OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Smutnym zatem był fakt, że wiernego kompana chciano wyrzucić na bruk. Mimo to smoczyca o tym nie wiedziała, zatem nie mogła opierać się na tego typu domysłach.Zmrużyła złociste powieki, kiedy samiec uśmiechnął się nieznacznie, a następnie zaczął ją obchodzić.
Na jej własnych gadzich wargach odmalował się kpiący półuśmiech.
Pozwoliła mu na podobną swobodę, wszakże czyż sama przed chwilą nie oznaczała terenu wokół niego?
A mimo to stała przed nim dumna i jakby zamyślona, kiedy mówił.
Pierzaste skrzydła zaszeleściły, gdy chłodny lepki podmuch wiatru otulił jej ciało. Wzdrygnęła się na podobną chłodną swobodę pogody.
– Cóż, wszystko zależy kiedy przybyłeś na Ląd i komu przysięgę składałeś – odrzekła powoli, nie spuszczając z niego oka.
Westchnęła, jakby niepocieszona.
– Wtedy pozwoliłabym ci odejść, chociaż nie znałbyś dnia ani godziny, gdy upomniałabym się o to, co moje – błysnęła kłami w uroczym uśmiechu. Iście wilczym.
– Widzę, że twoja lojalność nie jest do odstąpienia, a to się chwali, zwłaszcza u obcych nie zaznajomionych z naszymi tradycjami – zaczęła zwodniczo przychylnym tonem. – Dobrze zatem wiedzieć, że Woda zapewniła ci schronienie oraz gody byt, byś w przyszłości mógł zadbać o swoją krew – uzupełniła, kiwnąwszy przy tym lekko łbem.
– Życzę ci, aby i oni docenili twoją wierność.




















