A: S: 5| W: 3| Z: 1| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,W,Prs,L,Śl,Skr,Kż,MA,MO: 1| Pł,A,MP: 2 | O: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Adrenalina, Tancerz, Pierwotny Odruch, Magiczny Śpiew
– Ehh, nie, to znaczy... Tak, ale... – trochę niezbyt wiedział, jak się do tego zabrać i czy smoczyca rzeczywiście jest tym zainteresowana, czy po prostu się z niego nabija.
Dawaj Malstrom, myśl pozytywnie, sam wiesz, że nie masz nic do stracenia, nie da się niżej opaść niż tyle, co zrobiłeś.
– Patrz. Chodzi o to, że wydaje mi się, że nie potrafię dość często... wyrazić tego, co czuję. Utrudniają mi to jeszcze moje myśli, które często skaczą ze skrajności w skrajność, potrafię w jednym momencie czuć, że jestem w stanie osiągnąć wszystko, czego na prawdę bardzo pragnę, no wiesz, zabłysnąć, by zaraz potem słyszeć w kółko w głowie głosy różnych smoków wmawiających mi, że jestem nikim i, że nie powinno mnie tu nawet być... Tak, jakby mój sam łeb nie mógł się zdecydować, jaki powinienem być. Wiem, że to głupie, ale... nic na to nie poradzę, taki jestem. Zamącony. – Rozwinął się nieco bardziej na temat swojego imienia, dalej mając z tyłu głowy jednak myśli, że to był bardzo zły pomysł. Chociaż z drugiej strony, jeśli miałby jej tego nie mówić, to kiedyś i tak by się zorientowała, to znaczy, jeśli w ogóle miałaby ochotę się z nim zadawać.
Ale przechodząc już do smaczniejszych tematów.
– Racja, im mniejsze, tym zwinniejsze... To znaczy dla Ciebie to pewnie nie problem, ale ja miałbym biedę złapać takie skoczne, szybkie i małe zwierzaki. W sumie trudniej jest się też pozbyć tych ich futra. Nie lubię, kiedy wchodzą mi takie kłaki między zęby, łe. – wystawił nawet język na bok tylko przywołując sobie takie wspomnienie – Ale za to uwielbiam rybki! Może i są jeszcze mniejsze, ale czasami jak się na odpowiednio długo zaczaję w dobrym miejscu w rzece, to jedyne, co muszę zrobić, to pacnąć łapą mocno i szybko, i mała przekąska gotowa. – No, to tyle by było jeśli chodzi o kwestie kulinarne.
Malstrom zorientował się, że mina Eurith jest lekko skwaszona przy mówieniu o magii. Kiedy tylko skończyła ten temat, samiec po prostu położył swoją prawą, przednią łapę na wyczarowanym wcześniej przedmiocie i nacisnął na niego swoim ciężarem. W mgnieniu oka kula zaczęła pękać jak nieznane smokom szkło, po czym łapa morskiego gwałtownie zleciała na śnieg, gdy przedmiot po prostu rozkruszył się, ale nie w mordercze odłamki szkła, tylko w delikatnie majaczącą jeszcze lekkim światłem mgiełkę, aby potem zniknąć.
– Wybacz, przyzwyczaiłem się, że nikomu to nie przeszkadza i często, jak jest ciemno i zimno to czaruję taką kulkę. Chociaż nie ukrywam, że najlepszym momentem jest zawsze skruszenie jej. – co prawda Malstrom używał iluzji tworzonych z maddary w jeszcze jednym celu, aczkolwiek nie był on tym, który ułatwiał mu życie. To znaczy nie w kwestii fizycznej, a psychicznej. Wspominał, że ma pamięć raczej fotogeniczną, więc używa tego daru w samotności, przywołując iluzje swojej rodziny do życia... Trochę to desperackie, ale tylko w taki sposób Zamącony potrafił podnosić się sam na duchu.
Hmm... No dobra. Smoczyca nie kłamie. Po co miałaby kłamać? Nie ma żadnego powodu, żeby to zrobić. Tak, ona na prawdę chce udać się na miły... spacerek, nad morze, nawet do jej domu! Samcowi udało się rozpędzić chwilowe czarne myśli i znów delikatnie się uśmiechnął w ciemności i narastającym chłodzie spowodowanym brakiem światła.
– Ah, skoro tak mówisz, to tak, chcę, i to nawet bardzo! I to jeszcze zobaczyć miejsce, w którym mieszkasz? Choćby świat się zaczął palić, poszedłbym, a raczej popłynąłbym na taką podróż. – z każdym następnym słowem na prawdę brzmiał coraz szczęśliwiej. – To jak się zapytasz ojca, to daj mi znać. Hmm... O, może po prostu spotkajmy się za te dwa księżyce, rano, w słoneczny dzień przy torfowisku, i wtedy wszystkiego się dowiem. Najwyżej, jak się nie zgodzi, to posiedzimy sobie tam, brzmi dobrze? – w sumie taki sposób ominąłby potrzebę używania mentalnych wiadomości, a skoro samica tego nie lubi... To właśnie można inaczej.
Mętny kompletnie nie spodziewał się tego nagłego ataku na jego personę. Mimo niewielkiej siły włożonej w "atak" przez samicę, Malstrom przewalił się na plecy jak równy, mając pierw zaskoczony wyraz pyska. Czy to przez zdziwienie, że Eurith miała tyle siły, czy przez to, że nie zraniła go tymże oczywistym objawem agresji? Zaraz, to nie agresja, Malstrom, to... zabawa. Jak z Zefirem, tak! Chciała się bawić? To... dobrze! Nikt się nie patrzy, można sobie na to pozwolić!
– Aaaa! Eeej, co to ma znaczyć? – niby treść zdania mogłaby brzmieć trochę pretensjonalnie, aczkolwiek leżący na plecach samiec, który zamierzał przeturlać się na brzuch i odwrócić ponownie frontem do Eurith brzmiał bardziej... właśnie zabawowo. Trudno to wytłumaczyć, ale nie zamierzał tego tak zostawić! Wyszczerzył swoje żółtawe kły w zaczepiającym uśmiechu i z grzbietem całym umorusanym od lepkiego śniegu zaczął... biec wprost na wojowniczkę! Każdy jego krok wzbijał w powietrze warstwę śniegu, która osadzała się na błonach między jego palcami. Samiec nie chciał jednak skrzywdzić samicy, tylko tuż przy niej wybić swoje przednie łapy w górę tak, aby był w stanie ją popchnąć na bok, żeby się też przewróciła, prosto na grubą warstwę śnieżnego puchu, a co! Jak walka, to walka! Jednak wojownik chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że samica nie tylko wyglądała jak arenowy żbik, ale zapewne równo żwawo się poruszała...
Licznik słów: 861

Give me something to go on...
Narracja: #787A6F | Dialog: #7698B5 | Mentalka: #567885
Okaz Zdrowia– odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
Adrenalina – dodatkowa kość do biegu, ataku i obrony, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Tancerz – stałe -1 ST do rzutów na obronę fizyczną
Pierwotny Odruch – raz na walkę -2 ST do obrony
Magiczny śpiew– raz na pojedynek/2 tygodnie polowania, odejmuje 2 sukcesy przeciwnika
– – – – – ·
Błysk Przyszłości – Automatyczne powodzenie akcji/rana ciężka dla przeciwnego smoka
Motywy muzyczne:
Motyw Główny | Walka | Z przyjaciółmi
Kalectwa:
uszkodzone skrzela (+1 ST do akcji pod wodą)