A: S: 2| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 2
U: MA,MO: 1| B,S,L,Pł,MP,Skr,A,O,Śl,W,Kż,M: 3
Atuty: Szczęściarz
Jednocześnie. To brzmiało na trudne. Wrażenie zniknęło i z jej umysłu. Teraz liczyło się zadanie. Postanowiła, że postara się wyobrażać sobie dość szybko, ale następująco po sobie. Gdy Mistyczna przyjęła pozycję gotowości, samiczka uśmiechnęła się. Jakby była nie tylko gotowa... ale chętna, bardzo chętna. Jakby wróciła do czegoś, co odrzuciła dawno, dawno temu. Nie zauważyła tego...
Wyciszyła się. Każda myśl została odrzucona w głąb umysłu – tam, gdzie trudno było je zauważać, gdzie rozpływały się w mroku. Tam, gdzie milkły, będąc poza zasięgiem Perły. Wspomnienie przyjemnego głosu Mistycznej odeszło więc w zapomnienie, dziwne wrażenie również. Zapomniała o śpiewie ptaków, o wietrze... Skupiła się na źródle. Ono było... inne. Podporządkowało się jej pewności siebie. Zaczęło się kształtować. Nie, to Perła zaczęła czuć je lepiej, gdy przywykła do niego, gdy nauczyła się jego i tego, jak nim zawładnąć. Czuła je już nie tylko w głębi umysłu... ale w ciele. Powolutku, delikatnie zaczęła czuć jak maddara obejmuje jej ciało.
Skupiła się na otoczeniu. Jeśli mogła wyczuć też obcą magię... spróbowała. Zaczęła czuć. Nie wiedziała jeszcze co. Dlatego wyobraziła sobie coś, co wydawało się jej uniwersalne, coś, o czym już wspominała. Kamienna tarcza. Szeroka na ćwierć ogona, podobnie wysoka, gruba zaś na niecały zaledwie szpon. Skoro mogła nadać temu właściwości jakie chciała... To zechciała, aby szara skała miała nieco porowatą i szorstką powierzchnię, by nic się po niej nie ślizgnęło, a najlepiej rozbiło lub zakleszczyło między niewielkimi porami. Skała miała być twarda od brzegu do brzegu jak każda skała, którą Perła spotkała, no! Może nieco twardsza, taka, która może przyjąć solidny cios. Jej siła miała być wyrażona w ciężarze, jednak to maddara miała stabilizować ułożony na ziemi twór. Miał wszak pozostać w bezruchu, nie drgać, nie obalić się. Po prostu trwać. Perła mimowolnie pomyślała o tym, że skała jest zimna, bo zwykle tak właśnie było w przyrodzie. Zaczerpnęła ze źródła pewnym, mentalnym gestem i pchnęła magię przez ciało w twór na zewnątrz, by powstał.
Usłyszała trzask uderzenia i natychmiast przerwała napływ swojej magii do tworu. Elementy białego lodu, z którego bił prawdziwy chłód znikały przed jej pyskiem. Atak... chciała stworzyć coś, za co będzie pochwalona, ale czuła, że nie powinna tworzyć nic skomplikowanego, bo się pogubi.
Wyobraziła sobie pióro, nieco imitując atak Mistycznej. Tym razem miało to być jednak lśniące, czarne pióro ze srebrną stosiną. Pióro miało dwa szpony długości i ćwierć szerokości. U podstawy nie miało przypiórka, tylko czarne jak noc promienie. Dutka była bardzo zaostrzona, przez co jej wbicie mogło okazać się bolesne. Całość miała być twarda niczym wnętrze potężnego drzewa. Jednak, jak zauważyła samiczka, nie miał być to materiał, który łatwo spalić. Przecież był imaginacją. Dlatego stwierdziła pewnie, że ten jest odporny na ogień i nie pali się, mimo że wytrzymałość piórka i jego sztywność zostały zaczerpnięte od drzewa. Piórko miało pojawić się na wysokości pyszczka Perły, kilkanaście może szponów od niej, a potem zostać pchnięte z niesamowitą szybkością do ciała samicy. Szczegółowo mówiąc – prawej piersi w połowie jej wysokości. Nawet jeżeli pióro się wbije (nie była pewna, czy zdąży je zatrzymać), nie powinno zadać większej rany niż głębokie ukłucie nie szersze niż łuska szerokości, bo tyle właśnie miało dutko. Kiedy uznała, że twór jest gotowy, zaczerpnęła magię i tchnęła nią.
Licznik słów: 531