A: S: 3| W: 2| Z: 5| M: 3| P: 3| A: 4
U: B,Pł,O,A,W,MO,MA,MP,Kż,M: 1| L,Skr: 2| Śl: 3
Atuty: Ostry wzrok; Szczęściarz; Przyjaciel natury; Opiekun
Sytuacja Plagi, delikatnie mówiąc, była nieco patowa.
Wiedziałam już, że Kheldar nie przyjął zwierzchnictwa Strażnika. Nie wiedziałam dokładnie, co dokładnie za tym stało. Być może faktycznie ten smok był... poślednim wyborem. Musiałam więc pogodzić się z wolą Przywódcy.
Mimo wszystko zależało mi na dobru naszych smoków. Ich życie było niepomiernie krótkie, porównując je z boskim. Wszystko to, co osiągaliśmy w ten krótki dla nich czas, było dla nas ważne, bo właśnie to – jeden pełny żywot – był tym, co posiadaliśmy.
Więc staraliśmy się całe życie, tocząc swoje życie, chcąc jakoś zapisać się w pamięci potomnych. Nie uważałam za sprawiedliwe odwracanie się od nas tylko dlatego, że nie akceptowaliśmy Proroka. To, że nie mieliśmy zaufania do żywego, nie znaczyło, że gardziliśmy Bogami.
Wiem, niektórzy z Plagi wierzyli, bo ciężko nie wierzyć w coś, co jest namacalne, ale niekoniecznie oddawali pełną cześć. Po tym, co stało się po zbudzenia Viliara... cóż. Mahvran nie była najlepszą mówczyni, była bezpośrednia, trochę wyniosła.
W każdym razie, chciałam odwiedzić Kaltarela, porozmawiać z nim chwilę.
Wkroczyłam do świątyni, lustrując lazurowymi ślepiami mijane posągi, tylko jednego brakowało. Poczułam dreszcz przebiegający po moim grzbiecie. Odetchnęłam cicho, kierując się do piedestału.
Dostrzegłam Boga Zimy, jak siedział nieruchomo na kamiennym wzniesieniu. Wydawał się być posągiem, tylko żywym.
Stanęłam przed nim, kłaniając delikatnie przed nim łeb, w wyrazie szacunki. Sama nigdy nie miałam problemów z czczeniem Bóstw, widziałam ich, widziałam, co potrafią, a jednak nas potrzebowali, tak jak my ich. To była symbioza, a przynajmniej powinna pozostawać względnej równowadze. Nie rozumiałam jednak, jak te boskie istoty zostały pokonane. To nadal zostawało dla mnie tajemnicą.
– Witaj, Kaltarelu – przemówiłam miękkim ciepłym głosem. – Czy znalazłbyś kilka chwil dla zbłądzonej duszyczki? – dodałam, uśmiechając się nieco szerzej, mrużąc żartobliwie perłowe powieki.
– Wybacz, że zakłócam ci twój spokój, Panie Zimy. Pewna kwestia jednak sprawia, że czuję niepokój. Wiem, że Plaga nie zaakceptowała nowego Proroka, Kheldar musiał mieć swój powód. Martwię się jednak, że przez to Bogowie mogą sądzić, iż się od nich odwróciliśmy, a przecież to nie prawda – mówiąc, delikatnie przysiadłam na jasnych tylnych łapach. – Wiem, że w Pladze znajdują się smoki, które są sceptyczne, lub gruboskórne – gdy wspominałam swoich Braci oraz Siostry, w moim głosie pojawiło się swego rodzaju ciepło. Różnie z nami bywało, ale kochałam ich.
Licznik słów: 379
Atuty:
Ostry Wzrok: +1 kość do percepcji
Szczęściarz: + 1 sukces w razie porażki
Przyjaciółka natury: Drapieżnik nigdy nie atakuje pierwszy, ruch należy do smoczycy.
Inne: wywar z chmielu
Życie przemija, a wraz z nim złudzenia,
Czas pozostaje z niezmiennym obliczem,
Dla nas pędzi nieubłaganie,
Zabiera,
W zamian daje więcej,
Niż chcemy dostrzegać.
Głos Suf