OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Poczuł się nieco dziwnie bo chyba jeszcze nikt, w sumie oprócz Kaliny, nie przyglądał mu się tak dokładnie. Co prawda samiczka nie odezwała się ani słowem, ale czuł że chyba ją zaintrygował. Nie był pewny dlaczego, może chodziło o jego łapę? Bo przecież chyba nie o futro… z resztą odzwyczaił się już od zwracania nań uwagi. Kiedyś oczywiście bardzo się tym krępował, spotykał nawet smoki które się z niego śmiały, że wygląda jak puszysta kulka, niedźwiadek czy szczenię, a nie smok. Słowa te bolały go niewypowiedzianie bo przecież on był najprawdziwszym smokiem! Księżyce jednak leciały, a wraz z nimi postrzeganie świata ulegało zmianom no i Chłód stał się smokiem który niezbyt wielką uwagę przykładał do swojego wyglądu. Ważne tylko by futro nie miało w sobie robactwa, ani nie było mokre.Przyglądał się dłuższą chwilę ocalałym rysunkom, sam nie był jakimś artystom. Potrafił co najwyżej stworzyć coś z maddary i to na zwiewną chwilę, za to takie malunki czy wiersze jakie pisał Fatum… to było coś innego. Przekręcił lekko głowę w bok i zaczął nawet rozpoznawać w prostych liniach samicę z Cienia, ta którą zwano Zabójcą Jednorożców. Tak, doskonale pamiętał jej ceremonię pod skrzydłami Proroka. Ona została Zabójcą, a Azyl… Szamanem. Tak chyba tak to szło.
-Widząc twoją łuskę i grzywę jakoś nie chce mi się wierzyć by cień był „twoim naturalnym środowiskiem.”– rzucił i uśmiechnął się z przekąsem. Doskonale zrozumiał grę słów, choć charakter samiczki, a także wygląd był tak odmienny od Aluzji czy Siły, że musiał wypowiedzieć swoją opinię na ten temat.
-Podobna jesteś do jednej samicy którą bardzo dobrze znam i ona zawsze najlepiej wygląda w słońcu, bądź blasku księżyca. Jej złote łuski łapią i więżą promienie, bawiąc się z nimi, a grzywa płonie niczym utkana z ognia.– dodał jeszcze by Czujna miała jakieś wyobrażenie o kim mowa. Skoro była podobna to mogła w jakiś pokręcony sposób odnieść te porównania do siebie, czyż nie?
Miła rozmowa jednak szybko się skończyła. Ech nawet zza grobu Zwiastun potrafił niszczyć to co piękne i żywe… Chłód patrzył na samiczkę bez większego współczucia. Nienawidził jej ojca tak bardzo, że nie potrafił wykrzesać w sobie pozytywnych uczuć, nawet nie próbował. Nie zamierzał też jednak ranić jej bardziej, była jedynie adeptką która powstała z przeklętego nasienia, a z tego jak się zachowywała mógł wywnioskować, że na szczęście jabłko padło bardzo daleko od jabłoni. Kiedy padły słowa o „ofiarności” Zwiastuna, Chłód zacisnął zęby tak mocno, że niemal czuł jak trzeszczą. Spokojnie, tylko spokój go uratuje. Ta mała po prostu go nie znała, nie zdążył złapać jej w swoje szpony i zadusić. Dla jej o ironio własnego „bezpieczeństwa”. Szaleniec… ciekawa jaka samica poszła na jego jadowite słowa. Jakimś dziwnym cudem Chłód automatycznie odrzucał Kalinę, mimo iż samiczka była do niej podoba. Jakby jej… wyblakła wersja.
-Tak… Mgła zniszczyła wielu z nas. Nie mówię jedynie o śmierci bliskich nam smoków. Mgła wdarła się w nasze dusze i budzi najokropniejsze myśli. Twój sen Czujna Łusko… był dla mnie najważniejszą wskazówką podczas rozmów z elfami.– powiedział poważnie. Chciał jakoś zepchnąć rozmowę na inną drogę, nawet jeśli ta droga leżała we mgle. Wszystko byle by już nie musieć widzieć przed sobą, koło samiczki… stojącego Zwiastuna. Zwiewnego, pożartego częściowo przez robaki i uśmiechającego się szyderczo.
-Nie dziękuj mi. Przekazałem ci jedynie… złe wieści.– powiedział nieco sztywno i chłodno. Przymknął ślepia i zastanowił się przez chwilę.
-Truchło Zwiastuna zostało spalone.– powiedział w końcu po nieco dłuższej pauzie. To mu w sumie przypomniało, że nastał czas… by w końcu zajął się ciałami innych smoków które poległy. Powinien pójść na kurhan i wyryć dla nich kilka słów. Dla Zwiastuna również… bądź co bądź należał do jego stada i był Bratem Krwi jego kochanej siostry. Nie spodobałoby się jej gdyby nie oddał mu czci. Nie tego by oczekiwała po swoim bracie. Ech… zobowiązania, nawet zza grobu dają o sobie znać.















