A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 2| P: 2| A: 3
U: A,O,W,L,B,MP,MA,MO,Prs,Śl,Skr,Lcz: 1
Atuty: Ostry Wzrok; Szczęściarz
Słuchała uważnie tego, co miał do powiedzenia, a pióra na czubku jej głowy unosiły się i opadały... i unosiły znowu, by po raz kolejny opaść, zupełnie jakby pojedyncze słowa wzbudzały w niej nieco większe zainteresowanie, niż pozostałe, choć w rzeczywistości nawet nie miała świadomości o tym, co się dzieje na jej czerepie. Często robiła coś nieświadomie i albo orientowała się po fakcie, albo w ogóle, toteż czytanie z mowy jej ciała było często bardzo słabym pomysłem. Potrafiła się śmiać i radować, nawet jeśli serce w środku łkało, tak jak i mogła wyglądać niczym tysiąc rozgniewanych nieszczęść i kataklizmów, w rzeczywistości powstrzymując się w ten sposób wyłącznie przed kichnięciem.
Ah, aż na samą myśl zakręciło ją w nosie... a może to po prostu futro Kharta. Może była alergiczką. Osunęła się bardziej na tylne łapy i podsunęła skrzydło do podbródka, co by przesunąć knykciami po swojej szczęce. Wzrok spuściła na ziemię, myślała, oceniała, analizowała – każde jedno z jego słów.
Nie lubiła tego tematu. Nie lubiła rozmawiać o celu, którego od tak dawna nie potrafiła odnaleźć. Wszystko to, co robiła, było zaledwie kamieniami milowymi, które jeden po drugim odhaczała, ale co dalej? Czy miała jakieś ważniejsze zadanie? Czy była stworzona do czegoś większego? Nie. Okłamywała samą siebie, aby nie popaść w paranoję. Wmawiała sobie, że żyje dla kogoś, dla stada, że to jest jej zadanie, ale tak naprawdę to... nigdy nim nie było.
Nikomu nie była niczego winna.
A już na pewno nie smokom, które ledwie co znała, nawet jeśli widywała ich co ceremonię. Siedzieli wszyscy obok siebie, banda tępych klonów, z oczami wpatrzonymi w skałę na której wznosił się Pełnia. Spozierali na boki, ale nie odzywali się ani słowem. Witali się jedynie kiwnięciami tych pustych głów, zapatrzonych we własne łapy i monotonię dnia. Wstać, wyjść, upolować coś, wrócić, pójść spać. I tak w kółko i w kółko i w kółko na ciasnej połaci terenów, na które nieustannie ktoś ostrzył sobie zęby.
A mogli przecież odejść, wszyscy na raz i znaleźć sobie lepsze miejsce, spokojniejsze, niegraniczące z żadnym innym stadem. Co ich powstrzymywało? Rzeczy, o których nie mogła wiedzieć i których nie należało rozważać.
– Cel. – Zasmakowała słowo. Zasmakowała zasadę numer jeden, zasadę, której nie znała, ponieważ nie dbała o żadne zasady. Nie uznawała ich i nie żyła podług nich, nic jej nie wiązało, nawet jeśli inni sądzili, że powinno. Przecież nie czyniła niczego złego... jeszcze. Może kiedyś coś zrobi, a może powróci do ciepłego piachu na swoim wybrzeżu i stanie się pożywką dla krabów.
– Pierwszy raz słyszę o takiej zasadzie, choć przyznać muszę, że słyszałam o wyjątkowo niewielu. Najwidoczniej bardzo brzydka ze mnie ignorantka, cóż, zdarza się. Wybacz. – Za to, że nie miała obiektywnego rzutu na sprawę. – Jakiego celu szukasz, Khart? Tej konkretnej podróży na wyspę, na której stoimy, czy czegoś na horyzoncie? – Nie znając zasady, nie mogła tak na dobrą sprawę wiedzieć, o co mu się rozchodziło. Jeśli szukał chwilowego celu – czyli kamienia milowego, o którym myślała – mogła mu go wskazać. Mogła wskazać mu wiele potencjalnych celów, którym mógł się przyjrzeć w niedalekiej przyszłości. Mógł zaspokoić swoją ciekawość, pozyskać nową wiedzę, może zdobyć coś cennego. Nie dbała o to, co osiągnie i przez to nie żałowała mu powodzenia. Jeśli szukał tego drugiego celu, którego szczerze nienawidziła, zapewne lada moment zgorzknieje niczym stara, marszcząca się skórka fermentującego winogrona.
– Jeśli sprawy klanowe w jakikolwiek sposób Cię martwią i to dlatego jesteś, czy raczej byłeś, aż tak ostrożny... również nie sądzę, abym Cię przekonała, ale nie dbam o nasze stada. Nie interesuje mnie ani przeszłość, ani tym bardziej przyszłość zarówno Plagi, jak i Księżyca, dlatego nawet jeśli byś coś knuł... chyba niekoniecznie mnie to ciekawi i raczej nie chciałoby mi się nic w związku z tym robić. – A jeśli faktycznie chciałby rozpruć jej gardło i zwłoki rzucić pod łapy ojca... szczere powodzenia. Może coś tym dokona, a może... może tak, jak wszyscy ci wątpliwi czempioni, zostanie zapomniany po kilku dobach i znowu stanie się nikim. Jak każdy.
– Choć... nie, nie. Właściwie to jedna rzecz mnie zastanawia na temat Plagi. – przesunęła knykcie wyżej przez szczękę, po czym dotarła do żuchwy i stuknęła się w nią lekko, ale nie zapytała o nic. – Ale wyglądasz na zbyt młodego, żeby móc mi odpowiedzieć.
Licznik słów: 708
Ostry wzrok – dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na wzroku (kamienie szlachetne).
Szczęściarz – 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. Ostatnie użycie: x