Wtargnąłeś na tereny Wody, udało Ci się przebiec ekspresowo tereny Wody, aż do centrum ziem Wolnych Stad, do terenów wspólnych. Powinniśmy stąd odejść. Znam bezpieczne miejsce, mam też mięso, którym mogę się podzielić. Nie zmuszę Cię do pójścia razem ze mną, ale nie wiem, czy otrzymasz pomoc od kogoś innego. – albo nikogo nie spotka i umrze w samotności, albo trafi na wroga i umrze szybciej od ran, albo trafi na kogoś innego, mniej opiekuńczego od Uzdrowicielki. Na zachętę, choć kompletnie nie wiedziała po kiego grzyba, przywołała do siebie kawał mięsa. Soczysty i świeży, pachnący, z jakiegoś średniej wielkości zwierza – prawdopodobnie kozy czy osła. – Proszę, częstuj się. – położyła mięso na ziemi przed sobą. Wciąż otaczała samczyka aurą ciepła i przyjemnymi zapachami ze świeżym, lekkim powietrzem. Cierpliwie czekała, aż samiec zje mięso, o ile w ogóle będzie chciał je tknąć. Było kuszące, a Mara nie zamierzała się bawić w prowokacje, jej intencje były czyste.
Opowiesz, jak tu trafiłeś? – zapytała w końcu, bo zanim wprowadzi go na tereny Wody, musiała czegokolwiek się o nim dowiedzieć. Nie musiała znać całej prawdy, ale liczyła na szczerość.

Licznik słów: 406
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cień forever.
Urągliwy Kolec
Dawna postać
Ujarzmienie Ustroju
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 03 mar 2018, 22:16
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 22
Rasa: Wężowy
Opiekun: Piętno Klątwy

Post autor: Urągliwy Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: B,P,A,O,Skr,W,Śl,MA,MO,MP: 1| MA,MO: 2|
Atuty: Szczęściarz, Niestabilny
Wgapiał się jak idiota w oczęta nieznanej mu samicy. Były głębokie, wypełnione dobrodusznością oraz wcześniej wspomnianą szlachetnością. Mimo tych wszystkich pozytywnych rzeczy zamieszczonych w jej ślepiach on dostrzegł coś... niezwykłego. Nad dolnym punktem łzowym, który odznaczał się swoją nadprzyrodzoną smolistą powłoką, oczy nie były już barierą dla instynktów. Opiekuńcza, tak, owszem, lecz nie z cnoty, lecz lojalności. W środku, pod tęczówką, pod wszystkimi wiązaniami, kryła się dzika, typowa dla samotnych smoków, obrzydliwość. To, bzdura stworzona przez przepojony liryzmem umysł, rozpaliło młodzieńca do czerwoności, natychmiastowo wyszarpując jego obojętność z cielska.
Chciał się rzucić w przód, wyjść całkowicie na brzeg, wyjąć ogon z objęć wody, krzyknąć „ukaż się!“, aczkolwiek jego stan... stał się wystarczającym ograniczeniem. Wywinął się w bok; zaburczało mu w brzuchu niczym grom z jasnego nieba. Stęknął rachitycznie.
Nagle, z cielska górskiej samicy, wylęgła się chmara dymu. Powędrowała tuż do niego, a ten, zaszokowany, wydał z siebie głuche syknięcie boleści. Owinęła się wokół jego szyi, to pod łapskami, a niektóre drobinki wtargnęły do środka organizmu. Zacisnął zęby, gotów do ostatecznego ciosu, do pojednania się z halucynacjami, jednak! na wszystkie miłosierdzia, ta smoczyca była boginią!
Ogromna wielokolorowa mgła wsiąkła pomiędzy błękitnie świecące łuski, a ciało, jakby nigdy nic, absorbowało wszelakie dobra. Gwałtowna zmiana temperatury obszyła go drgawkami. Uran z nieopisanie głupim wyrazem, zastygłym na twarzy, mruknął to i owo, po czym przymknął oczęta. Zapachy wbijały się w jego nozdrza, a uczucie, tak błogie, ścisnęło smoczym żołądkiem.
Głos dobiegł. Wzrok powędrował ukradkiem na kwadratową twarz urozmaiconą kolcami na kościach jarzmowych. Żuchwa delikatnie kłapała powietrze, a struny głosowe brzęczały melodyjnie. Wyleżawszy, wysłuchiwał z uwagą.
Piętno – mruknął wijąc swój wąsik. – Klątwy – powtórzył sam do siebie. Tłumaczyło to wiele rzeczy, specjalnie do myśli na początku. Kiedy lampił się na jej ślepia, zauważył to, i teraz odczuł tę samą chęć krzyknięcia bezsensownych słów. Toć był dzieckiem, a bycie dzieckiem to... emocjonalność oraz swoboda. Potok myśli został przerwany przez kontynuację, więc ostateczną decyzją Uranu było pozostanie na brzuchu.
Kręcił łbem, kodował wszystko w swój mały móżdżek. Przytaknął kufą w sarkastycznych wyrazach wdzięczności za te komplementy o "ekspresywnym przebiegnięciu terenów". Jego ślepia się zaszkliły, a sam uśmiechnął się mimowolnie. To wszystko jest... cudem. Nagle... nowy zapach, żołądek znowu odezwał się z poirytowaniem.
Wstał na równe łapska, rozejrzał się w około, zerknął na smoczycę w podzięce oraz oszołomieniu, lecz ignorując te wszystkie emocje – pchnął się ku jedzeniu. Polizał mięsiwo, niuchnął poszczególne miejsca. Zwłoki były pozbawione krwi, nie miały skóry, tylko kości i mięśnie. Ślina wyciekała z pomiędzy zębisk, które natychmiastowo wbiły się w cielsko. Mocny zacisk, pociągnięcie, a dźwięk rozrywającego się ścięgna jak i mięśni, uradował samca. Nie skupił się nawet na przeżuwaniu, surowe kawałki lgnęły przez przełyk z niesamowitą prędkością. Grdyka latała jak szalona. Cienkie pazury wbijały się w doczesną powłokę jakiegoś wszystkożercy, wszak ten gest nie był ordynarny. Był niezwykle... czarowny.
Kolejne pytanie dotarło do jego bębenków. Przełknął srogi kawał mięsa, oczyska mu się zaszkliły. Ślepia znowu wbiły się w jej – zdaniem Uranu – enigmatyczne gałki oczne. Zaufał górskiej, zaś te emocje nie próbowały się nawet kryć. Łapsko położone zostało na grudce mięsiwa i kości. Zabulgotał, po czym rozpoczął niechętnie swój monolog, prawdopodobnie jedyny, jaki uda mu się wykonać w przeciągu kilku księżyców:
Atak. Sheamer – jego łeb wlókł się za... dwunożną postacią! Zauważył mnie, to i też zaatakował, a ja, jak to ja, uciekłem posiadając takową okazję. Tam był klif, taki stromy, lecz niski, ale jednak bardzo stromy. To ten, zamachnął się, a to ja splunąłem kwasem jak mnie Sheamer uczył. Krew bryzgała, coś tam krzyknął, a ja uniknąłem ataku i się wywaliłem. No, spadłem z klifu. Nie miałem nic pod łapskami, a wiatr mnie targał w dół, zamiast uratować i plusk! Wpadłem do wody, i no, obudziłem się tutaj. I wtedy przyszłaś ty, uratowałaś, powiedziałaś coś o wodzie. Na to ja wtedy myślę – przeznaczenie! Wpadłem do wody, wyciągnąłem się z wody i poznałem kogoś z... ino, wody.
Odchrząknął, głos się załamał, schował pysk pod ogonem. Tym gestem pochwalił się mimowolnie swoją umiejętnością poruszania tą kończyną, a tym rozgadaniem – słabym zasobem słów. Jego ojciec nie należał do najinteligentniejszych, lecz w głębi serca, młodziak czuł, że w ogóle – oprócz chwilowego stylu mówienia – nie był powiązany z tym, zdechłym, smokiem.
W ogóle – dodał, jeżeli już zaczął. – co to za cudy?
Paliczki poklepały resztki żarcia, po czym ogonem poklepał się po ciele. Jeżeli miał okazję to chciał się dowiedzieć czy przypadkiem nie umarł i nie pozostał halucynacją. A nawet jeżeli jest poza światami, to mu to odpowiadało. Nie na długo, wiedział o tym, ale teraz było w porządku. Nawet lepiej, niż w porządku. Wciągnął woń wiosny do płuc, westchnął mimowolnie. Obdarowawszy ją ciepłym spojrzeniem wyczekiwał bardziej odpowiedzi, niż rozwoju sytuacji.

Licznik słów: 785
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
CO MOŻNA SPOTKAĆ NA NIESPODZIEWAJKACH:*
• Urgumm Piaskowyjec
• Kovarothenon
• Chrystyna
• Krwiopijec
• Aster gawędka
• Pan lub Pani Papier
• Zyzuś Tłuścioch
• Igrasso

* wszystkie akcje z tymi stworzeniami mają konsekwencje i zachowują się jak zwykłe postaci – mają rozum. można je zabić, zmienić cały życiorys lub utrzymywać dobre relacje z nimi, a czasem i wręcz przeciwnie.

LISTA ŻETONÓW:
• 0x platyna
• 0x złoto
• 0x srebro
• 2x brąz
Dziadke
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 472
Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Morski

Post autor: Dziadke »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
W ramach odmiany od ciągłego przebywania w wodzie morskiej, przybył nad jezioro żeby się schłodzić. A właściwie nie "nad" tylko "do", biorąc pod uwagę, że Głębinowy stanowczo preferował przebywanie bezpośrednio w otoczeniu ulubionego żywiołu. Pogoda dopisywała, a najlepiej widać było to poprzez promienie słoneczne padające na samczyka, które w kontakcie z jego łuskami nadawały smokowi barwę turkusową. Momentalnie zanurkował, wijąc się jak piskorz za każdym razem, gdy chcąc płynąć przed siebie, wyginał smukłe ciało w literę "s".
Obrał kurs możliwie blisko dna, brnąc przez gęstą, podwodną roślinność, okalającą go z każdej ze stron.
Szukał ryb, ale niestety przeliczył się, ponieważ zapomniał o stosowanej dotąd taktyce kamuflażu. Zwierzyna była tutaj tak samo, jeśli nie bardziej czujna, a wszelkie żyjątka na widok Neptuna momentalnie czmychnęły gęstą chmarą, opuszczając swoje dotychczasowe żerowisko.
~Mmm! Rybke!~
Ale nic, następnym razem...
Póki co, postanowił, że zrobi sobie odpoczynek i wypłynął na powierzchnię, kładąc się na jednym z brzegów akwenu, dalej jednak będąc zanurzonym do grzbietu. Ponad kryształową powierzchnię wystawał tylko łebek upstrzony grzebieniem.
Samczyk zamknął ślepia, ale wyostrzył pozostałe zmysły, aby pozostać czujnym. Odpoczywał.

Licznik słów: 178
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Młoda wężykowa miała ostatnio dużo czasu, głównie przez zakończone szkolenia podstawowe, ale też przez niesnaski z rodziną – o których ta rodzina pewnie nawet nie wiedziała! Jak na młódkę, zbuntowaną do tego, przystało, zignorowała zew babci na Szczerbatą Skałę. Pewnie oberwie się jej za to po głowie, ale do tego czasu zdąży wymyślić jakąś sensowną wymówkę.
Leciała. Lubiła latać, nawet jeżeli jej gatunek nie miał do tego predyspozycji. Po mamie odziedziczyła tylko skrzydła oraz kilka rogowych wypustek na policzkach. Z niezbyt zadowoloną miną obserwowała świat na dole. Minęła granicę stada z ziemiami wspólnymi i leciała powoli w kierunku jezior. Było gorąco, a ona chętnie by się czegoś napiła. Obniżyła lot kiedy woda zamajaczyła na horyzoncie. Zaalarmowała ją jednak sylwetka, którą dostrzegła będąc znacznie bliżej. Smok, chyba? Był taki trochę oślizgły, a kąpanie się w wodzie zmyło jego zapach. Nigdy dotąd nie widziała takiego stworzenia. Adeptka zawisła w powietrzu, a machanie skrzydeł by się w górze utrzymać mogło zbudzić Głębinowego Kolca – a już na pewno zwrócić jego uwagę. Zmarszczyła nozdrza robiąc nadąsaną minę.
Czołem! – zawołała wesoło, chcąc przekrzyczeć wiatr. Idealnie maskowała swój grobowy nastrój, wyglądała cały czas na szczęśliwą i uśmiechniętą.

Licznik słów: 193
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Dziadke
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 472
Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Morski

Post autor: Dziadke »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
~Mmm!... ou.. ou.. nie Rybke?~

Najpierw był powiew wiatru. Potem zapach. Potem radosne dudnięcie o glebę.
Mimo nabranego przez księżyce zaufania do tutejszych, aż podskoczył przerażony, nim nowo poznana smoczyca się z nim przywitała. Dużo mniejszy od niej tchórz czmychnął na nieco głębszą wodę, do tego stopnia, że aby móc ją obserwować, musiał stać względnie wyprostowany z wyciągniętą ku górze szyją. Błękitne, okrągłe ślepia jak podwójny peryskop, lustrowały okolicę, skupione jednak przede wszystkim na Wierzbowej. JAK ONA MOGŁA MU ZAKŁÓCIĆ ODPOCZYNEK, NO?! PRZECIEŻ... PRZECIEŻ TO NIEBEZPIECZNE!
Nie chciał tego przyznać sam przed sobą, ale zaczął się nawet trząść. Woń obcej persony działała na niego drażniąco, a to głównie dlatego, że biło od niej ziemią i roślinnością. Czymś, od czego młody morski niejednokrotnie rzygał, chcąc po prostu zrobić sobie spacer po lądzie. Turkus momentalnie ustąpił naturalnej czerni, a zanurzone w wodzie łuski zbladły. Głębinowy pokurcz wysłuchał krótkiego, radosnego powitania, po czym niepewnie wychylił podbródek ponad powierzchnię krystalicznej cieczy i smarknął na bok.
– Kto... kto... ktoś ty?!
Zapytał, okazując sporą dozę nieufności, ale również lęku przed nieznanym.

Licznik słów: 176
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
KP Fafika

I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Trochę ją.. wystraszył tą reakcją. Machnęła skrzydłami aby odbić się w tył i zwiększyć nieco dzielącą ich odległość. Położyła uszy po sobie gdy morski smok.. no, czmychnął pod wodę. Zamrugała kilkakrotnie zastanawiając się nad tą sytuacją. Co tu właśnie miało miejsce..?! Czy wszystko z nim w porządku?
Ojej.. – wydukała tylko, uśmiechając się przyjaźnie.
Namierzyła go w końcu spojrzeniem, gdy wychylił głowę znad jeziornej toni. Samiczka machnęła ponownie małymi skrzydłami, aby lecieć nad wodą. Nisko, łapę miała zanurzoną w cieczy by tworzyć smugi na wodzie, niczym te śmieszne owady co po niej chodzą. Nadal zastanawiała się jak to możliwe. Tak czy owak, powoli zbliżyła się do miejsca z którego wyglądał Głębinowy Kolec. Zawisła w powietrzu, a frędzelek na końcówce jej długiego ogona zanurzył się w jeziorze. Nie bała się. Czemu by miała? Zmartwiła ją jednak reakcja tego smoka. Bo to chyba był smok, prawda?
Przepraszam, nie chciałam Cię wystraszyć! – zapewniła, machając do niego przyjaźnie łapką. – Jestem Sejsej, pochodzę ze Stada Ziemi i nie zrobię Ci krzywdy! – zapewniła. – Nigdy nie widziałam kogoś takiego jak ty. Wybacz mi jeżeli zabrzmię niemiło ale.. jesteś smokiem, prawda..?
Przechyliła główkę na bok. Może powinna wylądować w wodzie aby nie wydawać mu się taka groźna? Była drobna, ciągle rosła. Do tego wątłej budowy, jak to wężowe smoki. Po prostu miała długie ciało, nawet jak na swój wiek..

Licznik słów: 227
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Dziadke
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 472
Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Morski

Post autor: Dziadke »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
~Mmm! Rybke!~

Ona latała. Ona latała NAD NIM!
Momentalnie schował łeb pod kryształową taflą, tak jak struś chowa łeb w piasek, ale gdy po kilku wodnych miarach zaobserwował, że obca nie składa się do zrobienia mu krzywdy, ponownie się wychylił, choć znacznie wolniej. Najpierw nos, potem policzki, a na koniec ślepia oraz czoło.
Smarknął na bok, wyrzucając z nozdrzy zielonkawy glut, a następnie zatoczył szerokie koło wokół rozmówczyni, jakby jej obecność parzyła żywym płomieniem.
Znacie to uczucie introwertyka kiedy ktoś niepostrzeżenie wpada w jego prywatną, chomikową kulę, w której jest bezpieczny? A potem zaczyna się wdzierać w jego strefę osobistą wywołując w głowie wyżej wspomnianego totalną awangardę, szok i niedowierzanie? Tak, właśnie teraz czuł się Głębinowy.
Wylazł na brzeg, wystawiając tym samym łuski na jaśniejące słońce. Łuskowa, niemal nocna czerń znowu ustąpiła turkusowi, a smok zajaśniał na tle krajobrazu. Mimo to, zwrócony cały czas bokiem do Wierzbowej, trzymał rezerwę. W miarę jak mówiła, on przytakiwał, aż w końcu opadł na ciepły piasek, pozwalając żeby ściekająca z niego woda spłynęła na sypki grunt, tworząc wokół ciemne lejki oraz stwardniałe bryłki sklejonych drobinek kwarcu.
Głębinowy Kolec być gadzik i żyć pod woda. On łowi rybke dla stado. Tak, tak! Dużo rybke i inne w morze i jeziorko! I szuka świecuszka! Gadzik miał kiedyś dużo świecuszka ale zgubił. Głupi gadzik, tak tak! Smoczke morskie nie lubić gadzik na ląd i bać bardzo ale być brutalna i rządzić niedobra łapa. Gadzik ucieć i być z gadzik na lądzie. Dobrze. Szlachetny znaleźć. Rybke Być wolny i łowić rybke ile chce. Tak, tak!

Licznik słów: 257
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Odprowadziła go spojrzeniem do brzegu. Jednak wyszedł i się tam położył. Hmm. Z natury była przyjacielska i nie szukała zaczepki – przynajmniej nie w negatywnym tego znaczeniu – ale coś podkusiło ją, by zdobyć sobie zaufanie tego odmiennie wyglądającego smoka. Uderzyła więc skrzydłami o powietrze, a potem wygięła swoje ciało. Głównie szyję, by zanurkować. Zapikowała w kierunku wody i zniknęła pod jej powierzchnią. Nie była może tak dobrym pływakiem jak smok morski, ale dawała radę. Wynurzyła główkę na płyciźnie. Była mała, toteż resztę ciała dalej pokrywała woda. Zakopała łapki w piasku żeby nie dryfować na powierzchni wody tylko stać wbita w dno, niczym wodorosty.
Wysłuchała tego co mówił Głębinowy Kolec.
To można polować w wodzie? – zdziwiła się. – I.. jak to działa? Nie boisz się, że utoniesz, że zabraknie Ci powietrza? – spytała zafascynowana, aż się jej lekko powiększyły źrenice. – Czyli jesteś ze Stada Wody?
O, to ostatnie było idealnym przykładem ślepego strzału. Zwyczajnie z tym się jej kojarzyły smoki Wodne. Z wodą. Podobno mieli też najwięcej akwenów pod barierą w swoim posiadaniu, więc to by na pewno odpowiadało komuś takiemu jak Głębinowy.. hmm.

Licznik słów: 187
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Dziadke
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 472
Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Morski

Post autor: Dziadke »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
Spojrzał na nią jak na kretynkę. Nic nie mówił, ot brwi opadły na oczy, jak do połowy spuszczona kurtyna, nadając morskiemu wygląd jaskiniowca, który właśnie się zastanawia czy lepiej poczekać aby współplemieniec w końcu rozpalił ognisko za tę parę godzin, czy może lepiej zepchnąć go z klifu i ogarnąć to samemu nieco szybciej.
– Rybke dobrze brać w woda. Lepiej niż na dziwna powierzchnia gdzie dużo zielono i mnogo-pachnąco twardy słup z liścia od którego Rybke rzyga. Tak, tak. W woda pływać to jak latać, a kryształowa powierzchnia być jak niebo, tylko złota tarcza nie razić. Przestrzeń dużo, jedzeń dużo, tylko zimą dziwnie bo po twoje niby niebo inny chodzo i gadzik nie wie czy to inny gadzik czy może foczke do jedzenia. Ta, tak! Szaman w dawne stado chyżo- dużo łowił foczke i miał ładny- zdobny płaszcz. Śmierdział, ale był ciepło- wygodny. Tak, tak! Woda daje, woda zabiera. Tylko jak sztorm duży to trzeba chować, bo chociaż dużo rybka i czasem kraby, to można uderzyć-zranić i wtedy problem.
Kiedy tamta wskoczyła, a właściwie wleciała do jeziora, pozostawał niewzruszony na swoim miejscu. Póki nie próbowała się za bardzo do niego zbliżyć, było w porządku. Jeszcze.
– Wódz-szef Szlachetny Nurt, Nurt. On przyjął gadzik zimna-chłodna pora. Za to gadzik łowi rybke. Tak ,tak. Dużo rybke.
Wypowiedź zakończył smarknięciem w bok, wyrzucając z nozdrzy długą linię oślizgłych, zielonych glutów. Cóż, ujemny rezultat oddychania pod wodą.

Licznik słów: 233
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
KP Fafika

I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
Maestria Kreacji
Dawna postać
Nucąca Wierzba
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 994
Rejestracja: 04 mar 2018, 19:45
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zaranna Iskra
Partner: Strażnik Ostępów

Post autor: Maestria Kreacji »
A: S: 1| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,Kż,Skr,Śl: 1| MP,MA: 2| MO: 3
Atuty: Atrakcyjna, Szczęściarz, Mistyk, Magiczny śpiew
Na szczęście nie odebrała jego spojrzenia zbyt negatywnie. Wiedziała już, że to specyficzny osobnik. Prawdopodobnie nietutejszy.
Oh, ryby.. – mruknęła, jakby to nie było w ogóle zaskoczeniem. – Nigdy ich nie jadłam, ale dziwnie pachną. Sama wolę owoce. Jadłeś kiedyś? Małe, soczyste, słodziutkie, sycące.. – rozmarzyła się. Wciąż jednak w głowie miała tę jego opowieść. – Czym jest 'foczke'? – zapytała, bo pierwszy raz spotkała się z takim terminem. – A co z drapieżnikami? Są jakieś w wodzie?
Ciekawił ją ten temat i nawet chciała wyjść na brzeg, lecz widok dziwnej mazi wyciekającej z nosa Neptuna sprawił, że odłożyła ten pomysł na później.
Może kiedyś mnie poczęstujesz rybami? – zaproponowała luźno. – To znaczy, o ile nie macie głodujących smoków w stadzie. Priorytetem powinni być Twoi pobratymcy, nie obce smoki. – Zgodziła się z tą ideą.
Szlachetny Nurt więc był przywódcą Wodnych. Ni to cenna informacja, ni to szczególnie ważna, ale zakodowała ją.
Ja będę Czarodziejką – wyszczerzyła się. – Nie mogę się już doczekać. Połowę szkolenia mam za sobą!

Licznik słów: 173
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
x
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ szczęściarz
xxxxxxxxxxxxx» w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem atut daje automatyczny 1 sukces.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ mistyk
xxxxxxxxxxxxx» +1 sukces do ataku magicznego raz na walkę.
xxxxxxxxxxxxx▶ ▷ magiczny śpiew
xxxxxxxxxxxxx» raz na walkę/polowanie, obniżenie liczby sukcesów przeciwnika: -2 sukcesy.
xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxx to energiczny żywiołak ziemi pod postacią dzika, nieodzowny kompan Sayperith.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxS: 1 | W: 1 | Z: 2 | M: 3 | P:1 | A: 1xxx Skr: 1 | MA, MO: 2

xxxxxxxxxxxxxObrazek
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxDialogi #3a9147 | MG #b98780 | KK

Choroba: czarny kaszel (smok nie może ziać)
Dziadke
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 472
Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Morski

Post autor: Dziadke »
A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
– Mmm! Owoce, owoce. Tak, tak! Kryle, krewetki, małe ostrygi. Słodkie. Rozłupać chyżo-mocno o skały, wydobyć mięsko. Czasem świecuszko wypadnie. Tak, tak! Perełki! Perełki i bursztyn ładne świecuszka, co można wymieniać za jedzenie z inny gadzik!
No cóż. Zapewne nie do końca takiej odpowiedzi spodziewała się Wierzbowa, ale od morskiego nie można było oczekiwać, że będzie wiedział co jedzą naziemcy. Truskawki? Jagody? Maliny? Bez szans- nie ogarniał tego i prawdopodobnie nigdy nie ogarnie, biorąc na karb fakt, że unikał lądu, a już zwłaszcza lasów. Na sam widok drzew robiło mu się niedobrze. A co dopiero, gdyby miał coś z nich zrywać! BRRR!!!
– Mmm! Rybke łowi foczke. Foczke duża włochata. Ona też łowić rybke i być szybka-chytra w wodzie, ale na ląd bardzo wolna. Pokraka taka. Mieć dobre mięso co smakować jak rybke oraz futro co robić ciepło dobrze. Szaman guślarz poprzednie stado nosić/ubierać skóra foczka, bo to znaczyć bogaty i znaczny. Tak, tak! Jak Głębinowy zostanie łowca, będzie nosić futro foczke żeby niedobra magia drzew nie robiła, że on rzyga. I będzie głębiej chodzić na ląd. Ale woda i tak lepsza. Bo jest mokra i lepsza. Gadzik kiedyś przyniesie kałamarnica albo śledzika. Posmakuje i polubi. Tak, tak! Każdemu rybke po trochu.
I tak zakończywszy wypowiedź, smarknął po raz drugi. Mniej widocznie, ot po prostu tam i ówdzie w nozdrzach zostało mu kilka kropelek wody i jakiś glon.
– Czarokleta? Będzie zaklinać łogień? Albo robić żeby ryby lepiej brały? Albo modlić do morze żeby nie być sztorm? Inhalować ranny klanbrat magiczna kadź żeby lepszy w walce? Szamanka? Tak, tak?
Zapytał, usłyszawszy o magii. Mimo, że umiał już korzystać z maddary, to pojęcie bycia czarodziejem dalej pozostawało dla niego strefą domysłów. Jak można się bowiem domyślić, morski obcował z zupełnie innym rodzajem czarów, których na swój sposób bardzo się bał- nawet bardziej niż tutejszych.

Licznik słów: 303
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
KP Fafika

I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
Urągliwy Kolec
Dawna postać
Ujarzmienie Ustroju
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 03 mar 2018, 22:16
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 22
Rasa: Wężowy
Opiekun: Piętno Klątwy

Post autor: Urągliwy Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: B,P,A,O,Skr,W,Śl,MA,MO,MP: 1| MA,MO: 2|
Atuty: Szczęściarz, Niestabilny
INNY CZAS; MOŻECIE KONTYNUOWAĆ Cisza.
Bęben.
Skrzypce.
Dzwoneczki.
Tak oto walc nastał wśród zimności, emanującej spod wód Jeziora. Miętowy kamień na miarę trójkąta rozwartokątnego poruszał swym brzuchem w górę i w dół, udając istotę żywą. Gdzieniegdzie płaski twór posiadał małe nakłucia, lecz nie było to widoczne gołym okiem. Wśród podmokłych traw to właśnie ta istota mieniła się czymś specjalnym. Nieważne kto spojrzy, zauważy tam spokój. Fale oceanu mierzwiły swe grzbiety, piana uderzała niezgrabnie o kamienne ściany... czyżby to wizja, czy cud?
Słońce natomiast piekło karki smocze, przypalało łuski o każdej konsystencji i wyglądzie, zapraszało więc nad Zimne Jezioro, niwelując chłody arktyczne. Podmokłe trawy muskały lubieżnie pazury każdej istoty, otaczały racice roślinożerców w przyjacielskim uścisku. Panował pokój. I nawet brązowe okonie płynęły przy brzegu, chcąc posmakować niebiańskiego daru od płonącego globu.
Tylko jaka istota wreszcie dostrzeże cichy, elegancki kamyczek tuż przy akwenie?

Licznik słów: 141
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Blizny Wiatru
Dawna postać
Podrapany Pysk
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 614
Rejestracja: 07 paź 2017, 22:18
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 36
Rasa: Skrajny
Opiekun: Zapomniany Rytm
Mistrz: Pióro Ognia
Partner: Opalowa Łuska

Post autor: Blizny Wiatru »
A: S: 5| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,Śl,Skr,MP,W,MO,MA,M:1| A,O: 2
Atuty: Silny; Szczęściarz; Twardy jak Diament
Upał był uciążliwy, to prawda. Zwłąszcza dla futerkowych stworzeńwięc uznałem że najlepszym wyjściem będzie udanie się nad jeziorko. wolny krok i zwieszony jęzor mógł świadczyć o pragnieniu jakie mnie męczyło. Padłem tuż przy wodie zanurzając pysk delikatnie zacząłem chleptać jak bym obdarzał pocałunkami matkę naturę. Woda zaczęła spokojnie spływac do mojego żołądka dając mi ukojenie i błogość.

Licznik słów: 57
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Znowu tu jestem
Biegnę by wygrać
Znowu cię przeklnę
Zabije w myślach
Zobaczysz we mnie
Więcej niż słowa
Poczujesz ciernie
I miękkość w nogach
Głos
ATUTY
I →
II → ZAJME SIĘ TYM PÓŹNIEJ
III →
IV → Brak


Posiadane:
Kamienie:
Owoce: 2/4
Mięso: 8/4
inne: Runa Pazura, Eliksir chroniący(AF)

Obrazek
Urągliwy Kolec
Dawna postać
Ujarzmienie Ustroju
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 295
Rejestracja: 03 mar 2018, 22:16
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 22
Rasa: Wężowy
Opiekun: Piętno Klątwy

Post autor: Urągliwy Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 3| P: 1| A: 1
U: B,P,A,O,Skr,W,Śl,MA,MO,MP: 1| MA,MO: 2|
Atuty: Szczęściarz, Niestabilny
Miętowy kamyczek, a bardziej iluzja zaklęta w nim, patrzył na olbrzyma spowitego futrem; jego lotki odbijały światło, zaś oczy wymęczone runęły na odbicie Jeziora. A ono przypominało pryzmat, bowiem gdyby nie zmęczenie, Nezurii zauważyłby każdy skrawek białego futra na swym ryjku oraz każdą chropowatość, wyrwę czy wypustkę na rogach. Krystaliczna ciecz dawała ukojenie nie tylko spragnionemu smokowi, ale też dwóm jeleniom po drugiej stronie akwenu, które poruszały rytmicznie uszami, a rogami stykały dla rozrywki. Niemniej jednak światło podkreślające wulgarnie spięte mięśnie gada wystraszyło dwie istotki. Spojrzały na niego ze strachem w oczach, popatrzyły na siebie, to na Blizny Wiatru, aż wreszcie pokicały do lasu za nimi. I to tyle, co pozostało po tłuściutkich zwierzach.
Smoku — aksamitny mezzosopran przypominał grom z jasnego nieba albo to po prostu zbliżająca się burza, jaka sunęła od północy. — pijesz z mego miejsca. To, co tak wielbisz, jest mieszkaniem dla wielu istot, w tym mnie i mojego brata, Slardara. Eony lat temu, gdy nie byłeś nawet jajkiem, świat był otoczony naszym wodnym mieniem, lecz w pewnym wieku świat zadecydował wam dać byt, zamieniając nas w więźniów. Proszę cię, nie rób tego w mojej obecności. Nie pij.
Słowa wydostawały się z trójkątnego, miętowego skrawka flory, jaki nadal dziwacznie oddychał. Podmokła trawa nadal się enigmatycznie wiła wokół konturów stworzenia, przykuwając uwagę niejednej sroki na rozległych gałęziach. Trząsł się z każdym zdaniem, jakoby sam ruszał żuchwą i bełkotał jęzorem, którego nie miał. Gdyby nie słowiański akcent naciskający mocno na j oraz r, z łatwością można by zauważyć oczami wyobraźni morską, filigranową samiczkę o cudnych łuskach oraz wielkich ślepiach. Zawsze jest możliwość poddania się imaginacjom, aczkolwiek głos był nijak podobny do smoczego.
I nagle nastała cisza, jakby nigdy nic. Nawet słowa już ciągnęły się ze śliną, jednak znowu coś przerwało, teraz dość... niechętnie.
Wiatr nadal grał walca, a okonie niezrażone obecnością drapieżnika tańczyły bez opamiętania.
Czekam tu na Slardara. — istotka parsknęła żałobnie, jakby śmiejąc się z własnego losu. — Obiecał, że nas uwolni. Ufam mu. Każdy mu ufa.
Nezurii zawsze mógł spojrzeć na powłokę miętowego kamienia podobnego do akwamarynu, wtem zobaczyć... ją. Zza gęstą mgłą, humanoidalną istotę o alabastrowej skórze z małymi wgłębieniami na ramionach. Jej twarz była wąska i owalna, wypełniona defetyzmem, a w jasnoniebieskich, matowych oczach lustrował się ból. Duże, różowe usteczka drgały nieśpiesznie, a nosek marszczył się z każdym oddechem. Jej klatka piersiowa była odziana w najróżniejsze glony oraz mchy wodne, zaś na szyi posiadała perłowy naszyjnik. Gładkimi, zadbanymi dłońmi w złote pasy trzymała się za grynszpanowy, rybi ogon, a do pleców przykleiły się długie, bursztynowe włosy. I gdyby tak wytężyć wzrok: pod nimi widniały skrzela.
Tylko czy spojrzy? Tylko czy dotknie? Czy będzie chciał patrzeć w głębię koralu?
Mżawka z nieba zaczęła runąć ciurkiem na ziemię.
Burza się zbliżała.

Licznik słów: 458
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej