OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Tym razem, gdy temat został podjęty, reakcja Kwiecistego nie była tak dramatyczna. Przygotował się na ten mały pstryczek w postaci pytania, który niestety sprowokował on sam. Pocisk przecież nie dopytywałaby się o sytuację, gdyby adept potrafił zachować zimną krew. Cóż, skoro to już wyszło to mógł jej powiedzieć. Ukrywanie rzeczy już odkrytych i leżących na widoku byłoby głupie.– To nic takiego. – Zaczął. Tym razem uśmiech nawet na moment nie zniknął z jego pyska, podkreślając to o jakiej błahostce mówi.
– Mój mistrz po prostu nas opuścił. Nie umarł. Odszedł poza tereny stad i nie wygląda na to by miał wracać.
To, że jego nowy mistrz nawet nie uprzedził Kwiecistego zanim zniknął sprawiło, że adept poczuł się... nieważny.
Jego mózg później tak sam z siebie wskazał na to, że może Fantom po prostu uznał go za zbyt słabego i niewartego uwagi.
Morrigan oczywiście o tym wiedziała. Kwiecisty był wobec niej niezwykle szczery, co normalnie pozwalało mu ściągnąć z siebie nieco ciężaru, ale czasami wracało, by go ugryźć w zad, tak jak w tej sytuacji.
Tak jak kochał samiczkę kruka, tak musiał również przyznać, że ta potrafiła być prawdziwą zołzą.
– Tak naprawdę nigdy nawet nie zaczęliśmy treningu. – Tutaj już nie potrafił się powstrzymać przed krótkim westchnięciem, jakby samo myślenie o tym problemie go męczyło. Jego oczy może nie stały się na nowo smutne, ale w tamtym momencie po prostu oszczędził sobie wkładania w swoją ekspresję wymuszonego błysku energii.
– A problem jest taki, że wszyscy inni ziemscy czarodzieje siedzą już wśród gwiazd. – Skwitował wzruszając barkami. Przecież na te wydarzenia wcale nie miał wpływu.

















