A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 2
U: L,W,B,Pł,MP,MA,Skr,Śl,A,O: 1| M,MO: 2| W: 3
Atuty: spostrzegawczy, szczęściarz, altruista, opiekun, znawca terenów
Słuchając wyjaśnienia, łuki brwiowe Słonecznego podnosiły się coraz wyżej. Śmiercionośna Zaraza. Tak nazwała się Uzdrowicielka Ognia. Mimo wszystko oczekiwał innego znaczenia. Jak... Jak... No, "morowa" mogło znaczyć "dobra". Dobra Zaraza brzmiałaby równie intrygująco i sugerowało, że właściciel imienia zaraża samymi dobrymi rzeczami. Jak... Dobry humor, na przykład. Ale Śmiercionośna? To było bardzo dosadne imię, imię które się nie patyczkowało – tylko trzymało w łapie potężny, dębowy kij i samym spojrzeniem mówiło 'Spróbuj tylko podejść'.
Odchrząknął, o mało nie zagłuszając sobie kolejnych słów Zarazy. Te spowodowały że spojrzał nań poważniej, z wyraźną iskrą zaciekawienia w ślepiach.
– Nie wątpię, że tak właśnie jest. – Pokiwał łbem, odpowiadając na jej ostatnie słowa. Miała swoje powody... A łapy Zarazy z pewnością mogłyby powalić niejednego przeciwnika, pomyślał jeszcze. – Imiona rzeczywiście nie zawsze pasują. Te wymuszone "Kolce" i "Łuski" są okropne.
Westchnął ciężko, pozwalając by opadł mu łeb i przymknął ślepia, wspominając swoją ceremonię. Tak bardzo chciał się odciąć od swojego pisklęcego imienia, jednocześnie nie mając pomysłu na nowe miano. Zadecydowało o tym jedno spojrzenie w niebo. Złota Twarz świeciła wtedy jasno i wisiała wysoko, nad łbami zgromadzonych. – Wiesz, pamiętam że pomyślałem: "Słońce jest ważne i silne!". Że nazywanie się jak ta potężna siła, napędzająca rośliny do rozwoju, jest wcale niezłym pomysłem – zaczął opowiadać, z uśmiechem błąkającym się po wargach. Wspomnienie wywoływało u niego falę uczuć: sentyment, determinację, poczucie winy, żalu, straty, swojej dawnej naiwności. Nie był pewien, czy będzie to interesować Morową, czuł jednak ze powinien się jej zrewanżować informacjami. – I jeszcze: "Kto by się tam przejmował, to i tak przejściowe". – Tu uśmiech zaczął emanować dużą dawką autoironii. Cóż, nie była to wina nikogo innego poza nim samym.
– Obsydianowy jest synem Buchającego Płomienia? – wyrzucił z siebie, marszcząc pysk w zdziwieniu. Nie wiedział... I dość szybko skoczył do konkluzji, jednakże kogo innego Zaraza mogłaby mieć na myśli? W Ogniu drugim klerykiem – pewnie już Uzdrowicielem – był Obsydianowy. Słoneczny chyba tylko raz widział Przywódcę Ognia, i to przelotnie. – Jesteś Równinną? – dodał jeszcze, z wyraźnym zaskoczeniem. Właściwie ta informacja nie niosła dla niego zbyt wiele znaczenia – o Równinnych i Barierze wiedział tyle, że istnieją. I że jedno chroni Wolne Stada przed drugimi. Prawda, podczas swojej wędrówki wyszedł za Barierę, jednak trzymał się niedaleko i nie szukał towarzystwa.
Popatrzył na Zarazę, mrużąc uważnie ślepia i próbując pomyśleć o niej "Równinna".
Nadal była sobą, z wysokim pasem piór, drobnymi plamkami na grzbiecie, zgrabnym ciałem i fiołkowym spojrzeniem.
– Przecież bycie synem Przywódcy niczego nie zmienia! Wiem o tym doskonale – powiedział, nieświadomie podnosząc głos w którym zabrzmiały gorzkie ślady gniewu. – Jesteście na tym samym stanowisku, faworyzowanie nie ma sensu... – urwał ostro, przygryzając język. Bo przecież faworyzowanie miało sens. Nie znał Buchającego Płomienia, nie znał tak dobrze Obsydianowego. Wiedział, że chyba nikt w Wolnych Stadach nie miał przyjemnych skojarzeń ze słowem "Równinny". I Zaraza też to wiedziała. I zapewne pomyślała. I powiedziała głośno, przez co teraz brzmi takie zniesmaczenie.
A Słoneczny właśnie głupawo uniósł się ze swoim pustym oburzeniem, jakby jego zdanie liczyło się w tej kwestii. Wyraźnie zażenowany, wbił pazury w ziemię i odkaszlnął. Mógł zrzucić to na karb bolącego gardła. – Wybacz – dodał, licząc że jego zachowanie nie zepsuje humoru Morowej.
Wdzięczny za krótką zmianę tematu, słabo wyszczerzył kły na wzmiankę o zbieraniu sadła.
– Widać bogowie mnie przysłali bym zmienił te zdanie. Widzisz tu jakiś zbędny tłuszcz? – prychnął. Uniósł ogon i pomachał nim pierw przed swoim bokiem, a potem przed pyskiem. Słoneczny miał niezdrowy zwyczaj pożywiania się niedbale, na ostatnią chwilę i ryzykując wcześniej osłabienia z głodu. To sprawiało że skóra opinała się na jego kościach nieco bardziej niż na innych smokach, co w połączeniu z solidną budową i kanciastym łbem dawało mu wygląd młodego, lekkomyślnego wojownika-włóczykija. No, a przynajmniej tak może by było gdyby był brudniejszy i miał jakieś blizny do pochwalenia się. – Znasz jakiś Wodnych Łowców? Oni dopiero wyglądają jak chodzące kości powiązanie niczym, tylko wyćwiczonymi mięśniami. I są zawzięci. Mistycznooka, nasza najstarsza Łowczyni, jest tytułowana Myśliwym. Warto dodać, że wykluła się niewidoma i taka jest do dzisiaj. Mój brat, Pozłacane Milczenie, radzi sobie śpiewająco. Zdławiony Bunt – smok, z którym Cię pomyliłem, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy – też jest dobry. – Coś, co miało być tylko rozjaśniającym nastrój komentarzem przerodziło się w małą opowieść. Słoneczny ożywił się, zapominając o zmęczeniu i mówił o swoich współ-stadnych ze słyszalną dumą i afektem. Na wzmiankę o bracie zajrzał Zarazie w oczy, jakby bezgłośnie pokazując jej całe swoje braterskie zadowolenie.
Licznik słów: 750
_
____________Mam wrażenie, że nie posiada pan żadnej pożytecznej umiejętności ani talentu.
____________Czy myślał pan, żeby zająć się nauczaniem?
__________Szczęściarz → odwrócenie porażki akcji na 1 sukces raz na walkę/polowanie. nast. użycie: 30.09
__________Altruista → -2 ST do wszystkich akcji towarzysza Piastuna na polowaniu.
__________Opiekun → -2 ST dla kompana.
__________Znawca Terenów → znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachetnego raz na 2 tyg.
__________nast. użycie: 26.09
______________.mantykora Valisska
______________.S: 1| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 1
______________.A,O,Skr,Śl: 1
______________.głód: 25.09
______________.Karta kompana
__________Słonko w wykonaniu: Szabli, Mr.Furiu, Caretha
_