A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 1
U: Pł,B,A,O,Śl,Skr,Kż,MA,MO,M: 1| MP,W: 2| Lecz: 3
Atuty: Mocarny; Niestabilny; Konsyliarz; Wybraniec Bogów;
Ładnie, ładnie ten drugi się przywitał. Naprawdę prześliczne kolory -bardzo ładne to wszystko było, ale! Tancerz dopiero się rozkręcał! Albo rozpalał! Wiecznie wirujące płomienie znowu nabrały na sile, oświetlając okolicę całą paletą błękitów. Ponownie rozwinął skrzydła tym razem w trakcie pokłonu. Wyprostował się, schował skrzydła. I znowu pokłonił się z rozwinięciem skrzydeł. Tym razem tylko od razu po powstaniu nastąpił oskok z obrotem do tyłu. Pokłon, oczywiście zaczynamy głową, bo jakżeby inaczej? Nie chciał być przecież wzięty za feniksa bez kultury! I odskok z obrotem. Pokłon i odskok. Pokłon, wyprost, głęboki pokłon iiiii, teraz mu temu złotemu dziób opadnie, jak nic – skok do tyłu z pełnym obrotem, i bez zatrzymywania się kolejny i kolejny i kolejny. Przy każdym obrocie powstawały smugi ognia ciągnące się i kręcące wraz z ptakiem. Haha! On był przecież Tancerzem! Kto ma potrafić tańczyć jak nie tancerz!? I rzeczywiście, pierwsze trzy obroty z ciągu wyszły feniksowi bezbłędnie ale czwarty... Cóż, czarnooki ptak zapomniał o jedenym ciekawym następstwie obrotów – po pewnym czasie zaczyna się kręcić w głowie. Zrozumiał swój błąd – seria powinna być rozbiona w stronę przeciwną do odskoków początkowych, gdy próbował wylądować po czwartym. Gdy jego szpony dotknęły ziemi Tancerzem od razu zarzuciło na lewo i do tyłu. Przewróciłby się, gdyby nie zaczął machać skrzydłami, żeby odepchąć się w drugą stronę. I chwileczkę tak stał zdezorientowany, płomienie lekko straciły na intensywności, zanim kręcenie w głowie zmalało i zorientował się, że nie! Tak nie mogło być, nie mógł tego tak zostawić! Nie przed tym drugim!!! Podniósł wysoko srzydła i uderzył nimi jak najpoteżniej potrafił. Tak aby wzniósł się w powietrze tylko na jednym machnięciu. Jak strzała pomknął do góry, obracając się wokół własnej osi. Skrzydła trzymał blisko ciała. Gdy już przestawał się wznosić rozwinął je, żeby złapać wiatr, i płynnie i leciutko, z minimalną ilością ruchów kończyn wylądował na ziemi, od razu przechodząc powoli i z gracją w finalny ukłon. Głęboki z rozwiniętymi maksymalnie na boki skrzydłami. Głowa praktycznie przy ziemi, ale patrząca do góry. Na złotego.
Jednk potem gwałtownie wyprostował się i zaskrzeczał szczęśliwie, podskakując lekko. Czy.oni.to.widzieli??? Czy wiedzieli go? Czy ten drugi go widział? Miał nadzieję, że tak, bo według jego skromnej opinii to było g.e.n.i.a.l.n.e. genialne. No, raz się potknął, ale to była wina ziemi. Albo patyka. Znaczy patyka teraz tam nie było, ale to nie znaczyło, że żadna gałązka nie znalazła się pod jego szponami akurat w trakcie robienia obrotów. Jakiś duszek mógł ją tam dać i od razu zabrać.
Po pewnym czasie się jednak uspokoił, wyprostiwał i zaskrzeczał ponownie. Więc tak. No. Tego ostatniego nie było. Nie liczy się. I ponownie czekał na reakcję drugiego.
Echo w tym czasie oddalała się od smoków Plagi z Niespokojną Tonią u boku. Zdążyła jeszcze złapać ostanie słowa Rakty.
Ach, tyle pogardy, tyle pogardy. A pogarda była łatwa. Musiała być, skoro łatwo przychodziła uzdrowicielce.
Uśmiechnęła się pod nosem. Ich wina, ich wina, ich wielka wina. Pół plagi może na nich się rzucić, ale jeden z Wody chce oddać, i od razu cała Woda się indorzy. Ale chyba po prostu Rakta się na nich nie skupiła, członkowie stada wody nie byli dla niej wystarczająco ważni i interesujacy, żeby jeszcze koncentrować się na tym kto mówi co. W sumie zrozumiałe. Niektórzy są lepsi w działaniu, inni w leżeniu i użalaniu się nad sobą, obserwując w tym samym momencie otocznie.
Ach, i właśnie o tym wcześniej myślała Echo. Pogarda. Takie łatwe uczucie.
Mała Nanshe otarła się o jej bok i ciało białookiej na udrzenie serca zesztywniało. Cholera. Nie była przygotowana. Jednak szybko doszła do siebie, i bez żadnych dodatkowych reakcji po prostu usiadła na zadzie.
Ech, szkoda, że nie widzi co tam Tancerz wyprawia...
I wtedy odezwał się Kaltarel.
Hmm, czyli jednak miała rację, i istniał sobie bóg lata... tylko ich własny i ulubiony bóg zimy go zabił, i stał się ich własnym i ulubionym bogiem zimy.
Hmm. Musiała przyznać, że robienie czegoś, czego nie może zrobić bóg, było wielce zachęcające. Takie... połechtanie ego. Nie mówiła oczywiście, że ona coś wniesie cokolwiek w cokolwiek ma się tu dziać, ale chciała zostać. Bo popatrzcie, te istoty mają wielką moc. Mogą wskrzeszać, niszczyć, tworzyć rzeczy niewyobrażalne dla smoków, mogą leczyć, a jednak dalej posługują się tymi samymi zwykłymi smokami. Może to dla nich zabawa, może to lenistwo, ale to robiły. Czasami.
Pewnie było to najzwyklejsze w świecie wykorzystywanie... ale cóż. To nie zmieniało faktu, że bóg jako tako prosił ich o pomoc. Bóg. Uzdrowicielka przez dlugi czas nawet nie wierzyła, że istnieją. Więc to chyba samo w sobie wystarczało jej aby została. To chyba było spaczenie zawodowe. Potrzeba bycia potrzebnym i takie tam.
Była już wśród wodnych, więc się nie ruszała.
Licznik słów: 773
Mocarny
Jednorazowo +1 do Mocy
Niestabilny
dodatkowa kość w testach na akcje magiczne (MA, MO, MP), w przypadku niepowodzenia akcji maksymalna rana wynikająca z sumy kostek na akcję.
Konsyliarz
Smok lecząc z pomocą co najmniej minimalnej ilości ziół ma -1 ST przy etapie magicznym leczenia ran.
Wybraniec Bogów
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.
Znamię Alalayi – Utrata Lodu (smok nie może używać skutecznie magi opartej na żywiole lodu) – do wyleczenia w Świątyni po spełnieniu warunków!
loading...
Tancerz – feniks
S:1 | W:1 | Z:1 | M:1 | P:2 | A:1
L, Skr, Śl, MP: 1 | MA, MO, : 2
portret Tancerza
paleta szkarłatów (klik)
Z rozkazu wielmożnego lorda Hagena ogłasza się co następuje : Echo Istnienia, czyli ta tu userka, narysuje avka twojej postaci jak tylko bedzie miała czas. Tylko trzeba do niej napisać