A: S: 3| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,MP,MA,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| A,MO: 3
Atuty: Regeneracja, Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Już pierwsza obecna smoczyca obładowana była małymi Ziemistymi, więc sam wstęp zapowiadał się dobrze. W zasadzie frekwencja nigdy nie stanowiła problemu, zwłaszcza, że nie załamałby się, gdyby zamiast dziesięciu, czy piętnastu młodych, skupił uwagę wyłącznie na czterech. Rzecz jasna sam się w to pakował, więc jeśli byłoby mu niedobrze, winowajcy nie musiał szukać daleko.
Biorąc pod uwagę sam temat zebrania, uważnie przyjrzał się także ptasiemu towarzyszowi samicy, która najpewniej na jego cześć ozwała się Sowią Łuską. Skinął jej głową, czekając dalej.
Kolejnym gościem okazał się wąż (Zhelre).
Strażnik zmrużył już i tak wąskie ślepia, jak gdyby zamiast skupienia, próbował odciąć się od tej męczącej rzeczywistości. Niestety pisklęciem już nie był, więc nie mógł wmówić sobie, że jeśli podtrzyma zaciśnięte powieki, będzie dla świata jakiś mniej widoczny.
Kiwnął mu łbem na dzień dobry, gdy młody podpełzł wystarczająco blisko. Jedynym co odróżniało go od przedziwnych kompanów, które Wolni wiązali ze swoim umysłem był głos, choć to nie ułatwiało samej klasyfikacji obcego, jako smoka. Prorok pogodził się już, że jako gatunek miewali więcej, bądź mniej niż cztery chodne kończyny, ale nie posiadanie żadnych, tak iż zwierz wcierał w brzuch wszystko co miał po drodze? Drobna przesada, o ile nie boski żart.
Sarna spojrzała ku obrońcy wymownie. Rzecz jasna ów wymowności nie dałoby się wyczytać z samego jej wzroku, gdyby jednocześnie nie rozumiał jej emocji.
Reakcja obrońcy dziwiła ją trochę.
Jego mentalny konserwatyzm nie był niestety czymś, co mógł wprost wyrazić, ale nim zdołał odpowiedzieć Mglistemu na jego pytanie, krzycząca w ekscytacji Verhu zdołała go ubiec. Spojrzał na nią odruchowo, z dobrze zamaskowaną wdzięcznością. Niech dziecko na głos podziwi się za niego, przy okazji zajmując uwagę swoją i węża.
Niedługo potem rozbrzmiała Sekcja, idąc ku zebranym, wraz z towarzyszem na ramieniu. Powstrzymał westchnięcie i powitał ją znajomym gestem, jednocześnie niemo przyjmując jej ofertę. Wśród piskląt mogło się zdarzyć wiele rzeczy niespodziewanych, a koniec końców miał tylko dwie łapy.
Wciąż więcej niż niektórzy, ale to i tak za mało.
O ironio, młodych bez normalnych kończyn, wykluło się w podobnym czasie więcej niż jedno. Gdyby był religijny i doszukiwał się znaków, gdziekolwiek popadnie, najpewniej w pasiastym malcu (Y'Envarth), który dołączył na skały w towarzystwie znajomej hieny, dopatrzyłby się teraz jakiejś przestrogi. Może wody wzbiorą niedługo i wszyscy będą musieli żyć jak morscy. Kto wie.
Niedługo po dokonaniu tych spostrzeżeń zorientował się, że sugerowana pomoc Sekcji, dość prędko miała zostać przetestowana w praktyce. Przypominający rybę, choć ze zdecydowanie papuzim usposobieniem młody (Keni) ruszył dziarsko w stronę schowanej pod skrzydłem sarny. W porę jednak, jego wędrówka została udaremniona, a potępiona przez bogów piastunka usadziła go z dala od kręcącego ogromnymi uszami celu. Bez opieki pozostała jeszcze grupka, którą morski próbował zaciągnąć ze sobą, ale być może bez lidera, nie będą mieli odwagi zbliżyć się do saren.
Sztywno, choć bardzo ostrożnie zbliżył ramię do siebie, obejmując bezbronnego ssaka nieco szczelniej. Mimo iż rudzielec lubił smoki, wiedział że nagłość konfrontacji z nimi, wciąż potrafiła go przestraszyć.
W podobnym momencie, przez gwar innych rozmów przebiło się pytanie jasnej, morskiej smoczycy (Podwodna Łuska). Strażnik objechał ją wzrokiem od szponów, po czubek nosa, jak gdyby chciał przekonać się, czy także jej brakuje jakichś elementów. Na szczęście wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Kiwnął jej głową.
– Tak. Wraz z rozpoczęciem, wszystko wam wytłumaczę – wyjaśnił ostrożnie. Głos miał niski i bardzo szorstki, ze względu na towarzyszącą mu chrypkę, lecz flegmatyczny, spokojny ton, odrobinę go łagodził.
Wraz z przybyciem Veir i kolejnej gromadki piskląt, skały wzbogaciło także dwóch kompanów. Odetchnął trochę na ten widok, bowiem choć nie uwzględniał w wezwaniu obecności zwierząt, teraz mogły stanowić idealne tło do jego wykładu. Przy okazji zaś, być może naraz zdoła nauczyć się ich imion.
Naturalnie kiwnął samicy łbem, doceniając kolejne zabezpieczenie w postaci piastuńskich łap.
Co do nich zresztą, uwagę zebranych z pewnością przykuł niespodziewany wrzask pisklęcia, które akurat wydostało się z jaja (Quetza). Wspomnienia młodych klujących się na zebraniach, jak żywe przemknęły mu przed ślepiami. Pokiwał łbem do samego siebie.
– Pomóż Sowiej, Sekcjo – rzekł do niej głośno, pewien że poradzi sobie sama zarówno z dotarciem do Ziemistej, jak i zrozumieniem dlaczego akurat ją do tego wyznaczał.
Krótkie porozumiewawcze spojrzenie posłał także Veir, mając nadzieję że będzie sprawować pieczę nie tylko nad smoczętami, które przyprowadziła, ale też innymi Mgłami.
Rozpoczęcie spotkania
Nabrał znów powietrza i z cichym prychnięciem wyrzucił je nozdrzami. Nadszedł czas.
Poprawiwszy pozycję, zarówno łap, szyi, jak i trzymających sarny skrzydeł, odchrząknął głośno, ściągając na siebie uwagę zebranych.
Mimo swojego rzeczywistego wieku, nie wydawał się wcale starym smokiem, a mimo złotej blizny znaczącej jego pierś, nie posiadał na sobie zbyt wielu ran zabliźnionych po potyczkach. Młodzieńcze łuski oraz niski wzrost złączony ze szczupłymi, krótkimi łapami były jednak kontrastowane bardzo oficjalną, wyuczoną postawą oraz zachrypłym, pewnym siebie głosem, jednocześnie bardzo wyraźnym.
– Witajcie. Zostaliście wezwani na Spotkanie Młodych. Jest to jedna z tradycji smoków Wolnych Stad, aby raz na kilkanaście, bądź kilkadziesiąt księżyców, na Skałach Pokoju zebrały się pisklęta i młodzież, by uczyć się od bogów, duchów, bądź proroków. Zostaniecie wynagrodzeni za wasz udział i czujność – na tę wiadomość raz jeszcze skinął łbem, tym razem oficjalnie witając już wszystkich.
– Pomagać w spotkaniach mogą także piastuni. Dziś jest to.. Mirri ze stada Ziemi – Nie miał ochoty przytaczać jej dorosłego imienia i miał nadzieję, że potrafiła zrozumieć dlaczego. W każdym razie wskazał na nią, gdziekolwiek się znajdywała
– A także Wrota Dziejów, ze stada Mgieł. Możecie zwrócić się do nich z mniejszymi sprawami, nawet jeśli ja, jako organizator postaram się odpowiedzieć na wszelkie wasze pytania.
Nazywam się Strażnik Gwiazd i jestem prorokiem bogini Lata imieniem Sennah. Za zapach, który was tutaj przywiódł był jednak odpowiedzialny inny bóg, patron miłości, zwany również Uessasem –
Wspomniany zapach wiśni znów zamajaczył między zebranymi, choć tym razem dało się wyczuć obecność smoczej magii, która go utkała.
– O bogach mogę opowiedzieć wam później, jeśli tego zechcecie, lecz dzisiejsze spotkanie chciałbym poświęcić kompanom. – Prawe skrzydło uniósł łagodnie, by następnie wycofać je znad grzbietu towarzyszącej mu sarny i ponownie przycisnąć do boku. Ssak pozostał bez żadnej osłony, chybocząc lekko na długich, dziwnie krzywo ustawionych nogach.
– Ma na imię Kazes – rzekł nieco ciszej, czując podświadomy opór przed wypowiadaniem jego miana na głos. Ostatnio podejmował się wielu zmian i ryzyka. Nie czynił tego na ślepo, ani bez powodu, nawet jeśli bardzo często czuł, że dąży donikąd. Nerwowość zamknął jednak w sobie, rozumiejąc że nie miał na nią teraz żadnego czasu. A w udawaniu był świetny.
Czując znów lekki powiew chłodu na grzbiecie, odruchowo spojrzała w stronę drugiego skrzydła obrońcy. Trójnoga sarna wciąż leżała schowana pod niebieską błoną, więc uwagę mogła przenieść znowu na liczne zbiorowisko. Nie czuła się pewnie, więc lekko obniżyła głowę, strzygąc uszami we wszystkie strony.
Strażnik natomiast kontynuował monolog. Mimo surowego brzmienia, słowa wypowiadał z profesjonalną dykcją, nie spiesząc się nigdzie, żeby każde zdanie było dobrze zrozumiane. Pilnował też języka, żeby mówić bardziej jak do piskląt, niż do dorosłych, choć w tym nigdy nie był najlepszy.
– Wielu z was jeszcze nie wie, choć dla części stało się to już zwyczajnością, że smoki są zdolne nawiązać głęboką więź ze zwierzętami znacznie prostszymi od siebie. Nawet gdy rozejrzycie się wokół, zobaczycie dwa żywiołaki, sowę, kuropatwę, a nawet renifera – Nie zwykł pokazywać niczego szponami, ale dla zebranych uczynił wyjątek, świadom że mogli mieć problem z właściwym skupieniem uwagi. Kolejno zatem skierował łapę ku wymienionym zwierzętom.
Najdłużej wzrok zatrzymał na hienie, jakby podświadomie liczył na cokolwiek większą reakcję. Nie chodziło jednak o żywiołaka samego w sobie, a jego nieobecną kompankę, która kryła się gdzieś wewnątrz granic swojego stada.
Odchrząknął krótko pod nosem i znów spojrzał na tłum, każdemu poświęcając pobieżną uwagę. Możliwe, że niektórzy mówili coś w międzyczasie, ale urokiem dużych zebrań, zwłaszcza z dziećmi, była konieczność zachowania skupienia, mimo utrudnień.
– To na jakiej podstawie smoki wybierają towarzyszące im zwierzę, będzie różnić się, zależnie od indywidualnych, praktycznych potrzeb, bądź preferencji emocjonalnych. Często w życiu zobaczycie smoki zaprzyjaźnione z dużymi, silnymi stworzeniami, takie jak demony, amemaity czy mantykory. Ponieważ są wytrzymałe i dobrze zbudowane, spotkane dziko mogą stanowić zagrożenie również dla dorosłego smoka, dlatego walczące po jego stronie stanowią ogromny atut.
Użytecznym w waszym życiu okazują się także ptaki. Orły, sokoły, sowy, kruki. Równie spostrzegawcze co szybkie, a w odpowiednich okolicznościach, równie niebezpieczne.
A zatem jaki sens jest w uwiązywaniu do siebie zwierząt o wrażliwych ciałach i nie-drapieżnych zmysłach? Co takiego oferuje wam zwierzę, a co takiego wy oferujecie jemu? Na ile zmieniacie jego życie i umysł? Na ile zaczynacie rozumieć perspektywę odmienną od swojej własnej? – zrobił krótką pauzę, stukając przed sobą szponami łapy, którą wcześniej unosił. Starsze smoki z pewnością rozumiały go lepiej niż młode, ale takie było życie, że musieli znaleźć sposób, żeby nadążyć.
– Pytań, które można zadać na temat więzi istnieje bardzo wiele, dlatego jeśli to możliwe, chciałbym poprosić was o zachowanie porządku i właściwej kolejności – to rzekł z odrobinę większym naciskiem, odruchowo stawiając na większą dyscyplinę.
– Najpierw ja zadam pytanie wam, a wy spróbujecie się do niego ustosunkować. Gdy odpowiecie, nasze spotkanie będzie już dostatecznie zdefiniowane, by mogło swobodnie potoczyć się dalej.
Zrobił krótką pauzę, by za chwilę przekazać im co właściwie mieli robić.
Dla niewtajemniczonych, więź o której mówię nie jest wyłącznie słowem opisującym relację, lecz magicznym połączeniem obu umysłów. Zastanówcie się chwilę i powiedzcie czego oczekujecie, lecz także czego moglibyście nauczyć się od zwierząt, również tych znacznie słabszych.
Ci, którzy kompanów już posiadają, również mogą podzielić się cenną wiedzą, a także czegoś nauczyć, więc zachęcam by również zabrali głos – Tutaj kiwnął łbem do Sowiej i Piaskowego, o ile nie byli zajęci, choć mogła istnieć szansa, że nie wiedział o inny więziach.
Sarna postąpiła krok do przodu. Krótki impuls od obrońcy spłoszył ją jednak prędko, tak iż znów wycofała się w pobliże jego boku. Spojrzała znów na jego drugie skrzydło, lecz nie mogła się niczego dopatrzeć. Musiała pogodzić się z samą wiedzą, że nie jest sama.
Strażnik spojrzał na nią kątem ślepia.
– W międzyczasie – podjął głośno.
– Trójka chętnych piskląt może podejść nieco bliżej. Stopniowo wszyscy zapoznacie się z metodami, jak właściwie rozpocząć niewerbalny dialog ze zwierzęciem – To powiedziawszy stworzył przed sobą grubą, czerwoną linię będącą granicą, do której mogą podejść pisklęta. Była na tyle daleko, że wyciągnąwszy łapę, nie mogłyby sięgnąć sarny, lecz na tyle blisko, że gdyby sama postąpiła ku nim jeden krok, mogłaby nosem dotknąć ich łba.
Tura I
Zasady:
– Trzymajcie się jednego posta na turę, chyba że wyjątkowo na kogoś reagujecie, wtedy max dwa.
– Proszę by każdy w wyraźny sposób podkreślał imię postaci do której się odnosi, najlepiej innym kolorem.
– Starajcie się czytać posty innych uczestników, żeby się nie powtarzać
– Będziecie wynagrodzeni zarówno za mentalną, jak i słowną aktywność, więc jeśli wasza postać nie ma nic do powiedzenia, wystarczy że będzie zwracać uwagę na otoczenie.
– Nie bójcie się odgrywać postaci w charakterze, niezależnie od tego czy miałyby czegoś nie rozumieć, czy głośno zwracać na coś uwagę
Czas odpisu: 19.10.22 do godziny 20. W razie próśb, mogę dłużej podtrzymać temat!
Uczestnicy
Ziemia
Sowia Łuska
Gaesai
Szron
Keni
Quetza
Piaskowy Kolec
Słońce
Narwana Łuska
Kwietny Kolec
Nieprzemyślana Łuska
Aie
Motyla Łuska
Akacjowy Kolec
Tio
Odrzucony Kolec
Ćmia Łuska
Tygrys
Mgły
Zhelre
Y'Envarth
Podwodna Łuska
Kwarcowa Łuska
Hrasvelg
Lamia
Ilo
Zwierzęcy uczestnicy
Sorcorr (sowa)
Mokradło (kuropatwa)
Vidblainn (żywiołak wody – hiena)
Mosarba (renifer)
Varnil (rosomak)
Ikka (żywiołak ziemi – skorpion)
Licznik słów: 1883
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
♣ szczęściarz ♣
odwrócenie porażki akcji na 1 sukces
raz na walkę/polowanie/raz na 2 tygodnie w misji
♣ twardy jak diament ♣
stałe -1 ST do testów na Wytrzymałość
♣ przezorny ♣
+2ST do kontrataków przeciwników
[color=#585858] ♦ [color=#755252] ♦ [color=#B69278] ♦ [color=#C63C3C] ♦ [color=#B88576]