OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zaczynał nawiązywać z Seraficzną niejaką nić porozumienia. A może była to jedynie ułuda? Prawdopodobnym było to, iż wyobraźnia płata mu figla, ale żeby od razu sprawy zaszły tak daleko? Hola hola, niebawem przed oczyma stanie mu obraz pięknej rodzinki, dziesięciu piskląt i kochanki na boku. No dobrze, dobrze – przepraszam! Może uzupełnię niedomówienia, gdyż za jedną kochanką ustawiłby się cały ich rząd. Krnąbrny dotychczas nie odnalazł osoby, z którą chciałby przetrwać do samego kresu, toteż nie żywił nadziei, iż taka GDZIEŚ istnieje. Trzymajmy kciuki, aby owe "gdzieś" nie przekraczało granicy czasoprzestrzeni, inaczej zostanie starym kawalerem z gronem gołębi przed grotą. Na domiar złego nocami nawiedzać go będzie Dwuznaczna Aluzja, mały psychodeliczny narwaniec. Błagam, byle nie przytargała ze sobą żadnych narzędzi ostrych. Immanor wie, może naszłaby ją ochota na małą sekcję zwłok.Obrócił dyskretnie łeb, by móc obserwować każdy ruch swej rozmówczyni. Sączył z jej pyska każde wypowiedziane słowo, choć szept był dlań ledwie dosłyszalny. Stary był, na bogów! Nie no, żartuję – ledwie osiągnął wiek dorosły. Powinien teraz wesoło hasać po łączkach i cieszyć się życiem. Szkoda tylko, że było mu niemiłe. Zastanawiał się, czy może powinien wziąć swój los we własne łapy i przejąć inicjatywę, przedsięwziąć jakieś kroki albo co? Może to właśnie znajomości pomogą mu otworzyć się na świat? Ho ho, kto wie, może nawet osiągnąłby coś. Zostałby smoczym prezydentem! A nie, czekaj – przywódcą! Tak, tego słowa mi zabrakło.
– Ma... – Zaczął, natychmiast marszcząc swój pysk. Na moment odwrócił spojrzenie, by utkwić je w jakimś nieznaczącym punkcie tła. – Miałem. – Poprawił się. Koniec jego ogona nerwowo uderzał o kamienną posadzkę. Jakkolwiek nie próbowałby zapomnieć o Ujmującym, tylokrotnie mu o nim przypominano. Na następną przebieżkę po terenach wolnych zabierze kamienną tablicę z napisem: "zachowaj milczenie, pieronie!".
Wolał uniknąć kontynuacji tegoż tematu, toteż posłał Seraficznej wymowne spojrzenie. Po chwili uświadomił sobie, że przybrał bardzo nieprzyjemny wyraz pyska. Uniósł delikatnie jego kąciki i w jednej chwili złagodniały mu rysy.
– Ciekawe imię. – Skwitował, choć w rzeczywistości wiadomość ta była dlań mało znacząca. Nie wątpił w to, iż nigdy nie przyjdzie mu się spotkać pyskiem w pysk z owym Ursusem.
Wtem drgnął jakby go olśniło. Łobuzerski uśmieszek sprawił, że wyglądał niczym gwałciciel czający się w ciemności. Proszę proszę, ukazał nawet ząbki!
– A tobie jak na imię? – Przybrał ton głosu charakterystyczny dla prowokatora. Wydawał się być szaleńczo zaciekawiony. Do licha, odpowiadaj babo!
















