Wzgórze

Miejsce, gdzie stosunki, niegdyś przyjacielskie, pełne miłości, zmieniły się diametralnie. Teraz jest to teren, gdzie bezbronny, młody smok może czuć się najmniej bezpiecznie.
Wieczna Perła
Dawna postać
Feniks do kwadratu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1205
Rejestracja: 14 gru 2017, 20:37
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 120
Rasa: Skrajny
Opiekun: Cioteczna Kołysanka
Mistrz: Żar Zmierzchu [*]
Partner: Strażnik

Post autor: Wieczna Perła »
A: S: 2| W: 1| Z: 5| M: 4| P: 1| A: 2
U: B,Pł,L,M,MA,MO,A,O,Skr,Śl:1 | MP,W:2 | Lcz:3
Atuty: Kruszyna, Szczęściarz, Konsyliarz, Wybraniec Bogów, Opiekun

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Usłyszała ryk. Nie dobiegał z Płomiennego Szczytu, więc kto mógł go wydać? Przywódcy pozostałych Stad? Może... albo jednak nie. Po co mieliby ryczeć tak głośno, jeżeli byłaby to ceremonia albo inne zebranie? Ponadto, dźwięk dobiegał z terenów wspólnych, więc... może to coś ważnego? Nie dowie się, dopóki się nie przełamie w sobie i nie opuści bezpiecznej, ciepłej strefy komfortu. Czy warto? Z jednej strony może to być błaha sprawa, nawet jej nie obchodząca. Z drugiej i tak wybierała się na przelot, to przy okazji dowie się, co to za ryk... Ciekawość wygrała.
W drodze zastanawiała się, czemu teraz chętnie ruszyła za nieznanym, kiedy to dawniej bagatelizowała podobne wezwania z tych obszarów. Może wpływa na to poznanie lotu? Nie znała go przez znaczną część życia, więc podróżowanie było nieco męczące. Nie wyklucza też innych czynników, jak mniejsze odczuwanie strachu wobec świata, który przez ostatnie lata zaczął być wypierany zapewnieniem, że nie wszystko jest groźne. Tak, to zmieniło nieco jej podejście do świata, to i ciekawość mogła się pojawić.
Z powietrza dojrzała dwa smoki, oba bardzo charakterystycznych gatunków- bezskrzydły i wyverna. Może to jeden z nich ryknął? Albo też zwabione tym głosem przybyły tutaj, tak samo ciekawskie jak ona? Może zamiast rozmyślać zwyczajnie wyląduje... Wtedy na pewno przynajmniej część jej wątpliwości się rozwieje. Nie od razu, ale po czasie na pewno. Wybrała miejsce gdzieś nieco z tyłu, aby nie przeszkadzać smokom, ale i jednocześnie coś słyszeć. Wylądowała w miarę miękko, po czum usiadła i słuchała.
A co jeśli wpada w pułapkę równinnych? Wątpiła. Przynajmniej od jednego z nich czuła znany zapach z lat młodości, ale nie wiedziała jaki... Na pewno nie kojarzył się z niczym wrogim, może jakiegoś innego stada? Oby ta niepewność rozwiała się równie prędko, co inne, oczekujące wyjaśnień.

Licznik słów: 289
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
+2 ST do wszystkich akcji!
Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.~ Mayushii, Steins;Gate 0

Obrazek

Kruszyna
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu o 1/4 jednostek pożywienia mniej niż zazwyczaj potrzebują przedstawiciele jego gatunku.
Szczęściarz
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/pierwszym etapie leczenia.

Następne użycie: Gotowy
Konsyliarz
Smok lecząc z pomocą co najmniej minimalnej ilości ziół ma -1 ST przy etapie magicznym leczenia ran.
Wybraniec Bogów
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.

Następne użycie: Gotowy
Opiekun
-2 ST dla kompana.



Karta Kompana – Feniks Fio

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 2| A: 1
U: A:1| O:1| MA:1| MP:1| MO:1


Karta Kompana – Sokolica Adira

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 0| P: 3| A: 1
U: A:1| O:1|

-Mowa|~Mentalne|Fio(+BBCode List)|Adira(+BBCode List)
Płynący Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 595
Rejestracja: 24 maja 2018, 23:36
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 45
Rasa: Skrajny
Opiekun: Syreni Śpiew

Post autor: Płynący Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 3| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,A,O,MP,Śl,Skr,W,M: 1| Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy
A więc ktoś przybył. Smoki, nieznane rolnikowi, sfrunęły z nieba na podobieństwo aniołów, by oddać hołd zmarłemu – a przynajmniej tak mogło się wydawać komuś, kto nie utożsamiał nawet biednego zwierzęcia z pożywieniem.
Przerwał kopanie, otrzepując brudne łapy, by ruszyć, powitać gości na tej nietypowej stypie. Najpierw zbliżył się do tej, która sama zbliżyła się do niego – do właścicielki cichego syku. Powoli, by nie odebrała jego ruchu jako ataku, wysunął łeb do przodu, nosdrzami muskając jej szyję, wciągając głęboko w płuca nieznaną woń. Ciemny granat wilgoci, mogącej równie dobrze być tożsamą z rosą, jak i z miejscami, gdzie światło nigdy nie przenika przez korony drzew przecinały pręgi miedzi o ostrzejszej i bledszej barwie; krew, zarówno świeża, jak i stara. Miejscami ostre, metalicznie błękitne pasy jakby woni zimowego wiatru wpadały nieśmiało w pastelowy odcień sugerujący dojrzałość, dorosłość. To wszystko, na poły gryząc się z obrazem, na poły komponując, obrębiały przebicia brudnej żółci, jakby silnego kwasu. Rzadkie plamy metalicznej barwy mającej tyleż samo wspólnego z żółcią, co bielą, zdradzały problemy ze zdrowiem, jakby jej ciało walczyło z czymś, choć nie umiał zidentyfikować toczącej ją choroby.
Wyłapawszy to wszystko, postąpił w stronę drugiej z samic. Równie powoli sięgnął do jej szyi, badając złożoną woń, która ją otaczała. Subtelny, gorzki brąz przetykany pasmami jakby zleżałej zieleni i żółci szybko zdradził jej profesję. Jednak dużo bardziej interesujące nuty kryły się głębiej, pod pierwszą warstwą barw, tą wyczuwalną na odległość. Miękki kolor mieszczący się między amarantem, a pomarańczem, nie nazwany nawet, tworzył podstawę, płótno mówiące o tym, kim była. Na tym płótnie pastelowy pomarańcz mówił o płci, o wieku, a zjadliwie żółte pręgi zdradzały stado.
Magia nie miała woni, a on pozbawiony był w zupełności zdolności jej wyczucia. Oh, ileż ironii było w tym, że na pogrzeb przybyły wiedźmy, podczas gdy oczekiwał aniołów! Z pewnością nie ucieszyłby się, gdyby wiedział; skąd jednak mógłby wiedzieć?
W jakiś dziwny sposób czuł powagę tego spotkania, trudną do zidentyfikowania symbolikę faktu, że nad grobem anonimowego żubra zebrały się smoki trzech wrogich sobie stad. Dwie uskrzydlone anielice nie wiedziały jednak zapewne, czemu je wezwał; zasługiwały na słowa wyjaśnienia, jeśli mają dobrze wypełnić role, jakie przydzielił im przypadek.

– Każde życie zasługuje na szacunek, gdy trwa, i na pamięć, gdy przeminie. – zaczął cichym, szorstkim, a przy tym głębokim pomrukiem z rodzaju tych, które aż wywołują wibracje w otoczeniu – Nie znałem tego żubra, gdy żył, choć jego życie z pewnością miało znaczenie nam niedostępne. Nikt go nie znał, prócz jego dzikich pobratymców i rodziny, której odebrało go okrucieństwo tutejszych demonów. Zbyt późno już na szacunek; nie dostaliśmy szansy, by go okazać. Wezwałem was, by prosić o dar pamięci dla niego, gdziekolwiek trafiła jego dusza, oraz o pomoc w pochówku, by żadne napędzane głodem krwi pazury nie naruszyły jego ciała, nim nie powróci do naturalnego kręgu, rodząc trawę dla kolejnego pokolenia żubrów.
Uniósł uszy wyczekująco, licząc na odpowiedź tych, którym dziś przypadła rola anielic. Mając nadzieję, że przyjmą propozycję, uronią choćby po jednej łzie nad tą bezsensowną śmiercią, wynikającą jedynie z niepotrzebnego okrucieństwa.

Licznik słów: 502
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#9cc494_#409566
Delirium Obłąkanych
Dawna postać
Aenkryntith Plugawa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 941
Rejestracja: 02 mar 2018, 13:19
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 55
Rasa: wywernowa x górska
Opiekun: Zmora Opętanych*
Mistrz: Vr'Kirth (mroczny elf).
Partner: Haha. Nie.

Post autor: Delirium Obłąkanych »
A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,O,A,W,Skr,Śl,Kż,M: 1| MO,MP: 2| MA: 3
Atuty: Wytrwała; Niestabilna; Nieugięta; Furia Niebios;
___Słysząc krótką mowę o szacunku, na pysku czarownicy pojawił się nieprzyjemny, delikatny uśmiech. Och, kolejny rycerz prawości. A przynajmniej takie mógł sprawiać pierwsze wrażenie. Sytuacja była ciekawa z tego względu, że oba smoki nie wiedziały prawdy o sobie nawzajem. Smok absolutnie nie był istotą dobrą, a Delirium z cała pewnością nie należała do anielskiego orszaku. Och, losie, piękna jest twa ironia.
___– Na szacunek i przeżycie zasługuje jedynie siła. Jednostki słabe zostają wytrzebione. Takie są prawa natury. – Wywerna zlizała cieknący spomiędzy warg, czarny kwas. W powietrzu co kilka uderzeń serca rozbrzmiewał głuchy syk, gdy wężowy jęzor wysuwał się z pyska. – Prośbę odrzucam. – Głos wiedźmy był obojętny, stanowczy. Nie podzielała zdania Smoka, co wyraźnie było po niej widać. Potrząsnęła od niechcenia rogatym łbem, zaś spod bujnej korony fioletu i błękitu wysunął się cienisty wąż. Kobra o świecących, błękitnych ślepiach spojrzała ukradkiem na ciemnołuskiego, po czym z powrotem powróciła do schronienia na tyłach smoczego łba.
___– Oczywiście, możesz go zakopać. Sam, lub z pomocą milczącej złotołuskiej. – Samica spojrzała leniwie na samicę wydzielającą dosyć silny zapach ziół. Uzdrowicielka lub kleryczka, z pewnością. Albo ktoś, kto bardzo dobrze próbuje zamaskować swą faktyczną pozycję w hierarchii. – Udziel pochówku. Mając świadomość tego, że ja po prostu odkopię to ciało i zrobię to, do czego jest przeznaczone. Mięso będzie pokarmem, a i ze skór i kości zrobię pożytek. Taki jest los zwierzyny łownej, samcze. Trawa dla kolejnego pokolenia spokojnie wyrośnie na bezużytecznych do moich celów resztkach. – Nekromancja postąpiła lekki, niewymuszony niczym krok do przodu, bliżej martwego zwierzęcia, jakby chcąc podkreślić swoje stanowisko. Zatrzymała się z jednym skrzydłem nieznacznie wysuniętym ku przedzie; jej postój był bowiem tymczasowy.

Licznik słów: 275
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
FULLBODY | Głos Aenkryntith | Drzewo genealogiczne Arkan (nie całego Cienia) | Motyw muzyczny | Karta kompana.
Wizerunki smoczych kapłanów, czyli częsty twór tworzony przez Nekromancję:

Wieczna Perła
Dawna postać
Feniks do kwadratu
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1205
Rejestracja: 14 gru 2017, 20:37
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 120
Rasa: Skrajny
Opiekun: Cioteczna Kołysanka
Mistrz: Żar Zmierzchu [*]
Partner: Strażnik

Post autor: Wieczna Perła »
A: S: 2| W: 1| Z: 5| M: 4| P: 1| A: 2
U: B,Pł,L,M,MA,MO,A,O,Skr,Śl:1 | MP,W:2 | Lcz:3
Atuty: Kruszyna, Szczęściarz, Konsyliarz, Wybraniec Bogów, Opiekun
Kiedy tylko wylądowała, od razu podszedł do niej czarny smok. Natychmiast się z lekka odsunęła z przestrachem, że może zrobi jej coś złego. Zaraz zaraz... pamięta ten zapach... Nie kojarzy się jej z niczym złym. Zapach Wody? Jak tak, to zdzierżyła te dziwne dla niej obwąchiwania. Ale to najpewniej przez to, że nie mógł jej zobaczyć...
Zaraz potem zaczął przemowę i... zaraz... co? Pogrzeb żubra? Ale... takiego zwykłego? Nie kompana, tak? Co to ma być... pierwszy raz się z tym spotyka. Czy to dość często spotykane? Nie znała zbyt wielu smoków, więc nie wiedziała... Mogłaby pomóc w pogrzebie, bo co jej szkodzi?
Mogłaby, ale wtedy włączyła się wyvernowa i przemówiła jej do rozumu. Fakt, to tylko zwierzyna łowna, więc czy powinna pomagać? Chociaż... nic na tym nie straci, a będzie mogła komuś pomóc. Ale czy wtedy będzie bezpieczna? Obca nie próbuje nawet sprawiać pozorów dobrej, nie zna jej intencji. Wie tylko tyle, że zjadłaby to ciało, ale... co dalej? Czy jej nie zaatakuje? Po Napadzie miała problemy z zaufaniem innym, nieznanym jej smokom. Warto ryzykować? Nie.
Póki co zostanie neutralna i zobaczy, jak się całość potoczy. Co ugra samiec, a co ona. Najwyżej albo zostanie do końca biernym obserwatorem, albo pomoże przy pochówku, innych opcji nie ma. No, przynajmniej ona innych nie widzi... Siedziała dalej, słuchając ciągu dalszego dyskusji. Próbowała nie okazywać emocji, ale... nie szło jej to. Siedziała cała spięta, drżąc lekko z emocji. Tak... tylko ślepy by nie widział, że się denerwuje... chwila... no tak. Jest tu ślepy smok... cóż za niefortunne porównanie...

Licznik słów: 255
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
+2 ST do wszystkich akcji!
Nawet kiedy pada, to gwiazdy wcale nie znikają ze świata. Nadal lśnią za deszczowymi chmurami. Dlatego… zwieję wszystkie chmury, które pokrywają twoje niebo.~ Mayushii, Steins;Gate 0

Obrazek

Kruszyna
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu o 1/4 jednostek pożywienia mniej niż zazwyczaj potrzebują przedstawiciele jego gatunku.
Szczęściarz
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie/raz na dwa tygodnie w wyprawie/misji/polowaniu łowcy/pierwszym etapie leczenia.

Następne użycie: Gotowy
Konsyliarz
Smok lecząc z pomocą co najmniej minimalnej ilości ziół ma -1 ST przy etapie magicznym leczenia ran.
Wybraniec Bogów
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji.

Następne użycie: Gotowy
Opiekun
-2 ST dla kompana.



Karta Kompana – Feniks Fio

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 2| A: 1
U: A:1| O:1| MA:1| MP:1| MO:1


Karta Kompana – Sokolica Adira

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 0| P: 3| A: 1
U: A:1| O:1|

-Mowa|~Mentalne|Fio(+BBCode List)|Adira(+BBCode List)
Tatuowany Kolec
Dawna postać
thanks
Dawna postać
Posty: 198
Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:25
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: -9
Rasa: Górski

Post autor: Tatuowany Kolec »
A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 3
U: B,L,O,A,Skr,Śl,MP: 1
Ta osierocona część Terenów Wspólnych była idealnym miejscem dla takich jak on. Oczywiście, w szczególności przez pierwszy możliwy powód nasuwający się na jego widok, choć równie mocno dlatego, że po prostu kochał góry.
Szczerą, nieodwzajemnioną miłością.
Samemu, już dawno przestał o takich rzeczach myśleć. Wybierał szczyty gór i wzniesień, bo intuicyjnie takie miejsca wydawały mu się strategicznie najbardziej obiecujące, pośród pozostałej odrzuconej różnorodności topografii, a gdy brało się pod uwagę stan jego potencjału samoobronnego, to była jedyna logiczna opcja jeśli chciał choć próbować znaleźć inną puentę swojego życia, niż formującą się przed jego wychudłym pyskiem.
Skały pokryte śmiertelnie groźną gołoledzią nie przerażały go, a kąsający chłód dawno przestał grać główne skrzypce – nie było więc nic, co powstrzymywało go przed wylegiwaniem się w epicentrum gorejącego kręgu na kamieniu i rozkoszowania się drgającym, od czasu do czasu porywanym przez wyjący wiatr powietrzem, podczas gdy on uważnie monitorował okolicę poniżej łbem rozłożonym wygodnie na łapach. Słońce było w zenicie, ale tylko dla celów przybliżenia pory dnia. Dawało bowiem mniej ciepłą, niż ogon i skrzydła, skwapliwie ściskające żylaste ciało perłowołuskiego abnegata.
Spoglądając w dół, na kotliny i doliny w oddali, miał nadzieję wypatrzeć kogoś, zanim ten ktoś wypatrzy jego i zadać mu szybkie, enigmatyczne pytanie. Prośbę, w zasadzie. Pytanie sugerowało wymianę, a on mógł tylko liczyć na czyjąś skromną jałmużnę czasu i cierpliwości.
Spojrzał przelotnie w niebo.
Nie. Ich nie miał o co prosić.

Licznik słów: 231
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Milknący Szept
Dawna postać
TWOJA Babcia
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1554
Rejestracja: 14 paź 2017, 21:56
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Opiekun: Wirtuoz Szeptów
Mistrz: Stada

Post autor: Milknący Szept »
A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 2| P: 4| A: 5
U: B,Skr,Śl,Kż,MP,A,O,MA,MO:1|W,L,Pł:2|M:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz, Mentor, Magiczny Śpiew, Znawca terenów
vPrzemierzała Wzgórza na piechotę w asyście hipogryfa. Z daleka wyglądała na młodą. Nie dlatego, że lśniła seksapilem i wiało od niej feromonami. Nie. Była mniejsza od zwykłego smoka o jedną czwartą. Wzrostem dorównywała adeptom, którzy jeszcze nie dorośli do zgłębienia tajników swojej własnej dziedziny. Poza tym... nie można było o niej powiedzieć, że szpetna. Drobna łuska pokrywała jej ciało, lśniąc platyną, srebrem, błękitem i fioletem. Jej skrzydła, choć o łuskowym ramieniu, pokrywały pióra, już z daleka wydające się miękkie. Jej pierś i zad były kształtne i zaokrąglone, a filigranowa szyja w łabędziej pozie podtrzymywała trójkątny łepek. Obok szedł popielaty hipogryf, przerastający standardowego smoka o gęste futro. Miał krępą budowę, przez co znacznie kontrastował z towarzyszką, choć przez uniesiony łeb prezentował się bardzo majestatycznie. Szedł pewnie i twardo w porównaniu do lekkiego, łagodnego kroku smoczycy. Gdyby Cienisty się przyjrzał, dostrzegłby jej doświadczony wzrok i subtelne symptomy przekwitnienia.

Licznik słów: 146
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
________________________________________Lothia______Athair Obrazek Rek ma 123,75cm w kłębie) xD__________________________________ORYGINAŁ!
Galeria; Głos; Motywy Muzyczne Teczka; Osiągnięcia;
Żetony Złoty: 08; Srebrny: 07 nagroda
Drzewo genealogiczne
Dymiące Zgliszcza
Dawna postać
daddiest of issues
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1042
Rejestracja: 09 paź 2016, 19:00
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 58
Rasa: Skrajny
Opiekun: Iluzja Piękna
Mistrz: Iluzja Piękna
Partner: Kfiatek

Post autor: Dymiące Zgliszcza »
A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,L,W,M,MP,MO,MA,Skr,Śl,Kż: 1| O: 2| A: 3
Atuty: Wytrwały, Szczęściarz, Twardy jak diament; Pojemne Płuca;
/another time

Karmin nie miał zbyt wiele do roboty. Póki co miał pełny brzuch, wolny czas i energię, która go rozpierała. Wybrał się więc na lot nad Czarnymi Wzgórzami, bo chciał spędzić trochę czasu z samym sobą. A może poznać kogoś nowego? Nie oszukujmy się, ktoś taki jak Karminowy nie mógł wytrzymać długo bez towarzystwa. Zdał sobie niedawno sprawę, że księżyce lecą, a on tak naprawdę zna tylko Burzę. No i ojca i Szlachetną, ale chodziło bardziej o rówieśników. Nie mógł przecież spędzać każdej chwili ze smoczycą, niezależnie od tego, jak bardzo lubił jej towarzystwo. No i tereny Wody stawały się trochę męczące. Wszędzie tam mokro i śmierdzi rybami. Skrzywił pysk, wykonując pętlę wysoko w powietrzu, smakując lodowate powietrze. Kochał swoje stado, naprawdę, ale czasem czuł się, jakby było więzieniem. Na terenach wspólnych rzadko przebywał, bo albo trenował albo spędzał czas na ceremoniach, albo szukał groty. A przecież tyle jest świata poza Wodą!
Wylądował z impetem na wzgórzu, podbiegając kawałek, by wytracić pęd i przysiadł na moment. Jego ciało nie przestawało się ruszać, pod skórą drgały potężne mięśnie, ogon zwijał się jak wąż, a jego rubinowe łuski odbijały światło słońca. Musiał wyglądać jak ognisko dla tych, którzy mogli być u stóp wzgórza, patrzących na szczyt.
Wciągnął głęboko powietrze do płuc i wypuścił, przy okazji pozwalając kilku krwistoczerwonym płomykom opuścić jego paszczę.

Licznik słów: 221
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
A T U T Y
I. Wytrwały
II. Szczęściarz

III. Twardy jak diament

IV. Pojemne płuca

__________________

#bd2121 | #7d5c5c

art by tohrovin
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Zaskoczyło ją, że jej nie zauważył.
Leżała co prawda kawałek dalej, u podnóża Wzgórza – które jednak nie należało ani do wielkich, ani szczególnie zalesionych. Beżowo-szare futro nie kontrastowało z trawą jednak nawet w drobnej części tak wyraźnie, jak intensywna czerwień ostrych łusek potężnego smoka. Pierwsze, na co zwróciła uwagę przyczajona już teraz Aank, był, na oko, niewiele większy od niej całościowy rozmiar gada, co odrobinę (tylko odrobinę) uspokoiło jej nerwy – napięte i rozkołatane od pierwszego momentu usłyszenia nad sobą huku rozkładanych skrzydeł. Leżała teraz na płask, tylko pojedyńczymi nitkami dłuższych włosów, unoszącymi się niczym oklapły jeżozwierz, przerastając bujną wiosenną trawę.
Czarne ślepia – o białej źrenicy i cienkiej aureoli – czujnie wyłapywały informacje na temat przybysza. Jednak zamiast spijać detale, skupiła się na tym, że intruz jest wybitnie żywiołowy, ognisty – jak zamruczała niemo pod nosem – na widok iskier buchających z paszczy. Ten fakt, dla równowagi, wywołał w niej mocną niepewność. Nie potrafiła odgadnąć zamiarów krwistoskrzydłego.
Tym jednak, co cechowało ją po za tytułową bojaźliwością, była jednak nienasycona ciekawskość i głód zmian. Po całkiem długiej chwili obserwacji, nie zauważając niczego zniechęcającego, wciąż lekko drżąca i podejrzliwa, napięła łapy i stopniowo powstała z gleby.
Normalnie podkradłaby się, korzystając z – jak uważała – skupieniu smoka na samym sobie, ale uznała, że ryzykowanie gwałtownych reakcji z bliska nie jest rozsądne, biorąc pod uwagę, że jej nowy towarzysz potrafi latać, a ona nie. Pokazując się mogła obserwować jego reakcję z bezpiecznej odległości.
Tym więc, co zobaczył Karminowy, była wątła – w porównaniu do niego – smocza(?) sylwetka, porośnięta nierównym futrem ze zwróconą w jego kierunku, skupiającą uwagę, białą maską jasno barwionego, wielorogatego pyska. Jedyną kanciastością w tej sylwetce były przytulone do boków cienkobłoniaste skrzydła i anomalnia – nagi, blady ogon, nerwowo rozsuwający za nią trawy to w jedną, to w drugą.
Zaryczała do niego cicho i dość głucho, ewidentnie się witając, co mogło potwierdzić powolne skłonienie łba, spod którego patrzyły duże, żywe, nieufne oczy. A jednak nic po niej nie sugerowało negatywnego nastawiania. Wręcz przeciwnie. Czarne uszy postawione były ciekawsko do przodu, a paszcza i nos zdawały się próbować posmakować nawet z tak daleka jego łuski.
Podoba mi się – pomyślała prosto, szczerze i z intensywnym zaskoczeniem. Nie wyglądało jednak na to, by na tą chwilę zmieniało to cokolwiek. Smoczyca jedynie ze zdziwieniem odkrywała w sobie, że inne smoki wywołują naprawdę co raz to szerszy zakres wrażeń, co prawdopodobnie zamierzała przetłumaczyć sobie na Presjowy w swoim czasie.

Licznik słów: 407
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dymiące Zgliszcza
Dawna postać
daddiest of issues
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1042
Rejestracja: 09 paź 2016, 19:00
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 58
Rasa: Skrajny
Opiekun: Iluzja Piękna
Mistrz: Iluzja Piękna
Partner: Kfiatek

Post autor: Dymiące Zgliszcza »
A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,L,W,M,MP,MO,MA,Skr,Śl,Kż: 1| O: 2| A: 3
Atuty: Wytrwały, Szczęściarz, Twardy jak diament; Pojemne Płuca;
Karmin był zdecydowanie mocno skupiony na sobie, by zauważyć stworzenie na początku. Nie ukrywajmy, był nieco zapatrzony w swoje mięśnie, w swoje łuski, w reakcje zwierząt, gdy zbliżał się, zginając trawę powietrzem spod skrzydeł. Usłyszał jednak szelest, a potem cichy ryk, nieco z lewej, na co od razu odwrócił pysk, mierząc obcego ciekawym, drapieżnym spojrzeniem.
Stworzenie było od niego mniejsze, choć niedużo. Futrzaste. Odwrócił się całym ciałem i zaczął zbliżać, bardzo powoli, by nie przestraszyć przybysza. Wciągnął powietrze nosem, próbując rozpoznać zapach. Uśmiechnął się jeszcze bardziej drapieżnie, gdy rozpoznał tę samą woń, którą roztaczał Księżycowy. Ogień! Musiał więc to być smok, choć przy pierwszym spojrzeniu na smoka nie wyglądał. Głowa stworzenia przywodziła Karminowi na myśl leśne żyjątka, które zazwyczaj uciekały spod jego łap ze sfrustrowanym piskiem, a skrzydełka miało raczej wątłe. Przy bliższej obserwacji rozpoznał jakieś typowo smocze cechy, jak rogi, imponująca ich liczba, wyrastające nad czołem i łuskowaty ogon. Nietypowy, ale ogon.
Zatrzymał się w odległości pozwalającej na rozmowę, ale bezpiecznej. Nie sądził, by obcy go zaatakował, ale umiał rozpoznać społeczne wskazówki, takie jak poza "przybywam w pokoju, ale mam Cię na oku" którą przyjmował Ognik.
Przysiadł, owijając łapy ogonem i poprawiając skrzydła na grzbiecie. Z pyska nie schodził mu uśmieszek, a wzrok śledził różne aspekty specyficznej fizjonomii obcego.
Mam na imię Karmin – rzekł w końcu. – Karminowy Kolec właściwie. Wybacz, jeśli przerwałem Ci drzemkę. – Przywitanie nieco kulawe, ale nie chciał zarzucać obcego niegrzecznymi pytaniami w stylu: Nie gorąco ci w tym futrze? Łysy ogon to od jakiejś choroby? Wiesz, że skopiemy wam zady na wojnie? Wolał zacząć kulturalnie, zresztą wątpił, by spotkał futrzaka na polu bitwy. Stworzenie nie wyglądało na wojownika, a jego doświadczenie z czarodziejami podpowiadało mu, że magiem też nie jest. Wyglądało na młode, młodsze od niego, choć akurat ten pozór naprawdę może mylić. W końcu Kaskada też była wątła i mała.
Nie skrzywdzę Cię, ale chciałbym porozmawiać, jeśli masz ochotę – zaoferował, wypuszczając z paszczy kłąb czarnego dymu, który za chwilę rozwiał wiatr. – Chyba, że Ty chcesz mnie skrzywdzić – dodał łobuzerskim tonem, puszczając Ognikowi oczko.

Licznik słów: 346
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
A T U T Y
I. Wytrwały
II. Szczęściarz

III. Twardy jak diament

IV. Pojemne płuca

__________________

#bd2121 | #7d5c5c

art by tohrovin
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Mierzyła obcego, od napiętych splotów stalowych mięśni ruszających się przy każdym ostrożnym kroku, po drapieżny zębaty uśmiech. Białe igiełki spojrzenia Aank zdawały się liczyć mu kły, łuski, przenikać pewną siebie do bólu postawę i szukać czegokolwiek więcej pod skórą. On też był gotów na jej atak, zrozumiała to. To dobrze. Gdyby czuła, że tylko ona obawia się ataku – nie zaryzykowałby rozmowy. Jej wibrysy skierowały się do przodu, szyja lekko wyciągnęła, a jakby wytrate do różowej skóry nozdrza ruszały intensywnie. Po chwili zwierzę wyglądało na lekko uspokojone. Najwyraźniej przypasowało jej to, co wyczuła. I fakt. Jak do tej pory wszystkie smoki, które spotkała ze Stada Wody, naprawdę bardzo lubiła. Ta myśl napełniła ją optymizmem na tyle, że nawet lekko odwzajemniła uśmiech Karminowego, odsłaniając przy tym ząbki jednak tylko na tyle, że było widać ich pokaźną ilość, nie wielkość. Miły gest, który nie można było odebrać jako prowokacje – co z kolei jej zadaniem robił Wodny. Za każdą chwilą jednak mniej jej to przeszkadzało. Przysiadła na swoim miejscu, skoro już Kolec postanowił przerzucić się z języka gestów, na smoczą mowę. Nie był to najwygodniejszy sposób komunikacji, ale jednak potrafił przekazać więcej, niż cokolwiek.
– Aank. – Powiedziała po prostu, bojąc się, że "Presja", czy "Bojaźliwa" za bardzo ją odkryją i ośmieszą przed zabójczo pewnym siebie smokiem. – Szkolę się na Łowcę. – Dodała jednak, nie chcąc, by uznał pisklęce imię za rangę. Szaro-beżowa miała całkiem przyjemny, dość wysoki i cichy głos. Powoli stawał się całkiem kobiecy i był jedną z nielicznych rzeczy, których Presja się w sobie nie wstydziła.
Zmrużyła ślepia i uśmiechała się półgębkiem, z rozbawieniem śledząc tor lotu ulatniającego się z czerwonej paszczy dymu. Przeniosła wzrok twardo, jak na nią, w łobuzerskie spojrzenie starszego gada.
– Nie da się skrzywdzić kogoś, kto spodziewa się ataku. – Odparła nieco filozoficznie, dając tym samym znać, że się go nie boi, ale też nie rzucając żadnego wyzwania. Jak chciała, potrafiła gębą nadrabiać to, czego nie potrafiło jeszcze jej ciało.
Wygięła grzbiet i szyję w ładny łuk i przekrzywiła głowę pod kątem, wymownie mierząc mięśniaka spojrzeniem.
– Karminowy... Nie jesteś czasem jakąś rodziną... Szkarłat? – Zamruczała, starając się lekko przy tym brzmieć, jakby się z niego nabijała. Interpretacja jednak zależała tylko od niego, bo w wymawianym imieniu Wodnej smoczycy zabrzmiała sympatia, a postawa północnej zdradzała wyłącznie ciekawość.

Po chwili Aank zebrała się na odwagę, i powoli, ostrożnie, podniosła zad z trawy. Jej ciekawskość, zahaczająca o brawurę, jak zwykle brała górę. Wyprostowane łapy, lekko rozłożone skrzydła i nisko opuszony łeb i badawcze spojrzenie – to nie była pozycja do walki. Smoczyca zbliżyła się do imponującego gada i zaczęła go okrążać na odległość wpół rozłożonego skrzydła. Nie zachodziła go jednak od tyłu, a na wysokości tylnej łapy – z wyraźnym ociąganiem zawracała i badała jego drugi bok.
Samiec pachniał dla niej strasznie ciekawie, wyglądał też fascynująco, więc w jej ruchach było coś z badawczego podejścia kleryka, a i młodociana zaczepność i humor. Wyglądała, jakby miała ochotę zaczepić go ząbkami o kraniec skrzydła albo podciąć łapy ogonem. Zamiast tego krążyła niespokojnie, zbyt ciekawa jego reakcji. Zwłaszcza, że to on się wydawał był bardziej gwałtowny i żywiołowy.

Licznik słów: 520
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dymiące Zgliszcza
Dawna postać
daddiest of issues
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1042
Rejestracja: 09 paź 2016, 19:00
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 58
Rasa: Skrajny
Opiekun: Iluzja Piękna
Mistrz: Iluzja Piękna
Partner: Kfiatek

Post autor: Dymiące Zgliszcza »
A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,L,W,M,MP,MO,MA,Skr,Śl,Kż: 1| O: 2| A: 3
Atuty: Wytrwały, Szczęściarz, Twardy jak diament; Pojemne Płuca;
Nadal nie ruszał się, obejmując wzrokiem obcego. Nie był pewien, czy odsłonięcie zębów było uśmiechem, bo reszta mowy ciała Ognika wciąż wskazywała raczej na ostrożną ciekawość, niż sympatię. Może futrzak chciał pokazać, że w razie czego ma się czym bronić? Karmin zamknął paszczę, chowając swoje kły, nie przestawał się jednak uśmiechać. Miał niesamowitą ochotę dotknąć futra obcego, jednak wiedział, że nie jest to dobry pomysł. Jeszcze.
Och. Aank. Przekrzywił łeb, patrząc z nowym zainteresowaniem na, jak się okazało po głosie, samiczkę. I to samiczkę szkolącą się na Łowcę. Pokiwał głową w zamyśleniu. Miało to sens. Borsuki i zające mogą ją wziąć za swego i nawet nie będą wiedziały, co je czeka. Parsknął cicho na swój własny pomyślany żart.
Nie musisz bać się ataku z mojej strony. Szkolę się na Piastuna – skłamał wesołym tonem, jednak pozwolił swemu ciału wysłać inną wiadomość. Poruszał końcówką ogona, niczym kot i drapał czarnymi pazurami ziemię, niby od niechcenia, niby bezwiednie. Kołysał też łbem, przyglądając się dalej Ognistej i jej oryginalnej fizjonomii. Nie można go winić, nie widział jeszcze takiego smoka. Północne futrzaki widział, fakt, ale Aank nie przypominała mu niczym Księżycowego. Trzeba się było przyjrzeć, by przypominała smoka, jeśli miał być szczery. Zachowanie też nie było typowo smocze. Każdy inny smok, którego znał albo nie okazałby strachu przed nim, albo nawet by się nie pokazał ze strachu właśnie. Zwierzątko było inne. Wyraźnie chciało nawiązać kontakt, ale zachowywało dystans. I znało Szkarłat.
To moja siostra. Nie jesteśmy rodziną z krwi, mimo koloru łusek, ale mój ojciec ją przygarnął. Niedawno została Adeptką – odpowiedział uprzejmie, nie zważając na ton nieznajomej. Nie rozumiał, dlaczego spokrewnienie ze Szkarłat miałoby być powodem do kpin. Poza tym, zauważał że i zwierzątko (nie wiedział dlaczego, ale nie mógł przestać nazywać tak Aank w swojej głowie) wysyłało mu mieszane sygnały. Pewnie po to, by go zmylić, albo ze strachu. Tak czy inaczej, Karmin był przekonany, że ma przewagę nad Ognistą. Wiemy jednak, że rubinowołuski nie jest zbyt bystry, jakkolwiek chciałby uważać, że jest.
Zamarł, gdy Aank podeszła bliżej. Nie drgnął żadnym mięśniem, gdy go obwąchiwała i oglądała, ale obserwował kątem oka, co robi. Poczuł mocniej jej zapach, który krył się pod typowym zapachem Ognia. Jego potężna pierś wznosiła się i opadała powoli, kiedy wdychał woń. Zastanawiał się, jaką grę prowadzi smoczyca. Jej zachowanie było co najmniej dziwne, czajenie się, ostrożność. Karmin nie znał wielu Łowców, właściwie tylko Syreniego i Pchłę, ale nie dostrzegł nigdy, by zachowywali się podobnie. Może to jakieś dziwne zwyczaje Ognia.
W pewnym momencie, gdy smoczyca była stosunkowo blisko, na tyle blisko, by mógł jej dotknąć, wyciągnął szyję niczym polujący wąż i kłapnął zębami tuż przy jej uchu. Oczywiście, nie miał intencji skrzywdzenia samiczki, jedynie wybicia jej z jej rytmu. Od razu cofnął łeb, nie chcąc doświadczyć kłującego bólu, który był pewien, że te drobne kiełki i pazurki mogą zadać.
Na pysku Wodnego znowu pojawił się zębaty, drapieżny uśmiech. Przez szpary pomiędzy zębami wypłynęło kilka pojedynczych smużek czarnego dymu. Zobaczymy, czy zwierzątko dalej będzie takie zadziorne.

Licznik słów: 499
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
A T U T Y
I. Wytrwały
II. Szczęściarz

III. Twardy jak diament

IV. Pojemne płuca

__________________

#bd2121 | #7d5c5c

art by tohrovin
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Zmrużyła ślepia, tak, że smoliste powieki zdawały się cienkimi skośnymi szparkami czerni, ostro odcinającymi się pośród kościanej bieli pyska. Ahhhhaaa. A więc kłamca. Jednak tak perfidny, że nie musiała się jeszcze na tą chwilę obawiać jakichś wielkich intryg z jego strony. Po prostu plótł co mu było na rękę i co miał ochotę sobie mówić.
Aank nie skomentowała. Nie lubiła gadać, gdy to nie było tego warte, lub, w tej milszej wersji – gdy to nie było konieczne. Bowiem ceniła sobie wyjątkowo mowę ciała i w głębi duszy miała smokom za złe, że tak wiele powierzają na poczet zawodnych i zdradliwych słów.
Karmiła więc wzrok jego popisową gestykulacją i piękną – w ten groźny sposób – sylwetką, pozwalając sobie ulegać przyciąganiu i nienasyconej ciekawości. Cwaniakujaca Presja niby chciała gada podpuścić, upewniając się w pierwszym wrażeniu (że jest bezmyślny w swej gwałtowności), a jednak kiedy stało się tak jak chciała, przeraziła się.
Właściwie dokładnie w momencie, w którym ten wyciągnął w jej stronę pysk, imponując szybkością reakcji, Bojaźliwa wycofała łeb i rozszerzyła paszczę jeszcze szerzej, niż Karminowy prawdopodobnie w ogóle by zdołał. Właściwie widok tych dwóch wyszczerzonych na siebie zębatych paszczęk – jednej groźnej, potężniejszej i do tego krwistoczerwonej, a drugiej upiornie bladej i przerażająco szerokiej – mogły zasiewać w głowie przelotnego obserwatora koszmarne wizje smoków pożerających na wzajem swoje twarze i walcząc w tak dziwnym tańcu o dominację...
Podczas gdy rzeczywistość była przezabawnie niewinna.
Karmin kłapnął jej koło ucha, a Presja... Presja rozdarła papę i zaczęła nań syczeć, odsuwając od niego paszczę, miast ją przysuwać (więc ewidentnie nie zamierzając nawet udawać, że atakuje) i kiwając szyją lekko na boki. Kompromitująca dla dorosłego smoka reakcja nie trwała na szczęście długo. Orientując się w tym co dokładnie chciał uczynić przyszły wojownik, Adeptka kłapnęła głośno paszczą, chuchając przy tym powietrzem w jego szyję.
Miał szczęście, że nie jadła dziś niczego paskudnego.
Wycofała się o krok, może półtorej i... Pacnęła na ziemię. Właściwie nie da się tego dostojniej opisać, ponieważ dostojności było w tym za grosz.
Teraz z dołu spoglądały na niego ciekawskie kontrastowe ślepia, postawione na sztorc, kształtne niczym płatki kwiatów małżowiny uszu, oraz lekki, leciutki uśmieszek. Nadal oddychała szybko, ale coś na jej pysku kojarzyło się z beznadziejną, prostoduszną pisklęcą bezinteresownością. Po prostu leżała, właśnie teraz układając wygodniej łapy i zamiatając trawy miarowym ich przeczesywaniem za pomocą migającego w oddali ogona.
Bezczelna, dzika i dziwaczna.
Fajnie by było, jakby sama miała jakikolwiek pomysł co teraz robi i jakie ma zamiary.
Pewne było tylko tyle, że próbuje poznać tego smoka, który zdawał się pod każdym względem jej kompletnym przeciwieństwem.

Licznik słów: 426
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Dymiące Zgliszcza
Dawna postać
daddiest of issues
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1042
Rejestracja: 09 paź 2016, 19:00
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 58
Rasa: Skrajny
Opiekun: Iluzja Piękna
Mistrz: Iluzja Piękna
Partner: Kfiatek

Post autor: Dymiące Zgliszcza »
A: S: 5| W: 3| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,L,W,M,MP,MO,MA,Skr,Śl,Kż: 1| O: 2| A: 3
Atuty: Wytrwały, Szczęściarz, Twardy jak diament; Pojemne Płuca;
Cofnął gwałtownie szyję do tyłu i zamrugał, gdy zwierzątko otworzyło paszcze upiornie szeroko i wydało z siebie piekielne dźwięki. Jego prawa łapa podniosła się na pół szpona i zaraz opadła, jakby chciał ognistą uderzyć, ale szybko zrezygnował. W odpowiedzi na jej syczenie, z jego własnej piersi wydarł się niski, grzmiący warkot, zagłuszający zwierzęcą mowę Aank. Bezczelna samica musi wiedzieć, kto dominuje w tej konwersacji.
Musiało to wyglądać komicznie od strony potencjalnego obserwatora. Czerwona, błyszcząca jaszczurka, nieruchoma i grzmiąca i futerkowate zwierzątko osobliwych rozmiarów, wyglądające jakby chciało jaszczura pożreć w całości, wydające z siebie dźwięki nie z tej ziemi. Widok co najmniej niecodzienny.
Samiec parsknął i tupnął łapą, gdy Aank padła na ziemię i zaczęła wywijać ogonem, przypominającym mu robaki, które po deszczu opuszczają swe ziemne mieszkanka. Przestał warczeć i uśmiechnął się, a w tym uśmiechu było już mniej drapieżności, a więcej sympatii. Dziwne zwierzątko było urocze na swój sposób. Dziki, dziwny, syczący. Uroczy.
Odchrząknął i przestąpił z łapy na łapę, przysuwając się nieco bliżej ognistej, ale nie gwałtownie, powoli, by znowu nie sprawić, że się cofnie. Powoli położył się na brzuchu, przybierając pozycję sfinksa, z obiema przednimi łapami złożonymi pod piersią i ogonem owiniętym wokół boku. Skrzydła rozłożył na boki, kładąc je na trawie i wystawiając na promienie słonka. Może podświadomie chciał zwiększyć swoje rozmiary, chociaż i tak miał nad ognistą przewagę w tej kwestii. Ta "rozmowa", którą przeprowadzali wymagała od niego odniesienia się do dzikszych form komunikacji. Było to... interesujące.
Zniżył pysk, by jego oczy znalazły się bliżej poziomu wzroku futrzaka. Leżał idealnie naprzeciwko niej, choć w bardziej godnej smoka pozycji. Gdy wdychał i wydychał, powiew jego oddechu docierał do futerka na pysku rozmówczyni, poruszając nim lekko. Z paszczy pachniało mu dymem i spalenizną, ciekawe jak spodoba się to jego towarzyszce. Wbijał spojrzenie złotych oczu w jej osobliwe ślepia, ewidentnie planując coś, nie chciał jednak, by zostało to odebrane jako atak.
Powoli podniósł do góry prawą łapę, na początku zawieszając ją na chwilę w powietrzy, by pokazać, jak ostrożny i wolny będzie jego gest. Potem, wstrzymując oddech, wyciągnął kończynę przed siebie, zawieszając ją nad głową Aank, dając jej czas na wycofanie się i odsunięcie, jeśli będzie chciała. Jeśli się nie wycofa, Karmin przesunie jednym pazurem delikatnie po głowie zwierzątka, pod włos, uważając, by nie zadrapać jej łebka. Chodziło mu jedynie o dotknięcie futerka samiczki, na co miał ochotę od kiedy ją zobaczył.
Pojedyncze dotknięcie mu wystarczyło, więc wycofał łapę, składając ją z powrotem przy piersi i opuścił łeb, czekając na ruch Aank. Liczył na to, że futrzak nie rzuci mu się do gardła. Po pierwsze: trudno będzie wytłumaczyć Remedium albo Ponurakowi, dlaczego dał się podejść przerośnietej łasicy, a po drugie: trudno będzie przekonać Przywódczynię Ognia, że działał w obronie własnej, kiedy spalił na popiół młodszą i słabszą Adeptkę.

Licznik słów: 459
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
A T U T Y
I. Wytrwały
II. Szczęściarz

III. Twardy jak diament

IV. Pojemne płuca

__________________

#bd2121 | #7d5c5c

art by tohrovin
Posępny Czerep
Dawna postać
Haunted by Haresis
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1999
Rejestracja: 28 lip 2014, 0:21
Stado: Umarli
Płeć: samica
Księżyce: 117
Rasa: północno-zwyczajny
Opiekun: Haresis'Dea
Mistrz: Haresis'Dea
Partner: Haresis'Dea

Post autor: Posępny Czerep »
A: S: 2| W: 3| Z: 5| M: 1| P: 4| A: 3
U: L,Pł,W,MA,MP,Kż,Skr,Prs: 1| B,A,Śl: 2| O:3
Atuty: Okaz zdrowia; Empatia; Twardy jak diament; Pierwotny odruch; Wybraniec bogów
Presja, kiedy już poczuła się przy kimś wystarczająco swobodnie – tak ogólnie – niewiele robiła sobie z hierarchii. W momencie pacnięcia szanowanego zadka na ziemię nieopodal Karminowego, został on już zAanktowany jako swój. Nie traciła przy tym czujności – co to, to nie – nie dość, że nie była głupia, to jej stara dobra paranoja nigdy nie sypiała... Ale była w stanie zachowywać się już nie tylko jak zwierzę.
Kiedy więc czerwonołuski rozpoczął swój nieco niezgrabny, nieco nerwowy taniec łap i całkiem elegancko ułożył się na przeciwko niej, Bojaźliwa spokojnie jak nigdy obserwowała każdy najmniejszy jego ruch, co tym razem było wyłącznie kwestią ciekawości i chcęcią "nauczania się" go.
Teraz, mając chwilkę na namysł, mogła świadomie zauważyć, jak bardzo się różnią.
On był, najbardziej klasycznym, poważnym i majestatycznym obrazem przedstawiciela ich rasy, jakiego tylko można by sobie wyobrazić.
Ona była chyba dokładnie na drugim końcu spektrum.
By nieco się połechtać pomyślała, że to jej odbitkę chciał Remedium do księgi anatomii!
Zaraz potem jednak ukarała się w duchu, że próbuje leczyć kompleksy poczuciem wyższości. Jedyną słuszną rzeczą, którą należało z tego wysnuć, był znacznie bardziej pokojowy wniosek:
Odmienność nie zawsze była zła.
I tyle.
Pociągnęła różowym noskiem, poruszyła wibrysami. Nietypowy zapach przyciągnął jej uwagę. Zauważyła, jak Karminowy na nią patrzy... Czy on... Czy on długo już tak patrzy? Presja poruszyła się nieco niespokojnie, ale postarała się to zamaskować zmianą pozycji na bardziej wygodną.
Szybko poruszająca się igiełka białego spojrzenia wędrowała od unoszącej się łapy, po paszczę, oczy i znów do łapy. Krańce warg Aank wygięły się łukowato w dół, a białka oczu stały się bardziej wyraźnie, gdy wzrok uparcie próbował zezować na wyciągniętym pazurze, nawet gdy ten niemal zniknął jej nad brwiami.
Aaaaaaaa!
Czy on, czy on chce wyjąć jej mózg? Dlaczego wbija jej szpon w czaszkę?
Ratunku?!
Nie drgnęła więcej, choć zauważyła, że samiec także wstrzymuje oddech. To chyba nie mógł być zły znak, prawda?
Ohh. Ohhhh. Nie boli.
Nawet przyjemne.
Zmrużyła ślepia. Wpierw nieufnie, chwilę później już bez spięcia po prostu przymknęła oczy. Choć jakiś blask nadal odcinał się spomiędzy smolistych powiek. Czujność i jeszcze raz czujność.
Jej futro mogło wydać się całkiem miękkie, choć na samym pyszczku było najkrótsze i najgęstsze. Łatwo ustępowało jednak dotykowi, sztywność i szczeciniastość zapewniając w innych partiach i na inne pory roku. Przy bliższych oględzinach można nawet było zauważyć, że na skraju bieli tworzącej charakterystyczną maskę znajdowały się ceglaste przebarwienia, które tu i gdzieniegdzie rozjaśniały jej sierść, prawdopodobnie pomagając jej się wtopić w letnie dni, a będąc efektem działań słońca.
Szybko i szeroko otworzyła oczy, gdy dotyk się przerwał, jakby się spodziewała, że teraz to już na pewno musi nastąpić atak!
Nie?
O. No to... Dobrze, chyba.
Zamrugała pytająco, ciekawiąc się, czy Wodny ma jej zamiar swoje zachowanie wyjaśnić. Sama w sumie mogła je odebrać na wiele sposobów, co już zapewnie uczyniła.
Sama zaczęła prostować i lekko unosić swoją niemal driadową łapkę. Jej palce ułożyły się miękko, sięgająco. Wyglądały jak coś, co jest w stanie z gliny ulepić cały wszechświat. Jakby nie były nawet w połowie tak silne, jak chwytne i zdolne. Jaka jednak była rzeczywistość? Czy nie należało się ich obawiać?
Tak samo ostrożnie i pozwalając na reakcję, lustrzanie podniosła palce pazurzastej łapy i...
Zrobiła krwistołuskiemu boop w czubek nosa. Po czym błyskawicznie łapę cofnęła, szybciej, niż ten mógłby zdecydować, że ugryzienie jej za karę jest super pomysłem. Zaśmiała się cicho, dźwięcznie.
Patrząc mu cały czas w oczy położyła się jak długa na trawie i przewróciła z boku na bok, na chwilę odsłaniając brzuch.
Gest radości?
Okazanie zaufania?
Prowokacja?
Podrywanie?
Z pełną świadomością możliwych interpretacji, zostawiła to samcowi, samej niezobowiązująco tarzając się wśród traw. To był przyjemny, ciekawy dzień. Nie została zjedzona. I poznaje kogoś w ten sposób, który najpewniej zapadnie jej w pamięć na zawsze. W końcu jeśli się z kimś tak bardzo kusi los, to to musi być ciekawa znajomość!

Licznik słów: 640
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Niemechaniczny kompan: Grohiik, pampasowiec grzywiasty

Haresis'Dea – Latawiec – KK
|S:1|W:1|Z:1|M:1|P:2|A:1|
|L,Skr,A,O:1|

Obrazek
ATUTY:
I: Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu
II: Empatia: – 2 ST do mediacji, -2 ST do nakładania więzi
III: Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
IV: Pierwotny odruch: raz na walkę -2 ST do obrony
V: Wybraniec bogów: raz na pojedynek/dwa tygodnie polowania + 1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST



Fabularne, zwykle noszone na sobie: naszyjnik z wilczych kłów na rogu
Główny motyw muzyczny
Drzewo genealogiczne


Obrazek
Infamia Nieumarłych
Gracz
Mahvran Chimeryczna
Gracz
Awatar użytkownika

:: Głos :: :: Theme :: :: Galeria ::
Obrazek
Obrazek

THE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:

do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?
Posty: 10344
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Wzrost: 1,8 m.
Księżyce: 283
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Post autor: Infamia Nieumarłych »
A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
Lewe skrzydło było w stanie, mówiąc delikatnie, złym.
Właściwie to w stanie graniczącym z tragicznym.
Udało jej się dotrzeć jednak na tereny wspólne – nie było to zbyt daleko, biorąc pod uwagę miejsce polowania Spuścizny, gdzie doszło do nieprzyjemnego incydentu. To był już drugi raz, gdy to jej własna magia obracała się przeciw niej. Dwa razy na jakieś dwadzieścia ogółem... Hmm, to chyba jednak nie był taki tragiczny wynik.
Wezwała starego uzdrowiciela charakterystycznym, upiornym rykiem i czekała. Usadowiła się na wzgórzu, ostrożnie kładąc się na prawym boku, starając się jak najmniej podrażniać złamane, lewe skrzydło.


]

Licznik słów: 96
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
KOMPANI
DODATKOWE INFORMACJE
Dar Tdary
Dawna postać
Nie lubi Cię
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1591
Rejestracja: 09 wrz 2016, 16:57
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 104
Rasa: Skrajny
Mistrz: Feeria

Post autor: Dar Tdary »
A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 2
U: B,A,O,W,Śl,Skr,Kż,M: 1 | Pł,MP,MO: 2 | MA: 3
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz, Mistyk, Wybraniec bogów, Opiekun
Przyzwyczaił się już do jej dziwacznego ryku, jakby kogoś ze skóry obdzierali. No cóż, jedni nucili, a inni straszyli pisklęta swoim głosem. Przybył w miarę szybko jak na siebie. Bądź co bądź wiedział iż była jedyną pomocą swego stada, a on nie chciał mieć na głowie Plagi jak miał na głowie Wodę. Westchnął ciężko widząc jak majestatycznie wystaje z jej ramienia kość. Lothric przekrzywił głowę w bok zapewne badając jak wystająca część smoczycy wygląda pod innymi kontami.
– Umowa ta co zwykle, do zachodu Złotej Twarzy.
rzucił unosząc swoje juki za pomocą maddary, a następnie kładąc je na ziemi nieopodal samicy. Otworzył klapy i wyciągnął pięć granitowych misek oraz skórzany worek z wodą. Lothric wiedząc już doskonale co będzie działo się za chwilę przeciągnął się i zmienił w chodzący płomień. Ułożył się na ziemi i przymknął poziome źrenice. Miski z wodą wylądowały w ciele kompana podczas gdy Dar złapał za lewe ramię skrzydła szamanki. Mlasnął jęzorem i jakby nigdy nic złapał za wystającą kość po czym wepchnął ją na miejsce. Jak zwykle użył swej maddary by kość trafiła na swoje miejsce i tam już została, nie mogąc jednak stracić kontaktu dotykowego z samicą oparł ogon o jej tylną łapę. Odwrócił się do muflona i czekał aż w naczyniach pojawią się pierwsze bąble. Trzy miski zdjął już z kompana i wrzucił po kolei kwiaty dziurawca i liście mięty do pierwszej i drugiej. Przykrył wywary płaskim kamieniem, a zawartością trzeciej miski oblał korzeń tasznika. Czekając aż ostygnie dodał do wody leżącej jeszcze w Lothricu korę topoli, a do drugiej miski sproszkowanej jemioły. Patyk wrzucony razem z tą drugą zaczął się poruszać mieszając opatrunkiem. Tasznik został przekrojony na pół i trafił na rany wokół samego otworu. Samiec odlał nieco dziurawca, schłodził oba napary i podał uzdrowicielce razem z miętą. Mieszająca się jemioła zgęstniała więc ściągnął ją z Lothrica i schłodził swoim oddechem po czym odlał czwartą część do oddzielnej miski. Większość dał jej do wypicia, a resztki wtarł w otwór rany. Została już tylko kora która po długim gotowaniu została odcedzona, delikatnie schłodzona i podana Infamii do picia.
Dar nadal trzymając ogon an jej zadniej łapie po prostu przymknął oczy i przelał w nią maddarę. Leczenie zaczęło się od usunięcia mikrobów jeśli jakieś w niej były dopiero później przejrzał w ciało w poszukiwaniu odłamków kości. Jeśli tylko jakieś znalazł od razu je zniszczył po czym wrócił do samej kości nadal trzymanej w miejscu. Czas zabrać z rany skrzepy i zacząć pobudzać tkankę kostną do wzrostu. Szpik i sama kość zaczęły na nowo się łączyć tak, że wkrótce nie było widać miejsca gdzie nastąpiło jej złamanie. Dar zaczął oblatać teraz kość mięśniami, ścięgnami, nerwami i żyłami. Wszystko jak po staremu... pobudzanie regeneracji było dość rutynową procedurą, ale satysfakcjonującą. Magia szybko odbudowała czy raczej przyspieszyła naturalny proces zdrowienia. Skóra i łuski zostały na koniec, jak zwykle Dar przykładając się do leczenia nie zostawił na łuskach srebrzystych smug blizn. Zabrał ogon i spojrzał na Lothrica który był już gotowy do drogi po tym jak zebrał miski i spalił resztki ziół.
Obydwaj skinęli łbem samicy i zaczęli oddalać się bez słowa do obozu.
Za stary już jestem na to.
Odpowiedziało mu beczenie.

/ zt

Licznik słów: 527
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

# Ostry węch #
Dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu
# Szczęściarz #
Odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na 2 tygodnie
# Mistyk #
+1 sukces do ataku magicznego raz na walkę
# Wybraniec bogów #
+1 sukces do akcji raz na walkę/polowanie/raz na tydzień w leczeniu/raz na dwa tygodnie w polowaniu łowcy/misji
# Opiekun #
-2 ST dla kompana

~ Lothric (80ks) R.I.P. Best friend forever~

Naładowany Kryształ Ideału/ Gladiatora


Głos Daru || Muzyka Daru | złoty dublon 03.19, srebrny 06.19, 07.19, 08.19, 09.19 || Dialogi #789aa0
Samiec
Dawna postać
Nikt
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 876
Rejestracja: 14 lip 2016, 0:31
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 52
Rasa: Morski

Post autor: Samiec »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 3| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl: 1| W,A,O,MP,MO,MA,Kż,Pł: 2| M,B,S,L: 3
Atuty: Inteligentny,Chytry Przeciwnik
Łapy nie czuły trawy, a po łusce nie ślizgało się chłodne powietrze, a jednak Samcem wciąż kierował znany mu, choć wciąż nieprecyzyjny instynkt. Jeśli ktoś twierdził, że po śmierci uzyskiwało się jakiekolwiek odpowiedzi, on nie był tego najlepszym przykładem, gdyż mimo wypełniającej go ekscytacji, był tak samo nieświadom metody jej spożytkowania. Przestrzeń musiała być wyjątkowo znudzona, skoro otwierała przejście smokom, których się pozbyła i ciekaw był, czy wynikało to ze szczególnej sympatii do tych konkretnych osobników, czy było to zdarzenie zupełnie losowe. Jeśli założyć to pierwsze, była to zawstydzająca świadomość, jeśli drugie, nie czułby się z tym gorzej, gdyż swoje poprzednie życie także opierał na losowości.
W pewnym momencie zatrzymał się na wzgórzu i spojrzał na swoją przednią łapę, postanawiając pobawić się trochę swoją widzialnością, nim wyruszy na czyjeś spotkanie. Jeśli ktoś przechodziłby obok dostrzegłby migoczącą postać morskiego, który z nieukrywaną fascynacją analizuje własną kończynę.

Licznik słów: 145
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
×Obrazek
Gasnący Wiciokrzew
Dawna postać
Miodowa Cesarzowa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2081
Rejestracja: 27 cze 2019, 14:05
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 99
Rasa: bagienny
Mistrz: Feeria Ciszy i Dar Tdary
Partner: Grabieżca Fal

Post autor: Gasnący Wiciokrzew »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 1
U: Śl,Skr,Kż,B,Pł,MO,Prs,A,O,MP: 1 | Pł,W: 2 | MA: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Szczęściarz, Mistyk, Wszechstronna, Przezorna
Ale nie tylko martwi wybierali się na spacery dzisiejszego dnia! Uzdrowicielka Ziemi, wraz z tłuściutką kluseczką na plecach, dzielnie towarzyszącą jej w podróżach ostatnimi czasy, zawitała i na Czarne Wzgórza. Pewnie znów cała droga spożytkowana była na pokazywaniu synowi kwiatów i mówienia mu o nich ciekawostek i podstaw, jakich nawet zaangażowani klerycy nie spamiętaliby w dzień. Ale cóż – Riavelo nie musiał!
I nagle mógł poczuć, że pasek torby Honi który miał przy łapkach raptownie się przesunął, a same błony po bokach samicy postawiły, aby pisklę nie spadło – gdy ona sięga po sakiewkę. O to i dojrzała smoka, migoczącego, cóż to musi być za straszliwa gorączka czy schorzenie zmiennobarwnych łusek! I jeszcze tak żarliwie oglądał łapę, tym bardziej, oczywiste, że coś mu się musiało w nią stać. Dziewanna żwawszym krokiem zbliżyła się do obcego, może na skrzydło, może pół, nawołując przyjaźnie:
Hej-ho, miły, czyżby coś ci dolegało? Wiesz, mogłabym pomóc! – i zanim przymknęła oczy w uśmiechu spostrzegła się, że nie potrafi wyczuć zapachu stada smoka i że też... migocze jak mgła, nie słońce na łuskach. Czy był w ogóle prawdziwy? Co ważniejsze: czy dalej mogła mu pomóc?

Licznik słów: 190
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu;

Szczęściarz: 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie;
zużyty: 13.12

Mistyk: raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego;

Wszechstronna: -1 ST do testów umiejętności opierających się na Percepcji i Sile;

Przezorna: +2 ST do kontrataków przeciwników;

Błysk przyszłości
zużyty: 13.10

Kalectwa:
Brak skrzydeł, niemożność Lotu;
Niedowład lewej przedniej łapy (+1 ST do akcji fizycznych);
Wzdęcia i bóle brzucha (+1 ST do wytrzymałości).

| |
Dorodny Odyniec
Dawna postać
P Y Z A !!!!
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 596
Rejestracja: 12 paź 2019, 13:52
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 107
Rasa: Bagienny
Opiekun: Honi?
Mistrz: Dig?
Partner: Basior i Agat besties

Post autor: Dorodny Odyniec »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 2| P: 2| A: 3
U: Pł,L,W,M,A,O,Skr,Śl,MP: 1| MO: 2| B, MA: 3
Atuty: Wrodzony Talent, Niestabilny, Mistyk, Utalentowany, Przezorny
Riavelo nie musiał, ale chcąc nie chcąc różne nazwy w jego głowie zostawały – czy to wszelkiego rodzaju tosty, czy inne meliski i miętki. Był jednak wielce rad za każde wypowiedziane przez Honi słowo, bynajmniej nie mając w planach ignorować jej wywodów. Jakkolwiek ciężkie do wytłumaczenia dla takiej kluchy by to nie było.
Jego zadaniem jak zwykle było przede wszystkim odnalezienie pozycji idealnej. Znów uzdrowcielka mogła czuć jak bez przerwy się wierci, mlaskając i niekiedy obśliniając swoje łapki. Ciekawe, czy gdyby je teraz zjadł, jak prędko by mu odrosły? Może pod drobnymi, gładkimi łuseczkami czeka na niego pyszny smak owocków lub mięska? Próbować zawsze warto!
Niestety, gwałtowne przesunięcie paska skutecznie go podcięło. Prychnąwszy z niezadowoleniem obrócił się w kierunku tego, co też powstrzymało Honi przed dalszym spacerkiem.
Ho ho – rzucił zaraz po mamci, ożywiwszy się nagle. Jego uszy uniosły się hen, hen wysoko ku niebu. – Coś dolegaoooo...? – i zgubił się na chwilę, zaczynając wspinać się na szyję Honi, by lepiej widzieć dziwnego panicza z mgły. Zerkając szeroko rozwartymi ślepkami to na nią, to na niego. Postanowił wziąć przykład ze swojego autorytetu i również posłać uśmiech obcemu, nie widząc niczego dziwnego w półprzezroczystych stworzeniach. Tak w sumie to o wiele bardziej dziwne wydawały mu się te śmiesznie majtające nóżkami żuki z polany, o tak!

Licznik słów: 217
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.Obrazek
Obrazek..Obrazek
ᴡʀᴏᴅᴢᴏɴʏ ᴛᴀʟᴇɴᴛ
ɴɪᴇsᴛᴀʙɪʟɴʏ
dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
ᴍɪsᴛʏᴋ
raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego
ᴘʀᴢᴇᴢᴏʀɴʏ
+2 ST do kontrataków przeciwników.
ᴜᴛᴀʟᴇɴᴛᴏᴡᴀɴʏ

Kalectwa: Brak skrzydeł, niemożność Lotu; brak języka oraz deformacja pyska (+1 ST do testów Percepcji, niezdolność mówienia); +1 ST do akcji fizycznych (niedowład lewej przedniej łapy), +1st do ziania
#eac49e ᴅɪᴀʟᴏɢ | #af6842 ᴍᴇɴᴛᴀʟᴋɪ
ʀᴇғᴋᴀ

Samiec
Dawna postać
Nikt
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 876
Rejestracja: 14 lip 2016, 0:31
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 52
Rasa: Morski

Post autor: Samiec »
A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 3| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl: 1| W,A,O,MP,MO,MA,Kż,Pł: 2| M,B,S,L: 3
Atuty: Inteligentny,Chytry Przeciwnik
Istniały wyższe priorytety niż badanie własnego ciała, choć nie krył przed sobą, że mu go brakowało, odkąd po śmierci blokada działała na tyle intensywnie, że zazwyczaj nie wyczuwał niczego, poza własną świadomością, bez celu lewitującą w przestrzeni. Mimo braku jako takiej fizyczności, jego zmysł słuchu działał poprawnie, toteż odwrócił łeb w stronę odgłosu nadchodzącej postaci. Ciekaw był jak to właściwie funkcjonowało. Skoro nie mógł dotykać, dlaczego był w stanie słuchać i patrzeć? Co interpretowało te bodźce, jeśli nie było ciała, które miałoby to zrobić?
Czy dolega?– zamrugał skonsternowany, czemu zawtórowało trzepotanie błon wyrastających bo bokach szyi. Tutaj nastąpił moment w którym zdecydował, w którą rolę powinien się wcielić
Oh... tak, tak dolega, bardzo dolega!– odrzekł już pewniej, tak że z odległości zdołała go usłyszeć i o parę kroków skrócił dystans między nimi. Jakże on nazywał samice? Zagryzł wargi głupkowato, próbując sobie przypomnieć. Brązowa uuu....Undaria, tak to szło! Była śliczna i niemal całościowo z nim kontrastowała, przynajmniej w aparycji, bowiem Koral również nie miał negatywnych zamiarów. Jego ciało było rozluźnione – do przesady wręcz, skoro jego cząsteczki nie trzymały się kupy – zaś głos brzmiał ciepło, choć słyszalna była w nim nuta niezręczności, jakby Undaria zdołała zastać go w prywatnej sytuacji. Uśmiechnął się do niej wstydliwie –Przydarzył mi się pewien wypadek z maddarą– zachichotał do siebie ze zrównoważoną mieszanką bólu i rozbawienia –Widzicie... niby osiągnąłem swój cel, ale trochę wyższym kosztem, niżem się spodziewał i teraz tak trochę... – nabrał powietrza dramatycznie –... umieram– Uśmiech nie złaził mu z pyska, ale wyraźnie należał do osoby, która wybrała tę strategię tylko po to, żeby się nie rozpłakać –Ale to moja sprawa no, nie chcę zajmować wam czasu– Dodał przepraszająco i niepewnie przestąpił z jednej łapy na drugą. Oczywiście chciał im go zająć, ale jednocześnie głupio mu było o to prosić.

Licznik słów: 298
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
×Obrazek
Gasnący Wiciokrzew
Dawna postać
Miodowa Cesarzowa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2081
Rejestracja: 27 cze 2019, 14:05
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 99
Rasa: bagienny
Mistrz: Feeria Ciszy i Dar Tdary
Partner: Grabieżca Fal

Post autor: Gasnący Wiciokrzew »
A: S: 1| W: 3| Z: 4| M: 5| P: 3| A: 1
U: Śl,Skr,Kż,B,Pł,MO,Prs,A,O,MP: 1 | Pł,W: 2 | MA: 3
Atuty: Okaz Zdrowia, Szczęściarz, Mistyk, Wszechstronna, Przezorna
Cieszyło ją zaangażowanie Riavelo! Doskonały mały pomocnik Uzdrowiciela. Lustrzanym zwyczajem na trzepot błon nieznajomego mimowolnie odpowiedziała trzepotem swoich a dalej słuchała nadal z tym swoim ciekawskim, ale przyjemnie przyjaznym pyszczkiem. Czyli dolega? Żwawo postanowiła skrócić już skróconą odległość całkowicie, podać napar nie żałując miodu, wniknąć maddarą i naprawić co tylko naprawienia potrzebuje... A jednak, tylko opuściwszy uszy, sięgnęła łapą ku barkowi samca, już łykając powietrze i chcąc go szczerze pocieszyć i rozpocząć leczenie, a... łapą się omsknęła, nawet nie, po prostu – nie zatrzymała na migoczącym barku. Uszy podskoczyły w zdziwieniu, w końcu takie cuda jeszcze się jej ndie przytrafiały i znów zawisły niepewnie, czy opaść – bo żal ogarnął Dziewannę.
Kochanie, jak tylko mogę ci pomóc? Mam czas, o to się nigdy, przenigdy nie martw! Tylko... wiedzy mi brakuje, bo jeśli nie ziołami – to czym? Odciągnę ten proces, o- – i głos jej się załamał, nie pozwalając powiedzieć "obiecuję", wszakże nie wiedziała, czy obietnicę spełni. – czywiście, sposób musi jakiś istnieć. Poradzimysobie, śpiewająco, jasne? – jasny to uśmiech bić znów zaczął od bagiennej, szczery i aż palący się do działania.

Licznik słów: 183
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Okaz zdrowia: odporność na choroby, brak +2 ST po 100 księżycu;

Szczęściarz: 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie;
zużyty: 13.12

Mistyk: raz na walkę +1 sukces do ataku magicznego;

Wszechstronna: -1 ST do testów umiejętności opierających się na Percepcji i Sile;

Przezorna: +2 ST do kontrataków przeciwników;

Błysk przyszłości
zużyty: 13.10

Kalectwa:
Brak skrzydeł, niemożność Lotu;
Niedowład lewej przedniej łapy (+1 ST do akcji fizycznych);
Wzdęcia i bóle brzucha (+1 ST do wytrzymałości).

| |
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej