A: S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
Hipnotyzująca czuła się wygrana. Może nie dostałą odpowiedzi od Dwuznacznej, ale mimo to było zadowolona. A czemu? Cóż, odpowiedź jest prosta. Aluzja po prostu była tak tępa, że po słowach Tehanu po prostu odebrało jej mowę, dlatego zamiast odpowiedzieć odleciała. To usatysfakcjonowało adeptkę. Choć jej ostatni komentarz już nie bardzo. Niech sobie lecie, nędzna kreatura. Nie jest mnie warta. Aby sobie skrzydła połamała!– pomyślała i szczerze jej tego życzyła. Ona wyjątkowo wybrała drogę lądową. Skierowała się ku Obozowi Życia.
Dodano: 2015-01-11, 18:33[/i] ]
A jednak zamiast wrócić do Obozu, samica po skończonym treningu obrony, udała się jeszcze do lasu. Postanowiła, że dzisiaj będzie dzień treningów, więc poćwiczy jeszcze skradanie, śledzenie i kamuflaż. Trzy w jednym. Umiejętności potrzebne do polowania, a czasem przydatne w walce. Najpierw jednak teoria. Śledzenie służy wytropieniu zwierzyny. Jest to bardzo ważna umiejętność, gdyż bez niej nie będziemy mogli znaleźć ofiary. No chyba, że takowa sama wejdzie nam przed nos, w co wątpię. W śledzeniu wykorzystujemy większość swoich zmysłów. Wzrok, aby wypatrzyć ślady, odciski, które zostawiło szukane zwierzę. Węch, by móc wyczuć jego zapach. I słuch, być może usłyszymy jakiś charakterystyczny odgłos ofiary. Najlepiej jest jeśli to co tropimy jest głośne. Kiedy wszystko się zgadza, bądź zgadza się tylko jedna rzecz, powinniśmy podążać za naszymi podpowiedziami. Jednak musimy się podkradać i kamuflować. Kamuflaż. Umiejętność doskonałego ukrywania się, aby ofiara nas nie zauważyła. Ukrywamy przy tym nie tylko swój wygląd, ale też i zapach. Najwięcej możliwość mamy jesienią, kiedy z drzew sypią się liście, jest dużo błota i roślin. Jednak podczas innych warunków pogodowych też możemy sobie poradzić. Kamuflowanie to nie jest tylko ukrycie zapachu i wyglądu, trzeba też przemieszczać się między drzewami, tak by cel nas nie zauważył. Kamuflowanie doskonale współgrą ze skradaniem. A więc skradanie. Polega na jak najcichszym dostaniu się do celu, tak aby on nas nie zauważył. Trzeba być przy tym niezwykle ostrożnym. Należy uważać na wszelakie gałęzie, na podłoże, na to by nie zostać zaskoczonym na przykład odstającą gałęzią. To naprawdę niezwykle trudna sztuka. Kiedy ofiara na nas spogląda musimy zastygnąć w bezruchu. Bo nawet jeśli mamy bardzo dobry kamuflaż i tak byłoby dziwne, gdyby coś czego niby nie ma się przemieszcza. Skradanie kończymy skokiem.– Hipnotyzująca uznała, że tyle teorii wystarczy i pora przejść do praktyki. Najpierw trzeba było coś wyśledzić. Zapomniała o wszystkim co ją otaczało i skupiła się na zadaniu. Najpierw wyostrzyła swój węch. Nie miała go zbyt dobrego, ale nóż się uda. Wąchała, wąchała i wąchała i... nic nie wywąchała. Ale zaraz czyżby to nie zapach piżmu? Nieee... Chyba jej się zdawało. No, cóż może z innymi zmysłami pójdzie jej lepiej. Spojrzała na zaśnieżoną ziemię i zaczęła szukać wzrokiem jakiś oznak życia. Szła w te i we wte i nic nie widziała. Już chciała się poddać i polec wyłącznie na swoim słuchu, kiedy nagle po długich spacerach, odwróciła łeb na bok i zobaczyła ślad, biegnący w jedną stronę. Wyglądało to jakby małe skrawki gałązek spadły na ziemię i tworzyły slalomik, prowadzący do grupki obficie rosnących krzaków. Może faktycznie coś tam było? Adeptka to sprawdzi, jednak najpierw wykorzysta jeszcze jeden zmysł. Może coś usłyszy, coś co dobiegałoby ze strony krzaków i wszystko złoży się w jedną, zgrabną układankę? A więc Tehanu nastawiła swoje małe uszy i zaczęła się wsłuchiwać. Nie było słychać nic. Zimą wszystko jakby się wyłącza, zamarza. Tak jakby całe życie zastygało i nie było żadnych dźwięków. Może jak podejdę trochę za slalomem śladów się uda?– pomyślała adeptka i tak też zrobiła. Przeszła kilka kroków po śladach i od razu do jej uszu zaczął dobiegać charakterystyczny odgłos. Piii piii.– Cichutkie popiskiwanie, dobiegające zza krzaków słyszała teraz wyraźnie. Już wiedziała, że coś tam jest. Poszła zobaczyć co to. Wyłoniła łeb zza krzaka, a jej ślepiom ukazał się pomarańczowy cień , oddalony o jakieś 5 skrzydeł. Przed jej wybraną już ofiarą było kilka drzew, pomiędzy którymi wciąż ciągnął się owy ślad jakby zniszczonych odłamków gałązek. Samica nie wiedziała na co właściwie poluje, ale był to tylko trening, więc... Po wytropieniu poszła przygotować genialny kamuflaż. Wygrzebała spod śniegu trochę błota i nałożyła go sobie obficie na łuski. Następnie wszystkie miejsca, nawet te w które nałożyła błoto, wsmarowała śnieg. Dużą, grubą ilość śniegu, aby się nie rozpuścił. Miało to służyć zniwelowaniu jej zapachu, oraz wtopieniu się w tło. Jest biało, także i ona powinna być biała. Miała go tak dużo, że wyglądała jak smok obtoczony w mące, a najlepsze było to, że jej ciało się tak wymroziło od jego wierzchniej warstwy, że następne kupki śniegu ułożone na niej nie topniały. Z niebieskiego smoka zrobiła się biała. Nawet jej oczy takie były, lekko przezroczyste, lekko białe, gdyż wszystko w koło było tego koloru, a jej ślepia przecież doskonale odbijają światło. W takim ukryciu, nawet jej własny ojciec mógłby jej nie poznać. Jedyny minus był taki, że było jej cholernie zimno. Takie są uroki prawdziwego polowania.– pomyślała. To jednak był trening. Nie wiedziała co jeszcze może dodać do swojego kamuflażu, skoro zapach ukryła błotem, a wygląd śniegiem. Pozostało jej jeszcze ukrywanie się za drzewami, co łączy kamuflaż ze skradaniem. Przybrała pozycję do skradania. Zniżyła łeb, nisko do łopatek, ale tak, by wciąż było jej wygodnie. Złożyła skrzydła i przycisnęła je do grzbietu. Kończyny ugięła, a ogon podniosła i usztywniła w górze, tak aby nie dotykał ziemi co spowodowałoby szuranie. Teraz wyłoniła się zza krzaka i delikatnie zaczęła przechodzić z nogi na nogę. Starała się naciskać jak najdelikatniej na podłoże. Śnieg był skrzypiący, więc robiła to uważnie. Sprawdzała, czy gdzieś z drzew nie wystają żadne gałęzie, lub czy przed jej łapami nie ma niespodziewanego kamienia na, który mogłaby nadepnąć. Była jeszcze daleko od celu, ale wolała być przezornie ostrożna. Oddychała miarowo, spokojnie, tak by jej oddech nie był słyszalny przez ofiarę. Szła tak, by kierować się do drzew. W końcu dotarła do pierwszego. Stanęła za nim przez chwilę, wciąż będąc w swojej pozycji i szybko, przekręciła łeb by zobaczyć swoją ofiarę. Jeszcze jej nie zauważyła to dobrze. Hipnotyzująca jednak wciąż nie wiedziała z czym ma do czynienia. Jedynie co mogła zauważyć to to, że zwierzę było małe. Wyszła zza drzewa i zaczęła kierować się w stronę drugiego. Wciąż sprawdzała, czy nigdzie nie ma wystających kamieni, powalonych drzew, czy jakiejś dziury. Przecież gdyby w nią wpadła, to najprawdopodobniej by krzyknęła, a jej wrzask spłoszył by ofiarę. Adeptka czuła, że jest jej zimno. To ten śnieg, którym się oblepiła jeszcze bardziej wychładzał jej ciało. Później będzie musiała się porządnie rozgrzać. W końcu dotarła za następne drzewo. Teraz mogła zauważyć, że to co tropiła to była wiewiórka! Ale co ona robi o tej porze?– pomyślała zaciekawiona Tehanu. Nic jednak nie zrobiła, dowie się potem. Teraz skupiła się na dotarciu do zwierzęcia. Szła i szła, starając się jak najciszej dotykać śnieżnego podłoża kierując się do ostatniego z drzew. Co jakiś czas wiewiórka na nią spoglądała i wtedy adeptka się zatrzymywała, stojąc w bezruchu. Jednak kiedy odwracała wzrok szła dalej. W końcu dotarła do ostatniego z ukrycia. Była już blisko celu. Teraz wystarczyło tylko wyskoczyć. Pozycji nie musiała przybierać, gdyż ta była podobna do tej, co obecnie miała. Jedynie co to nacisnęła z jak najmocniejszym naciskiem, w górze podkurczyła tylne łapy, a przednie wystawiła do przodu i skoczyła tuż przed wiewiórką. Nie zamierzała jej jednak upolować, to był tylko trening, więc Tehanu miała nadzieję, że zwierzątko ucieknie. Jednak to nie uciekło, jedynie co zrobiło to skuliło się i jeszcze głośniej popiskiwało z przerażenia. Samica zauważyła, że wiewiórka nie ma jednej łapy. To dlatego jest tutaj o tak zimnej porze. Próbuje dostać się do drzewa, które jest przed nią.– uświadomiła sobie Hipnotyzująca. Zrobiło jej się żal zwierzątko. To też wzięła je na jedną łapę w włożyła do dziupli, która była wydrążona w drzewie. Zauważyła, że jest tak samo wychłodzona jak ona. Adeptka miała nadzieję, że teraz wiewiórka spokojnie zajdzie w sen zimowy. Ona za to otrzepała się ze śniegu. Było to dość trudne, gdyż śnieg się na niej zlepił i wszedł pomiędzy jej łuski, jednak się udało. Wzdrygnęła się czując ostry wiatr. Chyba pora wracać do domu.– pomyślała i tym razem na serio skierowała się do Życia.
Licznik słów: 1335
Konto aktywne od 2014 do 2019, na którym prowadzone były postacie:
Tehanu – Hipnotyzująca Łuska – Nadciągająca Wichura (ze stada Życia, później Ognia) Wygląd: od Oddechu Pustyni, Wichurka i Pożeracz -rysunek Arijki
Bursztyn – Rycerski Kolec (ze stada Wody) Wygląd: od Oddechu Pustyni
Daimon – Strzaskany Kolec – Nieprawidłowy Element (ze stada Ziemi)
Tejfe – Wyśniony Kolec – Rozświetlający Cienie – Tejfe (ze stada Cienia, później Ognia) Wygląd:moje, od Miraż Snów, od Szkarłat
W 2020 została też podjęta 1 dniowa próba powrotu smokiem, który miał nazywać się Enki, ale zrezygnowałam z gry po dwóch postach.
Przygoda z SWS była wspaniałą zabawą i jest jednym z najlepszych moich wspomnień, dziękuję wszystkim za wspaniałą grę! ♥