A: S: 1| W: 3| Z: 2| M: 4| P: 1| A: 1
U: L,W,B,Pł,Skr,Śl,Kż,MP,Prs,A,O,MA,MO: 1
Atuty: Boski Ulubieniec; Niestabilny
....Przez me myśli przechodziły dziwne sceny i ta woń. Bzu, który tak delikatnie koił zszargane koszmarami serce. Sceny i zdarzenia z dzienników. Jakbym to był ja. Krew z jego krwii. Mrok, ten odziedziczony nadal gdzieś nadal krążył wokół serca mego. Paniczny strach, skrywany za wieloma maskami, uśmiechami i zapewnieniami. On nadal gdzieś tam głęboko był. Przecież dziedzictwa mego nie wyrwę. Nadal jestem potomkiem zdrajcy, nadal jestem mieszańcem z Bezimienną... Może mój los potoczy się inaczej niż tego Szalonego Romantyka Lekkich Obyczajów... Westchnąłem cicho gdy woń uciekła, zostawiając namiastką dawnego wspomnienia. Jej głos ponownie rozbrzmiał, uwalniając mnie od mroku studni swego umysłu. Nadal lekko zamglonymi oczami spojrzałem na w jej oczy. Byłem lekko zdezorientowany, wręcz przygnębiony nawałem swych autodestrukcyjnych myśli, wspomnień i tego co tam było opisane...
– Ja... Nie wiem. Są one dziwne... Nie zawsze dobre, chaotyczne i mroczne. Ja... ja... Nie wiem, co o nic sądzić. O tym co po części pamiętam jak przez mgłę, ale tym nie było. Nie było dywanu liści i zimnego wiatru. Twarz Immanora rozświetlała świat pełny zieleni... Było to... Dziwne. Wręcz smutku pełne. Pamiętam tę woń, czyjeś dusze... Czyjeś uczucia. Nie umiem ich nazwać. Smutek? Radość? Ich mieszanka? Nie pojmuje tęgo... Wybacz... – zwiesiłem smutno uszy. Dziś był po prostu dzień, który i tak nie zapowiadał się dobrze po tych koszmarach... Nieświadomie, lekko zbliżyłem się do niej, starając się lepiej ułożyć. Zatrzymałem się, czując lekko jej futro na moim. Tu było dobrze. Owinąłem się szczelniej. Zimny wiatr na wskroś przeszył ten bór.
Pytanie o rodzicach. Westchnąłem cicho, wskazując ogonem na północ.
– W miejscu pełnym drzew gęstych. Jest grota. Tam w puszczy. Tam mieszkam z mamcią Zaranną i papciem Przeświadczeniem. – kolejny zimny powiew wiatru, zwiastując białe dywany, zawitał tutaj. Poprawiłem ochronę ze skrzydeł i ogonów – Jak Cię zwą? Bo ja być Yngwe. Krew... – zamilkłem, czując od niej wyraźną woń mgieł. Wiedziałem zbyt dobrze kim był mój ojciec, co zrobił i jak... Zszedł z padołu. Może ona jeszcze nie zna tej historii pełnej sprzeczności, zła, dziwnej miłości i krwi... Dramat w kilkunastu aktach... Spojrzałem zawstydzony przez swe pochodzenie w ziemię. Nie chcę być oceniany przez krew mściwego Chaosu...
Ebrill
Licznik słów: 357
The tragedy of what could have been is nearly as crippling as what once was but can never be again.
Main Theme | Głos postaci | Wygląd
Atuty
Boski ulubieniec
Niestabilny: dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Thrud
S:1 | W:1 | Z:1 | M:1 | P:3 | A:1
B,L,A,O,Skr,Śl: 1
Discord: @shiro_luxferre