A: S: 2| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: M,MP,Kż,Skr,Śl,B,L,S,Pł,A,O,W: 1
Atuty: Silna; Oporny magik
Usiadła niezgrabnie. Nie wracając już do tematu wojny zajęła się tym, czym powinna. Czarowaniem. Dobre wyciszenie się jak zwykle w jej przypadku zajęło trochę czasu. Nie należała w końcu do najcierpliwszych czy najspokojniejszych.
I w końcu to zrobiła, z pewnym lękiem, wahaniem. Nieco się zdziwiła, gdy powtórzyła sobie w myślach polecenie Mistycznookiej i dogłębniej przeanalizowała. Ogon rytmicznie poklepywał ziemię. Najwidoczniej poruszanie jakąkolwiek częścią ciała w jakiś sposób pozwalało jej bardziej się skupić. Chmura, para, obłoczek. Wyobraziła sobie rzadką, poranną mgiełkę unoszącą się nad bagnem. Miała już z nią styczność. Jak wyglądała? Co robiła? Przezroczysta, lecz i przeszkadzająca w wpatrywaniu się w to, co osłaniała. Ochładzająca lekkimi muśnięciami pysk. Wilgotna, trochę jak w porządnej, ciemnej grocie. Bardziej bierna, niż czynna. No dobrze. A chmurka? Puszysta. Płynąca leniwie, ale i czasem spiesząca do emigracji, po niebie. Biała bądź szarawa. Nieprzepuszczająca wiele światła. Z pewnością lekka, z łatwością popędzana przez podmuchy wiatrów. Para? Ciepła, wypluwana przez gejzery. Unosząca się wysoko i szeroko. Podobna do powietrza. Podobne, ale i zgoła inne zjawiska. Które obrać za wzór?
Nowa siła w nią wstąpiła. Wybierz parę. Znasz ją bardzo dobrze. Szybko się rozprzestrzeni i nie jest tak złożona w wyglądzie, usłyszała świergotliwy głosik.
No dobrze. Wyobraziła sobie białe smugi. Przeświecająca, a barwy nabierała odpowiednie do tego, co się za nią znajdowało. Wiadomo zatem, że obserwator nie ujrzy w niej niczego stałego. Wystarczy przesunąć się o długość łuski, a obraz może się zmienić. Łagodna. Płożąca się spokojne między łapami Brutalnej Łuski, czy też Skamieniałej, która jakby na tę krótką chwilę próbowała wykorzystać mizerny potencjał ukryty w adeptce. Ostatnim razem nieco przesadziła z pomaganiem – przyszła wojowniczka nie była gotowa na taki wysiłek, jaki dla duszyczki był normą, niczym bardziej trudnym. Bała się ponownie ujrzeć wspomnienia, których nie przeżyła. Nie chciała znów bólu głowy po przebudzeniu. Para, rzecz jasna z wody, tworząca nieskomplikowane zawijaski. Gwałtownie poczuła ukłucie niepokoju, pierwsze, jedynie informujące o tym, jak to ostatnio się skończyło, ostrzeżenie przed zużyciem całej mocy. Chciała już zakończyć prowizoryczny twór, bo osobiście nie potrzebowała go komplikować, ale...
... gdzie zapach? Gdzie smak? Lepiej zobrazowany ruch? Napięła mięśnie, po czym odetchnąwszy głośno, je rozluźniła. Nie dodała nic z tego. W ogóle nic. Odepchnęła od siebie odrobinę bardziej natarczywą myśl o dodaniu gamy ekstrawaganckich, nikomu nie potrzebnych barw, ot tylko dla wyglądu. Nawet nie dla siebie! Dla... cudzego zaspokojenia.
Czym prędzej zajęła się źródłem. Z mocniej bijącym sercem rozejrzała się po miejscu, deptając nerwowo łapami złotą, poruszającą się niepokojąco groźnie trawę. Podeszła do usypanego w kwadrat piasku. Poruszyła, o dziwo, zdrowymi skrzydłami, gdy czarna, pulsująca i falująca postać obróciła się w jej kierunku. Cofnęła się gwałtownie, otwierając pysk. W rzeczywistości, zapominając o obecności Wodnej łowczyni, przygarbiła się oraz nieznacznie rozwarła szczęki. Nie spodziewała się widoku Śnieżnego Blasku. Zmrużyła zaniepokojona złote, dobrze widzące ślepia, decydując się na pewien siebie, ukrywający zdziwienie krok do przodu. Chciała zapytać, co też robił w jej źródle. Chyba nie był jej wrogiem, co? Zbliżyła się. Jeszcze trzy kroki, a znajdzie się tuż przed nim. Lecz Maddarze nie można tak łatwo wierzyć, szczególnie, gdy twoja wyobraźnia nie lubi nudnego patrzenia na znajome smoki. Czego się zatem spodziewała, czyż zapomniała ostatni raz, kiedy czarowała? Nad grzbietem uzdrowiciela przeskoczył cyjanowo-biały, rozpędzony kształt. Do Mistycznookiej mógł dotrzeć stłumiony jęk. Gdyby tylko widziała, mogłaby też dostrzec, że Khenia wyglądała, jakby zaraz miała się na nią rzucić bezlitośnie. Całe szczęście, walka toczyła się tylko w głowie. Widząc ostre kolce na skrzydle celującym w jej oczy wyszczerzyła złowieszczo kły. Wystrzeliła do przodu dzięki mocnemu odepchnięciu się od zdradliwego piachu, który jednak nie by najlepszym podłożem. Zęby zderzyły się z łuskami, a odór spalonego kwiecia dotarł do nozdrzy. Wgryzła się w skrzydło, chcąc je rozerwać. I to zrobiła. Nim jednak zwróciła uwagę na to, że powinna powstrzymać kolejny atak przeciwnika, już dostała po ślepiach. Zadrżała, z impetem z miejsca uderzając rogiem głęboko między gładkie płyty pokrywające wroga. W sam środek piersi, tuż obok nadal uderzającego serca. Co ciekawsze, wciąż nie straciła wzroku. Ujrzała, jak ciało więdnie, a teren po raz kolejny zasnuwa się budzącym grozę, ciemnym płynem. Wzięła trochę jakby żyjącej substancji w roztrzęsione łapy. Zamknęła oczy, by powrócić do żywego, znanego jej świata, do nauki, do codziennych problemów i zadania, które miała do wykonania – mgiełki.
Licznik słów: 700
–>Czaszka Brutusa oficjalnie trafiła do kolekcji Upiornego Rytuału<–
audaces fortuna iuvat
₪₪₪ Virtus ₪₪₪
₪ Silna ₪
₪ Oporny Magik ₪
+1 ST na ataki czarodziejów
₪₪₪ Res ₪₪₪
₪ 0/4 mięsa ₪
₪ lapis: nefryt, diament ₪
#ddc726
#1765a3
głos