Młode Spotkanie XVIII

Tutaj co miesiąc zbierają się Smoki Wolnych Stad, by wymienić się informacjami. W tym czasie pomiędzy stadami następuje przynajmniej chwilowy spokój.
Płocha Ćma
Piastun Słońca
wciąż jak ćma boję się dnia
Piastun Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 555
Rejestracja: 14 lip 2022, 20:21
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 57
Rasa: rajski x wężowy
Opiekun: Wstęga Lawy* i Bezmiar Barw*

Post autor: Płocha Ćma »

A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 4| P: 3| A: 4
U: Pł,W,Skr,B,Kż,Śl,A,O,Prs,MA,MO: 1| MP: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Empatia, Znawca roślin, Opiekun
Kalectwa: Brak skrzydeł

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Jako jedna z ostatnich zjawiła się i młoda kleryczka. Torba lekko bujała się na jej szyi, gdy sprawnym krokiem podeszła bliżej zgromadzonych. Dużo, przemknęło jej przez myśl, kiedy przyglądała się obecnym smokom. Przez całą drogę zastanawiała się nad wezwaniem, jednak teraz, gdy wreszcie znalazła się na miejscu, jej myśli skupiły się wobec obecnych. Wielu nie znała, ale dostrzegła za to swoje rodzeństwo... Zgromadzone przy smoku. Bez łap. Mrugnęła raz, zaskoczona, bo to nie był codzienny widok – nawet jeśli już wcześniej poznało się podobne wężysko.

Odetchnęła ciężej i postąpiła kilka kroków w kierunku gromadki; kuzynki, sióstr i braci. Yatu siedział trochę dalej, razem z Bebe. Pomachała do nich łapą z uśmiechem, nim skoncentrowała się na najbliższych osobach.
Hejka — rzuciła cichutko do swojej rodziny, mrużąc lekko oczy, gdy jej uśmiech poszerzył się. Respektowała potrzeby Tio i Dio z zachowaniem dystansu, dlatego przykleiła się do Su. Skupiła spojrzenie na Zhelre. — Jestem Baal — przedstawiła się miłym tonem, w głowie jednocześnie zastanawiając się czy aby jej rodzina nie oblazła go bardziej, niż było to potrzebne.

Licznik słów: 175
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
boska ulubienica  empatia
darmowe błogosławieństwo na zwiad (18/01)  -2 ST do perswazji , -2 ST do nakładania więzi
znawczyni roślin  opiekunka
możliwość szukania wybranych ziół na polowaniu, +1 do zbiorów ziół i pokarmów roślinnych  stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów; kompani mają +1 turę na polowaniu

aath – samica borzoja  asthe – samiec borzoja
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1  S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
B, A, O, Skr, Śl: 1  B, A, O, Skr, Śl: 1
kafdoi – samiec antylopy
kompan niemechaniczny
mogirotacyzm: opuszcza głoskę r
wygląd | mowa #876969 | mentalki #c5a36d
Tchnienie Mrozu
Łowca Słońca
Łowca Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 73
Rejestracja: 25 wrz 2022, 0:27
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 32
Rasa: Północny
Opiekun: Dmuchawiec
Mistrz:
Partner:

Post autor: Tchnienie Mrozu »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 2| P: 3| A: 2
U: W,Prs,B,Pł,A,O,MP,MA,MO,Kż,Skr: 1| Śl: 2
Atuty: Wierny druh; Empatia; Przyjaciel natury
Tygrys nie przywykł do dziwów tej krainy i mentalny przekaz okazał się dla niego malutkim szokiem, zwłaszcza gdy w jego umyśle pojawiły się obrazy. Z początku był przestraszony i wydawało mu się, że oszalał, ale po zobaczeniu którejś z kolei smoczej sylwetki kierującej się w daną stronę postanowił sprawdzić te dziwy i podążył za jednym z gadów. Dotarł jako ostatni, a na miejscu dostrzegł wiele pysków – wszystkie obce. Większość była młoda, ale nie tylko, widział kilka starszych osobników.
Hej – przywitał się cicho z czerwoną samiczką (Narwaną Łuską) i z jej ewentualnymi towarzyszami. – Dobrze trafiłem? Wy też jesteście ze Słońca? Pachniecie podobnie – spytał niepewnie. Miał wrażenie, że dalej mało kogo zna ze swojego nowego stada, a wszystkie zapachy wydawały mu się podobne i nie nauczył się ich jeszcze odróżniać.

Licznik słów: 133
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Sintel
żywiołak ziemi (lampart)

S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
B,Śl,Skr,MA,MO: 1
Nieunikniona Łuska
Adept Mgieł
Adept Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 16
Rejestracja: 06 wrz 2022, 18:10
Stado: Mgieł
Płeć: Samica
Księżyce: 12
Rasa: skrajny (rajski x północny)

Post autor: Nieunikniona Łuska »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 3
U: B,Pł,L,O,A,W,MP,MO,MA,Skr,Śl,Prs: 1
Samica ewidentnie była spóźniona, choć nie z zaniedbania czy chaotyczności. Od dłuższego czasu była zaledwie kilka skoków stąd, jednak bardzo wahała się pojawić bliżej. Ledwo oswajała się z terenami Mgły, a nowe tereny były dla niej dość obce. W pewnym momencie stała się jednak rzecz dość zaskakująca – poczuła trop. Nie zapominała o spotkaniu, ale po ostatniej porażce z rysiem młoda nie chciała tak łatwo odpuścić potencjalnego łowu. Sarna... kilka? Brakowało jej doświadczenia, by to sobie potwierdzić. Obniżyła łeb i ruszyła powoli i cicho za zapachem, nieświadoma, że bardzo szybko znalazła się w samym centrum spotkania. Rozejrzała się trochę zmieszana. W pierwszej chwili uznała, że pomyliła się i ruszyła tropem jakiegoś innego smoka. Wzięła głęboki wdech i zrozumiała, że zdecydowanie się nie myli. Tylko czemu tak wyraźny zapach ofiary utrzymywał się w tak mocno zapchanym i zadeptanym mie...

...źrenice jej się rozszerzyły, gdy dostrzegła dwie sarny chronione pod skrzydłami smoka, który ich tu wezwał. Instynkt był w niej dość silny i pazury wysunęły się z łap na widok bezbronnych zwierząt. Jak zapewne wiemy, to jednak ofiara rozpoczyna pościg – i póki te leżały spokojnie, mózg łowczyni pozostawał w zaskoczeniu i zdezorientowaniu. Co teraz? No... należą do innego smoka, w końcu je złowił. Ale czemu tak bardzo pastwi się nad swoją zwierzyną? Według Lamii powinien był dawno temu je uśmiercić. Utrzymywanie ich przy życiu jest bezlitosne. Prychnęła, wyrywając się trochę z zamyślenia, trochę odsuwając gdzieś na bok swoją łowność. A skoro już tu była, to może chociaż się przywita. Usiadła niedaleko Kwarcowej niczym obrażone dziecko, po czym powiedziała do ogółu:
– Hej, jestem Lamia – chwilę potem zerknęła na kleryka, z którym miała już do czynienia w przeszłości – dziękuję Ci za wtedy – powiedziała i porozumiewawczo dotknęła świeżo zagojonej rany na boku. Ostatnim razem była zbyt w szoku, by cokolwiek powiedzieć do medyczki i trochę czuła źle się z faktem, że nic wtedy do niej nie powiedziała.
– Następnym razem dorwę tego rysia – fuknęła pod nosem, planując już w głowie zemstę. Była tak kreatywna, że ów zemsta sięgała kilku pokoleń wstecz. Uśmiechnęła się triumfalnie, po czym uniosła wzrok ponownie na Kwarcową.
– Jak Cię zwą? Co tu się dzieje?

Licznik słów: 360
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4276
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Już pierwsza obecna smoczyca obładowana była małymi Ziemistymi, więc sam wstęp zapowiadał się dobrze. W zasadzie frekwencja nigdy nie stanowiła problemu, zwłaszcza, że nie załamałby się, gdyby zamiast dziesięciu, czy piętnastu młodych, skupił uwagę wyłącznie na czterech. Rzecz jasna sam się w to pakował, więc jeśli byłoby mu niedobrze, winowajcy nie musiał szukać daleko.
Biorąc pod uwagę sam temat zebrania, uważnie przyjrzał się także ptasiemu towarzyszowi samicy, która najpewniej na jego cześć ozwała się
Sowią Łuską. Skinął jej głową, czekając dalej.

Kolejnym gościem okazał się wąż
(Zhelre).
Strażnik zmrużył już i tak wąskie ślepia, jak gdyby zamiast skupienia, próbował odciąć się od tej męczącej rzeczywistości. Niestety pisklęciem już nie był, więc nie mógł wmówić sobie, że jeśli podtrzyma zaciśnięte powieki, będzie dla świata jakiś mniej widoczny.
Kiwnął mu łbem na dzień dobry, gdy młody podpełzł wystarczająco blisko. Jedynym co odróżniało go od przedziwnych kompanów, które Wolni wiązali ze swoim umysłem był głos, choć to nie ułatwiało samej klasyfikacji obcego, jako smoka. Prorok pogodził się już, że jako gatunek miewali więcej, bądź mniej niż cztery chodne kończyny, ale nie posiadanie żadnych, tak iż zwierz wcierał w brzuch wszystko co miał po drodze? Drobna przesada, o ile nie boski żart.


Sarna spojrzała ku obrońcy wymownie. Rzecz jasna ów wymowności nie dałoby się wyczytać z samego jej wzroku, gdyby jednocześnie nie rozumiał jej emocji.
Reakcja obrońcy dziwiła ją trochę.


Jego mentalny konserwatyzm nie był niestety czymś, co mógł wprost wyrazić, ale nim zdołał odpowiedzieć Mglistemu na jego pytanie, krzycząca w ekscytacji
Verhu zdołała go ubiec. Spojrzał na nią odruchowo, z dobrze zamaskowaną wdzięcznością. Niech dziecko na głos podziwi się za niego, przy okazji zajmując uwagę swoją i węża.
Niedługo potem rozbrzmiała
Sekcja, idąc ku zebranym, wraz z towarzyszem na ramieniu. Powstrzymał westchnięcie i powitał ją znajomym gestem, jednocześnie niemo przyjmując jej ofertę. Wśród piskląt mogło się zdarzyć wiele rzeczy niespodziewanych, a koniec końców miał tylko dwie łapy.
Wciąż więcej niż niektórzy, ale to i tak za mało.

O ironio, młodych bez normalnych kończyn, wykluło się w podobnym czasie więcej niż jedno. Gdyby był religijny i doszukiwał się znaków, gdziekolwiek popadnie, najpewniej w pasiastym malcu
(Y'Envarth), który dołączył na skały w towarzystwie znajomej hieny, dopatrzyłby się teraz jakiejś przestrogi. Może wody wzbiorą niedługo i wszyscy będą musieli żyć jak morscy. Kto wie.

Niedługo po dokonaniu tych spostrzeżeń zorientował się, że sugerowana pomoc Sekcji, dość prędko miała zostać przetestowana w praktyce. Przypominający rybę, choć ze zdecydowanie papuzim usposobieniem młody
(Keni) ruszył dziarsko w stronę schowanej pod skrzydłem sarny. W porę jednak, jego wędrówka została udaremniona, a potępiona przez bogów piastunka usadziła go z dala od kręcącego ogromnymi uszami celu. Bez opieki pozostała jeszcze grupka, którą morski próbował zaciągnąć ze sobą, ale być może bez lidera, nie będą mieli odwagi zbliżyć się do saren.
Sztywno, choć bardzo ostrożnie zbliżył ramię do siebie, obejmując bezbronnego ssaka nieco szczelniej. Mimo iż rudzielec lubił smoki, wiedział że nagłość konfrontacji z nimi, wciąż potrafiła go przestraszyć.
W podobnym momencie, przez gwar innych rozmów przebiło się pytanie jasnej, morskiej smoczycy
(Podwodna Łuska). Strażnik objechał ją wzrokiem od szponów, po czubek nosa, jak gdyby chciał przekonać się, czy także jej brakuje jakichś elementów. Na szczęście wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Kiwnął jej głową.
Tak. Wraz z rozpoczęciem, wszystko wam wytłumaczę – wyjaśnił ostrożnie. Głos miał niski i bardzo szorstki, ze względu na towarzyszącą mu chrypkę, lecz flegmatyczny, spokojny ton, odrobinę go łagodził.

Wraz z przybyciem
Veir i kolejnej gromadki piskląt, skały wzbogaciło także dwóch kompanów. Odetchnął trochę na ten widok, bowiem choć nie uwzględniał w wezwaniu obecności zwierząt, teraz mogły stanowić idealne tło do jego wykładu. Przy okazji zaś, być może naraz zdoła nauczyć się ich imion.
Naturalnie kiwnął samicy łbem, doceniając kolejne zabezpieczenie w postaci piastuńskich łap.
Co do nich zresztą, uwagę zebranych z pewnością przykuł niespodziewany wrzask pisklęcia, które akurat wydostało się z jaja
(Quetza). Wspomnienia młodych klujących się na zebraniach, jak żywe przemknęły mu przed ślepiami. Pokiwał łbem do samego siebie.
Pomóż Sowiej, Sekcjo – rzekł do niej głośno, pewien że poradzi sobie sama zarówno z dotarciem do Ziemistej, jak i zrozumieniem dlaczego akurat ją do tego wyznaczał.
Krótkie porozumiewawcze spojrzenie posłał także Veir, mając nadzieję że będzie sprawować pieczę nie tylko nad smoczętami, które przyprowadziła, ale też innymi Mgłami.


Rozpoczęcie spotkania

Nabrał znów powietrza i z cichym prychnięciem wyrzucił je nozdrzami. Nadszedł czas.
Poprawiwszy pozycję, zarówno łap, szyi, jak i trzymających sarny skrzydeł, odchrząknął głośno, ściągając na siebie uwagę zebranych.
Mimo swojego rzeczywistego wieku, nie wydawał się wcale starym smokiem, a mimo złotej blizny znaczącej jego pierś, nie posiadał na sobie zbyt wielu ran zabliźnionych po potyczkach. Młodzieńcze łuski oraz niski wzrost złączony ze szczupłymi, krótkimi łapami były jednak kontrastowane bardzo oficjalną, wyuczoną postawą oraz zachrypłym, pewnym siebie głosem, jednocześnie bardzo wyraźnym.
Witajcie. Zostaliście wezwani na Spotkanie Młodych. Jest to jedna z tradycji smoków Wolnych Stad, aby raz na kilkanaście, bądź kilkadziesiąt księżyców, na Skałach Pokoju zebrały się pisklęta i młodzież, by uczyć się od bogów, duchów, bądź proroków. Zostaniecie wynagrodzeni za wasz udział i czujność – na tę wiadomość raz jeszcze skinął łbem, tym razem oficjalnie witając już wszystkich.

Pomagać w spotkaniach mogą także piastuni. Dziś jest to.. Mirri ze stada Ziemi – Nie miał ochoty przytaczać jej dorosłego imienia i miał nadzieję, że potrafiła zrozumieć dlaczego. W każdym razie wskazał na nią, gdziekolwiek się znajdywała
A także Wrota Dziejów, ze stada Mgieł. Możecie zwrócić się do nich z mniejszymi sprawami, nawet jeśli ja, jako organizator postaram się odpowiedzieć na wszelkie wasze pytania.
Nazywam się Strażnik Gwiazd i jestem prorokiem bogini Lata imieniem Sennah. Za zapach, który was tutaj przywiódł był jednak odpowiedzialny inny bóg, patron miłości, zwany również Uessasem

Wspomniany zapach wiśni znów zamajaczył między zebranymi, choć tym razem dało się wyczuć obecność smoczej magii, która go utkała.
O bogach mogę opowiedzieć wam później, jeśli tego zechcecie, lecz dzisiejsze spotkanie chciałbym poświęcić kompanom. – Prawe skrzydło uniósł łagodnie, by następnie wycofać je znad grzbietu towarzyszącej mu sarny i ponownie przycisnąć do boku. Ssak pozostał bez żadnej osłony, chybocząc lekko na długich, dziwnie krzywo ustawionych nogach.
Ma na imię Kazes – rzekł nieco ciszej, czując podświadomy opór przed wypowiadaniem jego miana na głos. Ostatnio podejmował się wielu zmian i ryzyka. Nie czynił tego na ślepo, ani bez powodu, nawet jeśli bardzo często czuł, że dąży donikąd. Nerwowość zamknął jednak w sobie, rozumiejąc że nie miał na nią teraz żadnego czasu. A w udawaniu był świetny.

Czując znów lekki powiew chłodu na grzbiecie, odruchowo spojrzała w stronę drugiego skrzydła obrońcy. Trójnoga sarna wciąż leżała schowana pod niebieską błoną, więc uwagę mogła przenieść znowu na liczne zbiorowisko. Nie czuła się pewnie, więc lekko obniżyła głowę, strzygąc uszami we wszystkie strony.


Strażnik natomiast kontynuował monolog. Mimo surowego brzmienia, słowa wypowiadał z profesjonalną dykcją, nie spiesząc się nigdzie, żeby każde zdanie było dobrze zrozumiane. Pilnował też języka, żeby mówić bardziej jak do piskląt, niż do dorosłych, choć w tym nigdy nie był najlepszy.
Wielu z was jeszcze nie wie, choć dla części stało się to już zwyczajnością, że smoki są zdolne nawiązać głęboką więź ze zwierzętami znacznie prostszymi od siebie. Nawet gdy rozejrzycie się wokół, zobaczycie dwa żywiołaki, sowę, kuropatwę, a nawet renifera – Nie zwykł pokazywać niczego szponami, ale dla zebranych uczynił wyjątek, świadom że mogli mieć problem z właściwym skupieniem uwagi. Kolejno zatem skierował łapę ku wymienionym zwierzętom.
Najdłużej wzrok zatrzymał na hienie, jakby podświadomie liczył na cokolwiek większą reakcję. Nie chodziło jednak o żywiołaka samego w sobie, a jego nieobecną kompankę, która kryła się gdzieś wewnątrz granic swojego stada.
Odchrząknął krótko pod nosem i znów spojrzał na tłum, każdemu poświęcając pobieżną uwagę. Możliwe, że niektórzy mówili coś w międzyczasie, ale urokiem dużych zebrań, zwłaszcza z dziećmi, była konieczność zachowania skupienia, mimo utrudnień.
To na jakiej podstawie smoki wybierają towarzyszące im zwierzę, będzie różnić się, zależnie od indywidualnych, praktycznych potrzeb, bądź preferencji emocjonalnych. Często w życiu zobaczycie smoki zaprzyjaźnione z dużymi, silnymi stworzeniami, takie jak demony, amemaity czy mantykory. Ponieważ są wytrzymałe i dobrze zbudowane, spotkane dziko mogą stanowić zagrożenie również dla dorosłego smoka, dlatego walczące po jego stronie stanowią ogromny atut.
Użytecznym w waszym życiu okazują się także ptaki. Orły, sokoły, sowy, kruki. Równie spostrzegawcze co szybkie, a w odpowiednich okolicznościach, równie niebezpieczne.
A zatem jaki sens jest w uwiązywaniu do siebie zwierząt o wrażliwych ciałach i nie-drapieżnych zmysłach? Co takiego oferuje wam zwierzę, a co takiego wy oferujecie jemu? Na ile zmieniacie jego życie i umysł? Na ile zaczynacie rozumieć perspektywę odmienną od swojej własnej?
– zrobił krótką pauzę, stukając przed sobą szponami łapy, którą wcześniej unosił. Starsze smoki z pewnością rozumiały go lepiej niż młode, ale takie było życie, że musieli znaleźć sposób, żeby nadążyć.

Pytań, które można zadać na temat więzi istnieje bardzo wiele, dlatego jeśli to możliwe, chciałbym poprosić was o zachowanie porządku i właściwej kolejności – to rzekł z odrobinę większym naciskiem, odruchowo stawiając na większą dyscyplinę.
Najpierw ja zadam pytanie wam, a wy spróbujecie się do niego ustosunkować. Gdy odpowiecie, nasze spotkanie będzie już dostatecznie zdefiniowane, by mogło swobodnie potoczyć się dalej.

Zrobił krótką pauzę, by za chwilę przekazać im co właściwie mieli robić. Dla niewtajemniczonych, więź o której mówię nie jest wyłącznie słowem opisującym relację, lecz magicznym połączeniem obu umysłów. Zastanówcie się chwilę i powiedzcie czego oczekujecie, lecz także czego moglibyście nauczyć się od zwierząt, również tych znacznie słabszych.
Ci, którzy kompanów już posiadają, również mogą podzielić się cenną wiedzą, a także czegoś nauczyć, więc zachęcam by również zabrali głos
– Tutaj kiwnął łbem do Sowiej i Piaskowego, o ile nie byli zajęci, choć mogła istnieć szansa, że nie wiedział o inny więziach.

Sarna postąpiła krok do przodu. Krótki impuls od obrońcy spłoszył ją jednak prędko, tak iż znów wycofała się w pobliże jego boku. Spojrzała znów na jego drugie skrzydło, lecz nie mogła się niczego dopatrzeć. Musiała pogodzić się z samą wiedzą, że nie jest sama.

Strażnik spojrzał na nią kątem ślepia.
W międzyczasie – podjął głośno.
Trójka chętnych piskląt może podejść nieco bliżej. Stopniowo wszyscy zapoznacie się z metodami, jak właściwie rozpocząć niewerbalny dialog ze zwierzęciem – To powiedziawszy stworzył przed sobą grubą, czerwoną linię będącą granicą, do której mogą podejść pisklęta. Była na tyle daleko, że wyciągnąwszy łapę, nie mogłyby sięgnąć sarny, lecz na tyle blisko, że gdyby sama postąpiła ku nim jeden krok, mogłaby nosem dotknąć ich łba.


Tura I
Zasady:
– Trzymajcie się jednego posta na turę, chyba że wyjątkowo na kogoś reagujecie, wtedy max dwa.
– Proszę by każdy w wyraźny sposób podkreślał imię postaci do której się odnosi, najlepiej innym kolorem.
– Starajcie się czytać posty innych uczestników, żeby się nie powtarzać
– Będziecie wynagrodzeni zarówno za mentalną, jak i słowną aktywność, więc jeśli wasza postać nie ma nic do powiedzenia, wystarczy że będzie zwracać uwagę na otoczenie.
– Nie bójcie się odgrywać postaci w charakterze, niezależnie od tego czy miałyby czegoś nie rozumieć, czy głośno zwracać na coś uwagę


Czas odpisu: 19.10.22 do godziny 20. W razie próśb, mogę dłużej podtrzymać temat!

Uczestnicy
Ziemia
Sowia Łuska
Gaesai
Szron
Keni
Quetza
Piaskowy Kolec

Słońce
Narwana Łuska
Kwietny Kolec
Nieprzemyślana Łuska
Aie
Motyla Łuska
Akacjowy Kolec
Tio
Odrzucony Kolec
Ćmia Łuska
Tygrys

Mgły
Zhelre
Y'Envarth
Podwodna Łuska
Kwarcowa Łuska
Hrasvelg
Lamia
Ilo

Zwierzęcy uczestnicy
Sorcorr (sowa)
Mokradło (kuropatwa)
Vidblainn (żywiołak wody – hiena)
Mosarba (renifer)
Varnil (rosomak)
Ikka (żywiołak ziemi – skorpion)

Licznik słów: 1883
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Światła Północy
Uzdrowiciel Ziemi
Uzdrowiciel Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2040
Rejestracja: 27 wrz 2022, 17:12
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 65
Rasa: Drzewny x Północny
Opiekun: Córa Róż i Pasterz Ziemi
Mistrz: Pasterz Ziemi
Partner: Obca Idea

Post autor: Światła Północy »

A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,Pł,W,Prs,O,A,Kż,Śl,Skr, MA,MO: 1| L,MP: 2| Lcz: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Zielarz, Wybraniec bogów, Otoczony
Na samym początku spotkania skupiał uwagę przede wszystkim na Stadzie Ziemi. Obserwował Keniego, który tętnił tego dnia życiem oraz energią. Nie znał go osobiście. Nie wiedział, że takie zachowanie było u syna Wrzawy Wierzb normą, ale poczuł lekkie ukłucie zazdrości. Nie potrafił wyjść do smoków w podobny sposób. Nie potrafił tyle mówić i tak się ekscytować, a w związku z tym poczuł się gorszy.

Zazgrzytał zębami.

Następnie jego uwaga opuściła stadnych rówieśników, którzy zainteresowali się sarnami. Przeniósł ją ku dorosłemu wężowi, wokół którego zebrało się mnóstwo smoków. Zhelre zbierał nie lada zainteresowanie. Wyglądał groteskowo, niby wybryk natury, a jednak fascynował otoczenie, tak, jak zawsze chciał Szron. Zazdrość uderzyła w niego jeszcze mocniej, doprowadzając do złości.

Zaczął uderzać pazurami o skaliste podłoże.

Mały, serdeczny, wskazujący, kciuk. Coraz szybciej i szybciej, jakoby się niecierpliwił. Wzrokiem przeskakiwał po smokach, nie mogąc utrzymać uwagi na jednym. Szukał w nich wad, ale nie widział ani jednej, za to coraz więcej dostrzegał w sobie. Jego ciało zaczynało zdradzać nerwy. Końcówka ogona poruszała się, rytm stukania został zaburzony. Wziął głęboki wdech i w tej samej chwili jego trans został przerwany. Quetza dosłownie wypadła z koszyka Niravell, wydając z siebie jakieś dziwne dźwięki, a on aż powstał z szoku. Uskoczył na bok, lecz zanim zdołał cokolwiek powiedzieć, opiekujący się sarnami samiec nakazał Mirri zajęcie się malcem. Szron nie miał zamiaru przeszkadzać i postanowił dać Sekcji Zwłok miejsce. Odsunął się w związku z tym. Kiwnął jej krótko głową i odszedł, aby usiąść kawałek dalej.

Czyli mniej-więcej na przodzie. Strażnik Gwiazd podjął w końcu głos, a Szron próbował skupić całą swą uwagę na nim, lecz nie było to łatwe. Dookoła działo się tak wiele rzeczy, że z trudem powstrzymywał się od kręcenia głową, lecz ta w końcu zastygła w jednym punkcie – na Kazesie. Rogacz był tym, co Goździk bardzo często przynosiła z polowań. Doskonale znał smak świeżej sarniny, ale ten osobnik został wybrany na towarzysza. Dlaczego? Nie wiedział. Mógł się domyślać na bazie swych małych doświadczeń, ale nie był zdziwiony, wszak poza sarną znajdowały się tu inne goszczące w jego menu stworzenia – renifer oraz kuropatwa.

Odchrząknął cicho i przełknął ślinę. Skoro jego wizja samego siebie właśnie była jawnie obdzierana z szat, coby stanąć nago, upokorzona, postanowił przynajmniej dać z siebie wszystko w zadaniach, jakie otrzymają od Proroka. Nie miał bezpośredniego doświadczenia. Nie miał praktyki. Znał jednak nieco teorii. Może była oklepana, ale pochodziła od jego brata. A brata uważał za mądrego.
– Mój brat uczył, że czuje wszystkie emocje swojego łabędzia, Gwiazdora – powiedział, po czym rezolutnie poprawił grzywę. Dotykanie jej dodawało mu otuchy i odwagi. Był to jego sposób na radzenie sobie z nerwami. Sprytne ukrywanie ich i niwelowanie.
– Nie tylko kiedy się cieszy, ale też boi i denerwuje. A łabędzie nie są drapieżnikami. Płoszą się częściej, zwracają uwagę na inne rzeczy. – Tyle wyciągnął natomiast z kilku rozmów z mamą. O tym jak wygląda polowanie i że wcale nie jest takie proste. Rząd ostrych zębów, płomień czy pazury nie wystarczą.
– Mój brat za to jest odważny i nie boi się niczego. Myślę, że od Gwiazdora może nauczyć się innego świato... świa... ekhm! Spojrzenia na świat! – I na tym by się interpretacja jego młodego umysłu kończyła. Dobrze, że do większości zgromadzonych smoków siedział tyłem. Nie musiał patrzeć, jak wyśmiewają jego wiedzę. Nie była wielka, ale był z niej dumny.
– Ja chciałbym nauczyć się od kompanów tego jak... jak. Uhm. – Brakowało mu kilku słów. Nie, więcej. Brakowało mu mnóstwa słów. Nie potrafił w nie ubrać swoich oczekiwań, choć były stosunkowo proste i przyziemne. Nie chciał mieć towarzysza, który będzie za niego walczył. Nie chciał mieć towarzysza, który będzie go chronił. Chciał mieć takiego, od którego posiądzie cenną wiedzę. Stanie się mądrzejszy. Wrażliwszy na otoczenie.
– Jak myślą. I co myślą. Kiedy się budzą i szukają jedzenia, albo kiedy coś im grozi i muszą uciekać, lub się schować. Albo kiedy idą spać i muszą znaleźć miejsce – powiedział w końcu, trochę pokrętnie, ale zawsze jakoś. Szron nie był chodzącą empatią, ale z księżyca na księżyc uczył się coraz bardziej szanować życie. A kiedy coś szanował, chciał wiedzieć więcej. Był ciekaw, pragnął poznać.

Kiedyś zostanie łowcą. Tak postanowił. Będzie musiał zabijać zwierzęta, które w oczach innych mogą być najlepszymi przyjaciółmi. Im lepiej je pozna, tym lepiej będzie mógł wypełniać swoje obowiązki. Nie chciał uczyć się jak być drapieżnikiem od drapieżnika. Musiał nauczyć się jak być ofiarą, aby zawsze stać o krok przed nią.
– Kazes raz podchodzi, raz się cofa. Ciągle się rozgląda, ale nie ucieka i nie chowa. Dlaczego? Co czuje? – zapytał w końcu Strażnika Gwiazd bezpośrednio. Zachowanie sarny było nieodgadnione. Z jednej strony ciekawa, z drugiej jakby spłoszona. Znajdowała się wśród wielu drapieżników, ale nie unikała kontaktu. Wydawała się walczyć z samą sobą, by ustać w miejscu. Co czuła? Co myślała? Dlaczego walczyła z instynktem? Jaki miała powód, by ignorować zdrowy rozsądek? Czy to właśnie dzięki więzi czuła się pewniej?

Szron jednak nie podchodził do kompana Strażnika Gwiazd. Nie musiał wchodzić w kontakt, aby móc obserwować. Poza tym doskonale widział, że na spotkaniu były smoki dużo bardziej zaaferowane żywym jedzeniem, jak Keni czy Gęś.

Licznik słów: 852
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rozwiane Myśli
Łowca Mgieł
Ilo Rozwichrzony
Łowca Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 278
Rejestracja: 24 wrz 2022, 7:03
Stado: Mgieł
Płeć: samiec
Księżyce: 46
Rasa: górska
Opiekun: gerna, isir

Post autor: Rozwiane Myśli »

A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 2| P: 2| A: 1
U: Pł,O,W,Kż,Prs: 1| B,A,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Boski Ulubieniec; Pamięć Przodka; Lekkostopy; Otoczony;
Słuchał z fascynacją wywodu o spotkaniu, pazurkami wczepiony w futro piastunki. Wiercił się przy tym, ale magia smoczycy pilnowała, by nie spadł na ziemię. Wyjątkowo nie zadawał zbyt wielu pytań, zbyt przejęty otaczającymi go widokami. Nie wiedział, że świat był aż tak duży! Miał ochotę zobaczyć wszystkie tereny Mgieł, a nawet te inne, najlepiej teraz, ale Veir udało się utrzymać jego uwagę na wydarzeniu, które było przed nimi.

Położony na ziemię natychmiast wybiegł kilka kroków w przód, by móc lepiej przyjrzeć się smokom. Och, jak dużo ich było! Niemal nie był w stanie skupić na nich wzroku na tyle, by zauważyć coś więcej niż plamy barw. Zastrzygł uszkami, gdy jeden z dorosłych smoków zaczął coś mówić, skupiając się na nim dopiero w momencie, gdy usłyszał nieprawdziwe imię Veir. Przechylił główkę na bok, gdy smok się przedstawił i zaczął mówić coś o bogach. I choć mówił całkiem ładnie, to trochę wolno. Ilo czuł jakby mózg mu miał zaraz wypłynąć uszami, gdy próbował utrzymać dłużej uwagę na
Strażniku Gwiazd. Dopiero na widok sarny – Kazes – nieco bardziej się zainteresował. Miała ładne, małe rogi i zabawne uszy. Młodzik był zafascynowany tematem kompanów, już od jakiegoś czasu myślał o tym jakie zwierzątko chciałby przygarnąć. Powrócił więc do rozglądania się po smokach i wiercenia się w miejscu, ale jedno uszko zawsze skierowane miał ku organizatorowi spotkania. W ten sposób nie odpływał myślami tak mocno.

Trochę nie rozumiał konceptu walki. Owszem, zdarzało mu się bić z bratem, ale nie użyłby go wcale do atakowania czegokolwiek, nawet jeśli był trochę mocniej zbudowany od Ilo! Ponadto, Hras mógł odmówić. Ciekawe, czy kompan też miał taką możliwość? To mówienie o umysłowych więziach przyprawiło go o lekki zawrót głowy. Słyszał o tym, ale wciąż nie do końca rozumiał.

Na szczęście nim jego umysł ułożył stertę pytań do wyrzucenia z olbrzymią prędkością w kierunku Strażnika, drzewny smok sam zadał pytanie, tym samym przerzucając umysł pisklaka na nowy tor. Wszystkie zagwozdki poszły w niepamięć, bo oto miał okazję się wypowiedzieć... dopóki nie rozległ się głos innego pisklaka. Młodzik obrzucił
Szron zniecierpliwionym spojrzeniem, w końcu on sam chciał się odezwać, ale zaraz uczucie to zmieszało się z zaciekawieniem. Brązowy rówieśnik miał dużo skrzydeł jak Hras, ale posiadał też futerko i piórka. Jego kolory nie były szczególnie krzykliwe, ale był taki... taki ładny. I jaki mądry!

Nim się obejrzał, Ilo znajdował się w okolicy
Szronu, niezbyt dyskretnie się ku niemu przysuwając, by lepiej go słyszeć. Barwne oczy chłonęły wszelkie szczegóły w ubarwieniu młodzika i nawet trójnoga sarna nie była w stanie odwrócić jego uwagi na zbyt długo. Wreszcie jednak zrobiła się przerwa, którą syn Gerny natychmiast wykorzystał. Trochę z pragnienia zabrania głosu, a trochę by również się popisać wiedzą.

Możemy się tesz nauczyć od słabszych zwierząt by być delikatnym! Moja mama ma królika Topolę, i ona nie lubi się bawić tak jak ja z moim bratem, i musimy uważać, by jej nie ugryźć albo nie podrapać, bo możemy jej pszypadkiem zrobić kszywdę. Ooch, i jak widzę ptaki w obozie i próbuję do nich podejść, to one uciekają, bo mógłbym im zrobić kszywdę! My tesz powinniśmy być ostrożni, by nic nas nie zjadło – oznajmił szybko i głośno, wpatrzony w mordkę Strażnika Gwiazd.

Po swym wywodzie zerknął ukradkiem na
Szron, by wreszcie przysunąć się do niego tak blisko, że niemal tykał go swoimi karłowatymi skrzydełkami. Był trochę rozerwany między wyjściem do czerwonej linii, ciekaw co ich czekało – może też trochę by lepiej przyjrzeć się trójnogiej sarnie – a zostaniem przy nieznajomym. Wiercił się w miejscu, aż wreszcie, gdy smoczek skończył zadawać pytanie Strażnikowi, zdecydował się zbliżyć pyszczek do długiego uszka(i bardzo, bardzo ładnych rogów i kolców i włosów).

Hej! Jesteś bardzo mondry i ładnie mówisz! – wyszeptał niezbyt dyskretnie, z wesołym uśmiechem na czarno-białej mordce.

Po owym wyznaniu zachichotał cicho(i wcale nie nerwowo, ani trochę) i skocznym krokiem
zbliżył się do czerwonej linii. Uważnie ustawił łapki, by znajdowały się zaraz przed nią i jej nie przekraczały, choć gdy podniósł główkę, znów zaczął się wiercić – kiwał ogonkiem, drobił łapkami, strzygł uszkami, poruszał skrzydłami. Nie był najlepszy w siedzeniu w miejscu, dlatego postanowił, że spróbuje się nauczyć! Wciąż nie był pewien jakiego chciał mieć kompana, ale na pewno takiego milusiego jak Topola, albo ładnego i spokojnego jak Lulek, albo jakiegoś ładnego, barwnego ptaka! Jego serce biło bardzo szybko z ekscytacji, i może odrobinę ze stresu, bo właściwie to nie przemyślał dobrze swoich poczynań, ale gdy znalazł wzrokiem Veir, poczuł się odrobinę lepiej ze swoim wyjściem. Och, będzie miał czym się pochwalić rodzicom!

Licznik słów: 750
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
xxx☌☍ TAK OCZYWIŚCIExxxxxxxxxxx

wybrałem milczeć, inaczej zniszczę
i z tą pieśnią zostałem sam
bo tobie brak słów, których ja już nie mam
x
x|x
x|x
x|x

#824A4A #A8826C
wygląd teczka nielot
niezdolny do magii
Obrazek
boski ulubieniec darmowe błogosławieństwo na zwiad – xx.xx
pamięć przodka -2 ST do walki ze zwierzętami, -1 ST z rasami rozumnymi
lekkostopy trzy razy na miesiąc +2 sukcesy do Skradania
otoczony dodatkowy przeciwnik/zwierzyna za cenę +1 ST
Czereda Czerwi
Wojownik Ziemi
Żółta Glizda
Wojownik Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 420
Rejestracja: 14 wrz 2022, 17:15
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 65
Rasa: bagienny x pustynny
Opiekun: Wrzawa Wierzb oraz Zapierający Dech
Mistrz: Syn Przygody
Partner:

Post autor: Czereda Czerwi »

A: S: 4| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 5
U: B,Pł,W,Kż,Śl,Skr,MO,MA,MP: 1| L,A,Prs: 2| O: 3
Atuty: Boski ulubieniec, Trudny cel, Tancerz, Magiczny śpiew
Uwaga Keniego została odebrana od Mirri przez strasznego, brązowego smoka od sarenek, który nagle się odezwał.
Ohhhh, więc to dlatego Sowia zabrała ich tutaj. To było jakieś spotkanko młodszysch smoków. Jakieś tradycyjne, stare spotkanko młodszych smoków. Uczyć się? Keni zamerdał ogonem, hehehehee, nowe rzeczy. Jeszcze od bogów, duszków, bądź proroków. Duszki, czyli na przykład takie cosie, które ożywiły łapę Mirri, albo te, które będą bardzo niezadowolone, jeśli zerwiesz kwiatka (Keni bardzo się bał, że gdy będzie robił sobie grotę i będzie chciał zanieść sobie tam gałązek, to ten duszek mu nie pozwoli i Keni będzie musiał spać na czystej skale i będzie mu zimno i nieprzyjemnie i nie bedzie mógł z tym nic zobić, bo duszek będzie go nękał). Nie do końca wiedział, czym jest prorok, ale jakoś się na tym nie skupił. Od razu uznał, że sarenki są tymi duszkami i był wdzięczny cioci Mirri, że go zarzymała, bo jeszcze wpędził by Gaesai w tarapaty. Na przykład zostaliby oboje zmienieni w paprocie i jak wtedy by wytłumaczył rodzicom młodszego smoka, że nie chciał ich obu zmienić w paprocie? Czekajcie! Nawet by nie mógł niczego tłumaczyć, bo sam byłby paprocią! Straszne!
Ale, ale... coś mu jeszcze nie pasowalo. Już miał się pytać cioci Mirii, czy ona przypadkiem nie jest już stara, póki brązowy smok od sarenek nie przedstawił jej osobiscie. Keni wtedy zapiszczał głośno, podekscytowany:
-Taaaak! Ciocia Mirri ze stada Ziemi! i ktoś inny, ale potem jeszcze wspomniał o jakiejś Grocie Dziejów, smoczątko od razu zaczęło szukać wzrokiem owego smoka, i jeżeli go znalazło, energicznie i z uśmiechem pomachało łapką jakby na przywitanie. Nie wiedział, czy został zauważony, ale chyba akurat tym się nie przejmował.

Wkrótce tajemnica czym mógłby być prorok, została mniej więcej rozwiązana. Brąrowy smok był prorokiem! I nazywał się Strażnik Gwiazd! Jakie to było fajne imie! I był prorokiem prawdziwej bogini! Ale fajny, smaczny wiśniowy zapach (który się znikł i to akurat Keniemu się nie podobało) był od Uessasa. Hm, hm, czy to był jeden z bogów? Czy to znaczy, że ma świątynie? Bo w takim razie pisklak chętnie by go odwiedził w tej świątyni, może zostałby poczęstowany wiśniami!
Ooooo, i pan Strażnik jeszcze zaoferował więcej inormacji o bogach! Ok. Pan Strażnik Gwiazd już nie był straszny. Już był super. Każdy, kto oferuje informacje i historie jest super.
!
Nagle sarenka-duszek została odsłoniona. Wyglądała... smutno. Keni nie wiedział czemu, ale sarenka wydała mu się bardzo smutna. Ciocia Mirri miała rację, nie powinien był sam podchodzić. Sarenka- Kazes, mogła tego nie chcieć. Sam Keni cieszyłby się, gdyby ktoś do niego podszedł i pogłaskał po łbie, ale pisklaczek uczył się, że każdy lubił inne rzeczy.

Keni patrzył tam, gdzie pan Strażnik wzkazywał, a jego oczy lśniły coraz bardziej i coraz bardziej. Łooooooooo. Ale chwila! Czy to znaczyło, że te sarenki to nie duszki, tylko sarenka-kompan?
...
Mniej super, ale dalej super.
Gdy Pan Brązow Smok Straznik Gwiezdny kontynuuował opowiadanie o kopanach, Keni był jakimś sposobem coraz bardziej zachwycony. Jak takie małe ciałko mogło pomieścić tyle zachwytu bez wręcz wybuchu wywołanego nadmiarem ekscytacji, to chyba nawet najstarsi bogowie nie wiedzieli.
Co oferuje zwierze, a co oferowałby Keni... A nie wystarczyłaby sama... obecność? Czy to było jakieś podchwytliwe pytanie? Czy on musiał oferować coś tez innym smokom, a one jemu? Czy były jakieś dodakowe zasady istnienia o których pisklę nie miało jeszcze pojęcia? Ale smoki nie jadły innych smoków, ale sarenki już tak, więc...
....
Aaaaaaaah.
AAAAAAAAAAAAAAH.
To o to chodziło.
Oh.
Hm.
Jak sprawić, by sarenka się nie bała By chciała zostać z kimś, kto inne sarenki zjada.
...
UGH. Złe pytania, złe pytania! Keni nie chciał o tym na razie myśleć! Głowa go od tego jeszcze rozboli! Podrośnie trochę i wtedy na pewno zrozumie! Teraz po prostu chciał pogłaskać sarenkę! Czemu nagle głaskanie sarenki okazało się trudne! Keni nie chciał, żeby rzeczy były trudne! Przynajmniej nie w taki skomplikowany, myślenowy sposób. Mogły być trudne do zrobienia tak łapkami, to nawet się smoczątku podobało, bo trzeba było się starać, a jak już wyszło, to było tak fajnie satysfakcjonująco.

I na koniec Pan Brązowy Gwiezdny Strażnik zaprosił trójkę piskląt!
Rozglądnął się wokół, szukając wzrokiem innych piskląt, kiedy Szron się odezwał.
Mmmmmm. Jaki on był mądry. On potrafił to przemyśleć. Instynktownie Keni przycisnął swoje skrzydła do ciałka. Spojżenie na świat, strach przed drapieżnikami. Ucieczka i chowanie się. Jednak Szron nie podcodził do lini. Dlaczego? Ugh. Keni poczuł się głupio, on był młodszy, a już taki dorosły Tak bardzo już rozumiał życie, Keni też chciał rozumieć życie.

Nagle do Szronu podbiegł jakiś czarno-biały smok (Ilo), który też mądrze mówił. Króliczki były delikatniejsze... ale czy Mirri nie mówiła, że ludzie kradną krew smokom? Że trzeba uważać? Keni wiedział, że jest smokiem i kiedyś będzie duży i potężny, ale też wiedział, że mimo, że w stadzie Ziemi był bezpieczny, to ogólnie niestety był mały jeszcze. I nawet nie potrafił walczyć! Ani polować! Ani nic! Kiepsko z nim było, ale spokojnie! Jeszcze wymęczy mame i tate o nauki. Hehehehehehe.
Iiiii nagle ten czarno-biały smok skoczył do lini. O nie! Zostały tylko dwa miejsca!
A ich samych było trzech! Gaesai, Szron i on.... On bardzo chciał podejść, chciał zająć miejsce przy lini. Ale miejsca były jeszcze dwa.
Tyknął więc nosem Gaesai i wyszczerzył ząbki w... odrobinę szalonym uśmiechu -Idź. Będziesz mogł porozmawiać z sarenkami. Bedzie super, hehehehehehehe-, po czym zwrócił się do Szronu, czytaj wykrzyczał ze swojej pozycji obok Mirri, tak, żeby drugi pisklak go usłyszał -Idziesz? Bo jeśli nie, to ja idę!–

//optional, w zależności czy Szron jednak idzie
i jeśli Szron się nie ruszył, (oraz jeśli Geasai podszedł do lini) to dopiero sam w podskokach doskoczył w pobliże Pana Brązowego Gwiazdora Strażnika i sarenek, tuż obok mądrego-czarnobiałego ze złotym (Ilo) i powiedział do niego -Hejka! Jestem Keni ze stada Ziemi! Masz super skrzydła i super kolorki! po czym spojrzał na starszego Pana Brązowego Drzewnego Stróża Gwiazd i się uśmiechnął (Strażnik Gwiazd) -Na początku myślałem, że jesteś straszny, ale jednak jesteś super. Fajnie opowiadasz. Przepraszam, że chciałem tak po prostu pogłaskać sarenki. Nie myślałem. Myślenie czasem jest trudne. Myślenie jak inni jest jeszcze trudniejsze. Ja chyba umiem myśleć tylko jak Keni, nie jak sarenka, ani inne stworzonko, więc niestety nie umiem odpowiedzieć na żadne z twoich pytań. Wiem tylko, że gdy podrosnę, będę polować i bronić i będę potężnym dużym smokiem, i mógłbym bronić kogoś, kto jest mniejszy. Jak królika Topolę albo łabędzia Gwizdora-

Licznik słów: 1058
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"𝑾𝒊𝒔𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒅𝒔 𝒂𝒓𝒆 𝒍𝒊𝒌𝒆 𝒂𝒓𝒓𝒐𝒘𝒔 𝒇𝒍𝒖𝒏𝒈 𝒂𝒕 𝒚𝒐𝒖𝒓 𝒇𝒐𝒓𝒆𝒉𝒆𝒂𝒅. 𝑾𝒉𝒂𝒕 𝒅𝒐 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒐? 𝑾𝒉𝒚, 𝒚𝒐𝒖 𝒅𝒖𝒄𝒌 𝒐𝒇 𝒄𝒐𝒖𝒓𝒔𝒆."

~ 𝑩𝒐𝒔𝒌𝒊 𝑼𝒍𝒖𝒃𝒊𝒆𝒏𝒊𝒆𝒄 ~
darmowe błogosławieństwo na zwiad (17.01.2024)

~ 𝑻𝒓𝒖𝒅𝒏𝒚 𝑪𝒆𝒍 ~
+1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki
atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej

~ 𝑻𝒂𝒏𝒄𝒆𝒓𝒛 ~
stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną

~ 𝑴𝒂𝒈𝒊𝒄𝒛𝒏𝒚 Ś𝒑𝒊𝒆𝒘 ~
raz na pojedynek/polowanie odejmuje 3 sukcesy przeciwnika

grupa IV
Obrazek

| 𝑾𝒚𝒈𝒍𝒂𝒅 | 𝑻𝒉𝒆𝒎𝒆 |
sefsderwrefdffhjhjhsdggd



Pimpuś – ż. wody
S:1|W:1|Z:1|M:1|P:3|A:1
Pł, MA, MO, Skr, Śl: 1

Skrzące Rosy
Łowca Ziemi
Łowca Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 204
Rejestracja: 07 lip 2022, 8:54
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Północny Morski
Opiekun: Rejwach Pyłu, Sekcja Zwłok
Mistrz: Szalej Jadowity

Post autor: Skrzące Rosy »

A: S: 1| W: 2| Z: 5| M: 2| P: 3| A: 1
U: B,L,Pł,W,A,O,MA,MO,MP,Kż,Śl,Skr,Prs: 1
Atuty: Ostry węch; Trudny cel, Lekkostopy
Co tu się działo. Przed chwilą spacerował za Kenim, gdy nagle do jego uszu dotarł trzask i jakieś bulgotanie. Obrócił łeb i zauważył, że w jego kierunku prześlizguje się niebieski maluch. Pisklę? Widok małej kluski sparaliżował go, gdy tak spoglądał na małą Qutezę. Nie miał pojęcia, jak się zachować. Własne wykluwiny pamiętał jak przez mgłę, więc widok malucha, który uparcie do niego szedł był nieco szokujący. Maluch jednak prysnął i schował się za skałą, co ocuciło nieco Gaesai. Sarny przestały się być interesujące.
Odpowiedź Keni też go nie zadowoliła, ale nic w tym złego nie było. Poczuł, że musi jednak działać, bo nie chciał zostawiać Queteze samą. Wskazał ją łapą zaraz i odezwał się do Keni.
Tam jest pisklę. Młode. Wykluło się chygba niedawno. Trzeba mu pomóc. – Czym była pomoc? Dopiero się okaże. Podszedł za skałę, wyglądając i patrząc jadowicie żółtymi oczami na malucha. Wziął głęboki oddech, przemagając się, aby się do niej zbliżyć. Lekko rozłożył kolorowe skrzydło i otoczył ją nim. Nie miał pojecia co miał robić z drugim maluchem.

Spotkanie rozpoczęło się wkrótce i Gaesai pozostał w miarę skupionym na tym, co mówił Strażnik. Temat spotkania był dla niego dość nowy, bo i nie widział za dużo zwierząt w swoim życiu. Jeden, kolorowy ptak Mirri był wyjątkiem, ale Gae nie uczęszczał jeszcze na ceremonie, gdzie mógłby spotkać większą liczbę kompanów. Temat zatem był mu obcy, a tym samym nie do końca rozumiał, o czym dokładnie Strażnik mówił. Nie miał żadnych przemyśleń na ten temat. Inne smoki zaczynały mówić, a Gae czuł, jak pustka wypełnia jego myśli. Dopiero szturchnięcie od Keniego go obudziło.
Um... nie mam dla nich jedzenia. Ale gdybym miał jedzenie, to bym im dał. Niech idzie ktoś, kto ma trochę jedzenia. – Wybąkał w końcu i ciaśniej docisnął skrzydło do ciała, nieumyślnie gniotąc przy tym Qutezę.

Licznik słów: 303
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
OsiągnięciaMapkaThemeTeczkaPułapki
Mowa — #cfc3b8 Mentalki — #d19fbc Narracja — #7db39b
  • OSTRY WĘCH Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, zioła)
    TRUDNY CEL +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej
    LEKKOSTOPY trzy razy na miesiąc +2 sukcesy do Skradania (0/3 listopad)
    ATUT I Opis
    ATUT I Opis
Muza Fal
Czarodziej Mgieł
Teli/Mene
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 84
Rejestracja: 07 kwie 2022, 2:06
Stado: Mgieł
Płeć: Samica
Księżyce: 26
Rasa: Morska
Mistrz: Gwieździste Niebo

Post autor: Muza Fal »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| M: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,O,A,W,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| MO,MA: 2
Atuty: Okaz Zdrowia; Łakoma Magia;
Mene już Strażnika wzrokiem objechała wcześniej, kontemplując nieco jego wygląd oraz to, co skrywał pod skrzydłami. To chyba były sarny, a może coś podobnego, jednak Mene nie roztrząsała w głowie tego tematu. Bardziej intrygowało ją to, że smok był w stanie wysłać do tak wielu smoków mentalną wiadomość, i, co ciekawe, ściągnąć tu ich tak pokaźną liczbę. Biorąc pod uwagę, że cała hałastra wyglądała na albo baaardzo młodą, albo młodzieńczą, kwestia ta była tym bardziej zaskakująca.
Kiwnęła łbem w odpowiedzi Strażnikowi, decydując się już nic nie mówić zważywszy na rosnący rozgardiasz. Po prostu siadła tam, gdzie stała i rozejrzała się po grupie, zawieszając wzrok na co ciekawszych osobnikach. Niespecjalnie kleiła się do tych, których już kojarzyła. Była zainteresowana wszystkimi bez wyjątku, a może właśnie bardziej tymi, których jeszcze nie znała.

Spotkanie rozpoczęło się i już od samego początku zaczęło zaskakiwać Mene. Gdyby mogła na wzmiankę o bogach postawiłaby na baczność uszy, ale uszu nie miała. W zamian za to nastroszyła swoje płetwy. Zapamiętała szybko oba boskie imiona, to, że ma przed sobą proroka i to, że zapach wiśni był tożsamy z bogiem miłości. Ze Strażnikiem chętnie porozmawiałaby dłużej, jednak zdało się, że to nie była ani trochę dobra okazja. Trochę się zawiodła, że zamiast rozmawiać o bogach, zajmą się smoczymi zwierzątkami. Mogła więc tylko zapisać w głowie tę chęć na później, a zapach zapamiętać na zawsze.

Mimo tego pierwszego zawodu, wysłuchała Strażnika z uwagą. Mówił składnie i poprawnie, choć brzmiał trochę jak nauczyciel piskląt. Nic w sumie dziwnego – było tu w końcu mnóstwo maluchów. Prorok musiał przez to czynić jakieś ustępstwa, na czym zapewne cierpiał sam przekaz.
Na zadane pytanie odpowiedziała, z początku pozwalając innym odezwać się pierwszym – być może myśleli szybciej niż ona. Mene wolała jednak dobrze zastanowić się, co właściwie chodzi jej po głowie i w jakie słowa najlepiej ubrać swoje myśli. Korzystając z chwili ciszy, która zapadła, odpowiedziała:
Dla mnie, jeżeli miałabym mieć jakiegoś kompana, liczyłaby się jego inteligencja. Silny kompan to na pewno dobra sprawa i nieoceniona pomoc, ale taki kompan, który mógłby wypełnić swoją obecnością czas nudy, byłby jeszcze lepszy. Taki na przykład delfin na wyłączność. Pływanie nawet z obcymi delfinami to świetna zabawa, a co dopiero ze swoim własnym. – Orzekła, przytykając pazur do pyska w zastanowieniu, kiedy wyobrażała sobie wodne igraszki z tymi stworzeniami. – Dodatkowo delfiny są specami od działania w grupach, sprawnie się komunikują i także polują. Natomiast jeżeli chodzi o jakieś mniejsze stworzenia... Może mała ośmiornica? One też są niesamowicie inteligentne i pomysłowe, a ich głównym atutem jest to, że potrafią dostosować się do każdych okoliczności. – Tu Mene miała na myśli, że ośmiornice potrafiły wtapiać się w tło albo wciskać nawet w najdziwniejsze szczeliny. Nie były zupełnie bezbronne, ale nie były też niesamowicie silne. – Może mogłyby mnie nauczyć paru swoich sztuczek.
Kończąc swój wywód zawiesiła spojrzenie na sarnie, Kazesie, jak nazwał go Strażnik. W odczuciu smoczycy Kazes zachowywał się jak typowy roślinożerca. Sprawdzał teren niepewnie, choć musiał cechować się jakąś ciekawością, skoro nie pierzchał. Z drugiej strony jednak zastanowiło ją, na ile wpływa na niego sam Strażnik Gwiazd, a na ile Kazes jest sobą. Musiał być w jakiś sposób oswojony, może właśnie mentalnie, a może sam z siebie nauczył się, że będąc czyimś kompanem, raczej przez smoki nie zostanie zjedzony.
Spojrzała na bardzo młodego smoka (Szron), który odezwał się przed nią i skupił się w swojej odpowiedzi na poznawaniu tego, jak myślą inne stworzenia. Mene w swoim podejściu była o wiele bardziej pragmatyczna, ale czy to źle? Nie mniej zainteresowała się pytaniem, jakie zadał Prorokowi i trochę się nim zainspirowała.
Znów spojrzała w stronę sarny i przewodzącego spotkaniu.
Na ile na nią wpływasz? Sarny chyba nie lubią przebywać wśród drapieżników, przed którymi zazwyczaj uciekają w walce o życie. – Zauważyła. – Czy zmuszasz ją do tego, by tu była, czy jest tu z własnej woli? Czy sarna w ogóle ma wolę? – Pytała, zastanawiając się coraz głębiej i głębiej. Na ile interesujące mogło być takie stworzenie? Nie negowała, że coś myśli, na pewni było bardziej złożone niż robak, ale czy mogło być dla smoka interesujące? Czy trzymanie tutaj sarny nie było okrutne i również samolubne?

Mały Ilo, którego Mene kojarzyła z ostatniej ceremonii, zdecydował zbliżyć się do kompana Proroka. Doceniła jego ciekawość świata mimo młodego wieku. Sama jednak nie podeszła do sarny, gdyż po prostu nie uważała się za pisklę. Dała szansę młodszym na obserwację. Jej póki co wystarczyło to, co widziała ze swojego miejsca.

Licznik słów: 741
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
LightSteelBlue
*
Galeria


Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Łakoma magia: +1 ST do ataków magicznych przeciwnika, drapieżniki atakujące magicznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej
Znamię Bestii
Wojownik Słońca
pierzasta parufka
Wojownik Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 920
Rejestracja: 02 lip 2022, 20:07
Stado: Słońca
Płeć: samiczka
Księżyce: 55
Rasa: skrajny (rajski wąż)
Opiekun: Bezmiar Barw, Wstęga Lawy
Partner: Trefna Topola

Post autor: Znamię Bestii »

A: S: 5| W: 3| Z: 4| M: 2| P: 3| A: 3
U: W,B,Prs,Śl,Kż,MP,MA,MO: 1| Pł,Skr: 2| A,O: 3
Atuty: Boski Ulubieniec; Chytry przeciwnik; Tancerz; Utalentowany; Nieulękły
Głośne pewnie by zignorowała, gdyby nie powolne cichnięcie pozostałych i uwaga zwrócona na Strażnika. Sama też obróciła łeb i słuchała.
Sennah odpowiedziała na jej modły, więc kryła w sercu sporo sympatii do bogini Lata. Zaś Uessass był ich patronem, choć "miłość" jako hasło przewodnie Słońca wydawała się kiepskim żartem, patrząc na aktualny stan Stada. Obróciła się i przez ramię rzuciła uśmiech do Tio i Dio.
~ Ależ oni wszyscy rozkochani w tych zwierzakach. ~ skomentowała mentalnie do braci, łbem wskazując smoki z Ziemi i Mgieł. Przewróciła ślepiami i zachichotała złośliwie.
Wszyscy wydawali się zapominać o najważniejszej dla Aie funkcji kompanów. Przedłużenia szponów i kłów smoka. Towarzysze zabaw? Pff! Kompani byli narzędziami, które można było wykorzystać do przeżycia. A w ostateczności też rezerwą jedzeniową, jeśli głód zajrzy w ślepia trochę zbyt głęboko.
Kiedy ostatnia smoczyca wyrzuciła z siebie strugę pytań, z którymi prorok wyraźnie zaznaczył, żeby się na razie wstrzymać, Aie wyciągnęła długą szyję i zawołała ponad głowami młodszych:
Kompani to świetne niańki. – obcy, śpiewny akcent, jaki wyrobiła sobie mówiąc częściej w Akarubi dał się słyszeć bardzo wyraźnie – Szczególnie Ci silni, bo obronią młode kiedy rodzic nie może towarzyszyć im na każdym kroku. Ale nawet słabsze mogą przez więź dać znać o potencjalnym zagrożeniu. Można zostawić ich w grocie z pisklętami i iść na polowanie. Matka tak z nami robiła. – poinformowała, a jej ton stał się wyczuwalnie chłodniejszy, kiedy wypowiedziała ostatnie zdanie. Zaraz jednak zreflektowała. Jakie było drugie pytanie?Od kompana oczekiwać należy wpierw posłuszeństwa. To dzikie zwierzę, często drapieżne, które trzeba przekonać do współpracy i słuchania się smoka, często wbrew własnym instynktom. Jak ta hiena... – wskazała bezprecedensowo łapą na żywiołaka, nie wiedząc że nie jest zwykłym drapieżnikiem, ale właśnie odłamkiem ziemistego żywiołu – ...która pewnie z chęcią zapolowałaby na Twoje sarny, bo to jej natura. Jej instynkt. Ale siedzi tam grzecznie, bo słucha się swojej smoczycy, że inni kompani to nie obiad. – przelotnie spojrzała na starą Mglistą, która siedziała na uboczu.
Ostatnie pytanie ważyła w myślach od momentu, kiedy Strażnik je zadał. I im więcej smoków odpowiadało, tym pewniejsza była swojej odpowiedzi. Dlatego zmrużyła ślepia i wykrzywiła pysk w drapieżnym uśmiechu, zanim dopowiedziała ostatnią część swojego zdania.
Siła i inteligencja to oczywiste plusy kompana. Zwierzęta będące drapieżnikami też łatwiej zrozumieć, bo smok to też drapieżnik. Pomoc w polowaniach i walkach przychodzi bardziej naturalnie. Co do słabszych stworzeń... – przesunęła spojrzeniem na jedną z saren, jakby próbując zmierzyć wzrokiem ile mięsa było w utraconej nodze – Wydaje mi się, że mogą dać smokowi przewagę w postaci wglądu w umysł zwierzyny łownej. Jak myśli? Co zrobi w danej sytuacji? Pozwolą lepiej zrozumieć ofiarę, lepiej polować, tropić, szukać... Podobnie z drapieżnikami. Łatwiej usunąć gniazdo harpii z terenów, jeśli ma się jedną z tyłu głowy, zna się ich zwyczaje i sposób ataku, obrony, myślenia... – wzruszyła ramionami i przekrzywiła łeb.
Z Aie wszystko kręciło się wokół walki. Kiedy była młodsza chodziło tylko o to, żeby walczyć, gryźć i kopać, aż druga stronie nie ucieknie z płaczem do rodzica. Jednak im stawała się starsza, tym więcej głębi miało dla niej to proste zainteresowanie. Ostatnimi dniami zaczynała ją pochłaniać strategia i nauka słabych punktów, co dało się wyczuć w sposobie jej myślenia.

Licznik słów: 534
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Aie na obu łapach nosi złote bransoletki, ze smokami oraz dwunogiem i hydrą. Szyję zdobi złoty łańcuszek, a na nim medalion z ludzkim rycerzem w zbroi i złotą monetę z dziurką. Na końcu warkocza czasem nosi spinkę w kształcie kwiatu.

| Fullbody |
| Teczka Postaci |

⛧ Chytry przeciwnik: raz na pojedynek/polowanie +2 ST do akcji przeciwnika.
⛧ Tancerz: stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
⛧ Boski ulubieniec: darmowe błogosławieństwo na zwiad (14/12/2023)
⛧ Nieulękły: smok ma pierwszy ruch w walce, a przeciwnik ma +1 ST w pierwszej turze


Yum – żywiołak powietrza (biały tygrys)
A: S: 1| W: 2| Z: 2| M: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Kż,MA,MO: 1| Śl,Skr: 2
Kwiat Uessasa
Czarodziej Mgieł
Hräsvelg Niepowszedni
Czarodziej Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 1063
Rejestracja: 27 wrz 2022, 23:43
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Księżyce: 48
Rasa: Górski
Opiekun: Gerna i Isir
Mistrz: Chyba istnieje
Partner: Erozja Obyczajów

Post autor: Kwiat Uessasa »

A: S: 1| W: 2| Z: 5| M: 4| P: 3| A: 2
U: B,Pł,L,A,O,W,MP,MO,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1
Atuty: Boski Ulubieniec; Niestabilny;
Całe te początkowe zamieszanie było dość chaotyczne, po puki starzec nie zaczął swojego dość spokojnego monologu. Opowieści o dawnych dziejach i bogach, a w tle słodkawo, czasem nawet zbyt słodki zapach wiśni Uessasa... Zaś temat tego zbioru mnie mocno zaskoczył. Mowa o kompanach, zaś istota, którą pokazał Strażnik, odsłaniając ją, Kazes, był najbardziej szokujący. Sarna o trzech nogach, zaś sama jej pozycja była obronna? Nie można jej się dziwić widząc całą chordę drapieżników

Dobieranie kompana... Temat obcy i odległy, a bliski sercu, przez kontakt z czarnym pegazem, który nas pilnuje pod Ich nieobecność. Sam byłem za młody by jakkolwiek połączyć swój umysł i serce z obcą istotą. Nigdy nie myślałem nad tym jakiego bym chciał, potrzebował, czy jaki by mnie wybrał? Nim starzec skończył mówić sama sarna wyszła nam na przeciw. Pokazując siebie w całej, rudawej, okazałości. W jej oczach ujrzałem ostatnie przebłyski niepewności, zaś gruba czerwona linia wyraźnie dzieliła katedrę od publiki.

Pisklę ziemi, nie starsze ode mnie, podniosło głos, mówiąc z sensem. Spojrzenie z poziomu płochliwego roślinożercy, jakimi są łabędzie było by interesującym przeżyciem. Może, ale na pewną są rzeczy, których z przyzwyczajenia, od pozycji w hierarchii kręgu życia, zobaczyć. Sam strach o przetrwanie może być ciekawym, w strasznym tego słowa znaczeniu, motywem do życia. Bać się o swoje przetrwanie, pożywienie, czy legowisko do snu. Żyć z dnia na dzień w nadziei, że ktoś z moich pobratymców go nie zje. Więc mogę go skwitować, że mądrze się wypowiedział, stawiając mądre pytanie.

Z lekkiego zamyślenia wyrwał mnie głos mojego brat Ilo. Topola, króliczyca, która, chyba mnie nie lubi, choć jest nad wyraz urocza. Gonienie ptactwa, jest zawsze zabawne, choć, żadne jeszcze nie skończyło żywe i lub martwe, niepotrzebne skreślić, w moich zębach. Szczerząc zęby, uśmiechnąłem się do siebie, widząc w swoich myślach brata uciekającego przed olbrzymim Gołębiem... To było by dość śmieszne polowanie...
Ooo... Jednak jest odważny, idąc jako pierwsza dużą do czerwonej linii. Tego chyba można się było spodziewać. Jest go wszędzie wiele.

Jakieś pisklę, którego nie kojarzyłem, Kerni, ustawiło się obok brata Ilo... Mnie tam jakoś nie ciągło...

Kolejny głos, który rozbrzmiał był znajomy, rodzinny. Mówi prawy o ich zaletach, z jej punktu widzenia, a jakoby inteligencji. Delfin?! Czym by.. jest delfin Nie rozumiałem o czym mówiła adeptka mego stada. Daleko mi do wody, będąc związany z górami. Kolejne pytanie, które chodziło mi pogłowie od dłuższej chwili, czy ona chce tu być czy nie. O ile strażnik na nią wpływa, czy w ogóle może, nawet jeśli mówił o mentalnej rozmowie...

Kolejny głos, kolejna twarz, jaka się odezwała Aie. Mowa o niańkach z kompanów przypomina mi pegaza Lulka, który ewidentnie miał dość moich przygód, a jego bezlitośnie obojętne wzrok pod tytułem "jestem tu z nie własnej woli", przyprawia mnie o ciarki.
Ona miała rację, kompan musi być posłuszny... Nawet jeśli trzeba go przekonywać , dać mu kawałek siebie. W ten będzie niezstąpionym kompanem. Mogącym pomóc w nie jednej przygodzie. Czasem jak to wpijała starsza samiczka, lepiej mieć takiego za plecami, niż dzikich, włóczących się po terenach, mogący zranić nie tylko zbłąkane piskle...

Siedziałem tak, słuchając mądrych głosów. Skupiając się na mówcach. Sam nie wiedział cóż rzec, każdy ma swoje racje. Swój punkt widzenia. Opieka, walka, zabawa... Wszystkie te elementy są nierozłączne z tym co oferuje nam życie. Poprawiłem i spojrzałem w oczy Proroka:
Może plócz wspólnej walki, zabaw są jakieś, które pomogą byc dobrym dla stada? Może zbierać zioła? – podszedłem do czerwonej linii, siadając obok brata. Poprawiłem swoje cztery skrzydła, tak aby kryształy mnie nie uwierały w boki. Zawinąłem ogon wokół łap i wlepiłem dwie pary oczu w lekko chwiejnego Kazesa. Widać było w moich oczach współczucie, dla istoty stojącej przed mym obliczem. Pomimo, że była ona większa niż ja. Nadal byłem postrzegany przed nią jako drapieżnik... Och biedaczyna...

Licznik słów: 623
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ᚢᛁᛊ ᛖᚣ ᚾᚣⲔᛁᛊⳖ ᚣᛒᛢⳘᚱᚧᚣᚳᚢᛊⳖ ᚱჍᛊᛈჍᛉᛧ Ⲕᚾᛜ́ᚱᛊⳖ ᛒᛉ ᛢᛖᛜⲔ ᚢᛁᛊ Ⴭᚱᛜᛒᛁᚳᛧ ᚹᚱᛜ́ᛒⳘⳖᚣᛈ ᚢᚣᚧᚣᛈ ჍᛉᛈᛁⳘ ⳖᚣⲔᛁᛢ ᛢᛊᚢᛢ
Main Theme | Berserk Theme | Głos Postaci
Atuty:
ʙᴏꜱᴋɪ ᴜʟᴜʙɪᴇɴɪᴇᴄ ᴅᴀʀᴍᴏᴡᴇ ʙʟᴏɢᴏꜱʟᴀᴡɪᴇɴꜱᴛᴡᴏ ɴᴀ ᴢᴡɪᴀᴅ – 27.05
ɴɪᴇꜱᴛᴀʙɪʟɴʏ ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴀ ᴋᴏść ᴅᴏ ᴍᴘ, ᴍᴀ ɪ ᴍᴏ, ᴡ ᴘʀᴢʏᴘᴀᴅᴋᴜ ɴɪᴇᴘᴏᴡᴏᴅᴢᴇɴɪᴀ – ʀᴀɴᴀ ᴄɪężᴋᴀ
          Járnsax
Nocnica (samica)
S:1 | W:1 | Z:1 | M:2 | P:3 | A:1
B, MA, MO, Skr, Śl: 1
#19a56f
  • Jedzonko:
    – 3/4 mięsa
    – 2/4 roślin
    Błyskotki:
    – opal
    – perła
    – rubin
    – onyks
    – granat
    – bursztyn
    Potki:
    – chroniący przed atakiem fizycznym oraz magicznym
    – usprawniający wytrzymałość
    Runki:
    – obrony przed pazurem
    – brązowe krucze pióro
    – duży słoik miodu
    – mały srebrny dzwoneczek na sznureczku
    – zwinięty tytoń
    – zardzewiały kluczyk
    – gruba kurtka z kapturem
    – złoty klucz
    – owoce pokrzyku wilczej jagody (silnie trujące)
    – kościany talizman pokryty runami
    – srebrny naszyjnik
    – sakwa ze smoczego futra
    – orkowy sztylet
#7f7187 | #ffbf00 | #bf00ff | #00ffbf – ludzki
Av by Sherinae | Av by Lampart | Av by AWL
Discord: @Shiro#8745
Opoka Ognia
Łowca Słońca
Łowca Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 388
Rejestracja: 03 lip 2022, 10:20
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 43
Rasa: rajski & wężowy

Post autor: Opoka Ognia »

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 4| A: 1
U: W,B,Pł,Prs,MP,MA,MO,Kż,Ś,Ol: 1 |A: 2 |Skr: 3
Atuty: Ostry Węch, Pamięć Przodka, Pechowiec, Bystrooka
Tio siedział cicho przyglądając się wielu nowym smokom. Zapachy docierające do jego nozdrzy często mieszały się i trudno było rozdzielić, który do kogo należy. Strażnik zajmował go najmniej, przynajmniej dopóki się nie odezwał. Póki co zauważył, że kilka młodych i młodszych smoków potworzyło małe grupki, choć zdarzały się też osobniki preferujące siedzące osobno z dala od reszty. Każdy był inny pod względem wyglądu, oprócz ich trójki. Wzrokiem powrócił do Aie i Dio zawieszając na nich swoje spojrzenie. Byli spokojni, a Aie jak zwykle była rozluźniona i pewna siebie. Kącik warg Tio podążył ku górze.
Nagle Prorok przemówił, co zwróciło uwagę Tio. Smok skierował ku niemu swoje ślepia i uszy. Słuchał i słuchał. Aż zwęziły mu się źrenice, kiedy spostrzegł ukrywaną pod skrzydłem sarenkę. Aż spiął mięśnie i uniósł wargi do góry, i jakby spod kurtyny wyłoniły się białe kły. Mięso. Uwielbiał sarninę. Uwielbiał słodki smak tłuszczu i ścięgien. Do tego łania wydawała się upośledzona, więc gdyby nie Strażnik, zapewne Tio szybko rzuciłby się na bezbronną ofiarę i mieliby ucztę. Powstrzymał się od agresywnych ruchów, poprzestając tylko na głębokim, dudniącym z gardła warkocie. Spojrzał natychmiast po reszcie. Smoki panowały nad sobą i zaczęły filozofować na temat więzi i kompanów. Tio słuchał ich wywodów z należytą uwagą, ale bez przesadnego podniecenia. Osobiście wolałby kompankę Proroka w swoim brzuchu. Stąd w pełni zgodził się z Aie, komentującą mentalnie ich zachowanie,
– Tak jak Aie powiedziała, kompani mogą pilnować naszego potomstwa. Co do posłuszeństwa i innych tych bzdetów... – urwał na chwilę, by zawiesić spojrzenie na reszcie obecnych tu kompanów. Zachmurzył się i potrząsnął długą szyją, by dać upust napięciu. Wrócił do wymądrzania się: – Kompan jest tak posłuszny jak silny jest jego właściciel. To nienormalne, żeby sarna trzymała z drapieżnikiem. Tak jak silniejszy osobnik innego gatunku ze smokiem, którego mógłby powalić jednym ruchem łapy. W więzi nie ma nic naturalnego. Nic. Nie ma woli, nie ma przyjaźni, ani przywiązania. Nakładając na nie więź, pozbawiamy te zwierzęta instynktów, więzimy ich naszą wolą. One wolałyby stąd uciec, albo nas zaatakować. Są sterowane przez smoki, które władają magią. Chyba, że się mylę. – Przekrzywił łeb i skierował wzrok na Strażnika Gwiazd. – Czy zdarzył się przypadek smoka i innego zwierzęcia żyjących w przyjaźni bez nałożenia więzi? – Opuścił łuki brwiowe mrużąc ślepia. – A co jeśli jakiś smok zabije kompana drugiego smoka? Jak rozpoznać, czy sarna na którą się poluje jest czyjąś własnością?

Licznik słów: 397
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu


☀ Ostry węch: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, zioła)
☀ Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
☀ Pamięć przodka: Pamięć przodka: -2 ST do walki z drapieżnikami
☀ Bystrooka: trzy razy na miesiąc +1 sukces do Percepcji


Galeria: fullbody



Walki
[Wygrane ⁞ Przegrane ⁞ Remis]:
1 ⁞ 2 ⁞ 0
Horrendalny Kolec
Adept Mgieł
Klątwa mórz
Adept Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 28
Rejestracja: 18 sie 2022, 17:38
Stado: Mgieł
Płeć: Samiec
Księżyce: 13
Rasa: Morski Wężowy
Opiekun: Infamia Nieumarłych

Post autor: Horrendalny Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 2| P: 1| A: 2
U: Pł,O,A,W,MP,MO,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1
Atuty: Pechowiec;
Samczyk obejrzał się na Zhelre tuż po tym, jak zauważył otaczający go ogon. Kątem ślepia obserwował starszego kolegę, który rozmawiał właśnie z zaciekawionymi nim młódkami. Przez moment zawahał się, czy była szansa na przedstawioną przyczynę braku łap. W moment stwierdził jednak, że zdecydowanie nic takiego nie mogło mieć miejsca, a samiec jest zwyczajnie podobny do niego samego. Biały ogon ułożyłby się wzdłuż łuku z części ciała należącej do drugiego wężowego. Sam Y'Envarth skupiłby się raz jeszcze na swojej towarzyszce, Vídbláinn, odpowiadając na cichy chichot własnymi, ledwie słyszalnymi parsknięciami.
Nowa mowa. Cóż za nić porozumienia!

Wysłuchał
Strażnika Gwiazd, który zdecydował się w końcu przemówić. Przechylił łeb na bok, gdy wspomniał o bogach. Nie skomentował tego jednak choćby wewnętrznie, bowiem młode ślepia skupiły się na sarnie, do tej pory skrywanej blisko przy proroku. Kazes? Och. Jakie... krzywe zwierzę. Niemniej całkiem urocze. Wyłapywał także słowa, które opowiadały o różnorodności kompanów i kwestią wyboru konkretnych gatunków na smoczych kompanów. Z zainteresowaniem spotkała się czynność, do której Strażnik poniekąd zachęcał. Niestety, samczyk domyślał się, że nawet jeżeli podjąłby się ruszenia sylwetki w kierunku sarny, by przyjrzeć się jej i pojąć dialog, o którym przemawiający wspomniał, zapewne poruszające się normalnie, na wszystkich posiadanych łapach pisklęta, wyprzedziłyby go w mgnieniu oka. Zresztą, prorok wspomniał o tym, że wszyscy, zapewne – naturalnie – chętni, będą mieli możliwość zapoznania się z tym wszystkim. Więc pasiasty czekał, obserwując.

W międzyczasie, otoczony świecącymi wabikami łebek kręcił się na strony, by umożliwić właścicielowi przenoszenie spojrzenia także na odzywające się pisklęta. Z powodu tego wszystkiego, choć wciąż wewnętrznie nieco onieśmielony, zaszczycił zebranych również paroma prostymi słowami od siebie. Cichy głos starał się dobiec wszystkich, choć zapewne nie było to możliwe, jeżeli ktoś znalazł się dalej.
Chciałbym, żeby w przyszłości mój kompan był taki, jaka jest Vídbláinn. Żywiołakiem wody. – z tym nie było co dyskutować. Definitywnie hiena stanowiła wzór idealnego kompana dla Y'Envartha. Była ponadto pomocnicą jego pełnoprawnej opiekunki, swą rolę sprawując nawet lepiej, niźli dobrze. Zaraz zreflektował się jednak. Nie mógł wyjść na takiego egoistę. – ...innym żywiołakiem też mógłby być. Albo w ogóle nie żywiołakiem. Nie musiałby nawet lubić wody, chociaż wtedy ciężko byłoby nam razem żyć.

Tęczówki pozbawione źrenic skupiły się na nowo na pysku drzewnego, jeżeli go słuchał. No dalej, powiedz coś mądrego.
To co chciałem powiedzieć już zostało powiedziane, ale jednak... jednak myślę, że kompan mógłby, ale nie musiałby być ani odważny, ani szczególnie błyskotliwy. Może nawet nieszczególnie silny fizycznie. Na pewno każdy miałby jakiś swój atut. Jednemu smokowi spodobałby się silny pomocnik, nieustraszenie towarzyszący na wyprawach, a drugiemu, tak na przykład, gadający ptak. Ja chciałbym przyjaciela. – już miał! Jedynym tylko, co odróżniało jego i Vid, przynajmniej w odczuciu młodzika, był brak szczególnej, magicznej więzi. – Nauczyć od kompanów... Pewnie słuchania intuicji. Czasem mają lepsze przeczucie i... potrafią się nim, no, kierować. Takie były wcześniej, bez więzi, kiedy wiedza smoka im niczego nie podpowiadała, więc pewnie to nie zanika w moment. Tak myślę. Nie każdy tak potrafi.

...chyba.

Licznik słów: 493
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
► PECHOWIEC: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
► ... ? ...
► ... ? ...
Kalectwa: brak skrzydeł, niezdolność lotu;
brak dwóch par łap: niezdolność do biegu, +4 ST do akcji fizycznych na ziemi


MOTYW MUZYCZNY MOTYW BITEWNY RYK FULLBODY OPIS RASY
Opiekunka Yraio
Uzdrowiciel Mgieł
Uzdrowiciel Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 132
Rejestracja: 30 cze 2022, 21:38
Stado: Umarli
Księżyce: 17
Rasa: górski
Opiekun: Veir

Post autor: Opiekunka Yraio »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 2| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,W,MP,MA,MO,Lcz,Kż,Skr,Śl,Prs: 1
Atuty: Ostry Wzrok; Szczęściarz;
W pierwszej kolejności pomyślała o Abrosamie, który został w Górach Yraio. Właściwie cieszyła się, że tam pozostał. Raczej nie chciałby widzieć tylu smoków i innych drapieżników w jednym miejscu. Wystarczyło, że miał problem z nią samą i nawet teraz ciężko mu było zreflektować się gdzie był. Czy tu, czy w grocie kleryczki. Często musiał otwierać oczy mimo prób zaśnięcia, tak dużo działo się po stronie czarnołuskiej. Starała się nieco przyciąć tę więź, ale bała się zamknąć ją przed nim.
Słuchała Strażnika, zastanawiając się czemu padło akurat na Abrosama. To miało być jakiekolwiek zwierzę, ale ucieszyła się na myśl, że będzie mogła sprawić kompana Mosarbie. Zerknęła na nią. Dobrze, że jej mama tu była, chociaż... Vess poczuła ukłucie zazdrości. Skąd wzięło się tu tyle piskląt? Czy zajmowała się nimi wszystkimi? Później ją o to zapyta. A może nie? Milczenie nie jest przekleństwem, jest wyborem Vesserany.
Gdy Strażnik powiedział, że ptaki mogą być bardzo użyteczne, przyznała mu rację. Są bardzo bystre. Przydałyby się podczas poszukiwań ziół. Niemniej Abrosam wcale jej nie uwłaczał. Chociaż był dość dziwnym partnerem, nieco bojaźliwym, to rozumiała w jak trudnej sytuacji się znalazł. Tym bardziej, że przeczyła ona wszystkim jego instynktom. Poczuła... empatię w stosunku do niego. Był jej częścią. I chociaż szybciej przywykła do dwóch perspektyw, to czując jego zmieszanie, nie mogła postąpić inaczej.
A zatem jaki sens jest w uwiązywaniu do siebie zwierząt o wrażliwych ciałach? Nie umiała odpowiedzieć. A może jednak? Była kleryczką. Nie potrzebowała silnego kompana. Potrzebowała kompana, który będzie w stanie wywęszyć odpowiednie zioła. Nie potrzebowała obrońcy, bo trzymała się z daleka od zagrożeń. Potrzebowała tylko wsparcia. Właśnie to mógł zaoferować jej Abrosam. Ona zaś jemu bezpieczeństwo. Mimo wszystko była smokiem. Obroni go przed jej gatunkiem i da mu schronienie. Pozostałe pytania Strażnika... były trudne. Nie wiedziała na ile Abrosam ją zmienił, ani ona jego, ale na to było chyba jeszcze za wcześnie by określić.
Strażnik wciąż nie przeszedł do punktu kulminacyjnego. Spojrzała na Telimene, Zhelre i Y'Envartha, którzy zignorowali jej obecność i jej mentalne przesłanie. Byli skupieni. To dobrze.
Nie mając głosu oddaliła się nieco, ale tak by wciąż móc trzymać pieczę nad swoimi Mglistymi. Powiodła wzrokiem dookoła, szukając zagrożeń. Jej stado było spokojne. No i mieli Wrota Dziejów na posterunku.

Licznik słów: 369
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Leczenia są bardzo ważną częścią rozwoju mentalnego mojej postaci. Nie są to posty "mechaniczne", więc bardzo proszę żeby je czytać i odpisywać na nie, zwłaszcza jeżeli Vesserana zostaje przy leczonym.

Ostry wzrok dodatkowa kość dla testu Percepcji na kamienie szlachetne

Abrosam
S:1 | W:1 | Z:1 | M:1 | P:1 | A:1
B;Kż: 1
Obca Idea
Zastępca Słońca
Su
Zastępca Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 784
Rejestracja: 07 lip 2022, 10:34
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 95
Rasa: morski
Opiekun: Wstęga i Bezmiar
Mistrz: Su
Partner: poranna kawa i Światła Północy

Post autor: Obca Idea »

A: S: 2| W: 5| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 1
U: B,Pł,W,Prs,A,O,MP,Śl,Kż: 1| L,Skr,MO: 2| MA: 3
Atuty: Boski ulubieniec; Nieparzystołuski; Przybrany rodzic; Twardy jak diament; Uzdolniony; Przezorny
Su prawie podskoczył gdy został zaczepiony przez Motylą Łuskę. Jej pytanie wyrwało go zamyślenia i tak jak wcześniej zdawał się nie dostrzegać otoczenia, tak teraz zamrugał turkusowymi ślepiami, z lekkim wyrazem zakłopotania.
Süne! – przywitał się. – Ummm... Jakoś idzie. Każdego dnia staram się ćwiczyć i opracowywać nowe zaklęcia. – polowanie i treningi magii pochłaniały mu teraz większość czasu. Oddał się im bez wahania, ponieważ pozwalały czymś zająć łapy i odciągały jego umysł od nieprzyjemnych myśli. – Jeszcze nie czuję się gotowy by stanąć na arenie, ale być może za księżyc, kto wie. – odpowiedział, uśmiechając się. Teraz bardziej przypominał siebie z ceremonii.

Gdy odezwał się prorok, Su uważnie wysłuchał tego co starszy smok miał do powiedzenia. Zaciekawiła go wieść o tym, że zostali tutaj wezwani przez Uessasa, który był patronem stada Słońca. Potem przez dłuższy moment zastanawiał się nad tym jak odpowiedzieć na pytanie zadane przez prowadzącego, a jego długie uszy obracały się to tu, to tam by lepiej słyszeć wypowiedzi otaczających go piskląt i adeptów.
Towarzystwo – to zapewniają kompani, który nie są drapieżnikami. Nie każdy potrzebuje narzędzia do walki, niektórych zadowalają ich własne pazury, maddara czy spryt. Niektórzy potrzebują dopełnienia na poziomie psychiki, poczucia przynależności i bycia potrzebnym. Ochrona i opieka nad kompanem, który zazwyczaj jest zwierzyną łowną im to zapewnia. Nie każdy też chce poświęcać się swojemu stadu, innym smokom czy p-pisklętom i wybiera inną ścieżkę. – nadal nie doszedł do siebie po tym jak Bezmiar Barw opowiedział im o odejściu Wstęgi Lawy. Nie akceptował jej decyzji, ale jednocześnie... nie czuł że może matkę winić lub nienawidzić. Nie czuł w sobie złości, bardziej smutek. Był jej dzieckiem i nadal ją kochał całym swoim małym serduszkiem, tak samo jak tatę. Jedna decyzja nie mogła zmienić tego tak łatwo. – Być może też opieka nad istotą z którą jest się związanym na poziomie umysłu jest inna niż na poziomie stadnym lub więzów krwi. W końcu na co dzień nie możemy odczuwać emocji i myśli innych bez przerwy. – odpowiedział. – Słuszna uwaga. – kiwną głową w stronę czarnego pisklęcia o podwójnej parze czerwonych ślepiZwierzyna łowna która staje się kompanami nadal może pomagać w poszukiwaniu ziół, owoców, ślimaków, a także kamieni szlachetnych i tropów. – dodał.

Licznik słów: 371
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

  • » Boski ulubieniec: darmowe błogosławieństwo na zwiad (12.12)
    » Nieparzystołuski: : -1 ST do Mocy i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy
    » Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
    » Przezorny: +2 ST do kontrataków przeciwników.

    To nie kompan, to kalectwo
    Kaveh (samiec harpii)
    S:1|W:1|Z:1|M:1|P:1|A:2
    B:1,L:1,A:1,O:1,Skr:1,Śl:1
Żucza Łuska
Adept Ziemi
Adept Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 102
Rejestracja: 07 paź 2022, 19:40
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 27
Rasa: Morsko-bagienna
Opiekun: Mirri i Proszek

Post autor: Żucza Łuska »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 2| A: 1
U: B,Pł,L,A,O,W,MA,MO,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1
Atuty: Ostry słuch, Szczęściarz
Czuła się strasznie w tym obcym świecie, nikt nie zwracał na nią uwagi. Postacie i sylwetki, będące dla niej nowością może i były ciekawe, ale w takiej ilości tego wszystkiego, była po prostu przerażona! Dziecko instynktownie szukało matki bądź ojca, jednak nie potrafiło go znaleźć.
Gdy przyszedł do niej Gaesai, patrzyła się na niego zza skały tymi wielkimi, niebieskimi ślepiami z taką nadzieją, ale jednocześnie nutką strachu. Przytulił ją do siebie skrzydłem, jednocześnie brudząc się z pewnością dużą ilością jajecznej mazi, z której nikt Quetzy nie oczyścił. Czuła się przy Gaesaiu już jakoś tak... bezpiecznie! Wtuliła się w niego, słuchając głównie jego słów.
– Jegh-jee. – Powiedziała, naśladując słowo "jedzenie", chociaż wyszło jej raczej kiepsko. Największa ilość dźwięków na tym zebraniu dochodziła od Strażnika Gwiazd, wskazała na niego palcem swojej łapki i coś wymruczała pod nosem. Była tak przytłoczona tym wszystkim, że starała się ignorować wszystkie postacie, które nie były Gaesaiem, albo Strażnikiem. Patrzyła się i słuchała Strażniczego wykładu, jak grzeczne dziecko chwilę po wykluciu, chociaż nie do końca rozumiała o czym mówił. Zwróciła jednak uwagę na tę śmieszną sarnę! Na nią również wskazała palcem, jakby oczekując odpowiedzi, której również nie zrozumie ze względu na swój wiek. Gdy jednak Gaesai przygniótł ją skrzydłem, zapiszczała delikatnie.
– Aanaa! – Wyszła z tego kanapka z Quetzy i resztek jej jajka. Biedny Gaesai, nie był świadomy, że ta istota, którą otoczył opieką (i duszeniem) to jego własna siostra z tego samego rzutu jaj! Biedaczka z pewnością będzie miała traumy po tym wszystkim.

Licznik słów: 249
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej