Leszczynowy Zagajnik

Wzniesiona wysoko nad terenami, jest jednym z lepszych i jednocześnie niebezpiecznych miejsc widokowych, głównie przez wzgląd na liczne przepaście, w których giną nie tylko wodospady.
Dyskretny Sztych
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 140
Rejestracja: 18 maja 2019, 12:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 33
Rasa: Powietrzny
Mistrz: Sztorm Stulecia

Post autor: Dyskretny Sztych »
A: S: 4| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,Skr,Śl,Kż,M,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Po tym nieprzyjemnym upale aż miło było wyjść na deszcz. A los chciał, że akurat teraz chmury deszczowe na moment opuściły niebo. Spacerował zasadniczo bez celu, zwiedzał tereny wspólne, badał granice aby rozeznać się mniej więcej w terenie. Abraxxas został w obozie, w razie czego. Nepharrar zdążył by zawrócić lecąc, a z balastem było mu trudniej. Pisklęta nadal były pod opieką jego i dwóch innych smoków w podobnym wieku. Odpowiedzialnie, nieprawdaż, Dymiące Zgliszcza...?
Wewnętrzne rozważania przerwał ryk. Adept na moment zamarł w bezruchu. Rzadko słyszał ryczące smoki, a jak już to zwykle była to niezwykle głośna i krzykliwa Sztorm. Do niej przywykł, ale u innych nie zaobserwował takiego zachowania. Tym bardziej się zainteresował. Głos nie brzmiał na wołający o pomoc. Przeciwnie, jakby miał do kogoś o coś żal.
Trzeba to sprawdzić.
Zawrócił z obecnie obranego kierunku, aż natrafił na sporą połać terenów usianą leszczynowymi drzewami. Chociaż może to były krzewy? Wymijał je w miarę bezszelestnie, choć też nie należało uważać, żeby się specjalnie podkradał. Podobno na wspólnych jest bezpieczniej niż na ziemiach stad. Podobno. Ku swojemu zaskoczeniu, w oddali zauważył coś osobliwego. Wpierw nie rozpoznał w tym smoka. Nigdy nie widział aby smoki miały futro, przynajmniej nie w całości. Sztorm czy Remedium mieli to specyficzne owłosienie, ale nie obejmowało one całego ciała – jedynie grzbiet i łeb. Zmrużył ślepia. Ogon też przypominał mu bardziej szczurzy. Ale istota miała też skrzydła. No i jadła orzechy...
Czym, u licha, jesteś?
Pierwsza myśl nakazała mu po prostu to coś zlikwidować. Albo spróbować zjeść, wszak nadal był głodny. Jednak gdy do jego nozdrzy doszedł zapach mokrego futra, a do oczu widok tego jak bardzo było puszyste... jakoś tak zmiękł przy nadgarstkach. Zapomniał o głodzie i postanowił po prostu się przekonać z kim ma do czynienia. Może nie bezpośrednio, bo jeszcze to spłoszy, ale nic nie stało na przeszkodzie aby się ujawnić.
Dlatego po dłuższym namyśle wyszedł zza gęstych leszczyn od lewej strony łowczyni. Kroczył w miarę leniwie, nawet ogon ciągnął po ziemi, zostawiając po nim smugę w trawie. Przystanął w odległości półtorej smoka od pałaszującej orzechy samicy. Tak, teraz rozpoznał płeć. Bliżej stojąc zauważał więcej szczegółów. Była też od niego młodsza. I – najwyraźniej – jednak miał do czynienia ze smokiem. Interesujące...
Wpatrywał się w nią bezwstydnie, jakby szukał na jej ciele potwierdzenia swoich myśli. Budowa, gesty, wszystko wskazywało na to, że to nie jest nic upodabniające się do smoka. Z drugiej strony, widział naprawdę wiele pod barierą, czy smok o takim wyglądzie powinien go w ogóle dziwić?
Szybko zorientował się o popełnianym faux pas. Potrząsnął lekko głową i usiadł w miejscu w którym stał od kilku chwil. Dalej nie spuszczał z oka łowczyni. Pech chciał, że zapach niewiele mu powiedział. Nie poznał dotąd nikogo z plemienia Ognia.
Najesz się tym? – zagadnął ni z tego ni z owego, wskazując szponem na łupinki.

Licznik słów: 470
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Nie usłyszała kroków, zbyt zajęta łupaniem i pałaszowaniem pysznych łakoci. Zamiast tego poczuła na sobie spojrzenie. Aank przeszył dreszcz. Zesztywniała. Może... Może powinna udawać martwą? Albo część otoczenia? Głodny, badawczy wzrok, to nie było coś, na co łasiły się ofiary. Jedynie silniejsi od niej mogli tak po prostu bezkarnie świdrować ją wzrokiem, a to nie zwiastowało niczego dob...
Natychmiast obróciła pysk w kierunku głosu i pierwszym, swoim osobistym, instynktowym odruchem, ukazała całe jego wnętrze, na sobie tylko możliwą szerokość, sycząc przy tym upiornie. Głucho, ale wyjątkowo nieprzyjemnie. Wieczność miała dość wyjątkową paszczękę – bardzo długie szczęki, co nie było aż tak widocznie przy papuśnym ryjku, zdawało się, jakby jej krańce kończyły się o wiele za późno – z bardzo dużą ilością ostrych zębów. Do tego intensywnie pomarszczone podniebienie, wyróżniające się, dolne i górne kły. Wyraźnie silny język spiął się ku gardzieli i przy końcówce wpasował w dolinę okoloną białą iglicą. Mięśnie jej barków napięły się, poruszyło się futro, białe palczaste łapy wczepiły się haczykowatymi pazurami w grunt. Cały ruch był pojedynczy, natychmiastowy. Jednocześnie wydawał się atakiem, jak i wycofaniem. Samica jednak nadal leżała na swoim miejscu, nawet ogon nie odkleił się od drzewa. Po prostu zareagowała, po swojemu.
Syk zaczął cichnąć, a paszcza lekko przymknęła się, pysk opadł niżej – i dopiero wtedy mogła zobaczyć, że ma do czynienia ze smokiem. Albo bardzo okazałym, magicznym jeleniem.
Przełknęła ślinę, zamlaskała ozorem, rozluźniając w ten sposób paszczę, która doznała tak gwałtownego wysiłku. Serce biło jej w piersi, a boki unosiły się prędko, okazując stres, który właśnie przeżyło zwierzątko. Przez jedną, krótką chwilę poczuła złość. Nagi, pokryty drobną, przylegającą łuską, różowy ogon, odwinął się z drzewa niczym wąż i parokrotnie, szybko, uderzył o trawę, dając ujście emocjom. Potrząsnęła łbem na boki, otrząsając się i układając nastroszone futro. Odetchnęła głęboko.
No już. To nie jego wina, że tak dramatyzujesz.
Pociągnęła nosem, wibrysy miękko zadrżały i nieco wygięły się do przodu. Uśmiechnęła się lekko, pokonując nerwy, które wzięły nad nią górę. Zapach Wody. Ona znała go doskonale. Wszystkich Wodnych, których znała, bardzo lubiła.
– Wybacz. Spodziewałam się czegoś... Gorszego. – Wysyczała. W głosie nie było jednak żalu, gniewu, czy nawet wstydu za zaistniałą sytuację. Była w nim zarówno niewielka nutka zaczepnej złośliwości, jak i jakaś przyjemna nuta. Mierzyła smoka równie otwartym spojrzeniem. Oddech powoli jej zwalniał. Żółć cofała się z powrotem do żołądka. Było dobrze. Było, prawda?
Zaraz. On coś do niej powiedział. Wtedy, kiedy... Mniejsza. Po prostu coś mówił.
Nie dopuściła do siebie znaczenia smoczej mowy, jak zawsze w takich momentach. Czuła się z tym bardzo głupio, więc z wyraźną niepewnością i drżeniem obróciła łeb w stronę laskowców, by nosem przeturlać i rozrzucić orzechy bliżej łap samca.
– Umm, chcesz? – Rzuciła mało błyskotliwie. Jej ogon zwinął się w kłębek u jej nóg, chcąc ukryć zawstydzenie. Może nie zauważy, że nie odpowiedziała na jego pytanie. Na pewno nie zauważy.

Licznik słów: 475
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dyskretny Sztych
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 140
Rejestracja: 18 maja 2019, 12:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 33
Rasa: Powietrzny
Mistrz: Sztorm Stulecia

Post autor: Dyskretny Sztych »
A: S: 4| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,Skr,Śl,Kż,M,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz
Delikatnie uniósł łuki brwiowe w odpowiedzi na jej syk, a przynajmniej tak można było odczytać ograniczoną mimikę smoka. Kiedy tak ją obserwował w tej konkretnej pozycji i reakcji, od razu na myśl przyszedł jej szczur. Rzadko się nimi przejmował – były małe, mógł je zdeptać bez większego wysiłku, do tego były brudne, oślizgłe i głośne.
A jak to jest z tobą, szczurku? Nie spuszczał samicy z oka w dalszym ciągu, co więcej – nie wydawał się poruszony jej nagłą reakcją. Przywyknął do agresji, co prawda raczej pasywnej, ale życie z Kaskadą Kości jakoś sprawiło, że stwardniał na takie sprawy. O ile można to tak określić, nigdy nie był przesadnie strachliwy.
W przeciwieństwie do tej tutaj.
Zaraz, czy to..?
Dum dum, dum dum, dum dum.
Serce zaraz miało jej chyba wyskoczyć z piersi! Niezwykłe. Srebrne ślepia nie prezentowały już zwykłego zainteresowania, źrenice się rozszerzyły na moment. Intrygujące, niesamowite. Nie spotkał dotąd smoka, który przejawiałby zachowanie równe wiewiórkom (bo oposów to on raczej nie znał, stąd skojarzył bardziej szczury czy wiewiórki).
Kiedy nieco się uspokoiła, on zaś chyba szukał guza. Przeciągnął po ziemi zad leniwie po trawie, a potem wyciągnął przed siebie łapska. Położył się prostopadle do pieńka na którym leżała łowczyni, łapy niemal krzyżując z jej własnymi – brakowało do tego naprawdę niewiele. Zafascynowany przysunął mordę do jej barku do którego miał bliżej. Tu lepiej było słychać serce. Co prawda nie nadstawiał ucha, nie dosłownie, ale widać było, że wsłuchiwał się w bicie jej serca. Hej, najwyżej go za tę ciekawość zdzieli po nosie.
Nie znał za bardzo granic, wszak nadal uczył się bytować z własnym gatunkiem. A samego siebie badać to żadna frajda. Zwłaszcza jak nigdy nie reagował w ten sposób!
Już? – zapytał, jakoby z lekkim zawodem w głosie, ale też ulgą, spoglądając dla odmiany w ślepia samiczki.
Chyba tak. Nie czekał długo na wyjaśnienia, osobliwa smoczyca sama z nimi pośpieszyła. I pomimo jej sykliwego głosu, dźwięki z gardzieli rozmówczyni uznał za całkiem urocze. Zupełnie nie pasowały do jej ogólnej postawy. Gdyby nie był taki martwy w środku, pewnie by nawet się uśmiechnął.
Hm – zamyślił się i cofnął niechętnie głowę, by nie naruszać już jej i tak zniszczonej przestrzeni osobistej. – Skąd wiesz, że nie jestem tym gorszym czymś? – zagadnął zbyt pogodnie jak na wypowiadane słowa.
Widząc jak turla w jego kierunku orzechy początkowo uznał to za mało śmieszny dowcip. Jadł tylko mięso. Nie wiedział o jadalnych owocach, a tym bardziej orzechach. Ale skoro ona to jadła, to chyba nic złego? Z drugiej strony... może przez to się tak zmutowała?
Nie wypadało jednak odmówić. Kiwnął lekko głową w ramach potwierdzenia. Zgarnął łapskiem dwa orzechy, których niestety rozłupać nie potrafił. Po prostu je zgniótł, została z nich papka. Ups, za dużo siły? Przekrzywił głowę i spojrzał na samicę z szarmanckim, ale trochę i przepraszającym spojrzeniem.
Zauważył jednak jak w jej futrze zaplątała się jedna sztuka, częściowo otwarta. Bez zawahania sięgnął pyskiem do policzka Wieczności i z dziwną delikatnością złapał wargami za orzech, aby lekkim ruchem wyplątać go z futra. Może nawet i jej wyrwał odrobiny włosków, ale na pewno nie na tyle, by został w tym miejscu łysy placek. Wypuścił na dłonie 'zdobycz'. Oh! Z tym to mógł pracować. Szponem rozszerzył otwór w łupinie i wydobył jadalną część. Położył ją sobie na języku. Zaczął przeżuwać. Minę miał niewzruszoną, ale skoro nie wypluł, a nawet przełknął, to najwidoczniej nie było takie złe. Albo nie chciał sprawić samicy przykrości. Jeszcze raz dostałaby zawału serca, i musiałby się tłumaczyć przed Kaskadą.
Mnie nie przeszkadza – mruknął sugestywnie, bo najwidoczniej nie umknął mu manewr ze schowaniem ogona. Wcześniej nim dość otwarcie poruszała, a teraz, uspokojona, chciała go ukryć.

Licznik słów: 609
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Co. Co co co co.
Co on robi. Dlaczego on się do niej tak od razu przysuwa? Czy pomyliła się co do niego? Był agresorem? Zamierzał ją pożreć?
Aank już poważnie zaczęła proces przestawiania się z tchórza na bojownika, gdy zauważyła zafrasowaną minę smoka, który podczas jej tymczasowego paraliżu gwałtownych, sprzecznych myśli – zdążył się zbliżyć i... Zamarł w nasłuchiwaniu. Tuż przy jej ciele, tak, że co dłuższe nitki futra mogły nawet połaskotać go w nozdrza. Nie za bardzo rozumiała co robi.
W porządku, fizyczność nie była jej obca, ale tylko jako okazanie uczuć. Tak, o dziwno, młodej nie brakowało w życiu okazywania czułości czy wsparcia – sama od tego nie stroniła, nie bardzo wiedząc, że nie każdy to znał i lubił. Ale przekraczanie tej niewidzialnej aury komfortu, nie w czułym geście, ale tak bez powodu, kojarzyło jej się tylko z atakiem. Chooociaż...
Przypomniała sobie coś. Wzgórze. Nadlatujący, potężny, czerwony smok, budzący w jej trzewiach trwogę. Jej czysto zwierzęca interakcja i jego reakcje, widocznie zniżone do poziomu bezsłownych. Bawili się. Zaczepiała go. Pazurem pomiział ją po głowie.
Ale to też odebrała jako coś w stylu czułości, czy bardziej akceptacji, nie wiedząc, że Karmin był tak samo jak teraz Tonący zwyczajnie zaciekawiony tym, jakie jej futro może być w dotyku.
Obróciła łeb i zaczęła ruszać różowym noskiem nieopodal skroni samca, wciągając głęboko do gardzieli jego woń. Ślepia na chwilę dłużej badały jego bardzo przyjemną kolorystkę. Naprawdę był... Wyjątkowo ładny. I przyjemnie pachniał, inaczej, niż znani jej Wodniści, jakby nie do końca przesiąkł podmokłymi terenami.
Pytanie wybiło ją z rytmu. Zmarszczyła brwi. Co to właściwie miało znaczyć? Już? Upokoiła się, przestała robić z siebie idiotkę? Pewnie tak, właściwie tylko o to mogło chodzić. Ale dlaczego potrzebował do tego niemal wsadzić jej nos pod pachę..? Samce są dziwne.
Na jego zaczepne pytanie nieco uniosła wargi, pokazując tylko błysk tak chętnie prezentowanych chwilę temu zębów, teraz jednak woląc od tego stronić, samej uznając to za bardzo agresywny i wyzywający gest. Teraz jednak zwyczajnie uśmiechnęła się, nawet dało się usłyszeć coś, co mogło być mruczącym śmiechem. Bardzo jednak cichym.
– Nie pożarłeś mnie. Nie śmierdzisz. Nie wyglądasz na sztucznego i zadufanego w sobie dupka. Mogło być dużo, duuużo gorzej. – Przymrużyła ślepia w wyraźnym rozbawieniu, wydawała się też dużo bardziej zrelaksowana.
Jedno i drugie kolejny raz zburzył zupełnie niespodziewanym zachowaniem. Najpierw starała się nie roześmiać, kiedy bardzo nieudolnie próbował rozprawić się z orzechem. Zauważyła jednak jego mimikę i empatycznie postarała się o neutralną minę. I wtedy właśnie kolejny (ostatni!!!) raz zburzył jej poczucie bezpieczeństwa, sięgając zębami jej twarzy! Nie zdążyła jakoś bardziej zareagować, bo smok był zbyt blisko, a ona naprawdę się przed nim otworzyła...
Czując pociągnięcie za futro rozszerzyła ślepia do granic możliwości. Były teraz dwiema idealnie okrągłymi tarczami. Czarne kręgi na tle białek, z dziwną, jasną skazą, białą aureolą, wokół – teraz niemal równie okrągłych – świetliście białych źrenic.
Spoglądając tak w oczy Wodnistego spostrzegła i z pewnym histerycznym rozbawieniem pomyślała, że ich ślepia są dokładną, idealną odwrotnością. Czy oni cali nimi byli?
Nie umarła jednak. Nawet nadal miała twarz. Policzek szczypał jedynie naprawdę delikatnie, za co zamierzała samca ugodzić zbulwersowanym spojrzeniem... Wtedy jednak zmiękła, widząc, że ten po prostu znalazł, jakimś cudem, w jej futerku orzech. Zamrugała wielokrotnie, a słysząc uwagę i widząc, że mówi o jej ogonie, spłoniła się. Lekko nadmuchała policzki, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała co. Uszy przylgnęły jej do futra na szyi, nieco w nim tonąc, a ogon niemal wcisnął się między łapy.
Co on miał właściwie na myśli? Że nie przeszkadza jej, że nie odpowiedziała na temat? Czyli zauważył? Ojej... Ale... Spoglądał bezpośrednio na jej ogon. Czyli mówił o jej wyglądzie?
Czyli, że powienien mu przeszkadzać, ale ją pociesza, że nie jest tak źle? Duffff...

Serce znów przyspieszyło rytmu, a z paszczy Perspekty wydobywało się dużo cieplejsze powietrze. Nawet uszy ją piekły. Zaczęła się wiercić na miejscu, nie wiedząc gdzie się ze swoim pokracznym, spasionym cielskiem podziać.
Czy z nią zawsze musiały rozmawiać same smoki-ideały? Czy może po prostu tylko takie istniały? Właściwie, gdy się nad tym zastanowiła, nie widziała smoków tak dziwnych jak ona. No może Pacyfikacja także miała nietypową urodę, ale właściwie niewiele było olbrzymów, a zwłaszcza morskich. Tymczasem jej matka, o dokładnie tej samej mieszance ras, była chodzącą perfekcją. Bardzo delikatną, niemal ażurową, ale świetlistą i piękną.
A ona wyglądała jak gruby, zmutowany gryzoń. I rzeczywiście, choć na szczęście tego nie wiedziała – takie właśnie skojarzenia budziła w innych.
Bojaźliwa próbowała unieść wyżej nos, który z przygnębienia zaczął jej opadać. Nie chciała, by samiec zauważył, że w dodatku do tych wszystkich wad, jest jeszcze żałosną kupką nieszczęścia. Przecież potrafiła być dziecinnie radosna. Jeśli chciała, żeby ktokolwiek ją akceptował i znosił – to właśnie z tej strony powinna się przedstawiać.
Uniosła więc szczękę jeszcze wyżej i licząc, że jej uśmiech nie wyglądał na choć w połowie tak sztuczny, jak był, zagaiła, zniżając się do smalltalku:
– Właściwie jak mam Ci mówić? Pan-nie-najgorszy? – Zrozumiała, że żart był dość marny, ale nie zamierzała się nad tym zatrzymywać. To by się dla niej bardzo źle skończyło. – Jestem Aank. Perspektywa Wieczności.

Licznik słów: 846
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dyskretny Sztych
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 140
Rejestracja: 18 maja 2019, 12:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 33
Rasa: Powietrzny
Mistrz: Sztorm Stulecia

Post autor: Dyskretny Sztych »
A: S: 4| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,Skr,Śl,Kż,M,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz
Akurat nie tyle futro go zainteresowało, co bicie serca. Było takie głośne. Jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi samicy. Wewnętrznie rozżalony zaobserwował jak tętno samicy się uspokaja, rytm był w miarę spokojny. Czy na długo? Podświadomie chciał znowu wywołać u niej tę reakcję. Starczała bliskość? Nagłe ruchy? Zaraz ją wyczyta, musi.
Kiedy nos samicy minimalnie muskał jego skroń, mocno się spiął. Nie było to aż tak bardzo zauważalne, ale gdyby ktoś dotknął jego ciała wyczułby jak mocno napięte miał mięśnie. Nie lubił dotyku. I nie lubił też informować o takiej rzeczy, więc starał się swoje niezadowolenie maskować. Sztorm była dość dotykalska, ale raczej w ramach kilkusekundowej zaczepki. Dłuższy dotyk mógłby skończyć się bardzo nieprzyjemne. Tak przynajmniej sądził, po obserwacji samego siebie. Nawet Abraxxas nie mógł go dotykać. Dureń często na siłę próbował, zwykle prowadziło to do bójki.
Może lubię podroczyć się z kolacją? – zasugerował, unosząc kącik pyska ku górze. Z tym dupkiem to się bardzo pomyliła, ale najwidoczniej miał lepszy dzień. Lub serwował gorzkie po słodkim. Tego jednak nie skomentował, sama się przekona z czego był ulepiony. – Spotykałaś smoki, które takie były? – zapytał, zdziwiony.
Oblizał szpon ze smaku orzecha, kiedy to znowu usłyszał ten tak polubiany przez siebie dźwięk.
Dum dum, dum dum, dum dum.
Otworzył szerzej ślepia. A jego łeb znowu był przy paszce samicy. Słuchał, w bezruchu. Serce biło niczym zamknięty w dłoniach wróbel, próbujący wydostać się na powierzchnię. Tylko czy mogło wyskoczyć? Nie, raczej nie było do tego zdolne.
Zrobił się bardziej bezczelny. Wsunął jedną z łap pod pachę samicy, przytykając otwartą dłoń do jej ciała. Teraz nawet je czuł. Och, coś wspaniałego. Jakby ocierało się o jego łapę w tym chaotycznym tańcu i rytmie. Jednocześnie starał się nie przyciskać kończyny za mocno, lekko przylegała, a przez gęste futro Wieczność mogła nawet nie wyczuć jego obecności. Ale no, raczej zobaczy, nie? Ślepa nie była.
Cofnął ją jednak po chwili, zanim zdążyłaby mu ją odepchnąć.
A on nawet nie czuł się źle z tym, że tak najeżdżał na jej prywatność. Nie dała mu w pysk. Albo się bała, albo jej to tak naprawdę nie przeszkadzało.
A jak byś chciała do mnie mówić... – zapytał ją o zdanie, unosząc pysk do jednego z jej ucha, gdzie wypowiedział dalszą część pytania, muskając chłodnym oddechem jej małżowinę. – ... mały szczurku? – ciekaw był czy się obrazi za takie określenie. Niby nawiązywał do brudnego, negatywnie kojarzonego gryzonia, a jednak zmiękczony wyraz wypowiadany był z tak dziwną czułością, jakby Nepharrar spotkał coś najcenniejszego w świecie.
Po prostu była na swój sposób piękna. Wyjątkowa. Dla niego uroda była unikalna, dlatego go ciągnęło do dziwactw. Nadal nie odkrył jeszcze tej części życia zwanej żądzą cielesną, ale psychicznie w jakimś sensie do tego dorósł, do przywiązania i innych silnych uczuć. A teraz pragnął słuchać jak bije serce. Swojego nie potrafił przyspieszyć do tego stopnia co samicy. Miał wrażenie, że wystarczy kilka słów albo pojedynczy gest, by rozbudzić w niej taką reakcję.
Fascynujące. Miłość to nie była, Nepharrar nie należał do smoków, które zakochują się w innych szybko. O ile w ogóle było możliwe rozhulać jego lodowate wnętrze.
Ona po prostu go ciekawiła jak nic do tej pory. Nawet niscy ludzie nie byli tak fascynujący.
Nie odsuwał pyska od jej ucha. Oddychał powoli, a z nozdrzy wydobywały się malutkie kłęby zimnego powietrza, łaskoczące futro samicy w ten duszny poranek. Liczył, że jej serce dalej utrzyma swój rytm, albo przynajmniej nie zwolni. Nikt na niego do tej pory tak nie reagował. Podobało mu się to.

Licznik słów: 583
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Dobrze ukrył swoją reakcję, więc samica pozostała zupełnie nieświadoma jego dyskomfortu. Co więcej, skoro on sam ją dotykał, nie była w stanie domyślić się, że to miało być jednostronne. Nie rozumiała i nie znała tego. Nie pozostawił jej ku temu żadnych przesłanek. Czy dobrze było więc ukrywać swoje odczucia? Zapewnie szybko się przekonają.
Szybciej, niż się spodziewają.
Słysząc bowiem tekst o kolacji smoczyca może nie tyle bezmyślnie, co nieświadomie – pochyliła łeb i polizała go. To miał być złośliwy gest, to właśnie przedstawiała jej mimika i spojrzenie. Kiedy jednak jej miękki i niesamowicie ciepły język przepłynął gładko po jego pysku, poczuła, jak gorąco rozlewa się po całym jej ciele, docierając aż do krańca ogona. Nigdy tak wyraźnie nie poczuła smaku innego smoka, nawet nie domyślała się, jaka pod naporem ozora może okazać się faktura łusek. To doświadczenie było tak inne od czegokolwiek innego, że jej serce zdwoiło tempa, a ciepło przebijało nawet izolację futra.
Spojrzała na niego szczerze zaskoczona i nic nie odpowiedziała.
Z resztą kto wie, czy jej sierść nie fruwa własnie rozszarpane przez nagłą furię..?

Pysk nie zmieniał wyrazu. Dzika mieszanka szoku z zafascynowaniem. Był jednocześnie bezpośredni i wycofany. Może po prostu ostrożny?
Pomyślałabym, że jest po prostu Klerykiem. Badał ją. Sprawdzał jej reakcje, uczył się smoczych mechanizmów. Ale coś w jego podejściu było absolutnie pozbawione profesjonalizmu i wyzute z tej dziwnej, bezemocjonalnej, mdłej maniery, którą przedstawiali sobą Uzdrowiciele. Było jednostkowe. Czuła, że on jest tak zainteresowany N-I-Ą.
Wybił ją z rytmu.
Najpierw chłodnym oddechem parząc jej rozgrzane ucho. Zadrżała. Mógł wyraźnie to poczuć.
Serce zadudniło hipnotyzująco.
A potem wszystko zepsuł i wybuchła. Choć może tylko doprawił nieco pieprzu do całej swojej przekąski..?
Dziki błysk, czy nawet warkot, nie mógł zdążyć go ostrzec. Nie cofnął łba.
Kiedy więc tylko słowo, a po nim impuls, przemknął do najczulszych strun Presji, ta zwrotnie odpowiedziała równie błyskawicznie. Kły wysunęły się ze szczęki, szyja naprężyła w miniaturowym wężowym ruchu. Była szybsza, choć on mógł być silniejszy.
Kraniec paszczy zaczepił o jeden z jelenich rogów fiołkowego i szarpnął brutalnie w dół. Chciała, żeby za karę wyrył brodą w miękki grunt i ugrzęznął kolcami, które miał na jej spodzie. Nie zdążyła nawet zastanowić się, co ją za to czeka.
Teraz nie tylko bębniło jej serce – czuła rozpaloną krew krążącą jak oszalała. Każdy jej mięsień był gotowy do walki, choć naprawdę nie chciała robić mu krzywdy. Tylko Ateral jednak mógł wiedzieć, jak to się skończy, kiedy do gry delikatnie, ale prędko, włączyły się zęby.
Właśnie, zęby.
Perspektywa Wieczności, przylegająca teraz podbrzuszem płasko do ziemi, z łapami naprężonymi, ale zwróconymi jakby do uniku, pokazywała znów zęby.
W ujmująco szczenięcym, najszczerszym i najszerszym uśmiechu, do jakiego tylko zdolna była smocza paszcza.
– Jelonek. – Oblizała się lubieżnie, tylko tyle zdołając odpowiedzieć słownie na te wszystkie pytania. Słowa, słowa, trudne i takie nie jej!

Licznik słów: 467
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dyskretny Sztych
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 140
Rejestracja: 18 maja 2019, 12:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 33
Rasa: Powietrzny
Mistrz: Sztorm Stulecia

Post autor: Dyskretny Sztych »
A: S: 4| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,Skr,Śl,Kż,M,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz
Znieruchomiał, był niczym posąg. Czy ona go własnie polizała? Z gardła, przez zamknięty pysk, słychać było bardzo mocno stłumione warknięcie. Samiec naprawdę się starał kontrolować swoje reakcje, ale nie zawsze było to możliwe. Nie spodziewał się, że ją w jakikolwiek sposób zachęci do odwzajemnienia "bliskości". Szpony lewej przedniej łapy wsunęły się pod ziemię. Musiał na moment zamknąć ślepia. Serce biło tak samo, ale w głowie miał istny kocioł. Nie lubił dotyku. Zawsze gdy do niego dochodziło miał ochotę urwać kończynę, która go skalała.
Tylko teraz był to język. Naprawdę w głowie widział scenariusz w której otwiera jej siłą paszczę i sięga do środka swoją, aby wyrwać jej język z gardła. Pożera go, lub wypluwa. Zależnie od smaku. A jednak z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu hamował się przed tym. I nie było to stado, nie była to chęć zapobiegnięcia kłopotów, nie. Nie chciał zniszczyć czegoś tak kruchego jak łowczyni leżąca przed nim. Jak dotąd nie miał problemu z łamaniem karków delikatnym istotkom, więc czemu teraz się to zmieniło...?

... na szczęście, albo i nieszczęście, samica się oburzyła na określenie którego użył. Widział jak nadchodzi "atak", do tego przecież był szkolony. Ale nic z tym nie zrobił. Może i tutaj chciał się przekonać jak bardzo była urocza w swoich odruchach? Świsnęła mu pyskiem przed oczami, ale sięgnęła po rogi, nie miejsce witalne. Czyli nie był to atak na poważnie. Zupełnie jakby podchwycił tę małą grę, posłusznie obniżył łeb. Co prawda jego kolce na brodzie nie utknęły w glebie, ale zostawią po sobie niewielkie wgłębienia. O dziwo, taki 'dotyk' musiał odebrać jego mózg za potencjalny atak, prawdopodobnie dlatego nie zareagował tak jak wyżej. Delikatność mu przeszkadzała podświadomie, ale z drugiej strony bardzo go interesowała.
Był niezwykle cierpliwy, jak na siebie. Jeszcze wczorajszy on widząc dzisiejszego siebie zapewne by parsknął pogardliwie pod nosem.
"Jelonek". Parsknąłby śmiechem, gdyby nie był taki martwy w środku. Czy kiedykolwiek się zaśmiał? Zamrugał kilkakrotnie i uniósł rogaty łeb nieco nad ziemię, w dalszym ciągu mając ją na głównym planie. Potrząsnął lekko głową, pozbywając się z brody drobin gleby. Skoro nie oponował, najwidoczniej przystał na taką ksywkę. Też nie lubił rozmawiać, był rzeczowy, konkretny, wolał działać niż biadolić.
I chociaż nie był najszybszy i najzręczniejszy, to siłą faktycznie mógł zaimponować. Skorzystał z okazji, że samica spodziewała się pewnie mniej wyrafinowanego odwetu, i po prostu chwycił w przednie łapy jej śliski ogon, który tak usilnie starała się schować. Mógłby go szarpnąć by ją zrzucić z tego pieńka, z tej wygodnej pozycji, ale po co? Trzymał silnie, ale nie na tyle, by sprawić jej dyskomfort (fizyczny). Ale przy próbie odskoku samica zostałaby w ten sposób uziemiona przez samca.
Od początku go ciekawił ten ogon, teraz miał okazję lepiej mu się przyjrzeć. Uniósł jego końcówkę i liznął ją, w oczach zaś zalśniło od szarmanckiej złośliwości. Dupek.

Licznik słów: 462
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Aha! Udało się. Zirytowała go. Zupełnie nieświadoma zagrożenia uśmiechnęła się złośliwie, mrużąc ślepia i nawet lekko drgając wibrysami. Teraz już czuła się z nim bardziej na równi, odbierała wrażenie, że wie na co go stać i że wcale nie zrobi jej krzywdy dla samej krzywdy. Że może się spokojnie z nim droczyć i bawić, a samiec nie pozostanie jej dłużny.
Oj, jak bardzo, jak bardzo nie miała fiołkowego pojęcia, że igra z ogniem. Że jeden fałszywy ruch, w dodatku z zupełnie dobrych intencji, może się skończyć tragicznie.
Po Leszczynowym Zagajniku rozległy się dziwne odgłosy. Najpierw krótki dźwięk – pisk – tak cichy i wysoki, że na granicy słyszalności. Smoczyca wytrzeszczyła oczy, rzucając znad uniesionego pyska dzikie spojrzenie Jelonkowi i rozpłaszczyła się na pieńku, łapami otulając go i wbijając weź pazury z taką mocną, że nieco starsze drzewo zarzęziło protestująco. Poczuła się, jakby samiec rzeczywiście zamierzał ją zrzucić, przyciągnąć.
I mimo tego, że tego nie zrobił – nie podjął na razie żadnego innego ruchu, niż samo schwytanie jej – poczuła się tak źle, że z frustracji zaczęła wbijać kły i raz za razem zagryzać w znajdującą się przed nią, wyrastającą z powalonego drzewa gałąź, a z pyska wypływały marudne powarkiwania-lamenty, które bardzo ciężko było opisać słowem, po za samym faktem, że wyraźnie dało się wychwycić ich wydźwięk. Raz próbowała wyszarpnąć ogon, ale odczuła, jak silny jest samiec. Bała się, że mógłby jej go wyrwać.
Nienienie, niech na niego nie patrzy, niech go zostawi.
Przecież nie mógł jej tego robić, prawda? Czy teraz będzie jej to wytykać, wyśmiewać się z jej?

Upokorzona i bezradna Perspektywa zdecydowanie najmniej ze wszystkiego spodziewała się liźnięcia.
Ohh. A więc zemsta?
Reagowała jednak tak bardzo inaczej. Kraniec ogona zadrżał i wywinął się w jedną, a zaraz potem drugą. Zęby puściły gałąź, a łeb z wolna obrócił się w stronę gada, przyglądając mu się badawczo... Ale aż podejrzanie spokojnie i bez wyrazu. Wydawała się analizować. Próbowała zrozumieć zastawienie samca, zwłaszcza, że jedyne emocje jakie od niego jak do tej pory wyczytała, to złośliwość i ciekawość. Niewiele więcej.
Złapana za ogon, miała tylko jedną drogę ucieczki – w jego stronę. Każda inna mogła skończyć się mocnym ciągnięciem ogona, które naprawdę nie mogło należeć do uczuć znośnych. Jednocześnie siedzenie w tej pozycji, w tej sytuacji, wywoływało w niej nieprzyjemne uczucie presji. Nie chciałaby tak leżeć, w potrzasku, zdana na jego łaskę. Płochliwa smoczyca miała to do siebie, że choć bała się – wolała mieć kontrolę nad wydarzeniem choć na tyle minimalną, my móc efektu uznać za choćby współudział.
Najpierw jedna tylna łapa ześlizgnęła się z konaru, kontrolując spadek płytko wczepionymi weź pazurami – a gdy dotknęły one trawy, powtórzyła manewr przednią. Ciało przechyliło się, płynnie pomagając drugiej stronie ciała. Stała tak teraz nad samcem, górując nad nim nieco i wymownie spoglądając to na niego, to na ogon.
– Dobrze się bawisz, Łachudro? – Wymruczała zeźlonym tonem, zastanawiając się, co teraz powinna z nim uczynić. I jak nie stracić swojej ukochanej pudroworóżowej końcóweczki.
Obróciła się cała w jego stronę, podeszła blisko, bardzo blisko... I ułożyła się na ziemi, wzdłuż jego boku, zatrzymując klatkę piersiową na wysokości jego łopatki. Mieli miedzy sobą tylko tyle odległości, że gdyby od obrócił pysk w lewo, a ona w prawo – to ich nosy przylegałyby do siebie. Ona zaś miała ogon, mimo jego chwytu, łukowato zakręcony i dość swobodnie leżący.
Była na smyczy, którą sama sobie poluzowała. Posłała mu kokieteryjny uśmiech.
Napięte – pod pretekstem przykucnięcia – tylne łapy, jednym ruchem pozwoliły jej wyprysnąć wprzód, tak że rozcapierzona chwytna łapa mogła sięgnąć i otulić silnymi palcami kostkę jego tylnej kończyny.
Możesz mnie złapać, ale to nigdy nie będzie jednostronna uwięź.

Licznik słów: 604
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dyskretny Sztych
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 140
Rejestracja: 18 maja 2019, 12:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 33
Rasa: Powietrzny
Mistrz: Sztorm Stulecia

Post autor: Dyskretny Sztych »
A: S: 4| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,Skr,Śl,Kż,M,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz
A więc jej czułym punktem musiał być ogon. Od początku się go wstydziła, a gdy go dotknął – zaczęła wariować jak szczur w potrzasku. Z dziwną cierpliwością wyczekiwał, aż samica znowu uspokoi swoje dzikie reakcje. Przestanie się wić, piszczeć, gryźć gałąź i brzuchem próbować wydrążyć dziurę w pniu na którym leżała. Nawet do głowy mu nie przyszło wyrywać ogona, a tym bardziej się z niego nabijać. To znaczy, może i mógłby jakoś ten fakt wykorzystać – tę wstydliwość – ale na chwilę obecną nie widział nic złego w jej osobliwej aparycji.
"Łachudro". No, no, to już brzmiało nieco lepiej od jelonka. Ewidentnie nastąpił jej na odcisk i nie umiała tego nawet ukryć. Kiedy stanęła tak nad nim, mógł obserwować z dołu więcej jej ciała. Dostrzegł, że futro tylko maskowało sylwetkę, która nie wydawała się wcale taka tłusta. Lepiej widział jej specyficzne łapy, także i ogon miał bliżej. W dalszym ciągu trzymał jego końcówkę, choć nie wyglądał jakby miał się o nią bić do nieprzytomności. Ot, czasem sam nie był świadom swojej siły.
Zapomniał odpowiedzieć. Albo nie chciał tego robić. Rzadko kiedy był rozmowny, zwykle odpowiadał na pytania, a sam jakieś zadawał gdy faktycznie były niezbędne. Tutaj samica mogła sama sobie odpowiedzieć na pytanie. Nie wyglądał na znudzonego, ale z drugiej strony też nie na takiego, co by się uśmiechał od ucha do ucha. Nie było źle. Aczkolwiek... z jego pyska i tak trudno szło wyczytać nastój czy uczucia jakie nim w danym momencie panowały. Taki pech Aank, chyba nigdy się nie dowie.
Później zrobiła coś dziwnego. Nie spodziewał się, że w takim spokoju się obok niego położy. Hę? Co planujesz, sprytny szczurku? Dał jej tę swobodę położenia się obok niego, zadziwiająco blisko. Zmrużył ślepia. W głowie już powstało kilka scenariuszy w których samica najeżdżała na jego ciało, chcąc go dotykać. Musiał jakoś temu zapobiec, aby się nie skompromitować. Skoro jednak sama mu się podłożyła, uniósł skrzydło i zasłonił nim drobną samicę. Płacz z fiołkowej błony zwiększył po chwili nacisk na jej plecy. Niezbyt mocno, wszak to tylko błona, ale kość na jej krawędzi wbiła się nieco w ziemię. W ten sposób nie musiał wkładać siły w ciągłe przytrzymywanie jej skrzydłem. Przysunął ją nawet do siebie, docisnął do swojego boku. Mogła poczuć, jak jego mięśnie były napięte. Ach, na Tarrama, były jak naciągnięta nić. Nie lubił bliskości której sam nie wyznaczał, a nawet tutaj czuł się do niej poniekąd zmuszony przez zagrywkę łowczyni.
Ogon, zaś, skrył pod lewym łokciem. Czy też jego końcówkę. Przytknął go w ten sposób do ziemi, dalej mając ją na uwięzi. Tylko teraz z dwóch stron, tak jakoś.
Wyglądał na obrażonego, że musiał to zrobić. Dwa do dwóch, szczurku. Na jego pysku wymalował się chytry uśmiech. Co teraz?

Licznik słów: 451
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Na całe szczęście dla biednego szczurka pytanie było retoryczne i smoczyca nie zwróciła uwagi na brak odpowiedzi, zamiast tego grała w ich inną grę dalej.
Atak nie powiódł się i do futrzastej, powoli, powolutku, zaczynało docierać, że coś jest nie tak. Zauważyła, że wcześniej smok sam jej się podstawił i jednocześnie wcale upokarzającym rzuceniem o ziemię nie przejął, a teraz jej próba rzucania się do przodu była bez trudu przytłumiona w zarodku. Poczuła jak silne skrzydło przygarnia ją niemal protekcjonalnym gestem tak blisko siebie, że odczuła to jak przyszpilenie do skalnej ściany. I wtedy nastąpiło wiele odczuć na raz.
W pierwszej chwili odczuła to jako coś miłego. Silny, chłodny bok samca rozgrzewał ją od środka, co jeszcze nie do końca rozumiała. Nigdy nie była tak blisko kogoś – nawet najczulsze uściski były mniej... Przylegające i zawierały w sobie uczucie, że zaraz się skończą. I jednak zwykle dotyczyły rodziny, bliskich... A nie obcych samców.
Odczucie prędko przeszło więc w zawstydzenie. Jelonek-Łachudra mógł dostrzec, jak wpierw uniesione wysoko uszy opadają i wtulają się w smoczą szyję, a wielkie oczy wydają się zagubione. Ogon zatrzepotał mu w łapach jak wyjęta na brzeg płotka. Nie był to jednak świadomy gest i nic na to nie wskazywało, zwłaszcza, że prędko się skończył. Wieczność się spłoniła i opuściła wzrok. Oddech jej przyspieszył, plytkim nurtem wymykając się spomiędzy kłów i spływając w dół gorącego ozora.
Czego on właściwie od niej chciał? Powinna już sobie iść i... No być gdzieś indziej, sama, jak zawsze. Tak było bezpieczniej. Dla niego, dla niego oczywiście!
I wtedy nastąpiło kolejne przejście. Świadomość, że nie może teraz wstać i sobie iść, bo on ją trzyma.
Pół miauknęła, pół warknęła mu, kierując gwałtownym i krótkim ruchem pysk w kierunku, choć nadal spory kawałek do jego ucha. Oczy Aank wydawały się teraz odzwierciedlać zarówno ducha spłoszonej, wrażliwej na widmo śmierci sarny, jak i dzikość, drapieżności wilka, zamierzającego walczyć do ostatniego tchu. Istna karuzela emocji, w którą wprawiał ją samiec, pozbawiał ją całej tej otoczki, której nauczyła się od innych smoków. Odsłaniała całe podbrzusze swoich instynktów, pokazywała się tak, jakby zmyła jasną maskę, naturalnie tworzącą umaszczenie trójkątnego pyszczka. Nie było na nim elegancji czy zimnego jak stal spokoju, którym czasem opruszała się na podobieństwo pyłu maskującego ją naturę na polowaniu. Bo choć nie każdy zdawał sobie sprawę, to histeryczne usposobienie Aank było naprawdę jej, nie zaś gładka mowa, której nauczyła się i na którą wydawała naprawdę wiele energii.
To do jakich wniosków dojdzie Wodnisty, zależało od znacznie większej ilości czynników, niż tylko jej pełzające przed nim emocje.
I znów. Wzięła głębszy oddech, zacisnęła krtań i chwilę tak trwała. Nadal spoglądała w jego kierunku, ale jakby nieobecnie. Nawet nozdrza miała ściśnięte tak, by ani nie pobierać powietrza, ani – przede wszystkim – jego zapachu, który umysł podświadomie zaczął badać głębiej, niż spodziewała się, że jest do tego zdolny. Musiała się opanować. Musiała się pozbyć tego zatrważającego, odbierającego zmysły wpływu. O dziwo tym razem nie wykonała, teroretycznie, ani żadnego gestu, ani słowa – a raczej nie tylko ona mogła odebrać to jako duże zajście.
Ciało miała spięte tak jak i on, choć nie zauważyła tego bardziej, niż podświadomie.
Choć z zupełnie różnych powodów – w obojgu ostatecznie taka bliskość wywołała kompletny stres i spięcie. Czy w takim razie przestaną uparcie wkraczać w swoją prywatność? Czy wręcz przeciwnie, jakby na złość samym sobie – z nieugaszonej ciekawości zechcą złamać wszelkie granice swego komfortu, by zobaczyć, co leży po za nimi?

Licznik słów: 571
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dyskretny Sztych
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 140
Rejestracja: 18 maja 2019, 12:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 33
Rasa: Powietrzny
Mistrz: Sztorm Stulecia

Post autor: Dyskretny Sztych »
A: S: 4| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,Skr,Śl,Kż,M,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz
Jego plan chyba zbierał pierwsze żniwa. Samica wydawała się jednocześnie skrępowana bardziej niż przed chwilą, ale też uspokojona. Nie wiła się, nie syczała, nie pokazywała mu zębów. Może to jednak pozory. Cierpliwie czekał aż pierwsza cisza przed burzą umilknie. Wypatrywał ciemnych chmur na licu łowczyni. Nic jednak ich na ten moment nie zwiastowało. On potrafił w bezruchu leżeć bardzo długo. Ona zaś wydawała się mieć potrzebę ruchy, choćby kończyn, choćby końcówki ogona. A on, jak ten Łachudra, jej na to nie pozwalał.
O, i proszę. Pierwsza oznaka buntu. Miauknęła? Nie, warknęła? Nie, to coś tak jakby pomiędzy. Zwęził nozdrza w przecinki, cicho parskając. Może jednak zbyt przesadzał? Gdyby Kaskada widziała co robi ze smoczycą z innego stada, potencjalnie sojuszniczego, pewnie by mu wklepała po mordzie wyczarowanym biczem z wody, czy innym ustrojstwem. Ciekawe czy mógłby wtedy bezwstydnie zasłonić się Abraxxasem jak tarczą? Hm...
Wewnętrzne rozważania przerwała rzecz jaką zaobserwował. Czy ona nie chciała przy nim oddychać? Tak to wyglądało. Jednak się nie dusiło. Pewnie chodziło o zapach. W pierwszym odruchu uznał to za obelgę, ale przecież wcześniej twierdziła co innego. "Nie śmierdzisz". Ha, może zaczął. Co ciekawe, szczurek nie oddał mu z nawiązką. Podejrzane. Może coś planowała, czekała aż opuści gardę...?
A gdyby tak...?
Poluzował skrzydło. Do tego stopnia, że samica mogłaby spod niego wypełznąć gdyby chciała, ale w dalszym ciągu ją luźno okrywało. Tylko czy będzie chciała to zrobić? Był ciekaw na ile te jej syki i powarkiwania miały przełożenie na jej rzeczywiste pragnienia. Na dodatek wysunął pysk w jej kierunku i podbił jego wierzchem o brodę samicy. Rogiem na nosie zahaczył o jej miękką skórę, lekko ją podrażniając, lecz nie czyniąc większej krzywdy.
No to śmierdzę czy nie? – uśmiechnął się szarmancko, znowu wtykając patyk w mrowisko.

Licznik słów: 290
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Fiołkowołuski dobrze ocenił potrzeby Aank. Była nadpobudliwa i choć potrafiła skupić się na takich pierdołach jak podziwianie natury czy też odpoczynek – zawsze musiała coś przy tym robić, jakoś się ruszać, coś smakować, coś mieć pod palcami... Zastygała tylko gdy paraliżował ją strach lub pożerający ją bezkresny wir myśli.
Smoczyca uniosła łeb do góry i powoli wypuszczała powietrze, nie tylko dlatego, że brakowało jej już dechu, ale także w celu uspokojenia się i panowania nad sobą. Poczuła jak przygniatający ją ciężar lżeje, co przez chwilę zgoniła na poczet relaksu, jaki sama sobie zapewniła. Ale jednak nie! On ją wypuścił... I nadal trzymał na niej płachtę swojego skrzydła? Kojarzyło jej się to z miłym i opiekuńczym gestem – co nie pasowało jej ani do niego, ani do sytuacji sprzed chwili. Zmrużone ślepia spoczęły na ślepiach samca, akurat gdy ten zbliżył się do jej pyska. Zamrugała, jakby się bała (?) że ją pocałuje. Zadrżała od dotyku ostrego kolca na szczycie jego pyska. Przez chwilę wyobraziła sobie jak samiec sunię drażniąco ostrą krawędzią wzdłuż jej gardła i w dół szyi, o czym pierwszy raz pomyślała jako o czymś... Zadziwiająco przyjemnie ryzykownie zezwalającym na sprawdzenie jej granic i doprowadzającym na skraj między adrenaliną a skrajnym spokojem. Nie miała pojęcia, jakim prawem mogła wyobrazić sobie wrażenia po czym, co nie nastało. Obudził ją głos smoka, otworzyła oczy i spojrzała na niego wzrokiem nie mającym krańca w swym zdziwieniu i niezrozumieniu.
– Przecież powiedziałam, że n... Daahhh. – No dobrze, wszystko jej się poukładało. Parsknęła bliźniaczym śmiechem do tego, jaki wydobył z siebie samiec, ale znacznie bardziej swobodniejszym, jej żywą ekspresją. – Hah. Nie. Wręcz przeciwnie. Za dobrze pachniesz. – Przyznała, ciekawa jego reakcji. Sama teraz mówiła już bez cienia rozbawienia, raczej ostrożnie i cicho. Delikatnie poruszyła językiem w paszczy, uwalniając raz jeszcze pozostawiony na nim smak nagrzanych łusek Wodnistego. Tak, smakował też zadziwiająco... Inaczej. Raczej nie miała w zwyczaju lizać smoków, tylko, no cóż – jedzenie. I to jej się jakoś w ten schemat nieszczególnie wpasowywało.
Pokonała w sobie chęć spontanicznego wyrwania się z uścisku i pobiegnięcia gdzieś, przeturlania się, czegokolwiek, co zapełniło by jej potrzebę ruchu. Zbyt ciekawa była tej gry. Dość, by leżeć tak, całkiem posłusznie i nawet... Przerwócić się na bok. I brzuchem w stronę samca. Tylne łapy ułożyły się tak, by nie odsłaniać zbytnio podbrzusza, przednie podkuliła i jedną łapą zahaczyła o jego nadgarstek, zaczepnie. Była nerwowa. To nie było jakoś szczególnie naturalne zachowanie. Czy też raczej nigdy jeszcze nie było naturalne dla niej i nie szczególnie rozumiała z czym się ono może wiązać. Zwłaszcza w głowie samca. Wcale przecież nie musiał na to reagować – położyła się po prostu, mogli się zrelaksować, nie musieli kontynuować drażniącej zmysły i umysł gry, jeśli nie chcieli. Była w sumie najciekawsza, czy zdejmie z niej skrzydło, czy nie. Czy może wykorzysta jej postawę i ją zaatakuje? Ściągnięta szyja zdawała się mieć także drugą opcję na uwadzę, ale Aank mimo tego starała się uspokoić.

Licznik słów: 489
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dyskretny Sztych
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 140
Rejestracja: 18 maja 2019, 12:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 33
Rasa: Powietrzny
Mistrz: Sztorm Stulecia

Post autor: Dyskretny Sztych »
A: S: 4| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,Skr,Śl,Kż,M,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz
Trochę byli tu podobni. On co prawda lubił miętosić coś w łapie, gdy nie miał nic innego do roboty. Trawę, kamień, a jak się napatoczyła, to teraz i którąś z części ciała samicy. Nie lubił bezruchu. Straszliwie. Czuł wtedy, że jego mięśnie które powinny być wiecznie w gotowości, stygną.
Nie wiedział o czym myślała. Może to i lepiej, jeszcze byłby skłonny jej 'marzenia' urzeczywistnić. Czekał cierpliwie na odpowiedź.
Za dobrze pachniesz. Ciekawostka. Rozważał co z tym fantem zrobić i w ten czas Perspektywa zdołała się nieco przesunąć. Widział jej puchaty brzuch, zapewne częściowo też różowiutką skórę. Smoki w tych miejscach były mniej owłosione, tak przynajmniej mu się wydawało. Tak było zresztą u zwierząt. Aank bardziej przypominała mu ssaka niż gada i to w takich kategoriach ją rozpatrywał.
Przysunął się bliżej. Skrzydło dalej częściowo ją okrywało, ale samiec znacznie zmniejszył dzielącą ich odległość. Niemalże się stykał bokiem z jej brzuchem. Sięgnął w to wrażliwe miejsce szponiastą łapą. Jeżeli jednak spodziewała się ataku to grubo się zdziwi. Do tej pory Sztych nie miał możliwości badać cudzego ciała w tak bezceremonialny sposób, a skoro ona mu nie broniła – zamierzał dalej korzystać. Łaskotał ją przy żebrach podświadomie, gdy jego łapa sunęła po jej ciele. Była miękka w dotyku, nawet bardzo. Zupełnie inna od Sztorm, którą dotykał głównie podczas walk czy pojedynczego masażu jej pleców. To nie łuski, to skóra, futro. Coś totalnie nowego.
Nachylił się w międzyczasie nad nią. Zbliżył pysk do jej. Łapa z brzucha przesunęła się na szyję samicy aż dotarła do żuchwy. Szpon samca brnął przez futrzaste poliki, aż dotarł do warg. Wojownik spoglądał w oczy ciemne oczy towarzyszki. Byli bliżej niż wcześniej. Znacznie bliżej.
Otwórz paszczę – zażądał mrukliwym, niskim głosem.
Gdy to mówił, szpon próbował wsunąć się delikatnie między jej wargi aby jej także fizycznie zasugerować by rozchyliła pysk. Jeżeli to zrobiła, a na to głęboko liczył, smagnąłby językiem jej język, w ten przedziwny sposób, który podpatrzył u ludzi, ją pocałował. Machinalnie przycisnąłby się bliżej łowczyni, sam częściowo przekręcając się na bok. Dalej wspierał przody na drugim łokciu, tak było mu po prostu wygodniej.
Smakuję równie dobrze? – spytał z nutką perwersji w głosie, choć raczej nie pił do niczego konkretnego. Sam oblizał się, nie przypuszczał aby mógł wyciągać tyle przyjemności z bliskości. Póki to on dotykał ją, było dobrze.
Nie odsuwał pyska więcej niż musiał, żeby mówić. Łykał powietrze które wydychała przez swoje drobne nozdrza, było przyjemnie ciepłe. Generalnie nagle zaczął widzieć to co z nią związane w superlatywach. Zdecydowanie pasowała mu jej uległość i to, że pozwalała mu na tak wiele. Nie chciał jej puszczać. Przesunął łapsko z powrotem na brzuch, który kolistymi ruchami zaczął najzwyczajniej w świecie masować. Niech się rozluźni.
To jest, o ile nie da mu w pysk. Choć nawet wtedy i tak by to dalej robił. Taki z niego złośliwiec.

Licznik słów: 470
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Wyciągnął szpony w jej kierunku, dotknął ją – wykorzystał jej naiwność? Czy tak przyjdzie jej zginąć? Serce niemal bolało z napięcia, czuła jak tętno wypełnia całej jej ciało, pulsowały nawet ukrwione cienkie błony skrzydeł. Kiedy jego palce zetknęły się z ciepłą skórą, mógł wyczuć spięte mięśnie pod warstwą tłuszczu, która nie zdołała tego ukryć. Żebra za to chroniło niewiele, czuć było twardość kości, łączącą się z krzywizną mostka. Brzuch miała miękki, tu najwięcej tłuszczu chroniło delikatne wnętrze i przy tym miejscu samica czuła się najbardziej niepewnie. Ogon uderzył o ziemię nerwowo. Nawet nie pomyślała, że jego ręka mogłaby zejść niżej – nie rozumiała jeszcze takich rzeczy, jedynie wstydziła się, że te okolice tak ją grzały, że zachowywały się tak inaczej. Bała się najbardziej o ten brzuch. Jeśli była to gra, jeśli mieli być tylko zwierzętami... To jej życie wisi właśnie na włosku. Bez problemu mogła wyobrazić sobie, jak ostre pazury wojowniczo prezentującego się smoka przebijają jej cienką różową skórę, jej tkanki, jak wypruwają flaki... Była bliska zerwania się do walki, wywinięcia się, wbicia mu kłów w nasadę czaszki. A on, jakby przewidując, że zaczyna ją prowokować – zmienił kierunek, zaczął muskać ją po szyi, wzdłuż niej, słusznie omijając gardło i, ahh... Co takiego?
Żądanie, rozkaz. W dodatku tak strasznie dziwne.
Tak bardzo... Obezwładniające.
Nie rozumiała dlaczego, ale ten ton, to lekkie uczucie upokorzenia, rozlało się po niej jak ciepły letni deszcz. Kark oblało dreszczem. Nie przyświecała jej już idea ciekawości i strachu. Po prostu chciała zrobić to, o co prosił. Szczęka rozluźniła się, różowiejące po wewnętrznej stronie wargi ukazały błysk zębów, jego łapa poprowadziła ją, otworzyła paszczę szerzej, ukazując język, który teraz zaznał czegoś przedziwnego. Jego. Nawet jego szpon nie był tak dziwną ingerencją, nawet jej wcześniejsze liźnięcie w żadnym stopniu nie przywodziło jej na myśl czegoś tak intymnego. Pierś poruszyła się szeroko, parukrotnie. Jej oddech mocniej przebył teraz niemal nieistniejącą między nimi obecność. Odwzajemniła ruch ozora, zdawały się do siebie przywrzeć, otrzeć, otoczyć, odkleić i znów spotkać. Jego spokój był niemal zimny, przy jej ogniu. Parzył. Czuła jego własny oddech. Zęby lekko stuknęły o cudze. I czuła także, tak – kakofonię aromatów. To nie było coś podlegającego opisowi, ale wiedziała, że doznaje czegoś wymykającego się codziennemu poznaniu. Nawet podczas walki, gdy przedzierała czyjąś tkankę i poznawała głębię smaku czyjejś krwi i skóry – to nie było to samo. Zajęczała cichutko, wysoko. Wibracje dźwięku poniosły się po niego podniebieniu. Miała przymknięte ślepia, chciała się skupić na tym nowym, obcym uczuciu – całą sobą.
Kiedy odkleił się od niej, poczuła jakby zimny wiatr uderzył ją w pysk. Otworzyła ślepia i zamrugała, widząc jak się oblizuje. Zadał jej pytanie. Uśmiechnęła się szeroko, z lekkim niedowierzaniem. Lekko capnęła powietrze przed jego nosem, sugerując chęć ugryzienia za głupie pytanie. Przekomarzając się z nim.
– Ah, no nie wiem, okazja była zbyt krótka, by poczuć. – Skłamała. Oczy lśniły jej dzikim blaskiem, choć nie wyglądała jakby dalej chciała walczyć. Wręcz przeciwnie. Pocałunek może i ją zaskoczył, ale bardzo rozluźnił. Kiedy więc jego łapa ponownie zeszła na brzuch, mięśnie zdawały się zatrzepotać jak spłoszony motyl, spiąć się... I po chwili pod jego masującymi ruchami całkowicie zelżeć. Dotyk w tak niedostępnym dla innych miejscu peszył ją i rozpływał zarazem. Teraz odczuwała go inaczej niż za pierwszym razem. Teraz jej myśli tkały inne fantazje, o które by siebie nie podejrzewała. Nie chciała, by przestawał, nie mogła uwierzyć, że to miałoby być wszystko, czego od niej chciał. Gest był zdecydowanie uspakajający – po prostu zauważył jej wcześniejsze spięcie? Chciał uciszyć jej czujność? Co takiego zamierzał jej zrobić? Przednie łapy, nie mając jak odwzajemnić pieszczot przez niewygodne ułożenie, podkuliły się jeszcze bardziej, a palczaste, niemal ludzkie dłonie... Wplotły się w futro na własnej piersi. Szarpały włosy, wpijały się w miękką skórę. Reagowały jakimkolwiek danym jej ruchem na bezradność w tej sytuacji. Nie wiedziała, że samiec nie chce jej dotyku, nie przeczuła tego wcale. Sama sprawdzałaby pod palcami chętnie jego mięśnie, gdyby miała dość swobody. Bała się też, że może jej ten brak inicjatywy mieć za złe. Młoda samica nie wiedziała jednak co się dzieje i co powinna robić. Znajdywała się w tak bezpośredniej sytuacji po raz pierwszy. I wcale nie chciała, by był to ostatni raz.

Licznik słów: 696
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dyskretny Sztych
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 140
Rejestracja: 18 maja 2019, 12:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 33
Rasa: Powietrzny
Mistrz: Sztorm Stulecia

Post autor: Dyskretny Sztych »
A: S: 4| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,Skr,Śl,Kż,M,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz
Nie był aż takim chorym zwyrolem aby ją podejść w taki fizyczny sposób a potem skroić żywcem, nadal zgrywając przyjemniaczka. Nie, chyba nawet on czymś takim by się brzydził. Ale skłamałby mówiąc, że nie czerpał z tego nieopisanej przyjemności. Była taka.. czysta. Niewinna, może i momentami zawstydzona. Zwłaszcza jej ciało. To jak reagowała na dotyk, jak bała się że zrobi jej krzywdę... ach, krew w jego żyłach mogłaby zaraz eksplodować i rozsadzić mu naczynia krwionośne, z sercem na czele.
Nie spodziewał się też takiej reakcji na ten agresywny pocałunek. Ciepło bijące z jej ciała tak bardzo kontrastowało z jego chłodem, że powinno zaraz między ich ciałami zacząć parować. Nic takiego nie nastąpiło. Samiec cały czas na nią patrzył. Nie wstydził się nawet przez chwilkę. Niemniej, nie miał już najmniejszych zahamowań. Poczuł, że może zrobić z nią co chce. Ba! Zaraz zacznie go błagać o więcej. Nigdy w takiej sytuacji nie był. I och, nie, nie zamierzał sobie w najbliższym czasie pójść...
Odpowiedź smoczycy sprawiła, że Sztych po raz pierwszy w życiu tak głośno się roześmiał. Tubalnie, krótko, ale całkowicie szczerze i bez krztyny chęci tłumienia tego. Przytknął czoło do jej czoła, powieki mogłyby się dotykać gdyby tylko mieli bardziej płaskie czaszki.
Czy to twoja metoda na "jeszcze"? – spytał niemalże szeptem, szarmancko się przy tym uśmiechając.
Później tak słodko się wiła i chwytała samą siebie, nie mógł odkleić od niej wzroku. Początkowo planował całować dalej, ale na ten moment musiała mu wybaczyć. Chciał popatrzeć. W pewnym sensie nie chciał być też dotykanym, z drugiej zaś strony obawa przed tak zwanym fochem była zbyt wielka, a wizja utraty tak doskonałej partnerki do badania własnych ciał wystarczyła by nieco zmienić jego podejście. Przysunął się jeszcze bliżej. Przez moment jego pierś dotykała jej piersi, skrzydłem dalej ją połowicznie okrywał. Może w obawie przed potencjalnym gapiem? W ten sposób tylko on ją widział w pełnej krasie. Tak było lepiej w jego głowie, zdecydowanie.
Poruszył lekko barkiem jakoby chciał ją lekko szturchnąć i mruknął dziwnie przyzwalająco. Łeb zaś odkleił od jej puchatego czoła i wargami sięgnął bliższego ucha. Skubnął je na koniuszku zaczepnie i wyszeptał coś jeszcze:
Nepharrar – przedstawił się już na poważnie. Zaraz po tym nieco mocniej dźgnął ją między żebrami szponem. Mało boleśnie, raczej w ramach żartu nawiązując do swojego kolejnego imienia. – Dyskretny Sztych.
Następnie wrócił do całowania jej smukłego, różowego pyszczka. Wpierw liznął ją między nozdrzami, później skubnął kłami dolną wargę. Później ponowił czynności sprzed chwili. Smagał jej jęzor swoim, wpijał się w nią niczym pijawka i generalnie naruszał wszelkie granice dobrego smaku, przynajmniej z perspektywy pierwszego spotkania. Tylko czy jej to wadziło? Bo jemu nie.
Równocześnie jego łapa przesunęła się nieco z samiczego brzucha. Ciut niżej. Wodził nią cierpliwie teraz po podbrzuszu, czymś, co każdy smok uważa za najczulsze miejsce ze względu na witalność tego miejsca. Całkowita próba zdominowania samicy, czas start. Niewiele czekając, wsunął łapsko między jej uda by połaskotać ją po ich delikatnych wnętrzach, popieścić dłonią miękką skórę, celowo omijając te rozgrzane miejsca, które ją tak irytowały w myślach.
Dupek.

Licznik słów: 505
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Presja nigdy by nie podejrzewała, że zacznie dojrzewać na kogoś, kto lubi być przyciśnięty do ziemi, pozbawiony kontroli nad sytuacją i własnym ciałem, a jeszcze na domiar złego sam się będzie napędzać w swoim zawstydzeniu. Prowokować, podkopywać.
Jasne, nie pomyślała o tym także dlatego, że nie specjalnie zdawała sobie sprawę w jakie intymne interakcje mogą wchodzić między sobą smoki – jej rodzice nie byli razem od jej wyklucia, nigdy też nie obserwowała, by ktoś choćby przytulał się w innym geście niż okazanie wsparcia i wręcz przyjęcie do rodziny... To co robili, niemal brukało jej światopogląd. A jednak, mimo ciepła, które niczym powiew upału omiatało jej skórę od wewnątrz, odbierała to niemal niewinnie. Tak właśnie – jak poznawanie swoich ciał, reakcji. Sama był niesamowicie zaskoczona tym, ja na to wszystko reagowała, odbierała, jak zachowywał się jej organizm. Zdawał się ją ponaglać, pchać w jego stronę, skłaniać ku błagań i innych upadlających gestów, byle tylko dostać... Jego. Równie mocno interesowały ją jego zachowania, przywary, okazywane gdzieniegdzie wrażenia. To jak się różnili, jakie zdawali się instynktownie wyczuwać i obierać role. Samo ich istnienie było dla niej bardziej znajome, oczywiste. Hierarchia, dominacja, charyzma. To były rzeczy jak najbardziej istniejące w naturze. Poznane.
Uchyliła pyszczek w lekkim zaskoczeniu, ale i zachwycie, słysząc jego śmiech. Ślepia spoglądały na niego lśniąco, intensywnie. Oj tak. Spodobało jej się w tym coś szczególnie. Tracił kontrolę. Nawet jeśli świadomie, nawet jeśli to tym bardziej oznaczało, że miał nad nią władzę – przestawał być sztywny jak kawałek dębu. Przymrużyła powieki, skupiła na nim źrenice, gdy zetknął z nią pysk i zamruczała miękko, dźwięcznie. Poczuła przyjemne ukłucie, choć nie wiedziała, czy wywołało je bardziej treść pytania, czy sposób, w jaki zostało powiedziane. Nie zamierzała jednak przestać się z nim tak słodko podgryzać. Właśnie to ją z początku do niego przyciągnęło, nie chciała odrzucać tego w niepamięć tylko dlatego, że zaszli gdzieś dalej.
– Może tak. Może nie. Sam się przekonaj. – Odpyskowała, a każdy fragment jej pyszczka zdawał się emanować czysta frajdą.
Z zawodem nie poczuła jednak kolejnego dotyku śliskiego języka tak prędko, jakby chciała. Jak miała nadzieję, że go sprowokuje. Nie chciała przerywać. Zamiast tego ofiarował jej swą pierś, którą nawet niewygodnie podkulone łapki mogły zdołać dosięgnąć. Jedna z nich wyciągnęła palce. Nierówno upadły one na powierzchnię jego żeber, wczepiając się w łuski samymi opuszkami. Przesunęła łapę nieco przed siebie, palce prześlizgiwały się między załomami fioletu, badając, poznając, ucząc się. Łuski były twarde, śliskie, chłodne. Pod nimi skóra zdawała się równie napięta, ale ruchoma. Pełna mięśni i życia. Smoczyca uświadomiła sobie, że wstrzymuje powietrze, wypuściła je więc teraz z cichym sapnięciem, co zgrało się ze skubnięciem w ucho. Nawet dobrze, bo reakcja zapewnie byłaby taka sama. Lekko poruszyła szczęką, jakby z niedowierzaniem. Na śmierć zapomniała, że ostatecznie jej się nie przedstawił!
Powstrzymała śmiech, zamiast tego dłoń ułożona na jego ciele popchnęła go wyczuwalnie. Warknęła w przerysowany sposób.
– A jednak dupek. – Chwilkę po tych słowach oblizała się i uśmiechnęła z uznaniem. Zrobiła odpowiednią przerwę, by te dwa tytuły nie zlały się przesadnie. Miały w końcu dość różną teść: – Nepharrar... – Dosłownie wymruczała najniższym głosem, do jakiego były w stanie zejść jej lubiące wysokie tony struny. Była zmysłowość w tym słowie, albo tak po prostu ubrała je oczarowana Łowczyni. Ostatnie wibracje dźwięku uleciały z niej leszcze po jego pierwszym drobnym pocałunku. Była nieśmiała, wstydliwa i całkiem niewinna... Zaczynał jednak skutecznie rozbudzać w niej głód. Kiedy więc tylko jego język sięgnął po jej własny, ta wyszła mu na spotkanie z dziwną tęsknotą, przechylając przy tym łeb na bok i zakleszczając się długimi i licznymi zębiszczami między samcze. Teraz, zdawało jej się, są najbliżej, jak to możliwe. Długi, smagły mięsień na chwilę wymknął się z ciasnego tańca, by otrzeć się o pomarszczone podniebienie "przeciwnika", uwalniając kolejną, nową porcję smaku. Zamruczała gardłowo. Drgania cudownie przenosiły się na niego, jakby nie było między nimi różnicy. Może po za temperaturą. Zarażali się nią wzajemnie – na niej pozostawał jego chłód, a ona go niemal parzyła. Nie chciała przerywać tego dotyku, taki był fascynujący...
A jednak okazał się tak niewinny w porównaniu do tego, co robiły opuszki jego łapy. Skóra Bojaźliwej była niezwykle wrażliwa i cienka w niektórych miejscach, a on wybrał to najdelikatniejsze. Futro, im niżej zjeżdżało się z jej brzucha, tym robiło się rzadsze, krótsze, jaśniejsze i bardziej miękkie. Ostatecznie więc różową skórę wokół najintymniejszych stref chronił jedynie bardzo puchaty, biały meszek. Był wystarczającą izolacją termiczną przed wiatrem czmychającym miedzy łapami, zwłaszcza dzięki swojej dziwnej fakturze. Przypominał nieco puch jaki zrzucała z siebie kwitnąca topola.
Smocza łapa przejeżdżająca po jej pachwinie, drażniąca nerwy, pobudzająca krążenie do granic zdrowego rytmu, budziła dwie przeciwstawne rzeczy. Im dłużej ją dotykał, tym słodsze jęki i pomruki wymykały się ze ściśniętego gardła, zdając się go poganiać, prosić, łajać. a zarówno jego zachowanie, jak i jej własne – potwornie ją peszyło. Uszy przyciskała do szyi, ogon zwinęła w ciasny pierścień, tylko po to, by po chwili go częściowo rozplątać i zadrgać, trzasnąć nim o glebę jak biczem. Łapa spoczywająca na jego piersi napięła się, ni to próbowała go odepchnąć, ni zwyczajnie zatrzymać. Choć zdecydowanie nie włożyła w ten gest ani dużo siły, ani przekonania. Z pyszczka dobyło się ciche kwilenie, cofnęła język, odkleszczyła ich zęby i cofnęła głowę na tyle, by spojrzeń na mimikę jego pyska, a zaraz potem spojrzeć w dół, na jej odsłonięte, zaczynające pachnieć przeraźliwie oszałamiająco podbrzusze i jego palce wędrujące złośliwie i pożądliwie wokół. Opuściła wzrok, jeszcze bardziej speszona. Nawet grzywę miała położoną po sobie.
– C-ccoo my robimy Nepharrar? – Spytała miękko, strachliwie. Wypowiadanie jego imienia miało dla niej nieznaną wcześniej słodycz. Miała ochotę je powtarzać i powtarzać, samej sobie sprawiając tym nieziemską rozkosz.
Dyszała, próbowała nad sobą panować, próbowała się zasłonić, próbowała być grzeczną dziewczynką. Nerwowo oblizała wargi, ale nie było to dobry pomysł. Ślepia rozbłysły jej od przypomnienia, że tak fantastycznie smakował. Zamrugała, miała zagubione spojrzenie. Białe źrenice niemal zasłoniły czarne tęczówki. – Boję się, że to coś złego. A wcale nie chcę... Nie chcę przestać. – Wymruczała, głosem jakby sennym, szepczącym.

Licznik słów: 999
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dyskretny Sztych
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 140
Rejestracja: 18 maja 2019, 12:20
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 33
Rasa: Powietrzny
Mistrz: Sztorm Stulecia

Post autor: Dyskretny Sztych »
A: S: 4| W: 2| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,W,Skr,Śl,Kż,M,MA,MO,MP: 1| A,O: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz
+18

Nawet nie wiedział, że jego śmiech może dać jej tyle radości. Tak to w każdym razie odebrał – odniósł wrażenie jakoby samica się bardziej rozpromieniła i otworzyła na niego, kiedy zachował się jak istota żyjąca. No właśnie, może tu leżał jego odwieczny problem? Kto by chciał przebywać z kamiennym posągiem, już lepiej rozmawiać samemu ze sobą. Albo kompanem, jeżeli się takowego miało.
Nie umiesz kręcić – stwierdził ze stoickim spokojem, bo nawet nie próbowała jakoś mocno zaprzeczyć, a jej ciało wręcz krzyczało by powtórzył to, co przed chwilą zrobił.
Na moment zamarł w bezruchu kiedy nieporadne łapki łowczyni sięgnęły jego piersi. Patrzał cały czas na jej pysk, a ta chłodna obojętność zdawała się wrócić. Na szczęście nie łaknęła dotykać go tak bardzo, jak po prostu przyjmować te pieszczoty od niego, więc mógł niemo odetchnąć. Zaskoczyła go jednak jej gwałtowna reakcja na ponowienie pocałunku. Wpiła się w niego jak w kawał mięsa. Nawet nie był pewien czy tak się całują smoki – widział to u niziołków, zastosowanie znalazł tutaj, to pewnie działało?
Zaraz, on się przed chwilą nie przesłyszał? Czy ona powiedziała jego imię i to tak dziwnie tęsknie? Na moment zamknął ślepia gdy się całowali, więc teraz je otworzył. Ciekawiło go co napędzało samicę. Zwykła chuć? Na pewno, przecież się nie znali.
No, mniejsza. Podczas gdy pysk samca był zajęty pyskiem samicy, przynajmniej chwilowo, jego łapa miała najwidoczniej pełną swobodę. Ku jego zdumieniu sierść przy pachwinach czy udach była naprawdę skąpa, zapewne w większych ilościach mogłaby jej przeszkadzać w ruchu i w pewnym momencie i tak by się starła czy wypadła. Te rozważania przerwały jej jęki których się, bądź co bądź, zupełnie nie spodziewał. I było w nich coś, co nakazywało mu kontynuować. Za bardzo mu się podobała ta uległa, urocza pani szczurek. Za nic nie chciał przerywać.
Hm? – mruknął, kiedy o coś zapytała a on chwilowo skupił się aż za bardzo na czym innym. – No, spędzamy miło czas. A może... – urwał na moment, przechodząc gładką częścią łapy z obrzeży jej miejsc intymnych na ich środek, lekko ją tam dotykając. – ... nie spędzasz go miło? – spytał obrzydliwie uprzejmie, liżąc krótko jej puchaty polik.
Nigdy nie był wobec kogoś delikatny czy czuły, to też miła odmiana. Jak widać, starczy trochę tego, szczypty tamtego i mógł robić co mu się żywnie podobało. I jej zresztą też, bo to żadna zabawa dotykać kogoś kto tego sobie nie życzy lub nie czerpie z tego przyjemności. O tak, mu się to bardzo podobało. I gdyby tylko nie leżał na brzuchu, prawdopodobnie Aank mogła by zobaczyć jak bardzo.
Coś złego? – powtórzył za nią. – Ja bym celował tym określeniem w walki, zdrady stad, morderstwa, rzeź piskląt, czy inne czynności kojarzące się źle... – taak, on to nie potrafił być jednak romantyczny. Pragmatyk pełną gębą. – Chyba, że tobie się to źle kojarzy? – upewnił się, bo może to chciała mu powiedzieć przez ten cały czas.
W międzyczasie, jego łapa dalej frywolnie sunęła po jej puchatym kwiecie. Ruchy były koliste, powolne, jedynie zewnętrzne. Nie przeszkadzało mu ciepło jakie stamtąd się wydzielało, ani też fakt, że jego łapa mogła się nieco zamoczyć. Wydawało mu się to całkiem naturalne. Do momentu, gdy zanurzył do środka odrobinę swojego szpona. Ostrożnie, by nie zrobić jej przy tym krzywdy. Obserwował ją cały czas, by w razie czego zmienić strategię. Weszli już na zupełnie inne tory, na wyżyny cielesności i chociaż ukazał im się zaledwie stożek tej góry lodowej, odwrotu mogło już nie być.
Cofnął łapę z powrotem na jej udo, gdy już po prostu musiał się przekręcić nieco bardziej na bok. Coś go uwierało, uniemożliwiało wygodne leżenie w dotychczasowej pozycji. Przymrużył ślepia, wodząc pyskiem po pysku samicy. Oddychał na nią chłodnym powietrzem, dotykając skóry i futra oposicy. I nie krępował się tym, że jego ciało w mniej elegancki sposób poinformowało towarzyszkę o tym, że to mu się wszystko bardzo podoba. Trudno, najwyżej zwieje.

Licznik słów: 651
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Spuścizna Krwi
Dawna postać
Rakta Zajadła
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3107
Rejestracja: 17 maja 2019, 12:29
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 53
Rasa: Skrajny
Partner: Poszept Nocy

Post autor: Spuścizna Krwi »
A: S: 5| W: 4| Z: 3| M: 3| P: 3| A: 2
U: B,Pł,W,Śl,Kż,M,MP,MO,MA: 1| L,O,Skr: 2| A: 3
Atuty: Silny; Adrenalina; Czempion; Wybraniec Bogów; Poświęcenie
W leszczynowym zagajniku mogłaby posadzić orzech, leszczynę. Ale nie, ona wyciągnęła z sakiewki szyszkę. oczywiście najpierw wylądowała, składając skrzydła. Potem w miękkiej ziemi wykopała dołek, odgarniając nadmiar gleby na bok, przyda się później. Dopiero wtedy wyciągnęła szyszkę, bo przecież wśród leszczyn sosna będzie czuła się znakomicie. Smoczyca wsadziła szyszkę do wykopanego dołka. Zgarnęła glebę, którą wcześniej z niego wyjęła, zasypując "owoc". Delikatnie poklepała łapa miejsce, w którymś wcześniej był dołek, aby lekko obić ziemię. W myślach z prawdziwym żarem życzyła Alaleyi wszystkiego, co najgorsze. Dobra, jeszcze woda. nie nosiła jej ze sobą. Niby mogłaby nasikać, ale obawiała się, że takiego podlania boginka jej zwyczajnie nie uzna. Stworzyła zatem przy pomocy magii strumyczek wody, którym podlała szyszkę, zwilżając ziemię dookoła niej. Dobra, wystarczy tej "czułości". Rakta rozłożyła skrzydła, nie chcąc przebywać przy posadzonej roślinie dłużej, niż było to konieczne.

Licznik słów: 138
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
"Z okiem krwawą łzą zwilżonem
Komu jeszcze łez zostało,
Idźmy wolność zdobyć zgonem,
Idźmy zgon nasz okryć chwałą!"

Obrazek

ATUTY

* Silny *
* Adrenalina *
dodatkowa kość w testach na akcje fizyczne (bieg, atak, obrona), w przypadku niepowodzenia akcji rana ciężka.
* Czempion *
+1 sukces do ataku fizycznego raz na walkę.
* Wybraniec Bogów *
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.
* Poświęcenie *
raz na atak +1 sukces, ale + rana lekka dla atakującego

Błysk przyszłości: ostatnie użycie 10.04.2020


Gadzina – bazyliszek
S:3 W:2 Z:1 M:1 P:2 A:1
B,Skr: 1 A,O: 2

Rakta w całej okazałości

Wyzwolony Rozrabiaka
Dawna postać
Zielono mi
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1458
Rejestracja: 14 maja 2019, 22:56
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 80
Rasa: Drzewny/Wężowy
Opiekun: Strażnik Gwiazd
Partner: Lisia Mistyfikacja

Post autor: Wyzwolony Rozrabiaka »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 2
U: B,L,W,Pł,M,A,O,Kż,MP,MA,MO: 1 | Śl,Skr: 2
Atuty: Zwinny, Chytry Przeciwnik, Poszukiwacz, Wybraniec bogów
Żwawy siedział cichutko pod drzewem, obserwując skaczące nad nim gryzonie. Czekał tylko, aż któryś popełni jakiś błąd i spadnie z drzewa. Idealny trening dla przyszłego łowcy, a jednocześnie relaksujący obraz natury. Wtapiał się w otoczenie, rozglądając się ślepiami za przyszłą ofiarą. Nagle na jego głowę spadł orzech. Młody nie wzruszył się tym, nie mógł się ruszyć bo się ujawni swoją obecność zwierzętom. Po chwili następne twarde nasiono uderzyło go w pysk. Co się działo? Czyżby coś skakało po gałęziach? Może jedna z tych wiewiórek. Zanim zdążył się zastanowić, spadać na niego zaczęło dziesiątki jak nie setki orzechów. Obijały się o jego łuski i irytowały adepta. Zefir podskoczył z pozycji siedzącej i popatrzył się na koronę drzewa, pod którym siedział. Nic tam nie było, ale jak to? Skąd wzięły się te wszystkie orzechy? Ze zdziwieniem na pysku, skrajny stał wpatrując się w liście, próbując dostrzec coś, co mogło spowodować tą nagłą lawinę nasion drzewnych.

Licznik słów: 153
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek"Sometimes it's best to stop and appreciate the little things."~James "Smoke" Porter»Chytry Przeciwnik W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji
smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST Następne użycie (20.05)
»Poszukiwacz Raz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do testów na Percepcję (niepołączonych z żadną umiejętnością). Następne użycie (21.10)
Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
»Wybraniec bogów Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania/misji/bitwy/dla uzdrowicieli raz na tydzień w dowolnie wybranym miejscu. Następne użycie (19.05) Narracja #7a4c25Dialogi #609170Mentalna #ab2c44
Oczywistooki
Dawna postać
:)
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 668
Rejestracja: 29 kwie 2014, 16:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 60
Rasa: Skrajny
Opiekun: Iskra Nadziei (matka)*, Bezchmurne Niebo (ojc
Partner: Oddech Pustyni...?

Post autor: Oczywistooki »
A: S: 1| W: 2| Z: 4| I: 2| P: 1| A: 1
U: W,Śl: 1| S,MP,MA,MO,Pł,L,Skr,Kż: 2| O,A,B: 3
Atuty: Zwinny; Chytry przeciwnik; Czempion; Poświęcenie
Kontynuując nieudane poszukiwania jakiegokolwiek ducha, z którym tak bardzo chciał się znów spotkać, lekko przygaszony Oczywistooki spacerował sobie między drzewami (jak i również sporadycznie przez nie z niechęci do zmieniania kierunku ruchu) i obserwował naturę. Spostrzegł nagle na swej drodze jakieś ruszające się ciało. Smok? Ale super, może on widział kogokolwiek innego!
– Hej, ty, przepraszam! – Nagle jego łeb wysunął się bezpośrednio z drzewa stojącego za Ziemskim adeptem. – Hej, wybacz za najście, ale nie widziałeś może czasem takiego ducha, jak ja, tylko jej kolor łusek był piaskowy, i miała szare rogi z rozdwojonymi końcówkami? A może widziałeś czerwonego smoka z błękitnym, puszystym futerkiem? A białego z odlatującą żółtą sierścią? Albo biało-granatową futrzaną samicę? Może choćby takiego błękitnego z trzema dużymi rogami centralnie na głowie? Albo calutkiego czerwonego, tylko morskiego? Albo północną samicę całą pokrytą długim, niebieskim futrem, jak moja łuska? Coś? Ktoś? – Zmartwiony wypytywał się napotkanego gada, jakby jego obecność w tym miejscu była całkowicie normalna i jakby inne smoki na co dzień widywały duchy, jak on sam.

Licznik słów: 171
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Rysunek wykonała http://harrietmilaus.deviantart.com/
Obrazek
PH: 1


Życie było fajne...


Obrazek
Wyzwolony Rozrabiaka
Dawna postać
Zielono mi
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1458
Rejestracja: 14 maja 2019, 22:56
Stado: Ziemi
Płeć: samiec
Księżyce: 80
Rasa: Drzewny/Wężowy
Opiekun: Strażnik Gwiazd
Partner: Lisia Mistyfikacja

Post autor: Wyzwolony Rozrabiaka »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 3| A: 2
U: B,L,W,Pł,M,A,O,Kż,MP,MA,MO: 1 | Śl,Skr: 2
Atuty: Zwinny, Chytry Przeciwnik, Poszukiwacz, Wybraniec bogów
Gdy tylko usłyszał głos za sobą, natychmiastowo podskoczył i obrócił się w powietrzu. Zanim jeszcze zrozumiał co widzi, powiedział.
-Nie strasz mnie tak, właśnie miałe…– Zamarł w pół słowa. Co to za istota? Czy to duch drzewa? Czemu pyta się o jakieś smoki? Czemu wygląda jak smok? Może nierozsądnie, ale Żwawy nie obawiał się zjawy. Przecież żadna mu nigdy nie zrobiła krzywdy, a ta nie wyglądała na wyjątek. Pominą fakt, że był to jedyny duch jakiego spotkał w swoim życiu, to były tylko szczegóły. W chaosie nawet nie usłyszał opisów dziwnej istoty, z resztą, nie znał nikogo innego takiego jak on.
-Zaraz, zaraz, zwolnij. Kim, lub czym ty tak właściwie jesteś?– Zapytał się, ale nie brzmiał na przerażonego. Było to nowe doświadczanie, a te zawsze są ekscytujące. Zachowywał ostrożność, stał w pozycji gotowej do obrony, lub ucieczki. Postanowił odpowiedzieć na pytanie ducha, aby go przypadkiem nie rozzłościć.
-Wybacz, nie widziałem innych istot takich jak ty. Jesteś pierwszym okazem jakiego spotkałem w swoim życiu. Jestem Żwawy kolec, adept ziemi. – Przedstawił się, tak z grzeczności. Nie miał ochoty na żarty, próbował zwracać się z szacunkiem. Nie wiadomo przecież jak silna jest ta kreatura.

Licznik słów: 192
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek"Sometimes it's best to stop and appreciate the little things."~James "Smoke" Porter»Chytry Przeciwnik W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji
smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST Następne użycie (20.05)
»Poszukiwacz Raz na tydzień w polowaniu/misji smok ma 1 dodatkowy sukces do testów na Percepcję (niepołączonych z żadną umiejętnością). Następne użycie (21.10)
Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
»Wybraniec bogów Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybraną przez siebie akcję raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania/misji/bitwy/dla uzdrowicieli raz na tydzień w dowolnie wybranym miejscu. Następne użycie (19.05) Narracja #7a4c25Dialogi #609170Mentalna #ab2c44
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej