OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Coś drgnęło. Konkretnie powieka Kruczopiórego.Wzdrygnął się, czując, jak maddara zaczyna pływ przez ciało smoka Wody, poczuł, jak maddara usiłuje się formować, jak się wije krętymi ścieżkami, porusza, szukając ujścia. Z każdą chwilę Rycerski był coraz bliżej, i bliżej, trwało to niebywale długo, on jednak nie poddawał się. Aż wreszcie...
– O... O! – wydał z siebie tylko czarodziej, zaś kamień pojawił się... i za dwie sekundy zniknął! Jantar opanował więc sztukę maddary na tyle, aby potrafił magię zmaterializować, niemniej do perfekcji brakowało mu wiele. bardzo wiele. Ale przecież nie on tutaj trudnił się czarodziejstwem, prawda?
– Mniej więcej o to chodziło – rzekł czarnołuski, który lekko wyszczerzył kły. Mówienie stylem Jantara nieco go już znudziło, zwłaszcza ze mimo wszystko chciał w pełni skupić się na tłumaczeniu. – Kamień powstał, choć na krótko; to jakiś sukces, niemniej, jak mniemam, chciałbyś go zachować w realnym świecie dłużej – zaznaczył, mrugnąwszy porozumiewawczo ślepiem. – Dlatego wykonamy jeszcze jedno ćwiczenie – tym razem skupiając się na ruchu. Chciałbym, aby twój twór... powstał jeszcze raz, ale tym razem istniał na tyle długo, aby wykonać obrót wokół twojej głowy! – niemal zakrzyknął, uśmiechnąwszy się. – Myśląc o ruchu, musisz myśleć nie tylko o swoi wymyśle, ale i jego zachowaniu. Musisz określić jego tor, prędkość, wysokość, musisz dokładnie opisać swojej mocy, jak powinien postępować kamień. Reszta sie nei zmienia -zakończył, zachowując pogode ducha. – Czas na kolejną próbę, Jantarze!


















