OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nastała chwila ciszy, nie wiem czy myślała czy po prostu odpoczywała. Słyszałem często, że jak ktoś użyje zbyt dużo maddary to może się bardzo zmęczyć. Patrzyłem na nią z przekrzywionym łebkiem ze wzrokiem pełnym zaniepokojenia. Oby nic jej nie było, ale ktoś kiedyś mówił mi, że maddarę da się przekazać, ale rzadko ktoś to robi, bardziej druga osoba powinna ją pochłonąć, ale nie wszystko co jest niemożliwe dla innych, nie jest niemożliwe dla ciebie! Nie słyszałem co powiedziała. Podszedłem bliżej i usiadłem obok niej wpatrzony i zamyślony. Jak to zrobić, żeby nie uszkodzić jej maddary, musiałem poznać jej źródło znaleźć to. Nie obchodził mnie już tamten umierający smok, byleby poczuła się lepiej. Westchnąłem cicho, z jednej strony mówiono mi "zrób to!" z drugiej, nie bo po co? Ona mnie wyleczyła to dlaczego nie mogę spróbować dużo już maddarowałem to teraz też się uda. Podniosłem prawą przednią łapę i położyłem ją na jej prawym boku lekko dociskając, tak żeby jej nie bolało. Wtedy skupiłem się najbardziej jak potrafię i powędrowałem duchem do źródła maddary. Potem próbowałem wyczuć jakoś jej źródło co trochę mi zajęło, ale w końcu poczułem gdzie ono leży.Sięgnąłem do swojego źródła tworząc szeroki korytarz od mojego źródła do jej źródła. Wtedy tchnąłem maddarę i poczułem jak przemieszcza się i dochodzi do jej ciała. Czułem się jakby część mnie zniknęła z mojego ciała. Kiedy przelałem już część maddary zabrałem łapkę i nagle wszystko wróciło do normy, zacząłem z powrotem słyszeć dźwięki, w trakcie procesu jakoś się wyłączyłem nie słyszałem nic, nie czułem nic. Zrobiło mi się trochę niedobrze i zakręciło się w głowie. Oddech stał się głębszy i szybszy, serce mocniej biło. Położyłem się obok Zimowej i odwróciłem łepek w jej stronę.
– Jak się czujesz?


















