OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Obniżyła łeb i wbiła pazury w ziemię, lepsza przyczepność dałaby jej spore szanse na obronę, bądź atak w razie potrzeby. Nigdy nie wiadomo kiedy takie sprzeczki słowne zamienią się w mordobicie. Z bólem w uszach słuchała syku białej Plagijki. Bredziła od rzeczy, pisklę już się pogubiło, czy chciała się popisać, czy połechtać swoje ego, albo może się nudziła i stąd prowokowała inne pisklaki. Zauważyła Zodda i kiwnęła mu głową na przywitanie, może później zamieni z nim więcej słów, choć cieszyła się że go widzi. Lubiła sobie z nim od czasu do czasu porozmawiać.Złote oczy powędrowały do czarnej Plagijki, jej wygląd był... intrygujący. Choć przez chwilę mogło wzbudzić niepokój, była tajemnicza co wzbudziło ciekawość Ziemnej. – Pff. Sama też jesteś pisklęciem – zaśmiała się bez krzty złośliwości. Jakby na to nie patrzeć, wszyscy tu byli podrostkami, może niektórzy byli starsi od innych, a jedynym dorosłym smokiem, był Strażnik Czegoś – Tam. Dwa inne smoki ze stada Plagi były dosyć spokojne, choć różowy samczyk starał się też zainterweniować i stanąć po stronie koleżanki. Sahida zauważyła, jak jedna ze smoczyc łypie na nich co jakiś czas, a raczej na jednego ze smoków. Dokładnie na tego, który rozmawiał ze Skarabeuszem.
Wypuściła ciężko powietrze nosem. Astralis miała rację, przyszli tu w jednym celu, choć wzywanie piskląt z różnych stad mogło już z samego założenia rozpocząć niemałą bójkę. – Ciężko się z Tobą nie zgodzić – powiedziała wzdychając. Widać było, że ta ostra wymiana zdań poruszyła inne pisklęta. Na szczęście Mirri starała się zachować zimną krew i uspokoić wszystkich.
Sahida poczuła jeszcze większy gniew, tym razem na Wodną. Zniżała się swoim zachowaniem bardziej od Plagowej samicy. Co ten Pełnia musi z nią mieć, o Bogowie!
Na szczęście szybko uspokoiła ją Iskierka. Zamruczała czując jak pomarańczowo-łuska ociera się o nią, a ta, odwzajemniła to.
A niech się rzucają do gardeł! Nie ma sensu brać w tym udziału. Była rozczarowana zachowaniem sześcionogiej. Można by rzec, że w całym tym zajściu najbardziej rozczarowująca była biała, rogata smoczyca, choć może reszta plagowych nie była tak zadufana w sobie, choć oczywiście postawa bronienia kogoś ze swojego stada była odrobinę zrozumiała. Schowała pazury widząc, że nie będą one potrzebne i podeszła do niebieskiego pisklaka. Widziała jak na nią zerkała z oddali, nie chciała jej przyprowadzać w to całe zamieszanie. Od małej też czuła woń stada Wody. Może ta nieznajoma nie będzie tak butna jak jej koleżanka ze stada. – Hej, jestem Sahida, chyba się nie przestraszyłaś tej sprzeczki? – posłała niebieskiej ciepły uśmiech – Ty też witaj – popatrzyła na hipogryfa, choć wolała go nie głaskać. Nie znała się za dobrze na zwierzętach a wolałaby aby nie oddziobał jej łapy. Krótka rozmowa z tak urocza istotką dobrze jej zrobi, po rozmowie z ssssyczącą Plagijką.
Teraz miała dobry widok na Skarabeusza, popatrzyła na niego z wdzięcznością, że był przy niej w tej dziwnej sytuacji. – Ciekawe po co nas wezwano, hm? – przeciągnęła się prężąc kręgosłup a następnie tylne łapki.




























