OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
/Dzięki!Chrząkniecie wyrwało go z zamyślenia, ale nie zareagował gwałtownie. Ledwie obrócił pysk w stronę dźwięku. W lazurowych oczach odbiło się nieme pytanie. Odruch. Dopiero gdy skupił się na sytuacji, dokładnie przyjrzał się oddalonej postaci. Jemu często mówiono, że jest zbyt pstrokaty, ale nie mógł równać się z nieznajomą nawet w calu. Przy jaskrawych barwach piór, bledły nawet jego kolorowe łuski. Jednak mimo wielobarwności nie można było odmówić nieznajomej uroku. Była ptakiem strojnym w barwne piórka, który cieszy oko samym już wyglądem, jeszcze zanim zacznie śpiewać. Dzień był bardzo młodym samcem i choć życie za barierą nauczyło go naprawdę wielu rzeczy, to nie miał okazji nigdy skrystalizować swojego zainteresowania płcią przeciwną. Wprawdzie w stadzie był jednym z nielicznych samców, ale wtedy nie miał czasu zastanawiać się nad czymś takim. Tutaj miał zdecydowanie za dużo czasu na rozmyślania. I właśnie dlatego skarcił się za śmiałość myśli, które były w obecnych okolicznościach zupełnie nieodpowiednie. Nie, nie były sprośne, ale wskazywały na jego zainteresowanie, a przecież wcale nie chciał zaprzątać sobie myśli jakąś, nawet piękną, samicą. Miał na głowie dużo poważniejsze kwestie, a zauroczenie tylko by wszystko skomplikowało.
Nie starał się po woni określić z jakiego jest stada. Wiatr wiał w jej stronę, więc miał marne szanse dobrze określić jej przynależność. Z resztą nie musiał długo czekać, bo sama się zdradziła. Przez pysk Pomyślnego przemknął cień, ale zniknął razem z mrugnięciem powiek. Już po chwili samiec uśmiechał się łagodnie. Było to dalekie od szerokich uśmiechów jakie zwykły gościć na jego pysku, ale przecież ona go nie znała.
Pokręcił głową.
– Czuję się dobrze. Wybacz, że cię zaniepokoiłem. Jak widzisz wszystko ze mną dobrze. – Kłamał, ale robił to z łatwością. Zbyt wiele czasu żył nie uzewnętrzniając negatywnych emocji, by mieć problem z ich ukryciem. Na chwilę wypiął pierś i wysoko uniósł brodę, chcąc poświadczyć tym swoje słowa. – Mnie możesz nazywać Pomyślnym, Kolcem oczywiście. Albo Szczęściarzem. Ale to Nowy Dzień, jest imieniem jakie nadali mi rodzice. – Nawet powieka mu nie drgnęła. Patrzył prosto w pysk rozmówczyni i próżno mogła szukać w nim nieszczerości. Nawet ton głosu, miękki, acz głęboki, go nie zdradził. Nim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, wszedł jej w słowo i ukłonił się z szacunkiem.
– To zaszczyt poznać przywódczynię Życia. – Zamruczał.
Grał. Doskonale wiedział kim jest ta konkretna smoczyca i był pewien, że i ona wie o nim. Ale miał przewagę. Ona prawdopodobnie nie wiedziała, że on wie. I dobrze. Nie ufał smokom Życia, a kłamstwo Jesieni tylko utwierdziło go w przekonaniu, że smoki Życia namieszały Nocy w głowie. Sądził jednak, że im dłużej będzie grał nieświadomego, tym więcej pozna i zrozumie. I może nazbiera wystarczających dowodów, by uratować Noc ze szponów manipulatorów.
Nawet nie przyszło mu do głowy, że w kwestii przywódcy Życia mogło się coś zmienić, ale nic dziwnego, był uprzedzony. I nagle piękno stojącej przed nim smoczycy wydało mu się groteskowe...

















