Specyficznie radosny, choć nie pozbawiony szacunku wobec Plagijczyka głos Uessasa, rozbrzmiał bezpośrednio w jego głowie ~ W takim układzie mój drogi, jeżeli liczysz się z ryzykiem, twe życzenie zostanie spełnione! ~ Mimo długiego oczekiwania przynajmniej mógł mieć pewność, że przysługa rzeczywiście nie była bezwartościowa, a on zgodnie ze swoim marzeniem będzie mógł kiedyś przechadzać się wśród bliskich w nienamacalnej, nieśmiertelnej formie.
Było to smutne, lecz nie zawsze smoki przychodzące do świątyni otrzymywały swoją odpowiedź. Nigdy jednak nie było to zupełnie bezpodstawne, bowiem każdy z patronów doskonale zdawał sobie sprawę jak wiele na dany moment potrafi znieść smok. Czasami okazywało się, iż jedynym jedyną odpowiedzią była cierpliwość. Przez to, ile istot kryło się niewidocznie w świątyni, cała budowla posiadała w sobie atmosferę celowości, tak że konkretny powiew wiatru albo nawet głucha cisza drażniła zmysły, zmuszając smoki do refleksji nad tym, czy nie przeoczyły czegoś leżącego im przed samym nosem.
Zabawne, biorąc pod uwagę upływ czasu, jak trafnym okazało się to w przypadku Poranka. Odpowiedzi nie otrzymał, ale gdy odszedł, zapewne srogo zawiedziony boską obojętnością, szczęście samo znalazło drogę, splatając los jego i Cynamonowej. Kto wie, może Uessas po prostu nie chciał działać wprost, spełniając modlitwę w najsubtelniejszy ze sposobów, tak aby Ziemisty poczuł radość nie tyle z boskiego udziału, a własnej odwagi. Być może kiedyś przechadzając się obok posągu pomyśli o tym i zda sobie sprawę, że jego wizyta tutaj, mogła mieć z tym jakiś związek.
Dopiero oddaliwszy się od miejsca kultu, stopniowo do jego łba wpłynął radosny monolog Uessasa, który mimo swojej obszerności zdawał się rozłożony tak samo w czasie, jak w świadomości Poranka, tak że nie potrafiłby stwierdzić, kiedy do końca usłyszał swoją odpowiedź.
~ Oh Gwieździsty, mój drogi! Do serca samicy nie ma jednej, utartej ścieżki! To zależy jaka ona jest, co lubi o czym marzy i co docenia! Jedna będzie uważała, że prawdziwy samiec warty jej względów musi być duży, silny i gołymi łapami ukręcać zwierzynie łeb, a druga chętniej wybierze kogoś, kto byłby dla niej czułym, kochającym i zabawnym partnerem. Bądź sobą, ale bądź też czujny, bo nie znasz dnia ani momentu, w którym ta smoczyca pojawi się w twoim życiu. A może już jest?
Inaczej rzecz się miała względem Strażnika, który choć miał boga przed sobą, najwyraźniej nie czuł dostatecznej satysfakcji z jego odpowiedzi. Zapewne właśnie dlatego bogowie nie zawsze mówili wprost albo czasami zmuszali smoki do długiego oczekiwania. Śmiertelni musieli dojrzeć do przyjęcia pewnej wiedzy i choć bogowie starali się im w tym pomóc, wiedzieli, że żadne słowa nie trafią do ich serc bez właściwego podejścia.
– To było tak dawno temu, Strażniku. Zadręczasz się, a to do niczego nie prowadzi. – Uessas westchnął ciężko. – Śmierć jest końcem pewnego etapu istnienia, ale nie pozbawia duszy uczuć. I nie odebrałbym ich nikomu w ramach kary – są przecież potrzebne do zrozumienia swoich błędów. – Zaśmiał się smutno. – Nie możesz mi powiedzieć, że nie zmieniłeś się na lepsze – widzę, jak bardzo się starasz. On już ci nie wybaczy, ale ty możesz wybaczyć samemu sobie. Ruszyć naprzód! Gdybyś tylko zaczął traktować się łagodniej i pozwolił dotrzeć do siebie innym smokom... – Być może wtedy Strażnik robiłby jeszcze większe postępy.
Nie wyglądało na to by Uessas zamierzał interweniować w młodzieńczą twórczość, najprawdopodobniej rozbawiony zarówno ich rozmowami, jak i starannie wykonanym rysunkiem. Gdy jednak wstąpił do Świątyni, tym razem w swojej cielesnej formie, westchnął ciężko, zastanawiając się chwilę co zrobić. Mirri i Agnar od dawna byli już daleko, ale ich kredowy smok dalej przyciągał wzrok. Młodzieńcze życie obfitowało w wiele ciekawych wyobrażeń, które bledły dopiero w dorosłości. Bóg Miłości uśmiechnął się więc i postanowił wziąć sobie do serca pewną kwestię, która definitywnie sprawiała smoczej rasie, szczególnie młodej części najwięcej problemów. Miał w planach zmazać rysunek, bo świątynia nie była najlepszym miejsce na dzielenie się tego typu informacjami, lecz zaniechał tego, najwyraźniej chcąc coś jeszcze zaobserwować.
Ślepy Wodny niestety nie doczekał się swojej odpowiedzi, nawet gdy w desperacji wykładał przed Uessasem swoje wszystkie żale. Być może bóg czekał, aż gorycz jedynie narośnie, ponieważ wiedział, że Axarus jeszcze powróci – tym razem z większą pokorą i cierpliwością, nie oczekując naraz aż tak wiele, bo tylko wtedy mógł otworzyć serce na właściwy cel.
Przybywając pod pusty pomnik księżyce później, zielony morski nie był jednak jedynym gościem. Nie tylko przybył w odpowiedniej chwili, by móc go zastać, lecz doszedł do niego też smutny komentarz, który szary skierował do samego siebie.
Specyficzny ekstrawertyzm Axarusa pozwolił mu na nawiązanie tak samo rozmowy, jak pochwalenie się swoimi zdolnościami do podtrzymania monologu. Choć zdawałoby się, że przytłumione zmysły Błysku nie pozwolą mu się na nim skupić, samiec powoli analizował przekazywane mu historie, by koniec końców zwrócić swoją uwagę ku poziomkom.
~ Axarusie ~ w głowie morskiego rozbrzmiał przyjazny, boski głos, a sam smok poczuł otaczającą go, boską energię. ~ To, że jesteś inny, nie znaczy, że nie ma smoków, które widzą w tobie wartość. Musisz dostrzec, że nie jesteś jedyną poziomką wśród truskawek, a wszyscy w jakiś sposób różnią się od siebie, mając swoje indywidualne potrzeby. Znajdź te, które są dla was wspólne i słuchaj – nie każdy będzie twoim przyjacielem, ale dlatego ci, których zdobyłeś, powinni być uznani za szczególnie cennych. ~ Na tym skończyła się wiadomość, zdawało by się banalna, a jednak mająca nadać zagubionemu Wodnemu przynajmniej odrobinkę nadziei, że jego słowa nigdy nie wędrują w eter, a i sam bóg widzi, że jest jeszcze dla niego nadzieja. Kto wie, na ile dało się to przełożyć na rzeczywistość? Najważniejsze, że Axarus został otulony mocą tu i teraz. Nawet jeśli była krótka i ulotna, dało się ją porównać do bardzo niewielu miłych doświadczeń.
Błysk doświadczył interwencji niemal równocześnie, najpierw czując, jak boska energia wzbiera wokół niego, a potem wlewa w jego umył pewne obrazy. Był to las pełen poziomek, truskawek, ale także wielu innych owoców, które rosły obficie na gałązkach krzewów. Smak poziomek był inny, subtelniejszy, bardziej kwaskowy, ale nie mniej odrębny i charakterystyczny niż smak truskawek, którego samiec posmakował nagle na języku.
Czasami krzewy jednej albo drugiej rośliny więdły albo zmagały się z robakami, ale Błysk wiedział, że miało to związek z cyklem życia oraz ich przeznaczeniem, a nie ich własnymi wadami.
~ To nie twoja wina, Błysku ~ usłyszał w swojej głowie. Choć boska magia już wkrótce go opuściła, pozostała w nim pewna cząsteczka energii, która należała już tylko do niego.
Gdy na miejsce przybyła Ha’ara, przed piedestałem Uessasa było pusto, lecz Plagijka zdawała sobie sprawę, że bóg nie zignoruje prośby, którą księżyce temu obiecał spełnić. Wtedy jej treść była jeszcze niejasna, lecz w końcu Ha'ara dokonała wyboru, w pełni zdeterminowana by doświadczyć zmiany. Decyzja o nowym ciele była bardzo poważna, bo samica prosiła w ten sposób nie jedynie o wygląd, lecz nową tożsamość, przez pryzmat której mogliby spoglądać na nią bliscy. Czy na pewno była gotowa? Oby.
Samiczkę otoczyła ciepła, przyjazna energia – inna od tej, którą smoki często doświadczały w konfrontacji z duszkami, a następnie stłumione zostały jej zmysły. Wydłużające się kości, powiększając łuski, rogi, grzywa – wszystko to trwałoby bardzo długo i byłoby nadzwyczaj bolesne, gdyby bóg nie miał mocy, by przekształcić ciało błyskawicznie, przy jednoczesnym, tymczasowym odcięciu Plagijki od jej byłej formy.
Trwało to parę uderzeń serca, lecz gdy przestało jej się kręcić w głowie, poczuła, że leży na ziemi odmieniona. Coś było jednak nie tak i niestety, miało to związek z jej protezą – Uessas oddzielił ją od reszty ciała, zanim rozsadziło ją rosnące ramię. Zdobiona łapa znowu stała się zwyczajnym przedmiotem – pamiątką dawnego życia Ha’ary.
Zamącony Błysk:
+ Aparycja
Szarlatańska Obietnica:
Zmiana rasy na północny x olbrzymi
+ kalectwo: +1 ST do wszystkich akcji fizycznych
+ proteza łapy
Licznik słów: 1264