Niewielkie zlodowacenie

Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
Popielaty Kolec
Dawna postać
Nienawidzę się.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 220
Rejestracja: 07 maja 2015, 13:13
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny

Post autor: Popielaty Kolec »

A: S: 3| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: MP: 1|Skr,B,S,A,O: 2|L :3
Atuty: Zwinny, Kruszyna, Magiczny Śpiew

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Czasami zastanawiał się, jak wielką porażką życiową trzeba być, żeby zapomnieć o własnym głodzie. Nie był ani specjalnie zalatany, ani ranny, okaleczony, chory... Więc dlaczego dopiero teraz, w momencie gdy drżące łapy odmawiały mu posłuszeństwa zorientował się, że jest na krawędzi śmierci głodowej? Nie czuł tego? Rozglądnął się zmęczonym wzrokiem, z trudem wyłapując jakiekolwiek szczegóły otoczenia. Świetnie... Odniósł wrażenie, jakby świat przeciekał mu między pazurami, gdy z gorzkim grymasem odkrył, że nie wie nawet skąd się tutaj wziął. Wtedy jego wzrok przykuło coś niepokojącego, szósty zmysł uderzył boleśnie w czaszkę i odwrócił jego łeb gwałtownym szarpnięciem, nim sam Popielaty zdał sobie sprawę z czynionego ruchu. Szmaragdowe ślepia zamieniły się w dwa szkliste spodki, gdy zrozumiał, co tak skutecznie odwróciło jego uwagę. Mgła. Sina, gęsta, skłębiona. Dwa loty od niego.
Nie ważne jak słaby był, zerwał się na równe łapy i odczołgał od niej jak najdalej.
Po długim, umęczonym marszu przestał czuć już własne łapy. Krok za krokiem, pełzł ze spuszczonym pyskiem, pchany tylko w przód gasnącym już poczuciem zagrożenia niknącego gdzieś z tyłu. Był bezpieczny? Udało mu się?... Uniósł i odwrócił ciężko łeb, by obejrzeć się za siebie sennym wzrokiem, tracąc tym samym jedyny świadomy kontakt z nierówną i wyboistą ścieżką. I wkrótce potem z czymś jeszcze – wirującą gwałtownie, pędzącą wprost ku jego czaszce ponurą rzeczywistością.
Ocknięcie się nie było zbyt przyjemnym doświadczeniem. Pulsujący ból rozlewał się z tyłu głowy ciepłymi strumieniami, a przed oczami falowało i migotało, gdy tylko przedarł się przez grubą kurtynę skaczących radośnie czarnych plamek. Zacisnął powieki i spróbował rozchylić je szerzej, topornym naciskiem dookoła oczu próbując przytłumić dudniącą w umyśle odległym echem eksplozję ciemności. Prawie. Kilka kolejnych prób znowu nie przyniosło rezultatu, ale nie poddawał się, dopóki nie udało mu się rozeznać w otoczeniu. Zapachy wydawały mu się dziwnie znajome... Jakby kojarzył to miejsce. Z częstych odwiedzin albo najgorszych koszmarów.
~Som... ~ zaczął mizernie i szybko urwał, gdy w porę zorientował się, że to nie jest dobry pomysł. Mentalna wiadomość urwała się w połowie, a cichy szept odpłynął w niebyt, gdy adept wreszcie skupił resztki energii i szczątkowo rozplanował treść swojej żałosnej, ułomnej i osieroconej prośby. Nie ukrywał, była taka. Ale kiedy tak obracał ją w myślach... Wiedział, że nie ma większego wyboru.
~Przedwieczna, jestem koło... Niewielkiego Zlodowacenia. Wpadłabyś, jeżeli masz jakieś zbędne mięso na stanie? ~ wybrzmiało cicho w umyśle cienistej, gdy samiec wplótł w treść kilka radosnych, rozbawionych iskierek, kosztem niknącej głośności. Lekko uniesiony łeb opadł z głuchym łomotem na śnieg, żeby kilkadziesiąt uderzeń serca potem ponownie się podnieść. Tym razem razem z resztą doprowadzającego się do pozycji siedzącej ciała. Nikomu nie powinien okazywać takiej słabości, a przede wszystkim Jej... Jeżeli ta tylko się tu pojawi.

Licznik słów: 444
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Przedwieczna Siła
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2747
Rejestracja: 23 cze 2015, 20:36
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 70
Rasa: Skrajny
Opiekun: Dwuznaczna Aluzja*

Post autor: Przedwieczna Siła »

A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| MP,W,Lecz: 2
Atuty: Ostry węch, Kruszyna, Skupiony
Oczywiście, że się pojawi. Zawsze się pojawia.
Sombre była w ciepłej grocie, mając całe mnóstwo odwiedzających akurat w tym momencie. Świeżo nakarmiła Cieniste pisklę, dała się wyleczyć nowemu Uzdrowicielowi i wysłuchała nowinek dotyczących mgły, o której wcześniej nic nie wiedziała. Gdyby nie to, że wiadomości mentalne zawsze wywierały inne wrażenie niż rzeczywistość, to mogłaby jej nawet nie usłyszeć. Szeptu, którym niemalże wypowiedział w jej umyśle słowa Popielaty Kolec, na pewno by nie usłyszała. Umysł jednak odebrał cudzą, obcą, choć znaną już maddarę Ognistego. Serce zabiło jej mocniej na samą myśl, jak bardzo był słaby, jeśli nie potrafił nawet skupić się na tyle, by wysłać bardziej oczywistą wiadomość. Nie uspokoił jej wesoły "ton" wiadomości. Nie, żeby nagle zaczęła przejmować się losem innych... ale nigdy nie odmówiła posiłku potrzebującemu. A jeśli był tak wygłodzony i osłabiony przez głód, jak Popielaty, nie mogła czekać. Niemalże wybiegła z groty i pędem ruszyła w kierunku zlodowacenia, które znała. W locie jeszcze wysłała mu magiczny impuls – bez żadnej wiadomości. Lekko elektryzujący, a więc dający trochę bólu i trochę ciepła, zwiastujący jej nadejście. Musiał wiedzieć, że to od niej, bo kto inny mógłby mu teraz odpowiedzieć?
Mięso oczywiście miała ze sobą. Świeżo upolowane, ogrze, krwiste i soczyste mięsko. Pełne wartościowych składników. Ogrzych, rzecz jasna. Dobrze, że to mięso nie było zielonkawe, jak te stwory...
Przedwieczna wylądowała niedaleko, a potem podeszła kilka kroków. Położyła mięso przy nim, upuszczając je z pyska, a potem odsunęła się powoli i usiadła. Obserwowała go.
Witaj, Popielaty. – drwiący uśmieszek pojawił się na jej pysku. Nie śmieszył jej jego stan. Raczej to, że spotykają się ponadprogramowo w ten sposób już drugi raz. – Smaczego. – odparła, jakby łagodniej, tym razem zamykając się już całkowicie i czekając, aż ten w spokoju zje i choc trochę odzyska siły. Nie mogła teraz pozwolić, by jeden osłabiony Adept pozostał przy tak bliskiej mgle samotnie.

Licznik słów: 309
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cień forever.
Popielaty Kolec
Dawna postać
Nienawidzę się.
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 220
Rejestracja: 07 maja 2015, 13:13
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny

Post autor: Popielaty Kolec »

A: S: 3| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: MP: 1|Skr,B,S,A,O: 2|L :3
Atuty: Zwinny, Kruszyna, Magiczny Śpiew
Drugi raz... Tak, drugi raz. I raz za dużo.
Łapy pod nim drżały, płuca z coraz większym trudem łapały powietrze, a trzewia skręcały się w tępym uczuciu czarnej pustki, kurcząc niegdyś dumną postawę Popielatego do przygarbionej i stłamszonej, przygasłej postaci. Skrzydła na w pół rozłożone zwisały luźno po jego bokach łapiąc drętwe powiewy chłodnego wiatru, który przetaczał się nad pokrytym roztrzaskaną krą Zimnym Jeziorem i zawodził gdzieś w oddali, nieświadomy tej nic nieznaczącej drobiny życia jeszcze tlącej się przy zlodowaciałej przystani. Ciemnozielone spojrzenie Popielatego na moment odbiegło ku pokrytemu szarymi chmurami niebu, by z powrotem opaść i zniknąć za szarymi powiekami opuszczonego łba. Drugi raz. Zaciśnięte w bezsilnej złości szczęki nabrzmiały pulsującym bólem miażdżonych zębisk gdy westchnął przez nozdrza, ponownie przezwyciężając ściągająca go pustkę, rosnącą krwawym cierniem słabości w każdym mięśniu. Zawsze zdany na czyjąś łaskę. Beznadziejny, strwożony, aktor własnej odwagi i nieugiętości.. Pozwolił zimnemu dreszczowi przemknąć po łuskach, kiedy spoglądał na niewzruszone wody jeziora, zamykającymi się ślepiami rozważając możliwości odpuszczenia światu męki noszenia jego egzystencji. Czy osłabiłby stado ognia, gdyby po prostu zniknął?... Nikt by przecież nie zauważył, a wszyscy by skorzystali... Sombre, Pustynia, nawet Kruczy...
Gwałtowny rozbłysk ciepła i bólu rzucił jego wykrzywionym w paskudnym grymasie pyskiem na drugą stronę, rozpierzchając czarne kłębowisko zgorzkniałych wizji. Wolno płynące myśli zamarły w niemym szoku, kiedy adept uniósł nieśmiało łeb i wbił wzrok w niebiosa, zaskoczony tak dziwnym wrażeniem, pochodzącym niemalże z innej, dziwnie znajomej płaszczyzny istnienia. Wyczuł znajomy akord, nieśmiałe ślady czyjejś obecności, puste i niewidzialne, ale rozbrzmiewające mu tuż pod czaszką. Przedwieczna... Blady, wdzięczny uśmiech ozdobił szary pysk, gdy spoglądał w przeszyte żyłkami jasności niebo pełne siwych chmur. Serce zabiło mu mocniej dziwnym, niezrozumiałym ciepłem. Jakby nie chciała mu odpowiedzieć, dać znać że leci, tylko obudzić, jakby... Chociaż odrobinę jej na nim zależało...
Otrząsnął się z tej surrealistycznej sielanki szarpnięciem łba, czując jak coraz głębszy wyraz kpiącej pogardy ryje w jego pysku głębokie znamiona. Z pewnością, dba o niego. Jak zwykły dobroduszny łowca o zwykłego potrzebującego.
Łowczynię lądującą z głośnym łopotem potężnych skrzydeł przywitał spuszczony luźno w dół pysk i lekko ugięte, zesztywniałe z wysiłku łapy, poruszane lekko w rytm rzadkich i płytkich oddechów. Przymknięte ślepia nawet nie drgnęły smagnięte powiewem wiatru spod skrzydeł, a sam smok wydawał się nawet nie zauważyć zmiany otoczenia, zamknięty w sobie, spokojny i niemalże bezwładny. Wyglądał... Jakby spał.
– Witaj, Sombre.
Cichy szept uniósł się z jego pyska niby subtelnym tańcem pojedynczego płatka śniegu, niesionego czułym tchnieniem zimowego wiatru. Słabego, delikatnego i kruchego... Ale kierowanego jakąś niezrozumiałą, boską mocą. Te dwa, niemalże niknące, samotne słowa otuliły zmysły łowczyni tak wyraźnie i kojąco, że na moment przytłumiły wszystko inne, jak gdyby mruczał jej to tuż obok niej, prosto do ucha, niczym czuły kochanek. Szmaragdowe ślepia otworzyły się i podniosły na łowczynię, a wyzute z emocji osłabieniem oblicze skierowało się do tych tak dobrze znanych mu złotych źródeł wiecznego światła. Ale wciąż trwał, nie mogąc oderwać wzroku. Nie nauczył się jeszcze tego bursztynowego blasku. I mimo, że chciałby, to nigdy nie nauczy.
– Dziękuję.
Gdy zabierał się do jedzenia ( mięsa kruszyna) nie zwracał uwagi na to, czym pachnie to mięso, skąd mogło się brać, ani jaką bezwstydną istotę łowczyni była zmuszona zabić, by teraz dać mu posilić się tym soczystym i jeszcze pachnącym świeżą krwią mięsem. Nie wiedział, a gorejąca w nim żądza prymitywnego głodu nie pozwoliła mu się nad tym nawet na chwilę zastanowić, gdy zbyt spokojnie i zbyt opieszale przegryzał każdy kęs i połykał, z półotwartymi, niesionymi rozkoszą zielonymi oczami. Kości oddzielić od ciała, smakowite ścięgna rozgryźć i przełknąć z błogością, nie uroniwszy ani jednej cennej kropli jeszcze ciepłej posoki. Trwało to jakiś czas, ale każda przyjemność musiała kiedyś mieć swój koniec. A ten nadszedł za szybko.
Oblizawszy się skrycie podniósł łeb i krótkim impulsem magii spopielił pozostałe resztki, całkowicie odmieniony. Skurczona, bezwładna postawa wyprostowała się, wyprężyła muskularną pierś do przodu, gdy zdjęty ukontentowaniem pysk wracał do poziomu, a skrzydła samca układały się na swoje miejsce. Po ukończeniu posiłku opadł do postawy siedzącej i zmierzył smoczycę wzrokiem, podczas gdy nieśmiały, pogodny uśmieszek powoli wracał na jego pysk. Taki tępy, niewdzięczny głód, a tak potrafi zniszczyć, nawet smoka.
– Jakie to uczucie za każdym razem obserwować, jak ktoś posila się twoją krwawicą? – promyki radosnego, słonecznego światła zdawały same wplątywać się w jego głęboko wibrujący, gardłowy pomruk, który wydał się odrobinę rozpogodzić nawet przytłaczający majestat siwoszarych, kotłujących się chmur zasłaniających niebo. Znów spoglądał jej prosto w ślepia. Tym swoim zwykłym, nieodgadnionym błyszczącym zielenią spojrzeniem.

Licznik słów: 741
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Zmierzch Gwiazd
Dawna postać
Umarłam...
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2344
Rejestracja: 20 mar 2016, 14:19
Stado: Prorocy
Płeć: Samica
Księżyce: 115
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia i Azyl Zbłąkanych
Mistrz: Dziki Agrest [*]
Partner: Piórko Nadziei

Post autor: Zmierzch Gwiazd »

A: S: 1| W: 3| Z: 5| I: 2| P: 4| A: 1
U: B,L,Pł,O,W,MO,MA,MP,M: 1| A,Skr,Kż,Śl: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Chytry Przeciwnik, Poszukiwacz, Znawca Terenów, Wybraniec Bogów
I po raz kolejny świeżo upieczona adeptka Życia była umówiona na spotkanie. Tym razem nie na naukę lecz z innego powodu. Miała tu się spotkać ze smokiem o imieniu Wieczne Ukojenie. Tata co prawda ostrzegał ją, żeby się z nim nie widywała ale tym razem sprawa była poważna. Niosła ze sobą mięso . Usłyszała że starszy smok głoduje, a jako przyszły łowca chciała mu pomóc. Czuła że to jej obowiązek. Dobro smoków przede wszystkim. Szła powoli w kierunku umówionego miejsca spotkania. Położyła mięso i usiadła rozglądając się, czy Wieczne Ukojenie już idzie. Była cierpliwa. Nie śpieszyło jej się. Mogła poczekać. No bo czemu nie ? W tak ważnej sprawie nawet jest obowiązkiem by czekać. Wyciągnęła szyję w górę i w dalszym ciągu wypatrywała jakiegokolwiek ruchu. Spojrzała w niebo. Możliwym jest też przecież że przyleci tu, nie przybiegnie czy też przyjdzie. Nie ważne jak. Ważne żeby przyszedł i żeby nie umarł z głodu.

Licznik słów: 152
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Zwinna
Jednorazowo +1 do Zręczności


Chytry Przeciwnik
W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST

Następne użycie na polowaniu 19 maja.

Poszukiwacz
Raz na dwa tygodnie smok znajduje na polowaniu klejnot, niezależnie od tego czy go szuka. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.

Następne użycie na polowaniu 11 maja.

Znawca Terenów
Raz na dwa tygodnie smok napotyka na polowaniu/wyprawie dodatkową zdobycz (dającą 4/4 mięsa), kamień czy dorodne zioło (w zależności od tego czego akurat szukał)

Następne użycie na polowaniu 11 maja.

Wybraniec Bogów
Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie, uzdrowiciel może używać tego atutu raz na tydzień bez względu na miejsce w fabule, atut tyczy się wtedy obu etapów leczenia)

Następne użycie na polowaniu 19 maja.

Deidara
S: 1| W: 2| Z: 3| I: 1| P: 2| A: 1
Skr: 1| A,O: 2

KK

#CC1653 (MG)
Słodki Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1399
Rejestracja: 15 kwie 2015, 9:52
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0
Rasa: Skrajny
Partner: Czarująca Łuska*

Post autor: Słodki Kolec »

A: S: 2| W: 1| Z: 1| I: 2| P: 2| A: 1
U: L,B,W: 1
Przyczłapałem na niewielkie zlodowacenie, ledwo żywy i bardzo głodny. Wcześniej wyczułem żarcie niż zobaczyłem jego właściciela, a raczej właścicielkę.
Stanąłem wychudzony przed samica i ukłoniłem się przed nią.
Witaj i dziękuję za posiłek – wypowiedziałem cichutko i rzuciłem się na żarcie, tak jakbym nigdy nic nie jadł. Zjadłem całe 3/4, gdyż więcej mój żołądek nie mógł pomieścić. Tę ćwiartkę schowałem do torby i usiadłem przed samicą z miłym uśmiechem. Był on trochę sztuczny, prawdziwego z siebie już nie wycisnę. Ten został mi dawno zabrany

Licznik słów: 84
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by smok nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens

~EQ:
Jedzenie:
– Mięso: 3/4
– Owoce 0/4

Inne:
– Brak
Mechaniczne:
– Brązowy żeton (kolędy )

Avatar by Piaskowa :3
Zmierzch Gwiazd
Dawna postać
Umarłam...
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2344
Rejestracja: 20 mar 2016, 14:19
Stado: Prorocy
Płeć: Samica
Księżyce: 115
Rasa: Północny
Opiekun: Chłód Życia i Azyl Zbłąkanych
Mistrz: Dziki Agrest [*]
Partner: Piórko Nadziei

Post autor: Zmierzch Gwiazd »

A: S: 1| W: 3| Z: 5| I: 2| P: 4| A: 1
U: B,L,Pł,O,W,MO,MA,MP,M: 1| A,Skr,Kż,Śl: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Chytry Przeciwnik, Poszukiwacz, Znawca Terenów, Wybraniec Bogów
Nareszcie go dostrzegła. Wyglądał naprawdę słabo. Wyglądał jakby zaraz miał paść na ziemię i skonać. Ale jednak jeszcze w nim było dużo sił. Podniosła się i nisko ukłoniła przed starszym smokiem. Od samego początku uczyła się szacunku do starszych smoków. Szczególnie należał się mu szacunek bo od razu wyczuła, że to smok ze Stada Wody. Im tym bardziej się on należy. Z jej strony, ten ukłon był wyrazem podziękowania za przyjęcie na ich tereny. Podniosła wzrok na samca. W jej szmaragdowych oczach błyszczała ciekawość.
– Witaj. Nie musisz dziękować. To mój obowiązek jako przyszłej Łowczyni...– Odpowiedziała z słyszalną dumą w głosie.
Szmaragdowa również uśmiechnęła się ciepło. Jej uśmiech był jak najbardziej szczery.

Licznik słów: 112
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Zwinna
Jednorazowo +1 do Zręczności


Chytry Przeciwnik
W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST

Następne użycie na polowaniu 19 maja.

Poszukiwacz
Raz na dwa tygodnie smok znajduje na polowaniu klejnot, niezależnie od tego czy go szuka. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.

Następne użycie na polowaniu 11 maja.

Znawca Terenów
Raz na dwa tygodnie smok napotyka na polowaniu/wyprawie dodatkową zdobycz (dającą 4/4 mięsa), kamień czy dorodne zioło (w zależności od tego czego akurat szukał)

Następne użycie na polowaniu 11 maja.

Wybraniec Bogów
Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, misję czy polowanie (w polowaniu łowcy raz na dwa tygodnie, uzdrowiciel może używać tego atutu raz na tydzień bez względu na miejsce w fabule, atut tyczy się wtedy obu etapów leczenia)

Następne użycie na polowaniu 19 maja.

Deidara
S: 1| W: 2| Z: 3| I: 1| P: 2| A: 1
Skr: 1| A,O: 2

KK

#CC1653 (MG)
Wirtuoz Iluzji
Dawna postać
Kravsax Krwawiący
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1075
Rejestracja: 26 cze 2015, 21:14
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 63
Rasa: Drzewny
Opiekun: Czerwień Kaliny
Mistrz: Płomienisty Zdrajca [*]
Partner: Figlarna Łuska

Post autor: Wirtuoz Iluzji »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 4| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl,M: 1| B,L,S,A,O,Kz: 2| W,MP: 3| MA,MO: 4
Atuty: Inteligentny; Chytry Przeciwnik; Mistyk; Wybraniec Bogów;
Pora było ruszyć zad z jaskini i popatrzeć na świat jaśniejszym okiem. Ostatnio nie wychodził z niej, ale odrobina ruchu mu nie zaszkodzi, a szczególnie świeże powietrze.
Przechadzał się wiec po tym niewielkim zlodowaceniu i rzeczywiście było niewielkie. Ledo mógł się na nim zmieścić. Jednak nie próbował się przynajmniej położyć, zrobiłby to raczej w wypadku wielkich upałów.
Które sobie gdzieś po prostu znikły. Niewiarygodne. Tyle dni gorąca i żaru lejącego się z nieba w jednej chwili ustały zasłonięte i zablokowane kilkunastoma większymi chmurami na błękicie nieba. W sumie mu to odpowiadało, dawały mały cień, który był uwielbieniem dla Koszmarnego.
Przyszedł tutaj także i porozmyślać, może świeże powietrze dobrze zrobi jego umysłowi, a potem zawinie się do jaskini. Spróbuje ją wywietrzyć. Tylko ciekawe jak.

Licznik słów: 123
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Obrazek Żetoniki :3 – Złoty i Srebrny (III miejsce Konkurs X, wyróżnienie w Konkursie X), Srebrny (wygrana Popisu II)
Zawierzony Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1213
Rejestracja: 01 gru 2015, 19:44
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Zawierzony Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 2| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,A,MP,MA,MO,W,Skr,Śl,M,Kż: 1|
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik
Gdzieś przy Niewielkim zlodowaceniu znajdowała się spora jaskinia, do której wejście nieraz zakryte było przez zamarzniętą wodę. Coś poruszyło się w środku pieczary, czyjeś lśniące złotem ślepia otworzyły się po długim czasie.
Gdzie... się znalazłem? Czemu... , bestia zamknęła ślepia, ale cichy pisk u jego boku sprawił, że znów je otworzyła. Mała istotka pokryta cienkim futrem. Wychudzona. Tak, jego lis.
... tu przylazłem?
Dokończył myśl i wstał, przebijając łbem lodową skorupę. Wychowany na północny samiec dobrze znosił chłód, ale nie miał pojęcia, jak długo spał. Czuł się wyczerpany, wyszedł powoli z kryjówki i rozejrzał się dookoła. Zimne Jezioro. Teraz puste, gdy blaski popołudniowej burzy zawładnęły nad niebem. Ile czasu minęło? Przejrzał się w zniekształconym przez krople deszczu zwierciadle z kałuży. Był wychudzony, ale nie wyglądał wcale na starszego. Czyżby to wina tego chłodu, w którym spał? Na pewno minęło trochę czasu, od kiedy zasnął. Pamiętał, że czuł się wtedy niezwykle wymęczony i chciał po prostu uciąć sobie drzemkę. Wyszło na to, że spał jednak o wiele dłużej niż planował. Samiec skupił swoje myśli i z trudem uformował zaklęcie, którym przywołał do siebie resztki mięsa ze swojej groty , po czym podał je swojemu towarzyszowi, patrząc na niego ciepło, gdy ten zabrał się do jedzenia. Fatum nie wiedział, ile księżyców minęło, ale był wdzięczny Wulkanowi za to, że ten pozostał z nim mimo tego, jak głodny był. Oczywiście Wieszcz też był głodny, ale miał swoje priorytety.
Potrząsnął łbem, by uporządkować myśli. Dobrze pamiętał Mgłę, Przebłysk Jutra, ich pierwsze Pisklęta i cały stos niewyklutych jaj. Chłód Życia, Azyl Zabłąkanych, Zwiastun Światła – samiec przywoływał sobie najważniejsze imiona ze swojego Stada. Stada Życia. Jak wiele się zmieniło? Co okaże się inne niż było, co go zaskoczy pozytywnie, a co negatywnie? Poczuł dziwny ucisk w sercu. Był tu sam, a deszcz grał dla niego melancholijną melodię, do której Fatum cicho zaczął śpiewać to, co zaśpiewał Przebłyskowi, gdy ich Stada złączył los:
Co czułem tego dnia,
kiedy spotkałem cię?
Zanim nas Mgła zabić chciała?

Myślę, że tam, u dna,
Tak zachwyciłem się,
Zima piękniejszą się stała!

Cieszę się, że inspiracją ci się wnet stałem,
Że cząstką piękna w tym świecie obdarowałem!

Nawet jeśli rozejdziemy się
Będę wierzył, że
Znów spotkam cię
I, choć życie łże,
Ty nie zapomnisz mnie...

Teraz, w te gorsze dni,
Możemy widzieć się
Na wspólnych dla nas terenach...

Jednak za parę chwil
Opuszczę znowu cię,
Zamieszkam znów na mych ziemiach...

Uczyńmy tę chwilę niezapomnianą dla nas!
Bawmy się, cieszmy, śpiewajmy póki mamy czas!

Nawet jeśli rozejdziemy się
Będę wierzył, że
Znów spotkam cię
I, choć życie łże,
Ty nie zapomnisz mnie...

Umilkł. Jego głos od dawna nie był używany, musiał spać bardzo długo. Jak to się stało? Czy Życie i Woda są znów oddzielone? Czy Mgła zniknęła? Nie wiedział, czy chce to wiedzieć. Za to wiedział jedno na pewno – chciał zobaczyć Migotkę. Ach, gdyby bogowie teraz skierowali ku niemu swe oblicza, gdyby zechcieli zajrzeć w jego serce, to zobaczyliby, jak bardzo niebieskołuski samiec pragnął znów ujrzeć ukochaną!

Licznik słów: 497
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Tialdreith
Dawna postać
Utracony Blask
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 960
Rejestracja: 04 gru 2015, 19:42
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 15
Rasa: Skrajny
Opiekun: Rhaegranthur*, Szlachetny Nurt

Post autor: Tialdreith »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 2| A: 3
U: B,P: 1|
Czarodziejowi mogło się wydawać, że znajdował się w tym miejscu sam ze swoim kompanem, jednak tak naprawdę było inaczej. Różnokolorowe ślepia spoglądały na nieco z zaciekawieniem i lekkim niedowierzaniem, gdy białopióra sowa przelatywała w okolicy. Czemu się tu znalazła? Przypadek, szczęście? A może po prostu w jakiś sposób to wyczuła? Jednak to nie to było tutaj najważniejsze, gdyż poza Szronem w pobliżu znajdowała się też jego towarzyszka. Serce zabiło szybciej, gdy tylko zauważyła "znalezisko" sowy, a łapy same zerwały się do biegu. Byleby jak najszybciej dotrzeć do tego miejsca...
Minęła dosłownie chwila zanim Brzmienie dotarła nad Niewielkie Zlodowacenie, natomiast Szron wylądował gdzieś w oddali żeby nie rzucać się w oczy, lecz z zainteresowaniem obserwował to, co właśnie miał się wydarzyć. Gdy tylko ślepia białofutrej zauważyły czarodzieja, zatrzymała się w niewielkiej odległości i zamrugała jakby nie mogła uwierzyć w to co widzi. Nie wiedziała co czuła – spotkanie Fatum było dla niej szokiem. Zniknął wiele księżyców temu, nie zostawiając po sobie żadnego, nawet najmniejszego śladu. Zawsze miała nadzieję że wróci, nie dopuszczała do siebie myśli, że odszedł i zostawił ją i pisklęta. Jak widać, nie myliła się. Jednak w tym momencie nie potrafiła się uśmiechnąć, a z jej gardła wydobyło się jedynie ciche jęknięcie, gdyż nie mogła sklecić żadnych słów. Jedynie wpatrywała się w Wieszcza, ledwo powstrzymując się od łez.
Nie mogła tak stać wiecznie – w końcu postawiła jeden krok do przodu. Drugi, trzeci i jeszcze kolejny, powoli, jakby się bała, że czarodziej może zniknąć czy uciec, jeśli białofutra za bardzo się pośpieszy. A może po prostu jej się wydawało? Brak ukochanego jak i śmierć piskląt za mocno na nią wpłynęła i odbiło się to na niej w ten sposób? Nie, to niemożliwe. On tu był – ten sam co wcześniej, nie mogła go pomylić z nikim innym. Zbliżyła się dostatecznie blisko, a pokryty krótkim, miękkim futrem łeb otarł się o długą, niebieską szyję samca, żeby następnie się na niej oprzeć. Łapy ugięły się jakby nie mogły utrzymać jej ciężaru, a sama przez moment nie mogła złapać oddechu. Dobrze jej znany zapach Życia prawie całkowicie zanikł, a ciało samca było strasznie wychudzone, co było widać na pierwszy rzut oka, a i łatwo było to wyczuć przy dotknięciu. Z trudem skupiła się i zmusiła do skorzystania z odrobiny maddary i przywołania kawał mięsa którym mógłby się najeść jaskiniowy. W końcu nie mogła pozwolić mu paść z głodu, a nawet w takiej sytuacji musiała utrzymać trzeźwy umysł, choć wcale nie było to takie proste. Zamknęła oczy i mocno zacisnęła powieki, ale nawet to nie było w stanie zatrzymać kilku łez, które spłynęły po jej pysku. I tkwiła w ten sposób, nie mogąc wymówić ani słowa ani też spojrzeć czarodziejowi w oczy. Nie mogła uwierzyć w to, że ponownie go widzi...

Licznik słów: 458
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
I'm out of my head
Of my heart and my mind


Not too close, not too far
Sneaking in the pain
Every truth becomes lie


~ Atuty ~
Szczęściarz
~ W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek. ~



| Głos | #9999ff |
Zawierzony Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1213
Rejestracja: 01 gru 2015, 19:44
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Zawierzony Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 2| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,A,MP,MA,MO,W,Skr,Śl,M,Kż: 1|
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik
Melodia zaśpiewanej piosenki jeszcze nie zdążyła całkiem zaniknąć w powietrzu, potęgowana przez rytmicznie spadające krople, gdy nagle usłyszał czyjeś kroki. Odwrócił wzrok i zobaczył ją – jego muzę, jego ukochaną. Najpiękniejszą smoczycę, jaka kiedykolwiek się narodziła. Najlepszą, najcudowniejszą. Tę, którą tak okrutnie zostawił, gdy dziwny sen zmorzył go i odebrał mu część życia. Widział ją, ale i on bał się podejść. Wiedział, że smoki zmieniają partnerów, mogła nie być już jego... Ale ona szła ku niemu, łzy w jej ślepiach mieszały się z deszczem, a on poczuł, że to nadal JEGO muza. Gdy jej pyszczek dotknął jego szyi, on otoczył ją swoimi skrzydłami, chroniąc ją przed deszczem, trzymając z dala od świata, tuląc do swojego bijącego dla niej serca.
Możliwe, że miał umrzeć, że jego życie miało się skończyć w tej lodowej jaskini, ale bogowie czujący żar jego serca dali mu jeszcze ujrzeć ukochaną. Delikatnie polizał ją po łbie, potem po policzku, po szyi. Rozkoszował się jej słodkim zapachem, jej ciepłem, jej miękkim futrem, rytmem jej serca i szelestem jej oddechu. Ona była dla niego całym światem i teraz tylko to było ważne. Jego pysk nie był w stanie wypowiedzieć tego, jak bardzo za nią tęsknił przez te księżyce, gdy tkwił zawieszony gdzieś między życiem a śmiercią, ale całe jego ciało zdawało się przekazywać to zamiast słów – to jak mocno i opiekuńczo trzymał nad nią skrzydła, to jak jego ogon znalazł jej ogon i splątał się z nim niczym w chwili ich pierwszego zetknięcia z mgłą, to jak jego język delikatnie gładził jej futro na pysku, to jak jego łapy obejmowały jej zawsze drobne i delikatne ciałko, to jak ich serca zaczęły bić we wspólnym rytmie, a każdy oddech należał jednocześnie do dwóch smoków. Całe ciało Wieszcza wręcz krzyczało "tęskniłem, moja muzo", każdy mały gest miał znaczenie, którego słowa nie mogłyby oddać. Bogowie dali im szansę, by być nadal razem i samiec nie zamierzał tego zaprzepaścić. Nigdy.
Dużo czasu minęło nim nacieszył się ciepłem swojej partnerki. Nie pytał o nic, cisza sprzyjała atmosferze. Była piękna i młoda, jak zawsze, ale dorosła nieco... Ile go nie było? Pięć księżyców? Dziesięć? Kiedyś to on był starszy od niej, a teraz... Ona zdawała się starsza od niego. Dziwny świat. Ale ważne, że mogli być razem, prawda?
Ostatecznie sięgnął po mięso , które mu dała i powoli zaczął się nim posilać. Był bardzo głodny, a ona ocaliła mu życie – uratowała go przed głodem i samotnością. Jego bogini, jego...
Ukochana...

Licznik słów: 407
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika
Posty: 19260
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »

To tutaj umówiła się z Łowcą, który nazywał się Absurd Istnienia... Pomysłowy smok, nie ma co. Ciekawe co go skłoniło do takiego wyboru? Może odzwierciedla to jego poglądy, przeżycia lub cechy usposobenia, jak u większości smoków... A może przybrał je dla zwyczajnego żartu, zakpienia sobie z systemu. Ona też potrzebuje takiego imienia, by inni zastanawiali się czy zostało nadane dla żartu lub w gdy nadający nie był w pełni poczytalny czy może ma to jakieś ukryte, poważne znaczenie. Jak Powiew Zgnilizny!
Zamachała ogonem, oczekując smoka. Podobno pozna go po pomarańczowym futrze. Takich chyba nie było wiele... A może były ich całe masy i teraz tutaj zmierzają z niepowiązanych ze sobą powodów?! To by było naprawdę straszne... Ale nie powinniśmy od razu wizualizować sobie tak okropnych scenariuszy.

Licznik słów: 126
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ ŻERKA | CHAŁKA | KRUCZKE ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Absurd Istnienia
Dawna postać
Chcę tulić wnuki
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 785
Rejestracja: 30 kwie 2015, 20:47
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 71
Rasa: Skrajny
Opiekun: Nadciągająca Wichura ;^; umarła
Mistrz: Trzy Odcienie [*]
Partner: niespełniona miłość ;–;

Post autor: Absurd Istnienia »

A: S: 2| W: 1| Z: 3| I: 1| P: 2| A: 1
U: MO,L: 1| O,S,Kż,B,A,MP,MA: 2| Śl,Skr,W: 3
Atuty: Zwinny; Pamięć Przodków; Tropiciel; Znawca terenów; Wybraniec Bogów
Rudy przyleciał w umówione miejsce z mięsem trzymanym w szponach. Powoli wylądował, najpierw upuszczając mięso na ziemi. Cóż, Zgniła nie uświadczy na ciele łowcy nawet włoska, ale pokaźny wachlarz piór już owszem. Kiwnął samicy głową na przywitanie i przesunął w jej stronę mięso.
– Zgniła Łuska, jak sądzę? – zapytał sami w między czasie miarowo i jednostajnie poruszając ogonem.

Licznik słów: 59
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
A T U T Y:
II. Pamięć Przodków – Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi.
III. Tropiciel – Raz na dwa tygodnie smok znajduje na polowaniu zwierzę dające 4/4 mięsa, niezależnie od tego czy go szuka. (8.10)
Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.

IV. Znawca TerenówRaz na dwa tygodnie smok napotyka na polowaniu zdobycz , kamień (13.09).
IV. Wybraniec Bogów – dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek, czy polowanie(raz na 2 tygodnie)

P O S I A D A N E:
1X Żeton Złoty, 1X Żeton Srebrny, 2X Żeton Brązowy
| Avatar od Foslo | Rudy w podpisie od Harriet | Drzewo Genealogiczne | Głos Rudego (gdy osoba śpiewająca nie skrzeczy) |
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika
Posty: 19260
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »

Czyli źle zrozumiała – był pierzasty, a nie futrzasty. Mimo to, pióra nie pokrywały go całkowicie, przez co wyglądał na oskubanego... Lepiej go o takie rzeczy nie pytać, bo jeszcze się zirytuje. Nie gryź łapy, co jeść daje, i to dosłownie!
Dziękuję szanowny panie. To wygląda naprawdę apetycznie! – zawołała, złapała w łapy porcję mięsa i zabrała się za jedzenie. Najpier zabrała się za największe płaty mięsa i tłuszczu, mlaszcząc przy tym odrobinę nielegancko. Gdy najlepsze części się skończyły, zabrała się za te gorsze, ale nadal niepozbawione wartości odżywczych i smaku. Wyciumkała skrupulatnie kości, przeżuła chrząstki i nawet wyssała szpik. Nic nie może się zmarnować! – Naprawdę dobre. Niech Tharar dalej cię błogosławi tak smakowitymi zdobyczami! – zakopała resztki, pożegnała się z łowcą i odeszła w swoją stronę.
Bywaj zdrów, Absurdzie istnienia!

Licznik słów: 134
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ ŻERKA | CHAŁKA | KRUCZKE ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Zawierzony Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1213
Rejestracja: 01 gru 2015, 19:44
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Zawierzony Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 2| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,A,MP,MA,MO,W,Skr,Śl,M,Kż: 1|
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik
Jego ukochana zamilkła, a może to on znów zapadł w sen? Gdy się obudził, był tu sam, a chłód muskał przyjemnie jego wielkie znów wychudłe cielsko godne smoka jaskiniowego. Podniósł się, by zaraz położyć się ponownie, gdy jego łapy odmówiły mu posłuszeństwa. Smok westchnął ciężko. To już jego kres. Ach, gdyby tylko mógł jeszcze raz ujrzeć swoją ukochaną. Nie, to nie było możliwe. Otworzył pysk, chcąc przemówić w ciszę wieczornej okolicy. Przecież nie mógł odejść nie zostawiając po sobie ani jednego słowa.
Z rozwartego pyska nie wydobył się żaden dźwięk.
Ja... Umieram
Wyszeptał w ciemność, patrząc na księżyc raz za razem chowający się za drzewami.
A nawet... Nie przekazałem im wszystkiego...
Przerwał swój rym i poczuł chłód rozlewający się po jego ciele w przerażającym tempie. No tak, taki był warunek jego magii – musiał mówić wierszem. Zakaszlał boleśnie, gdy choroba dała o sobie znać. Zamknął oczy, wizualizując sobie swoją ukochaną. Białofutrą przepiękną Przebłysk Jutra, z którą on, Fatum Wieszcza się związał.
Mówienie bez rytmu i taktu jest dziwne, Nytbo
Uznał, przesuwając swój wzrok po zachmurzonym nieboskłonie. Jego głos nie był ani trochę śpiewny, nie miał w sobie radości, nie był już głosem poety z północy, lecz mową kogoś, kogo dusza szykowała się do odejścia ku gwiazdom.
Czas na ostatnią pieśń tego, który chciał oświecać młodych, ale ta pieśń... Ona nie będzie już lśniła jego dawnym głosem. Jej blask będzie gasnął, aż w końcu ona zabierze go ze sobą do gwiazd.
Samiec dźwignął się i zakaszlał boleśnie, po czym podniósł łeb ku górze i zaczął śpiewać. Tak głośno, jak gdyby chciał, by jego głos dotarł do samych północnych gór, by Ordalia, jego ukochana siostra, mogła go słuchać.
Zbyt wiele chwil minęło, bym żyć nadal mógł
Zbyt wiele się zmieniło, gdy zasnąłem ja
Zbyt wiele utraciłem przez głupotę swą
Lecz będę tęsknił, bo to był mój prawdziwy dom
Przecudny dom

Gdy zjawiłem się tutaj, dziwny to był świat,
Mowa smoków Wolnych, ich Stada, rangi, tak
Zadziwiły mnie niezmiernie, mnie z daleka stąd
Lecz tu zakończył się mój okropny wygnańca los

Nie wierzyć ja mogłem
W to co mnie spotkało
W to jak swoje miejsce
Me serce zyskało
Jak ja, smok przedziwny
Zostałem przybranym
Synem Stada Życia
Synem Stada Wody

Lecz wszystko musiało tak nagle znów skończyć się
Mój los zatoczył koło, gdy wszystko dobrze działo się
Nie chciałem wierzyć, że nigdy nie zobaczę już cię,
I to nie przez Mgłę,
Lecz to przeze mnie!

Czy wybaczysz mi, że pieśń ma już niemal skończyła się?
Czy wybaczysz mi, że idę i zostawiam tak cię?
Czy wybaczysz mi, że to ja pójdę przodem do gwiazd?
Hej, wybaczysz mi?
Spełnij me życzenie!

Błysku...





Głos samca cichnął z chwili na chwilę, a gdy zapadła cisza, postać niebieskołuskiego ciągle siedziała z pyskiem skierowanym ku gwiazdom.
Tylko, że to była tylko skorupa.
Wieszcz ruszył przodem.

Licznik słów: 467
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Płacz Aniołów
Dawna postać
Pan Sprawiedliwości
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1855
Rejestracja: 15 cze 2016, 19:15
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Przebłysk Jutra
Mistrz: Mama w papierach, w praktyce wszyscy
Partner: Zgon.

Post autor: Płacz Aniołów »

A: S: 1| W: 3| Z: 5| I: 2| P: 1| A: 1
U: MO,Kż,S,MP,MA,Śl,B,L,Skr,W,M: 1| O: 2| A: 3
Atuty: Ostry Wzrok, Chytry Przeciwnik, Czempion, Wybraniec Bogów, Poświęcenie
To był pochmurny dzień. Padało bez przerwy, szumiał smutny wiatr, który zostawiał na wszystkim, czego dotknął, kawałek smutku. Wydawałoby się, że to zwykły, jesienny dzień. Jednak dzisiaj było... trochę inaczej.
Łzawy czuł się niespokojny. Ogarnęło go zmartwienie podobne do tego, jakie odczuwał kilka księżyców temu. Gdy Ateral zabierał jego rodzeństwo jedno po drugim. Nie widział nigdy ich śmierci. Ale czuł to, że tego dnia któreś z nich odejdzie. Wtedy miewał wrażenie, że Bóg Śmierci stoi nad nim i daje mu do zrozumienia, że kiedyś i na niego przyjdzie kolej. Jakby już wtedy go przyzwyczajał do śmierci. To przecież naturalna kolej rzeczy. Naturalne, że istoty żywe umierają. Ale czasem nienaturalne jest to, w jaki sposób. I w jakim czasie. Gardził smoczym kosiarzem. Uważał, że nie jest on sprawiedliwy. A tego dnia... tego dnia przyszedł po kolejną osobę. Miał jednak nadzieję, że to tylko pogoda.
Niepokój zaczął mu dokuczać. Musiał czymś odwrócić swoją uwagę, musiał czymś się zająć. Siedzenie w swojej jaskini powodowało, że adept skupiał myśli nad tym dziwnym uczuciem, które jak ciężarek wisi na jego sercu. Jak ściąga je w dół. Musiał czymś się zająć. Wyjść. Polecieć w miejsce, gdzie się odpręży. W miejsce, w którym jeszcze nie był. Może tam znajdzie zajęcie.
Już raz był nad Zimnym Jeziorem. Dawno temu. Ze swoją ukochaną siostrą. Być może przyleciał tu z sentymentu. Lub w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Był nad Jeziorem jedynie chwilę i nie miał okazji widzieć go całego.
Leciał zamyślony. Dopuszczał do siebie myśli dedukujące, kto dzisiaj umarł. Jego siostra? Jego matka? Może... jego ojciec?
Ojca nigdy nie widział na oczy. Ten zniknął jeszcze przed wykluciem Łzawego. Gdy umierało mu rodzeństwo, obwiniał właśnie jego za to, że oni umarli. Bo nie miał się kto nimi opiekować. Nie miał kto ich obronić. Nie miał kto wesprzeć matki w tych trudnych chwilach. Przebłysk została z tym sama, bo nawet bogowie nie chcieli jej pomóc. Widział, że jest jej ciężko. Że jest zmęczona. Że tęskni. Że nie może nic na to poradzić. Ta bezradność... ona jest najgorsza. Sam ją czuł w tamtych momentach, bo wiedział, że jako młodzik nie może w niczym pomóc. Musiał patrzeć, jak jego matka ze wszystkim daje sobie radę. Lub nie daje. Cały czas o tym myślał... Gdzie był jego ojciec? Uciekł? Coś mu się stało? Gdyby zginął, dowiedziałby się wcześniej. Ktoś prędzej czy później znalazłby jego ciało, a wiele smoków na pewno go szukało. Kto wie, może nawet sama Przebłysk go szukała. Tak... znając ją, na pewno. Ale nigdy jej się nie udało. Dlatego Łzawy był przekonany, że jego ojciec uciekł, jak tchórz. Z jakiegoś powodu nie chciał brać innej opcji pod uwagę. Ogarnęła go nienawiść. Być może nawet nie chciał, by ojciec kiedykolwiek się odnalazł.
Do momentu, w którym sam został tatą. Kilka księżyców temu sam przekonał się o tym, jak cudowna, jak uzależniająca może być miłość ojca do pisklęcia. Przekonał się, jak potrafi być niesamowita. Niemal wszechmocna. Niczym magia. Robiła ze smokiem to, co sobie wymyśliła. Robiła ze smoka kukiełkę, która ruszała się w określony sposób, by to właśnie miłości się podobało. Zawładnęła nim. Ogarnęła go bez reszty. Nawet całe Stado nie mogło przewyższać jego jednego, małego smoczątka. To cudowne. Cudowne zjawisko i uczucie. Pod wpływem tego zjawiska smok był w stanie robić rzeczy, których nigdy się po sobie nie spodziewał. Ojcowski instynkt zawsze szedł w parze i mówił, wręcz krzyczał, by dbać o swoje pisklę. By nic mu się nie stało. By było bezpieczne. By było kochane. By było szczęśliwe. On sam będąc ojcem nigdy by nie zostawił swojego pisklęcia samego. Dlatego zaczął się raz jeszcze zastanawiać nad tym. Zaczął się zastanawiać nad losem Wieszcza. Pierw była to zwykła ciekawość. Pytał innych o jego wygląd, o jego charakter, o wszystko. Informacji miał niewiele, pragnął ich jeszcze więcej. Dopiero później myślał o Wieszczu jak o swoim ojcu. Coś musiało się stać. Nie mógł ich zostawić bez powodu. To się nie wiąże z niczym. Zaczęło mu brakować ojca. Rozmów z nim. Porad. Ojcowskiej miłości. Po raz pierwszy poczuł, że naprawdę brakuje mu drugiego rodzica. Potrzebował go. Z niektórymi rzeczami nie dawał sobie rady. Chciał z kimś porozmawiać. Z kimś najbliższym. Ale nie miał nikogo. Brakło mu właśnie tylko tego jednego smoka, który powinien być z nim od wyklucia. Przestał obwiniać go za znikniecie. Przestał obwiniać go za śmierć rodzeństwa. W końcu do tego dorósł. By oczyścić go z grzechów.
Potrzebował go.
Tęsknił za nim.
Ojcze...
Całkowicie odciął się od bodźców zewnętrznych, został tylko on i swoje myśli. Nie wiadomo, ile czasu był w takim stanie. Deszcz padał mu na łuskowy pysk. Pysk po ojcu. Był podobny do niego? Często zadawał sobie to pytanie. Ale musiał być podobny. Często patrzył w swoje odbicie w wodzie myśląc "czy tak właśnie wygląda Fatum Wieszcza?". Na początku brzydził się swojej skrajności. Teraz... teraz czuje pewne zobowiązanie. Nie wiedział do czego. Ale to czuł. To dziwne uczucie.
W pewnym momencie, pogrążony w swoich myślach, zamknął ślepia. Do jego uszu zaczęły docierać dziwne dźwięki. Z początku jak wycie wiatru między drzewami, które zmienia swoją tonację. Liście wydawały się tworzyć słowa z szumu, które wydawały. Wsłuchiwał się w te melodyjne słowa. Mając nadzieję, że te go odprężą, nasycały go tylko dodatkową niepewnością. Otworzył oczy i rozejrzał się. Wszystkie bodźce zaczęły do niego docierać. Jest zimno. Mokro. Ciemno. Pada deszcz. Czy to wszystko przed chwilą miało miejsce? Było przecież tak cicho...
Poczuł się, jakby był w niebezpieczeństwie. Nerwowo rozglądał się wokół, szukając czegoś, co może te odczucia wywołać. Ale było zupełnie pusto. W powietrzu unosił się zapach deszczu, odświeżonego powietrza. Wzrok nie natknął się na nic, co przykułoby uwagę. A melodyjny powiew wiatru i szum liści stał się wyraźniejszy. Był w stanie oddzielić i zrozumieć poszczególne słowa. Był w stanie stwierdzić, że melodia śpiewu jest powtarzalna. To... pieśń. Ale jakże przepiękna pieśń. Głos, który ją tworzył był taki ciepły, niemal jak matczyny. Jakby już gdzieś słyszał ten głos. Jakby znał ten głos. Mimo, że teraz wydawał się on smutny. Blady. Jakby śpiewany przez nieszczęśliwego smoka. Czy też słabego. Lub coś innego.
To nie był wiatr. Wiatr jedynie zniekształcał tą pieśń. Roznosił ją po całym Zimnym Jeziorze, ale dochodził z jednego miejsca. Z serca samego smutku. Chłodu. Samotności.
Podążał za głosem nawet nie wiedząc, że przebiera łapami. Jak zahipnotyzowany smok, którego uwodzi pieśń jakiejś istoty o przepięknym głosie. Podążał niemal na ślepo w tym kierunku. Głos cichł z chwili na chwilę, jakby się oddalał. Ale przecież szedł w dobrym kierunku. On się nie oddalał. To pieśniarz słabł. Jego łapy przyspieszyły. Odbijały się od ziemi coraz szybciej i szybciej, zmieniając się w bieg. Biegł, nawet nie wiedząc gdzie. Po prostu biegł przed siebie. Tam, gdzie mówi mu głos.
Ucichł. Wszystko w jednym momencie ucichło. Nie było już pięknego głosu. Nie było już padającego deszczu. Nie było szumu wiatru. Nie było już odbijających się łap młodego smoka. Nastała cisza. Ciężka, przytłaczająca. Ale spokojna. Jakby miała trwać wieczność.
Stał przed szczeliną w skale. Znikąd pojawił się blask księżyca, który jeszcze przed chwilą był zgaszony przez ciężkie chmury. Te natomiast litościwie odsłoniły białe światło, które wpadało wprost do szczeliny, rozświetlając ją. Światło to ukazało w grocie postać, niewiele wyróżniającą się z głębi panującej w niej czerni. Postać była smokiem. Siedziała, wpatrzona w gwiazdy. Wyglądała jak statua, która magicznie stworzyła pieśń, która dotarła do uszu Łzawego. Statua. Postać się nie ruszała. Zastygła w swojej pozycji. Jak spetryfikowana.
Oto siedział przed nim Fatum Wieszcza. Smok, który dał mu życie, ale nie był w stanie być przy swoim synu. Ojciec, który ostatnie dni spędził zupełnie sam. Nie wiedząc, gdzie jest. Nie wiedząc, co się stało. Nie wiedząc, gdzie są wszyscy. Postać wyglądała na zmęczoną. Ale, wbrew pozorom, szczęśliwą.
Niebieskie łuski, które odziedziczył po nim. Granatowe futro, którym się podzielił z synem. Żółtawe rogi, niewiele różniące się od jego rogów. Smok Północno-Jaskiniowy. Tak samo, jak Łzawy Kolec.
Miał przed sobą swojego ojca. Niestety, już tylko powłokę.
Po długiej chwili, cały się trzęsąc, wszedł głębiej do jaskini. Oczy od dawna wlepione były tylko w tą wychudzoną postać. Postać, która była jego ojcem.
W końcu go odnalazł.
Tylko dlaczego w taki sposób...
Ojcze...
Wyszeptał. Tylko tyle wydobył ze swojego gardła. Był w szoku. W momencie, gdy młody najbardziej go potrzebował, ojciec opuścił go. Opuścił go i już nie wróci. Już nikt go nie odnajdzie. Już nigdy nie wróci do jego rodziny. Do swojej rodziny.
Wydawałoby się, że niewiele stracił. Całe swoje życie Łzawy przeżył bez ojca. Ale właśnie stracił bardzo dużo.
Położył łapę na jego klatce piersiowej. Ciało było lodowate. A przecież przed chwilą żyło...
Niestety teraz już nic nie zrobi.
Nie był w stanie wrócić do swojej jaskini.
Położył się obok swojego ojca.
I usnął.

Licznik słów: 1430
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Mam cierpliwość, by patrzeć
Jak toniesz,
Jak upadasz.


Posiadane:
Mięso – 10/4
Kamienie Szlachetne – 4
Inne – Naszyjnik z piórkiem Duszka, naszyjnik po Przebłysku Jutra


Atuty:
– Ostry Wzrok
Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na zmyśle wzroku mają dodatkową kość.
– Chytry Przeciwnik
W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
– Czempion
Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku fizycznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
– Wybraniec Bogów
Smok ma dodatkowy sukces przy dowolnej akcji, raz na pojedynek/polowanie
– Poświęcenie
Raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej.


To je Płacz Aniołów. One płaczą nad jego duszą. (c) Śnieg, marzec 2k17
Żetony: jedynie dźwięk pustki

Młody
Dawna postać
zbaw nas panie
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 57
Rejestracja: 14 lip 2016, 12:09
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 21
Rasa: Morski
Opiekun: Niewidoczny

Post autor: Młody »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: B,Pł: 1| L: 2
Atuty: Inteligentny,Kruszyna
Wiotkie, jasne ciało wodnego smoczęcia przecina głębiny Zimnego Jeziora. Biała, śliska skóra błyszczy w półmroku niczym zjawa; jedyną rzeczą, jaka zdaje się go odróżniać od duchów to srebrne ślepia. Płonie w nich życie; gorąca wściekłość, zagubienie i cały kalejdoskop najróżniejszych innych emocji, których on sam nie potrafiłby nazwać.
Młody już od dłuższego czasu nie był na powierzchni. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że potrzebował samotności, ciszy i ciemności. Jaskinia miała w sobie echa zbyt wielu emocji Młodego; z kolei na lądzie czuł się obco. Jedyne pocieszenie znalazł gęstej głębinie, której ciemności nic nie rozpraszało – na powierzchni musiał zapaść już mrok.
Po pewnym czasie złość, jaka nadawała tępo pisklęciu zmniejszyła się, przez co zaczął on bardziej dryfować, nie czując potrzeby by dokądkolwiek podążać. Poddając się ramionom swojej matki poczuł się niesłychanie samotny; jest to uczucie które towarzyszyło mu od zawsze, ale zwykle zagłuszało je poczucie celu, czy to nauki, czy też oczekiwania na pojawienie się Samca. Teraz jednak rozbrzmiało, ściskając pierś i wyrywając z niej dziwne, chrapliwe odgłosy. Na szczęście nie było w pobliżu nikogo, kto mógłby to usłyszeć.
Młody skręcił się w wodzie, nienawidząc się za tę chwilę słabości; podjął już decyzję, czemu więc to wszystko nadal tak mocno na niego wpływało?
przez chwilę wydawało mu się że jego myśli ucichły, dlaczego więc znowu nawiedzają go wątpliwości, niechęć?
Pisklę prostuje się, kieruje pysk ku powierzchni i zwinnie, szybkimi, wężowymi ruchami się rozpędza, mając nadzieję że to rozproszy niewygodne myśli. Kościsty, srebrny pysk cicho wysuwa się z wody. Na chwilę nieruchomieje, najwyraźniej coś dostrzegając i chwilę później przechyla się do przodu i powoli podpływa do białej kry. Wyciąga łapę i przytrzymuje się kruchego lodu, obserwując samotną, śpiącą sylwetkę, która byłaby niewidoczna dla każdego, kto nie spędził niemal całego swojego życia w ciemnościach, tak jak Młody.
Deszcz jakiś czas temu ustąpił miejsca białemu puchowi; pokrywał on delikatną warstwą samca, któremu najwyraźniej w ogóle to nie przeszkadzało.
Młody skrzywił się na ten widok. Jego nienawiść do lądowych znacznie wzrosła, jednak razem z nią pojawiła się również niezdrowa obsesja; miał ochotę wejść na krę i zbadać wodnistego smoka, korzystając z tego że śpi.
Nie zwlekając bezszelestnie wślizguje się na zlodowacenie i podpełza do postaci. Przez chwilę jest zupełnie nieruchomy, gdy orientuje się jak dokładnie ona wygląda; ale śnieg zmiękcza jej kontur, niepozwalająca mu się dokładnie przyjrzeć. Pisklę unosi się nieco na tylnych łapach, opada, podchodzi bliżej i ostrożnie wącha smoka. Pachnie ostro, woń ta przebija się przez woń stada. pachnie smutkiem i złością; Młody zamiera, bo są to bardzo podobne uczucia do tych, jakie sam odczuwa.
Odsuwa się, obchodzi smoka dookoła i zauważa, że ten smok wtula się do szczupłej, zupełnie nieruchomej postaci. Młody jej nie zauważył, bo ciszy nie rozpraszał ani jej oddech a ni nawet najlżejsze bicie serca. Ją też smakuje nosem – nie jest z wody, choć pachnie bardzo podobnie. Pod zapachem stada młody wyczuwa smród, który zaczął kojarzyć ze śmiercią. Roztaczały go ryby, które samiec przynosił mu do jaskini.

Licznik słów: 488
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Atuty
Inteligentny
Kruszyna – Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa zamiast 4. Polowanie jednak trwa normalnie, do zdobycia 4 jednostek mięsa.

ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej