Plac przed świątynią

[Despotyczny Ferwor]

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Despotyczny również przybył na miejsce zbiórki od razu składając odpowiednią zapłatę. Ciekawiło go co tym razem spotka ich na misji zwłaszcza, że wyruszał z niedawną uczennicą swojej partnerki. Usiadł gdzieś z boku obserwując towarzyszy w wyprawie. Tylko żeby Strażnik ruszył ten swój zad, bo przecież nie mają całego dnia! Aczkolwiek oczywiście pokłóciłby się z nim trochę, bo dawno tego nie robili, a Despotowi przydałoby się nieco pośmiać. W końcu śmiech to zdrowie!


//nefryt, cytryn za 7.05 o 20:00

[Pasterz Kóz]

Poranek nadal starał się utrzymywać dobry humor, choć nieco spoważniał na słowa Strażnika, tym bardziej, iż nie spodziewał się odpowiedzi. Raczej nigdy nie dyskutowali przy błogosławieństwach.
– Konsekwencję ponoszę ja, ale dobra rada od bogów czy Proroka zawsze się przyda. Nie jesteśmy w końcu nieomylni, prawda? Źle oceniłem sytuację i żałuję tego – odparł spokojnie, przechylając przy tym nieco głowę na bok. – Nigdy nie wiemy czy dany wybór jest słuszny i czy jego skutki nie wpłyną pokrętnymi drogami w taki sposób jaki nam się nawet nie śniło. Ja też tego wtedy nie wiedziałem, ale jest już za późno na zmienienie swojego wyboru. Pozostaje mi żyć z tym dalej i zadośćuczynić – dokończył, po czym kiwnął głową na pożegnanie i ponownie uśmiechnął się szeroko, powracając do dobrego humoru. Nie mieli więcej czasu na pogaduchy, czekała ich misja!

***

Cóż, misja nie poszła najlepiej... Właściwie poszła nieco źle i dalsze postępy stanęły pod znakiem zapytania. Czy mogli temu przeciwdziałać? Niekoniecznie, aczkolwiek nie wiadomo. Przynajmniej nie Porankowi. Tak czy siak, przybył ponownie na plac, żeby móc wyruszyć do swoich przyjaciół trytonów. Ostatnio uratował tam jedno życie, ale nie jest powiedziane, że tym samym nie poświęcił całej wioski... Wybory bywały ciężkie.
Zjawił się jako pierwszy. Cóż, rzadko kiedy bywał ostatni, więc nie było to dla niego zaskoczeniem. Podszedł bliżej Proroka, witając go miłym, zielonym uśmiechem. Postawił przed sobą perłę i opal, jedno obok drugiego, po czym podsunął nieco bliżej. Światłu chyba i tak nie obojętne było czy ułożone to będzie w chaosie czy może w idealnym ładzie. Zapłata to zapłata, prawda?

//perła, opal za misję 07.05, godz. 18:00

[Maros]

Na końcu pojawiła się i ona, nieco zajęło jej dotarcie do świątyni przez chęć pieszej przechadzki przez część drogi. Czy raczej odwleczenie momentu przybycia na plac jak najbardziej. Na samą myśl o stanięciu obok Despoty, do tego w towarzystwie Strażnika robiło jej się słabo, szczęście w nieszczęściu, że nie będzie musiała otwierać pyska.
Tak więc, zjawiła się na miejscu, niosąc ze sobą torbe z zapłatą. Nic szczególnego, owoce trochę grzybów i mięsa ze szczurów z niedawnej dziwnej inwazji tych szkodników. Skinęła lekko łbem reszcie, przy Mułku pojawił się nieprzyjemny uścisk w gardle. Zacisnęła mocniej zęby by nie poryczeć się jak piskle i wbiła wzrok w swoje łapy. Kilka oddechów i powoli wyłożyła zapłatę za błogosławieństwo przed sobą, ukłądając ją starannie.
Wszystko by nie musieć na nikogo spojrzeć...

// 7/4 owoców, 3/4 grzybów, 2/4 mięsa (szczurzego)
za misje 7.07, o 20:00

[Błysk Przeszłości]

Błysk przyszedł za Porankiem i rozglądał się już za Bryzą. Miło będzie wyruszyć na pomoc trytonom w takim rozszerzonym składzie.
– Hej, Poranku. – Położył swoje dwa kamienie na tym samym miejscu, w którym opłatę składał rugi morski i usiadł tuż przy nim w oczekiwaniu na ostatnią osobę.
//turkus, akwamaryn za misję 07.05, godz. 18:00

[Jaśniejąca Konstelacja]

Ponownie zjawiła się w świątyni, to chyba zaczynał być jakiś rytuał. Poczekała na swoją kolej bo nigdzie się jej nie spieszyło, a też nie planowała się za bardzo oddalać podczas samotnego spaceru. Może uda się jej znaleźć coś ciekawego, jakieś zwierzęta? Tak czy owak, położyła zapłatę przed sobą w oczekiwaniu na proroka.


// 10.05: ametyst, perła, jaspis

[Kuszenie Diabła]

Frar przybyła na plac przed świątynią z dwoma błyszczącymi opalami stukającymi o siebie w sakiewce na ramieniu. Wylądowała i złożyła z trzaskiem skrzydła, po czym przemaszerowała kilka kroków, mijając obecne smoki z płytkim kiwnięciem łba. Stanęła z boku i położyła dwa kamienie przed sobą, czekając na przybycie reszty jej drużyny.
Czekała też na przyjście Strażnika, a gdy tylko się zjawił wysłała mu wiadomość mentalną, aby ominąć wścibskie uszy.
~ Czy moglibyśmy prosić o wskazówki, gdzie udać się aby odnaleźć iskrę Naranlei? ~ Jeśli dobrze pamietała, Prorok już kiedyś udzielił im takiej wskazówki, gdy szukali iskry Villiara. A może to był Kaltarel? Żyła już zbyt długo, aby pamietać takie drobnostki.

//2x opal, misja 8.05

[Pikujący Upiór]

Wkrótce na miejscu zjawił się też i Hebog, trzymając w pysku trochę owoców i mięsa. Nie zamierzał marnować kamieni szlachetnych, dlatego postanowił poświęcić pożywienie. I tak tego nie potrzebuje.
Wylądował z trzepotem skrzydeł tuż przy Frar, kiwając jej na powitanie łbem.
– Witaj, Frharh! – rzucił do niej.
Samą zapłatę ułożył obok dwóch opali od Kuszenia. Teraz już tylko czekać na resztę oraz na to samo błogosławieństwo.

//4/4 mięsa, 4/4 owoców, korzystam z jednorazowej obniżki
misja 8.05

[Fenomenalna Flądra]

Zjawiła się i Chroma. W swojej torbie niosła tobołek przeznaczony tylko i wyłącznie na zapłatę za misję. Gdy zjawiła się na miejscu zbiórki, przywitała się ze wszystkimi, którzy zwrócili na nią uwagę skinięciem łba. Jej pysk nie zdradzał za wielu emocji. Raczej neutralny, może trochę podekscytowany na podróż za barierę. Niby niedawno jeszcze tam była, ale to nie było to samo, co podróż wśród znajomych pysków, z boskim błogosławieństwem. Nie odezwała się, jedynie rozejrzała szybko po zebranych. W końcu to jakaś trwająca już wyprawa, a Chroma nadal nie wiedziała co dokładniej mieli zrobić. Po prostu wszystkiego dowie się w trakcie, nie chciała nikomu zawracać teraz łba pytaniami.
Położyła więc zapłatę przed sobą i czekała.

// koral, 8/4 mięsa za misję 07.05, godz. 18:00

[Dziedzictwo Wojny]

Do Świątyni wkroczył również Ragan, który ostatnio tak poświęcił się rzeźbieniu w kościach, że w zasadzie nie opuszczał swojej groty. Teraz jednak wyprawa poza barierę mogła być okazją do rozruszania własnych gnatów, nie tylko tych cudzych, dlatego potomek Rakty i Viliara strzepał z futra kurz powstały w procesie tworzenia rzeźb, wyruszając do Świątyni. Tam skinął krótko głową Hebogowi i Frar, nie poświęcając uwagi nikomu innemu – przynajmniej na razie – i bez słowa położył na posadzce Świątyni trzy kamienie szlachetne jako zapłatę za tak zwane błogosławieństwo.
Cóż, być może zapomniał, jak używać języka?



//onyks, malachit, akwamaryn

[Światokrążca]

– Bryza? – zawołał zaskoczony widząc pysk córki. – Gdzie cie płetwy tym razem niosą? – zapytał, po czym zlustrował czujnym spojrzeniem wesoła gromadkę, która tu stała. Basior, który był z nim, masa Plagusów oraz... Błysk i Astral. Na nich spojrzenie zawiesił dłużej. – Drużyna samych morskich hm? Odwiedzacie te same wody co wtedy przy walce z wielorybem? – zapytał samców. Następnie znów zerknął na córkę.
– Chyba teraz jestem zazdrosny bo sam będę się smażył na cholernej pustyni nawiedzanej przez giga robala. – westchnął kręcąc łbem. Strażnika za to tylko przywitał przelotnym spojrzeniem i położeniem przed jego łapami górą mięsa. Większą... niż zwykle.
A co to? Czy właśnie czarne łuski Czeluści zamrugały na biało? I czy coś właśnie się przemknęło po jego ciele? Czy...
I wtedy ciemny kształt odlepił się od łusek smoka i czarny cień o biały oczach wpatrywał się jak zahipnotyzowany w Morską Bryzę. Przez chwilę cień został bez określonego kształtu, aż spłynął po łapie smoka i stojąc już na ziemi przybrał kształt dwunożnej dziewczynki. Dwa srebrne księżyce nie potrafiły się oderwać od widoku morskiej samicy.

// misja... 8 albo 9 idk maja
8/4 mięsa za Żer
6/4 mięsa za Nawojke?

[Niepokorny Hiacynt]

Kwiecisty przyszedł niedługo po ojcu. Ewidentnie nie był za bardzo obecny.
Za nim lewitowało mięso, unoszone przez maddarę czarodzieja.
Oczywiście na takie czary nie potrzebował wiele skupienia, więc to nie to zajmowało mu łeb.
Po prostu zastanawiał się czy na pewno wszystko będzie w porządku ze stadem. Pierwszy raz zostawiał je podczas swojej kadencji.
Znaczy... Wiedział, że nic się nie stanie nawet jak wydarzy się coś niespotykanego. Ostrzegł przecież Mango, że go chwilę nie będzie.
Poza tym Morrigan zostawała na miejscu.
A dodatkowo wcale nie znikał na długo!
Czyli może problem był w tym, że bał się, że coś go ominie?



Zaoferował kolejną zapłatę z mięsa i dołączył do grupy.
//misja 8.05 /9.05, 8/4 mięsa

[Bandycka Groźba]

Gustownie spóźniona przylazła i ona – Bandycka. Niosła w pysku spore zawiniątko wypełnione mięsem i owcami. Podeszła bliżej znajomych plagijczyków, uśmiechając się na powitanie i falując czerwoną grzywą. Rozwinęła pakunek, ukazując spory zapas pożywienia. Niedoczekanie, żeby dawała prorokowi swoje ciężko zarobione kamienie szlachetne. W jej opinii te jego błogosławieństwa stosu kłaków nie były warte.

// 4/4 mięsa i 4/4 owoców za bilet na wyprawę – Włóczykij

[Strażnik]

Linia czasowa na 07.05

Błysk, Poranek i Bryza zostali odprawieni bez żadnego komentarza. Wcześniejszej, krótkiej konfrontacji z Ziemistym Strażnik wcale nie kojarzył jako negatywną i wyglądało na to, że – dzięki bogu – Astralny był na tyle dojrzały, by również nie wziąć tego zbyt personalnie. Przywitany uśmiechem, jedynie skinął łbem, oceniając szybko, czy opłata wędrowców się zgadza. Skoro wszystko było na swoim miejscu, pozwolił sobie ruszyć łapą i aktywować błogosławieństwo, które wypełniło otoczenie jaskrawym, wręcz drażniącym ślepia światłem. Rekompensatą tego doświadczenia były ciepłe ogniki, które zmaterializowały się chwilę później, a następnie wniknęły w smocze piersi, napełniając je boską motywacją oraz ciepłem. I tyle było z jego zadania. Podobne błogosławieństwo otrzymała inna, wyruszająca równocześnie drużyna Ziemistych, którą również pozwolił sobie przywitać kiwnięciem łba. Coś im było wszystkim spieszno do zaginięcia za granicą.

Błogosławieństwo Sennah 07.05.21

Gwieździsty Poranek
– /perła, opal

Morska Bryza
-koral, 8/4 mięsa

Błysk Przeszłości
-turkus, akwamaryn

—-
Błogosławieństwo Sennah (czeka na datę)

Światokrążca
– 14/4 mięsa

Rozkwit Ziemi
– 8/4 mięsa

Basior Lancetowaty
– 4/4 mięsa, jaspis, rubin

Dodano: 2021-05-07, 19:24[/i] ]
Ostatecznie odprawy wymagała też młodzież Ziemi i dwójka Wodnych osobników. Tych przybyłych jako pierwszych przywitał łagodnym skinieniem łba, nie wnikając w ich cel ani nastrój, skoro sami nie zamierzali go zaczepiać. Fille poświęcił nieco dłuższą refleksję, lecz nie męczył jej chłodnym spojrzeniem, pozwalając sobie jedynie na oficjalne przywitanie i odliczenie jej zapłaty. Żadne z nich nie było w nastroju, by zabierać głos, choć przy Despotycznym i tak byłoby to bezsensowne. Czy zamierzała powiedzieć mu właśnie teraz, na wyprawie?
Oślepiające światło, ogniki, przyjazny płomień w piersi. Wszyscy znali formułę.

Błogosławieństwo Sennah 07.05.21

Kwintesencja Chaosu
– 7/4 owoców, 3/4 grzybów, 2/4 mięsa

Despotyczny Ferwor
– nefryt, cytryn

Ostoja Zimy
– diament, turkus, granat

Sekcja Zwłok
– 8/4 mięsa

[Szara Rzeczywistość]

Że też musiał łazić po coś takiego jak błogosławieństwo... Calad zawsze chwalił się posiadaniem błogosławieństwa Sennah, które znikło dopiero w chwili jego śmierci. Teraz wychodziło na to, że Jaah powtórzy jego wyczyn, ale na krótki czas i na niezbyt widoczny sposób... co było akurat zbawienne.
Zabawne tez było spoglądanie na Strażnika jako tego, który siał tymi dobrociami bogini, a potem zbierał plon w postaci kamieni i mięsa. Co się z tym wszystkim potem działo? Może jak się Sennah nudziła to znów formowała z mięsa zwierzęta, a kamienie rozrzucała po terenach smoków? Kto wie...
– Cześć
Rzekł do Strażnika dość nisko i gardłowo, ale nieco rozbawionym głosem. Potem położył przed sobą trzy kamienie szlachetne niezbyt zainteresowany tłumaczeniem się po co wychodzi poza tereny Plagi. Nie podróżował z innymi ze swojego stada, mogli nawet był obok niego i kompletnie ich zignoruje, bo liczyło się tylko to, aby odebrać co musiał i przyszykować się do wylotu w najbliższym czasie.
– Byś się kiedyś ruszył sam za granice.
Dodał nieco kąśliwie, a potem już tylko czekał na to co się wydarzy z kamieniami i w jaki sposób odczuje to błogosławieństwo.

// topaz, diament, nefryt na misję 10.05.

[Strażnik]

Linia czasowa na 08.05

Tym razem Strażnik przybył nieco wcześniej niż ostatnio, korzystając ze swojego niewielkiego oddalenia od świątyni. Akurat układał w głowie modlitwę, którą mógłby wypowiedzieć i chociaż Sennah teoretycznie mogłaby podejrzeć jej treść, nim jeszcze będzie gotowa, przywykł już, tak mniej więcej, do ich dziwnej relacji. Nie robiła mu zresztą żadnych komentarzy, ani wyrzutów, nawet gdy mentalnie ćwartował niektóre osobniki, ale też robił to rzadziej niż dawniej, więc pewnie uznała, że nie będzie sie nachalnie przypominać. Taki rozwój.
Zobaczywszy Plagijczyków, każdemu krótko skinął łbem, a potem przejrzał luźno ich zapłatę, wzdychająv coś tam do siebie. Usłyszawszy wiadomość mentalną Frar, spojrzał na nią przytomnie i przez chwilę zastanawiał się odpowiedzią. Nie tylko ze względu na Sennah, która musiała przemówić jako pierwsza, ale w także po niej.
– O tym do którego boga należy iskra, wiedzieć można po bliższym kontakcie z nią i zbadaniu energii jaką wydziela. Naranlea w każdym razie, jest już poszukiwana przez inną grupę – W przeciwieństwie do Plagijki, nie mówił mentalnie. Nie widział powodu, bo tego dnia byli tutaj tylko oni. A jeśli nie chciałaby zdradzać takich informacji przed grupą, prawdopodobnie powinna dobrać sobie lepszą grupę.
– Jeśli jednak wyruszycie na północny wschód od wschodnich podnóży Pięści Bogów, powinniście szukać miejsca które stanowi szczególny problem, czy postrach dla pewnych mieszkańców spoza Wolnych – Parafraza, ale sens ten sam...
Początek podróży był dla smoków bardzo daleki, bo w końcu znajdywał się na skrajnie prawym krańcu granic Wolnych, więc jeżeli chcieli dotrzeć tam szybko bez wątpienia byli zmuszeni do skorzystania ze skrzydeł. Pytanie czy zamierzali wybrać drogę bezpośrednio nad Ziemią, być może prowokukąc ów smoki czy na około. To w każdym razie nie do końca to interesowało. Na wszelki wypadek jednak, jeżeli Frar nie znałaby nazewnictwa obcych gór, przesłał jej mentalnie ich obraz oraz generalną lokalizację.
– Cel nigdy nie znajduje się u samych łap, więc bądźcie cierpliwi – A potem poleciało znane wszystkim błogosławieństwo, pierw złożone z jaskrawego światła a potem ciepła wypełniającego pierś.

Błogosławieństwo Sennah 08.05.21

Kuszenie Diabła
– 2x opal

Dziedzictwo Wojny
– onyks, malachit, akwamaryn

Bandycka Groźba
-4/4 mięsa i 4/4 owoców

Pikujący Upiór
– 4/4 mięsa, 4/4 owoców

[Szarża Rekina]

Rhys nie za bardzo wiedziała co zrobić. Jeszcze nigdy nie była na zwiadach a interesowały ją bardzo i teraz miała okazję na wybranie się z wodną bracią poza granice krain. Tylko co miała zrobić szczerze mówiąc? Nie czuła się mocno przygotowana do tego, więc uznała że dobrze będzie zajrzeć może wpierw do świątyni. Kiedy tam polazła, widziała że jeszcze z jej małej grupki nikogo nie było. Wzięła głęboki wdech.
Za bardzo nie wiedziała, czy tu coś się przynosi, czy co? Siedziała trochę nieświadomie, rozglądając się dookoła.
Kto wie, może jakiś bożek zlituje się nad nieświadomą Ławicą i nie wykopie ją z świątyni?

// Zwiad: 12.05, chciałabym skorzystać z darmowego bonusu na misję zwiadowczą

[Strażnik]

Linia czasowa na 10.05

Kolejnego dnia na miejsce zjawiła się dwójka smoków. Nie przyszły zaraz po sobie, jakby wcale nie planowały wyruszyć razem, zwłaszcza że nawet na siebie nie spojrzały. Nie zamierzał wnikać w ich cele i intencje, bowiem jego zadaniem było jedynie ruszać łapą. Czasami też, ewentualnie, zwracać smokom uwagę za ich okropne zachowanie. O ile sam nie zdawał sobie sprawy, co smoki wyczyniały na wyprawach, jedną z zalet błogosławieństwa była bliskość Sennah, do dotkniętych przez jej światło wędrowców. Gdyby jej boska przychylność nie wystarczyła, aby uchronić kogoś od śmierci, smoki miały świadomość, że przynajmniej jeden byt, będzie wiedział o ich odejściu.
Strażnik zwrócił się do młodej Wodnej, wraz z jej przybyciem – Oszczędź pazury na stworzenia, które zasługują na śmierć, Ametystowa – zwrócił się do samicy, choć zaskakująco łagodniej, niż zazwyczaj. O ile wybuch Diamentowej, czy rozmowa z Mirri nie mogły wyleczyć go ze stanowczości, przy przekazywaniu poglądów, tak okazjonalnie potrafił przemóc się, by ściszyć zazwyczaj donośny głos, a wtedy wygładzić obecną w nim chrypkę. Powinna wiedzieć, do czego się odnosi i nawet jeżeli nie zamierzała się z nim zgodzić, słowa były jego jedyną mocą sprawczą. Zrobił więc tyle, ile mógł.
Potem na miejscu zjawił się Szary, któremu prorok krótko skinął łbem.
"Cześć" było dziwnie niedorosłym słowem, takim krótkim i nieoficjalnym, a z drugiej strony kojarzyło się z "czcią", o brzmieniu zupełnie odwrotnym – surowym i patetycznym. Nie wiedział jak ma je zinterpretować w pysku drugiego samca.

Może jako powitanie?

...
– Jeśli to nie zaproszenie, wolę wyprawy zostawić Wolnym – Nie było to zaczepne stanowisko, tylko praktyczne. Miał tutaj dostatecznie dużo do zrobienia, a to nie tak, że miał o życiu poza granicą zerowe pojęcie. Byłby głupi, gdyby stwierdził, że jest nudne, ale i tak go do niego nie ciągnęło. przynajmniej nie tak po prostu.
Gdy ocenił opłatę wyłożoną przez oba smoki, ruszył delikatnie prawą łapą i ten krótki gest wystarczył, aby aktywować wiszącą w powietrzu energię. Tak jak zazwyczaj, plac rozbłysnął oślepiającym światłem, które jeszcze przez moment po wygaśnięciu, powinno skazać nieuważnego smoka na wizję fikuśnych, kolorowych kształtów tańczących przed nosem. Chyba, że w porę zacisnął powieki.
Parę uderzeń serca później, energia emanująca jasnością skurczyła się w formę dwóch świetlistych kul, które spłynęły znad łbów wędrowców, a następnie wniknęły w ich pierś, napełniając całe ich ciała przyjaznym, motywującym ciepłem.
– Błogosławieństwo kończy się z zachodem słońca, więc należy wrócić wcześniej – poinstruował, niepewny czy Szary ma na ten temat jakieś pojęcia i tyle było z jego zadania.

Błogosławieństwo Sennah 10.05.21

Szara Rzeczywistość
-topaz, diament, nefryt

Ametystowa Łuska
– ametyst, perła, jaspis

[Pasja Uczuć]

Nie tylko Ławica przybyła z pustymi łapami. Kolejna na miejscu zjawiła się brązowa łowczyni, zaopatrzona w swoją brązową, skórzaną torbę z naszytym listkiem. Choć słabo się rozciągała, była całkiem pojemna, więc... Pasja mogła trzymać w niej swój "podstawowy ekwipunek. Nie brała w podróż co prawda zapasów jedzenia, a jedynie swoje własnołapnie plecione linki. Przydatne w pułapkach... i nie tylko. Zabrała też opal, taki zwyczajny, ten sam co wcześniej.
Na widok Ławicy, uśmiechnęła się do niej miło.
– Gotowa?

// Zwiad: 12.05, bonus na darmową misję zwiadowczą

[Jaśniejąca Konstelacja]

Obserwowała jak kamienie znikają, ale to nie sam proces ją tak zamurował co słowa Strażnika Gwiazd. Nie mówił raczej o porywaczu Axarusa, którego bardziej dobiła z łaski, niż okrucieństwa (a przynajmniej tak sobie wmawiała). Musiał więc pić do tego dwunoga. A może do samego siebie?
– Łatwo komentować to wszystko z ciepłego, bezpiecznego zakątka, mhm? – Nie brzmiała złośliwie, zwyczajnie go niebezpośrednio poprosiła o nie wtrącanie się w takie rzeczy. Nikt go nie prosił o opinię.
Nie była w najlepszym nastroju na jakiekolwiek dysputy filozoficzne. Ludzie byli dla niej nie mniejszą zwierzyną niż sarny czy dziki. Tak więc po otrzymaniu błogosławieństwa odwróciła się i omal nie otarła nosem o stojącego nieopodal uzdrowiciela Plagi. Czarcia grypa, kiedy on się tu pojawił? Powinna być ostrożniejsza. Jej uwadze nie umknęło poufałe powitanie. Aha, więc po prostu lubił sztywniaków, ale jakoś ją wewnętrznie rozbawiło odepchnięcie oferty przez proroka. Nie widziała też żadnych innych towarzyszy, toteż Bezimienny musiał iść sam. Tak jak ona. Oby nie w tym samym kierunku. Dla bezpieczeństwa Sasanka poleci przez morze i wyląduje gdzieś na brzegu za granicami stad. Chciała mieć trochę czasu dla siebie, i tylko siebie. Tym razem nie będzie szukała guza na siłę.
– ... ale nikt nie będzie płakał, jakbyś o tym zapomniał. – Mruknęła złośliwie, wtórując słowom proroka. To nieprawda...
Pożegnała Strażnika Gwiazd i wyruszyła. /zt

[Żabi Plusk]

Zaraz za Pasją przyleciał Żaba i zaraz po wylądowaniu na placu, powitał zebraną już tam część ekipy skinięciem łba. Wyglądało na to, że brakowało tylko Fille, która zapewnie za niedługo także się pojawi.
– Cześć – rzucił na przywitanie, w międzyczasie sięgając do swojej torby, by wyciągnąć ze znajdującej się w niej sakiewki dwa kamienie. Następnie ułożył błyskotki przed sobą, w ramach zapłaty za błogosławieństwo i... czekał.

//cytryn, rubin za misję 12.05 o 18 (zniżka za włóczykija)

[Maros]

Spóźniona i to bardzo... Jak zwykle ostatnio. Wleciała na plac cała zdyszana, na plecach niosąc mięso z ostatnio zabitych na polowaniu drapieżników i zwierzyny. Zwolniła dopiero w połowie długości placu, by spokojnie zatrzymać się obok brata. Kiwnęła zgromadzonym łbem na przywitanie i zwaliła zapłatę na ziemię przed sobą. Wyglądała nieciekawie... Prosto z areny pognała do groty po zapasy i tutaj, tak więc nadal miała na sobie ślady własnej krwi, oraz tej należącej do jej przeciwnika. A było jej sporo, zresztą Bandytka nie wyglądała lepiej.
Przysiadła na zadzie i zwyczajnie czekała, a gdy pojawił się Strażnik jak zawsze przyjęła neutralny wyraz pyska.

// 12/4 mięsa za miskę 12.05 o 18