A: S: 1| W: 1| Z: 3| I: 1| P: 3| A: 1
U: B,S,P,W,MP,MA,MO: 1| Kż,O,L: 2| Śl,Skr,A: 3
Atuty: Spostrzegawczy,Chytry przeciwnik,Poszukiwacz
Modliszka, gdy już częściowo przywykła do nowego domu, postanowiła poćwiczyć swoje umiejętności łowieckie. Łowca to właśnie była ranga, na której jej zależało. Uwielbiała wszystko, co się z tym wiąże, dlatego nie chciała zwlekać zbyt długo z treningiem.
Przybyła do Szmaragdowego ustronia, choć wybór miejsca był czystym przypadkiem. Jakiś czas wędrowała po terenach wspólnych, chcąc je dobrze poznać. Docierając aż tutaj stwierdziła, że jest to odpowiednie miejsce na trening łowiecki.
Na początek chciała poćwiczyć kamuflaż, zarówno magiczny jak i taki zwykły. Rozejrzała się wokół, dostrzegając różne formy natury, które mogłyby jej w tym pomóc. Na początku postanowiła wytarzać się porządnie w ziemi, trawie, opadłych jesiennych liściach, gałązkach i wszystkim, co znalazła na leśnym podłożu. Starała się roznieść zabrudzenie równomiernie na całym ciele, by żadne zaniedbane miejsce nie wydzielało jej nieprzytłumionego zapachu. Następnie zaczęła nanosić na siebie błoto, co w tak deszczowe dni, jakie panowały ostatnio, nie było ciężkie. Błota było pod dostatkiem. Smoczyca rozsmarowała je dokładnie, szczególnie zajmując się swoimi skrzydłami, które były krwiście czerwone, inaczej mogłyby łatwo zdradzić jej obecność. Następnie tak przygotowana zaczęła ćwiczyć kamuflaż magiczny. Wyobraziła sobie cienką, elastyczną powłokę pokrywającą całe jej ciało, nie krępującą ruchów w żaden sposób. Co bardzo ważne, powłoka ta przepuszczała powietrze. Inną jej bardzo ważną, a wręcz główną cechą była błotnisto-zielonkawa barwa o strukturze przypominającej zarośla. Zmieniała całkowicie kolor smoczycy, nawet jej żółte oczy. Oprócz tego miała za zadanie tłumić osobisty zapach Modliszki, przepuszczając tylko ten pochodzący od trawy i wszystkiego, w czym się przed chwilą wytarzała. Dodatkowo adeptka wyobraziła sobie magiczne opuszki na spodzie swoich łap, których zadaniem było wyciszanie jej kroków, a jednocześnie miały nie wpływać w żaden sposób na łatwość stawiania kroków.
Modliszka nie zapomniała o czymś tak ważnym, jak wprowadzenie swojego wyobrażenia w życie. Przelała Maddarę ze swojego źródła, czekając aż jej zaklęcia zaistnieją.
Na koniec postanowiła wykonać jeszcze jedno małe ćwiczenie. Wyczyściła się ze wszystkiego, porzucając swoje twory magiczne i pozbywając się brudu z łusek i sierści. Następnie stanęła na tle drzew nieruchomo, ponownie nakładając na siebie powłokę taką jak poprzednio, z tym że tym razem starała się by na jej powierzchni rzutował się obraz tła, który widoczny byłby, gdyby go sobą nie przesłaniała. Starała się być częściowo niewidzialna za pomocą iluzji. W to również przelała magię, czekając na efekty.
Po chwili przeszła do następnego zadania. Śledzenie. Smoczyca przybrała wygodną pozycję, to znaczy stanęła na wygodnie rozstawionych łapach, jednak nie przesadnie, by nie utrudniały chodzenia zamiast je ułatwiać. Oprócz tego trzymała skrzydła złożone i przyciśnięte do ciała, natomiast jej dwa ogony były na tyle uniesione, by nie szurały o ziemię. Łeb za to obniżony i wyciągnięty do przodu, lecz bez wprowadzania ciała w sztywność.
Modliszkowa najpierw skupiła się na zmyśle wzroku, przeczesując cały teren świdrującym spojrzeniem. Poszukiwała znaków niedawnej lub trochę starszej obecności zwierzyny, takich jak ślady łap odciśnięte w podłożu, pozostawione kłaki futra, odchody, połamane gałązki na ziemi lub jeszcze na roślinie, starta kora drzew czy jeszcze coś innego zdradliwego dla tych bezbronnych stworzeń. Trzeba jeszcze wspomnieć, że Modliszkowa Łuska nie stała w miejscu. Szła przed siebie, co jakiś czas zmieniając kierunek, a więc tor jej ruchu (gdyby był obserwowany z góry) przypominał nieco slalom albo zygzak. Oprócz tego córka Bezkresnej rozglądała się na boki, nie chcąc przeoczyć nic ważnego.
Wkrótce doszedł do tego zmysł węchu, bez którego polowanie byłoby bardzo ciężkie. Smoczyca wciągała napływające do niej powietrze, starając się kierować swój smukły pysk (co również ułatwiało węszenie) pod wiatr. Powietrze napływające do nozdrzy przynosiło ze sobą miliony cząstek zapachowych o różnym pochodzeniu, więc trzeba było ignorować te nieistotne, które tylko wprowadzałyby zamęt, skupiając się na tych prawdziwie ważnych woniach, które mogły świadczyć o tym, że miały jakąś styczność z innym zwierzęciem i to takim, na które warto zapolować. Modliszka czasem unosiła głowę wyżej, gdy wiatr był silniejszy, gdyż wtedy było większe prawdopodobieństwo dostrzeżenia istotnej i świeżej woni. Innym razem adeptka zniżała łeb do samej ziemi, koncentrując się mocniej na zapachu, który zdążył już opaść. Gdy zdarzało się, że dostrzegała kłębki sierści czy inne znaki wizualne, również przystawała przy nich, dokładnie je obwąchując i analizując, do kogo należą, w jakim ta istota jest stanie, czy warto zawracać sobie nią głowę oraz w którym kierunku prowadzi zapach. Czasem, gdy już Modliszka natrafiała na trop, woń rozmywała się w powietrzu. Wtedy smoczyca bez paniki starała się wycofać parę kroków po własnych śladach, a gdy to nie pomagało, przesuwała się na prawo i lewo, przeszukując mniejszy teren w celu znalezienia zagubionej woni.
Innym bardzo ważnym zmysłem był słuch, który również mógł sporo pomóc w takiej sytuacji. Modliszka czujnie nastawiała uszy, które reagowały na najmniejszy trzask gałązki czy inny szmer, natychmiast ustawiając się w kierunku nadchodzącego dźwięku, by do mózgu dotarło więcej informacji o pochodzeniu tego dźwięku. Samica była skoncentrowana na tym, by zwracać uwagę na wszelkie szelesty, odgłosy zwierząt, kroków, trzaski zarośli, a nawet nieregularności dźwięków tła, które mogły świadczyć o tym, że ktoś próbuje się przed nią ukrywać, lecz niezbyt mu to wychodzi. Niestety nic takiego nie miało tym razem miejsca, dlatego młoda raczej starała się skupiać na węchu i wzroku.
Smoczyca czasem także przystawała przy norach różnej wielkości, wodopojach i na polanach, poświęcając na śledzenie w tym miejscu nieco więcej czasu. Wiedziała, że zwierzęta często odpoczywają w takich pozornie bezpiecznych azylach, nieświadome zagrożenia. Miała nadzieję, że napotka takiego pechowca i dzięki temu będzie miała ułatwione zadanie, w końcu taki niekryjący się zwierzak również nieświadomie pozwala, by jego woń niosła się dalej w świat.
W pewnym momencie natrafiła na dość świeży zapach starego zająca. Nie zamierzała na niego polować, i tak niewiele dałby mięsa, a ona miała jeszcze trochę spraw do załatwienia. Jednak ruszyła jego tropem, obserwując odciski łap, węsząc uważnie, bardzo starając się nie zgubić zapachu. W pewnym momencie ślady zwierzęcia prowadziły w jedną stronę, a dokładniej prosto, podczas gdy z lewej napływał o wiele silniejszy zapach szaraka, kuszący by oderwać się od śladów i ruszyć prosto za nim. Modliszka wiedziała, że jest to świeży zapach i zwierzę musi przebywać właśnie gdzieś niedaleko po lewej, dlatego bez większego zastanowienia zaczęła iść w tamtym kierunku, skąd prowadził zapach unoszący się jeszcze w powietrzu. Wkrótce dostrzegła zdobycz ukrytą daleko między drzewami.
Po zakończonych ćwiczeniach ruszyła do swego legowiska, by trochę odpocząć.
Dodano: 2015-10-16, 18:28[/i] ]
Następnym razem Modliszka również wybrała się do Szmaragdowego Ustronia. Polubiła to miejsce, a do tego wydawało się wręcz idealne do ćwiczenia tego, co wybrała tym razem, czyli skradania. Samica wymknęła się z terenów stada, chcąc trochę pobyć w samotności.
Pierwszą rzeczą, na której należało skupić uwagę podczas treningu skradania była postawa. Rzecz tak ważna, od której wiele zależało, a przede wszystkim sukces na łowach. Modliszka stanęła na nieco rozchylonych łapach w taki sposób, by było jej wygodnie. Łeb nieco obniżyła i wysunęła do przodu, za to skrzydła wręcz przeciwnie, zgięła je i przycisnęła do ciała, by nie było ryzyka, że w trakcie treningu rozłożą się i zahaczą o coś wywołując hałas lub wręcz pod napływem silnego wiatru wybiją ją z równowagi. Jej dwa cętkowane ogony podążały za ciałem uniesione nad powierzchnią ziemi. Smoczyca wyrównała również swój oddech i skupiła uwagę na treningu, zapominając o wszystkim innym.
Po tych przygotowaniach po prostu zaczęła się skradać, a więc każdy krok stawiać bardzo ostrożnie i powoli, wybierając miejsca na podłożu, które nie wyglądały na zdolne do wydawania głośnych szelestów i trzasków ani nie groziły potknięciem się, które mogło zniweczyć całe wysiłki smoka. Modliszka uważnie spoglądała na ziemię przed łapami, wiedząc, że pośpiech na nic się nie zda. Co więcej, łapy podnosiła kolejno na tyle wysoko, by nie szurać nimi, część uwagi również poświęcając ogonom, które także musiały unikać kontaktu z podłożem.
Smoczyca wyobrażała sobie, że przed oczami widzi zarys zwierzyny wręcz idealnej do upolowania. Dzięki temu tak poświęciła się treningowi, że koncentracja wzmocniła jej się, dzięki czemu wszelkie ruchy były wykonywane jak najlepiej umiała. Skradając się uważała nie tylko na to, co leży na ziemi, ale oprócz tego na przeszkody, które znajdowały się wyżej, takie jak gałęzie krzaków, które czasami musiała omijać z większą uwagą lub wręcz nadkładać drogi, ponieważ było to lepszym rozwiązaniem niż wprawienie całego szeleszczącego krzaka albo nawet kilku w ruch.
Kolejnym czynnikiem, który należało wziąć pod uwagę był kierunek wiatru. Co z tego, że Modliszka podkradłaby się do zwierzyny najciszej jak tylko się da skoro wszystko byłoby zaprzepaszczone przez powiew, który doniósłby do ofiary informację o kierunku zbliżania się wroga? Córka Ważki za nic nie chciała do tego dopuścić, dlatego starała się nie skradać wraz z wiatrem, a idealnie byłoby iść pod wiatr, by zapach nie miał najmniejszej szansy dotrzeć do zająca czy innej sarny zanim poczułaby na swym karku smocze kły.
Modliszka zastanawiała się także nad tym, co zrobi, gdy już zdarzy jej się popełnić błąd, leśną ciszę przerwie trzask gałązki, a zwierzę się zaniepokoi, rozglądając panicznie we wszystkie strony? Jakikolwiek jej ruch w tej sytuacji na pewno skłoniłby zwierzę do ucieczki, tym samym drastycznie zmniejszając szanse smoczycy na udane polowanie. Modliszka więc uznała, że najbezpieczniej byłoby znieruchomieć, choćby z łapą w górze czy w innej niewygodnej pozycji i wytrwać tak na tyle długo, aż zwierzę stwierdzi, że mu się wydawało i uspokoi się, odwróci wzrok w innym kierunku. Dopiero wtedy Łuska powróciłaby do dalszego skradania. Zwłaszcza, że zamierzała korzystać ze swoich umiejętności kamuflażu, więc ofierze tym ciężej byłoby dostrzec przyczajonego smoka, widząc tylko leśne barwy i kształty, nie czując niepokojącego zapachu.
Samica wiedziała, że teoria to za mało, żeby się czegoś porządnie nauczyć, dlatego postanowiła przećwiczyć to, o czym przed chwilą rozmyślała. Znieruchomiała ze wzrokiem utkwionym w jednym punkcie, starając się wytrwać w tej pozycji jak najdłużej. Dopiero po chwili zaczęła skradać się dalej. Co jakiś czas ćwiczyła takie sytuacje awaryjne, wybierając coraz mniej wygodne pozycje, ćwicząc swoją równowagę i cierpliwość.
Ciekawiło ją też, jak blisko powinna podkraść się, by mieć najlepsze szanse na niezauważony atak. Wyobraziła sobie, że w określonym miejscu siedzi sobie zwierzyna, nieświadoma jej obecności. Modliszka najpierw podkradła się trochę za daleko, przez co podczas ataku musiała najpierw trochę podbiec, co już ułatwiało zwierzakowi ucieczkę. Następnym razem wycofała się i podeszła jeszcze bliżej, lecz przeczucie podpowiadało jej, że w rzeczywistej sytuacji nie jest to najlepsze wyjście, ponieważ zwierzę usłyszy ją i również ruszy do ucieczki. Najlepszym wyjściem wydawało się podejście na tyle blisko, by już udało się wykonać skok bez podbiegania lecz nie próbować jeszcze dalej, by nie kusić losu.
Po skończonym treningu udała się z powrotem do domu. Z nadzieją, że już niedługo stanie się łowczynią Wody!
Licznik słów: 1720
Drzewo genealogiczne
I II III IV V VI VII VIII IX
Atuty:
I Spostrzegawczy – Jednorazowo +1 do Percepcji
II Chytry przeciwnik – W czasie pojedynku/misji/raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +1 do ST.
III Poszukiwacz – Raz na dwa tygodnie smok znajduje na polowaniu klejnot, niezależnie od tego czy go szuka. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
Ostatnie użycie: 25.12.15