A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 3| P: 2| A: 1
U: W,B,Pł,Skr,M,A,O,MP,MA,MO,Śl: 1
Atuty: Pełny brzuch; Szczęściarz; Twardy jak diament;
Przysłuchiwała się uważnie, temu, co mówił samiec z granatowymi łuskami, mając uszy na baczność, postawione do góry. Siedziała również nieco zbyt dumnie z wypiętą klatką piersiową, ale chciała, chociaż udawać pilną uczennicę. Chociażby, żeby zrobić dobre wrażenie na Godnym. Już miała próbować złapać tą całą maddarę, tak jak łapie powietrze w płuca, jednak starczy nieco smok chyba miał dla niej już kolejne ćwiczenie, zresztą dużo ciekawsze. Zerwała się zaraz na równe nogi pełna determinacji. Na pewno jej się uda to zrobić! W końcu od tego zależała jej przyszłość. Podbiegła od razu do puchatego i bielutkiego śniegu, który się błyszczał od ciepłego światła ogniska. Wpatrywała się zachwycona w drobne lśniące błyskotki, którymi były zwykłe płatki śniegu.
– No to do dzieła! – Rzuciła radośnie, zaraz głęboko się skupiając. Starała się ponownie wyczuć płynącą w nią magię. Za drugim razem, kiedy już wiedziała, jak to wygląda i jak to w sobie odnaleźć, przyszło jej to z większą łatwością niż za pierwszym razem. Czuła jak pojawiające się i znikające nici energii powodowały lekkie pulsowanie. Zupełnie jakby żyło. Może i tak było. Spojrzała na śnieg. Starała się stworzyć coś na wzór miseczki z maddary, w której będzie mogła przenieść śnieg. Wymagało to ogromnego skupienia.
Miseczka…
Jakaś taca…
Cokolwiek…
Z magii próbowała stworzyć coś materialnego. Nici maddary zaraz stworzyły miseczkę poza jej ciałem, zaraz obok jej łapy. Była w kolorze ślicznego błękitu, który zdaniem Nivis nie pasował do jej rudego futra. W środku również posiadał ten sam kolor. Nivis przyglądała się jak z energii tworzy coś materialnego i nie mogła w to uwierzyć. Zauważyła, że na zewnątrz jej maddara również przypomina nić pajęczą, tylko większą od tej, którą ostatnio spotkała na jednym z drzew. Była nieco zniesmaczona tym jak paskudnie wygląda jej maddara, ale fakt, że może ją w ogóle używać zdecydowanie dominował w tej chwili. Zresztą zapach błękitnych nici okazał się być przyjemnie słodki. Nivis niestety miała pustkę w głowie i nie potrafiła sobie przypomnieć co jeszcze tak pachnie. Skupiła się, jednak na nowo, chcąc dokończyć swoje dzieło. Na zgadywanie zapachu przyjdzie jeszcze pora, o ile w ogóle. Godny nie kazał jej w końcu zgadnąć jaki to zapach, więc zajmie się tym na spokojnie w późniejszym czasie. W końcu za pomocą magii udało jej się stworzyć miseczkę, która nie wyglądała ostatecznie jakby została zrobiona z pajęczych nici. Samiczka nie mogła się powstrzymać od liznięcia własnego tworu. W smaku również był słodki, podobnie jak zapach, jednak dało się wyłapać nutkę kwaśności. Może cbodziło tu o smak Liczi? Jeszcze nie była pewna. Z ekscytacji pisnęła radośnie i zaczęła podskakiwać, a później zaczęła nurkować w śniegu i po nim skakać szczęśliwa, jakby udało jej się zrobić nie wiadomo co. Czuła jak jej serce szybko bije z ekscytacji. Była zdecydowanie za bardzo podniecona, w końcu nawet nie udało jej się wykonać zadania.
Dlatego, gdy tylko się nieco uspokoiła, wróciła na miejsce i odetchnęła, próbując się skupić na nowo, ale kiedy tylko przymknęła ślepia, aby dokończyć zadanie, zaśmiała się niezwykle dumna z siebie.
Zagłębiła się w skupieniu, kolejny raz odnajdując w sobie pajęcze nici maddary. Ten sam obiekt. Da radę… mają w końcu czas, aby poświęcić się temu ćwiczeniu. Kiedy ponownie udało jej się stworzyć z nici energii naczynie, nabrała w nie śniegu i próbowała przetransportować go do ogniska. Za pierwszym razem jej się nie udało, ale za drugim skupiała się bardzo mocno, aby naczynie nie rozpadło się w trakcie drogi. Trzymała nićmi maddary najmocniej jak potrafiła naczynie w którym znajdował się śnieg. Kiedy dotarło nad ognisko, Nivis instynktownie odcięła od materialnego tworu źródło energii, pozbywając się go. Śnieg spadł na ognisko, przygaszając tym samym płomień. Kiedy otoczyła ich ciemność spojrzała w stronę Godnego z uśmiechem szurając ogonem po zimnej ziemi.
– I jak mi poszło? – Była podekscytowana tym, że jej się udało, ale starała się nie cieszyć zbytnio, dopóki Godny nie powie, że było dobrze. W końcu może zrobiła coś źle? Może nie tak to powinno wyglądać?
Licznik słów: 650