Pojętny Kolec
Kwarc błysnął jasnym światłem, oślepiając smoka. Kiedy odzyskał wzrok, zorientował się, że znajduje się na polance, tuż obok lasu. Cóż, wykładu na temat magii nie dostanie, ale będzie mógł trochę jej poćwiczyć! Zwłaszcza, że zadanie było całkiem otwarte na kombinowanie. Miał przed sobą kamień, czerwony, mały, z łatwością zmieściłby mu się w łapie. Gdzieś w lesie jest drzewo z czerwoną dziuplą, do której musi ten kamień zaprowadzić. Nie może dotykać go fizycznie, jedynie maddarą. Ciężko mu powiedzieć gdzie, jak i kiedy te informacje zdobył, po prostu o tym wszystkim wiedział, kiedy tylko otworzył swoje oczy.
No dobra, podszedł do kamienia i otoczył go maddarową bańką, którą uniósł do góry i ruszył do lasu, na poszukiwania swojego celu. Bańka była o tyle dobrym pomysłem, że w stronę jego kamienia poleciała kula ognia. Samiec szybko zmodyfikował swój twór, utwardzając go i uodparniając na ogień. Niestety, kamień który transportował nie był jedynym, który mógł tu oberwać. Chwilę potem, w stronę Pojętnego poleciała ta sama kula ognia! Samiec szybko stracił skupienie nad swoją bańką, koncentrując się na obronie własnej. Kiedy tylko zagrożenie minęło, zaczął szukać kamienia… Oj, nie było go tu… Wrócił się na początek. Tak, ilekroć kamień dotknie ziemi, wraca na początek.
Po drodze było jeszcze trochę innych przeszkód i zagrożeń, nie wszystkie były tak bezpośrednie jak kula ognia. A to nie było prawie przejścia i trzeba było przecisnąć kamień(a potem siebie) przez jakieś gęste zarośla i tak dalej. A kiedy tylko odnalazł odpowiednią dziuplę i wsadził tam kamień został oślepiony! Tylko po to, by znaleźć się w innym miejscu, z innym kamieniem do przeniesienia w inne miejsce.
Ciężko stwierdzić ile trwała ta zabawa i ile miała rund, łatwo jest stracić tutaj poczucie czasu, zwłaszcza przy licznych porażkach i licznych odwiedzanych miejscach.
Bywał na pustyniach, plażach, w górach i jaskiniach i za każdym razem wyglądało to inaczej. W jaskini musiał na przykład oświetlić sobie okolicę i drogę…
W końcu jednak któryś z jasnych błysków światła przeniósł go z powrotem przed Kwarce. Po swojej zapłacie nie widział śladu…
Przebiśniegowa Łuska
Kiedy tylko usiadła, kwarc zabłysnął oślepiającym światłem przenosząc ją do jaskini. Widziała przed sobą ściany, z otworami, akurat na takiej wysokości, by mogła komfortowo wsadzić do nich swoje łapy. A po co? Skądś wiedziała, że musi wsadzić łapy do tych otworów, wymacać zawartość i… Odtworzyć to przy pomocy maddary. Podeszła do pierwszej dziury i wsadziła łapy, by sprawdzić z czym ma do czynienia. Szybko zorientowała się, że jest to małe puchate… Stworzonko? Hmmmm, musiała wymacać jeszcze konkretny kształt, o rogi… Miała za sobą sporo miejsca, by spróbować wyczarować kopię tego, co właśnie wymacała. Obejrzała się za siebie i zaczęła kształtować małego jelonka z, krótkim, brązowym futerkiem, z ogonkiem, rogami… O, właśnie teraz sprawdza kształt tych rogów… Kiedy tylko jej twór był gotowy, poczuła że stworzonka pod jej łapami zniknęło. To chyba dobrze?
Cała zabawa polegała na podchodzeniu do dziur w ścianach, sprawdzaniu co się tam kryło, badaniu właściwości i tak dalej. Czasem był to nienaturalnie małe wersje zwierząt(jak np. ten pierwszy jeleń), innym razem były to nienaturalnie miękkie kamienie o dziwacznych kształtach. Ciężko stwierdzić ile czasu tu spędziła, bo siedziała cały czas w jaskini, a dziur do obadania cały czas przybywało.
W końcu, została nagrodzona czymkolwiek, czyli oślepiającym błyskiem światła iiii... Znalazła się znowu przed obliczem kwarców! Zapłaty jak coś, nigdzie nie było widać.
Pojętny Kolec
– jaspis, 2x perła, cytryn, 2x opal, koral
+ Moc III
Przebiśniegowa Łuska
– 2x rubin, granat, szmaragd, 2x diament i ametyst
+ Moc III
Licznik słów: 579
Jeśli Ci się spieszy z zaakceptowaniem czegoś, coś jest niejasne, chcesz coś konkretnego na Kwarcu dla fabuły albo błąd został przeze mnie gdzieś popełniony – proszę napisz forumowe PW. Staram się wchodzić chociaż 1 raz dziennie
