A: S: 3| W: 3| Z: 5| I: 1| P: 4| A: 3
U: MA,MO,MP,M,W,Pł,S,L,O,B: 1| Śl,Kż,A: 2| Skr: 3
Atuty: Zwinny, Pamięć przodków, Tropiciel, Znawca terenów
// Samodzielka!
Mistyczna nie chciała robić sobie żadnej przerwy w treningu. Czas naglił, a Młoda miała jeszcze wiele nauki przed sobą. Wylądowała w obrębie Doliny rozpaczy – Słyszała o tym miejscu i stwierdziła że będzie ono odpowiednie na naukę skradania. Przeszła się najpierw wzdłuż terenu i zastanawiała się do czego mogłaby się skradać. Na końcu swojej drogi stwierdziła że będzie skradać się do pewnego ułamanego pieńka, który napotkała na swojej drodze. By pomóc sobie, zostawiła na nim jedno z kwiecia, znajdującego się na jej wianku i oddaliła się z powrotem w punkt, w którym była gdy przybyła.
Pierwsze co zrobiła to wyciszyła swój oddech, starając się by był prawie nie słyszalny. Kiedy już świst jej oddechu był na tyle cichy że potencjalna zwierzyna nie mogłaby go usłyszeć, Górska przyjęła pozycje – Jej łapy ugięły się delikatnie, a wszystkie mięśnie silnie napięła. Skrzydła ułożyła przy swoich bokach mocno je przyciskając. I tak jak przy każdym treningu, zniżyła nisko łeb – tak aby nie być zbyt słyszalną przez jakieś niepożądane ruchy ale by lepiej też czuć gdzie dokładnie jest jej cel. Jej ogon wyprostował się i uniósł sztywno w górę, sprawiając że ciało smoczycy było proste jak linia lub strzała. Starała się też utrzymać ogon jak najbardziej nieruchomo, by po drodze nie zahaczyć o nic – Chociaż nie dało się ukryć że dzięki obecnej porze roku skradanie miała trochę ułatwione. Kiedy Stwierdziła że jest gotowa, zaczęła stawiać ostrożnie łapy. Powoli, tak jakby czas nie grał w tym momencie roli, mięśnie dalej były spięte a Mistyczna była bardzo skupiona na czynności. Jej zdobycz była bardzo daleko i w pewnym momencie poczuła jak jedna łapa delikatnie posunęła po czymś zimnym i śliskim. Na szczęście przez to że druga była stabilnie i mocno wbita w grunt, zatopiła pazury mocniej w podłożu i dzięki temu nie przewróciła się. Uderzenie łapy o lód nie wydało żadnego dźwięku, jednak smoczyca nie porwała się na to by iść żywym lodem. Sprawdziła najpierw czy zamrożoną powierzchnie da się obejść. Oczywiście dalej, z wciąż napiętymi mięśniami i powolnym krokiem, tym razem wyrzucając przednie łapy trochę przed siebie, formując je w pewien rodzaj pięści i delikatnie prostując przed stycznością z gruntem, tak by zbadać co jest przed nią, odkryła że obejście jest możliwe ale dosyć porządnie zboczy kursu. Nie przejmowała się z nadzieją że da radę bez problemu wrócić na tor po zapachu. Działało to na jej korzyść, bowiem na jej nowej drodze pojawiła się długa ale zaś szeroka szczelina, coś na kształt jamy, z której powietrze wiało w tak przeciwną stronę, że potencjalna "ofiara" nie miałaby jak jej wyczuć. Zwolniła kroku jeszcze bardziej, bardziej też uniżając się, gdyby śnieg postanowił zrobić jej kaprys i spaść robiąc niepotrzebny hałas. Szła tym tunelem, ostrożnie stawiając łapy. To otoczenie sprawiło że stała się dla potencjalnego obiektu niewidzialna, bowiem jej ciało było całkowicie zastawione. Przystanęła i na moment i wciągnęła powietrze nozdrzami bardzo głęboko – Chciała sprawdzić czy jest w obrębie swojej zwierzyny. Chciała też sprawdzić jak daleko ona jest. Wykalkulowała że idzie w dobrą stronę ale do celu ma jeszcze kawałek drogi. Nie zrażając się tym, zaczęła znów wolno, stawiając powoli, jednak wyciągnięte dosyć przed siebie by badać zdradziecki grunt łapy a mięśnie zdawały się w ogóle nie popuszczać. Dalej były mocno napięte. Zauważyła jednak że oddech przyspieszył – pokornie więc od razu go uspokoiła. Tunel chylił się ku końcowi. Tak przynajmniej twierdził wiatr. Kiedy wyszła niego, nagle coś strzeliło. Instynktownie wycofała się na tyle szybko by nie zostać spostrzeżoną ale i też na tyle wolno by nie wykonać dodatkowych ruchów. Dała sobie chwilę na to, by zorientować się co wydało taki dźwięk – Czy ona czy może otoczenie. Znów strzykło coś w tamtym miejscu. Potem jeszcze raz i jeszcze raz. Młoda stwierdziła że gdyby była to zwierzyna, po tylu trzaskach z tej strony już by to zignorowała, ze myśląc że to tylko wiatr. Bardzo dobrze, to dawało jej przewagę – Ruszyła więc znów w przód. Nos kazał jej skręcić w lewo, jednak zwlekała z tym – nie wiedziała ile jeszcze będzie potencjalnych krzaków które wcześniej wydawały dźwięki. Delikatnie obróciła łeb w ich stronę – Wyglądało na to że już się skończyły. Zanim jednak z nich wyszła, sprawdziła jeszcze wiatr. Wiał on od strony jej celu, także mogła ruszyć dalej. Jej łeb natrafił na kawałek skały. Położyła delikatnie tam łeb – wyglądało to na półkę skalną. Zaplanowała więc swój atak, gdyż cel znajdował się tuż tuż. Objęła kamień łapami, wbijając pazury by z niego nie zjechać, wdrapała się na niego i od razu bez zbędnego oczekiwania przyjęła pozycje do skoku. Łapy rozstawiła i ugięła w stawach, łeb znalazł się na Lini barków, skrzydła dociśnięte dalej były do niej a ogon ustawiła tak by utrzymywał równowagę. Wykonała skok i wylądowała idealnie w miejscu gdzie znajdowało się kwiecie. Była z siebie zadowolona, zebrała kwiat i zabrała się do drogi powrotnej.
Dodano: 2017-03-08, 18:25[/i] ]
// No to ten. Teraz Fabuła.
Dolina rozpaczy nigdy tak jej się nie kojarzyła. Owszem. Może nie występowało tutaj za dużo roślinności, może zapach sam w sobie dawał do zrozumienia że życie tutaj od dawna nie istnieje a zostały obumarłe zwłoki natury.. Jednak Mistyk traktowała to miejsce bardziej jak spetryfikowany pomnik natury, symbol zakończenia czegoś, by zrobiło to następstwo czemuś nowemu. Podejście tej smoczycy do takich spraw było.. dziwne. No dobra, niecodzienne. Z tobołkiem suszonego kwiecia przy boku, spacerując tak wokoło poczuła się jak uzdrowicielka na wyprawie – Wąchała zawzięcie, tropiła, próbowała odnaleźć jakiś ślad czy znak obecności małej, odważnej roślinki, która mimo przeciwności losu wyrosłaby na tak niebezpiecznym podłożu na piękny okaz. Stawiała łapy delikatnie,każda woń, szelest wiatru czy opadanie stopniałego śniegu z martwych gałęzi nie uciekło jej uwadze. Po jakimś czasie jednak, znużona bezowocnymi poszukiwaniami usiadła pod pewnym martwym pniem. Ze swojego tobołka wyjęła trochę pokruszonego i zeschniętego kwiatu orchidei. Ułożyła mały stosik przed sobą i za pomocą maddary stworzyła mały płomień, który lekko podpalił suszone kwiecie. Zgasiła go ledwo po kontakcie z mała kupką po czym podmuchała dla pewności. Dobrze, tliło się a więc wszystko wyszło. Po chwili w jej obrębie zaczął unosić się mocny, zmysłowy i lekko otumaniający, słodkawy zapach. Dawał on poczucie spokoju ale i pozwalał na oczyszczenie umysłu, mimo tak strasznego miejsca jak "Dolina Rozpaczy"
Licznik słów: 1029
Hansel
Sowa
U: A,O: 3| Skr,Kż: 2 // A:W:1 Z:2 I:1 P:2 A:1
KP
Umiejętności magiczne/fizyczne: +4ST
Śledzenie/MP: +1ST
-1ST po rzutach na "widzenie maddarą"
-2ST w przypadku poświęcenia tury kompana
(nie tyczy się śledzenia i MP)
~Atuty~
Pamięć Przodków
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -2 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie).
Zwinny
Jednorazowo +1 do Zręczności
Tropiciel
Raz na dwa tygodnie smok znajduje na polowaniu zwierzę dające 4/4 mięsa, niezależnie od tego czy go szuka. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
Znawca Terenów
Raz na dwa tygodnie smok napotyka na polowaniu/wyprawie dodatkową zdobycz (dającą 4/4 mięsa), kamień czy dorodne zioło (w zależności od tego czego akurat szukał).
Drzewko Mistyka
Motyw Muzyczny