A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 3| P: 2| A: 2
U: Pł,L,A,O,Skr,Śl,M,Kż,B,S,MP,MO,MA: 1| W: 2 |
Atuty: Spostrzegawczy; Chytry Przeciwnik; Mistyk
Kleryczka Stada Życia przybyła tutaj, by wreszcie w spokoju móc samodzielnie potrenować magię. Zamknęła oczy i stopniowo wyciszyła się, pozwalając odpłynąć podekscytowaniu, a swój umysł oczyszczając ze wszelkich niepotrzebnych myśli. Na początek wyobraziła sobie kwiatek długości trzydziestu pięciu łusek o nietypowych barwach. Jego płatki miały być we wszystkich kolorach tęczy, miały również błyszczeć się, a łodyżka miała mieć jasnoniebieski kolor i być poprzecinana przez całą swoją długość średniej grubości paskami o przyjemnym różowym odcieniu. Liście z kolei miały być soczyście zielone, ale w zamian za to w fioletowe kropki. Kolory kwiatu nie powinny być jednak mocno jaskrawe, a takie troszkę bardziej stonowane. I liście miały jeszcze mieć ząbkowane brzegi jak u pokrzywy. Środek kwiatu miał być natomiast jednolicie złoty i nieco mniejszy od płatków, które swym kształtem powinny przypominać krople wody. W dotyku płatki kwiatu miały być miękkie i delikatne, a łodyżka i liście nieco mocniejsze i szorstkie. Kwiatek powinien być lekki, ale nieco cięższy od suchego, małego, puchowego pióra i mieć chłodną temperaturę, ale nie zupełnie zimną. Przy dotknięciu i w ogóle przy wszelkim poruszeniu kwiatek miał wydawać z siebie cichutki odgłos przypominający nieco ptasie świergotanie, zaś jego zapach powinien być dość mocną wonią świeżej żywicy z leśnych świerków. W smaku z kolei ów niezwykły kwiatek miał być podobny do soczystej i słodkiej, w pełni dojrzałej gruszki. Iluzja powinna się pojawić lewitując jakieś pięćdziesiąt szponów nad ziemią i w odległości około ogona od Figlarnej Łuski. Mając już to wyobrażenie gotowe w swoim umyśle kleryczka tchnęła w nie swoją maddarę urzeczywistniając swój magiczny twór. Widząc, że wszystko jest jak należy odwołała kwiatek, a zamiast niego postanowiła wyczarować teraz pumę, a w zasadzie coś, co tylko z początku będzie ją przypominało, gdyż i to wyobrażenie Figlarna zamierzała zdecydowanie udziwnić po swojemu. Wyobraziła sobie zatem, że jej puma ma jaskrawozielone futro w czerwone kropki i niebieskie paski. Miała mieć także wielkie włochate uszy o barwie ciemnego bursztynu i z jaskrawo błękitnym wnętrzem. W środku uszu też miały rosnąć kępki futra, lecz w kolorze ciemnofioletowym. Czubki uszu powinny być żółte i zakończone gęstymi kitkami jak u rysia. Zwierzę miało być dość grube i ciężkie, o masywnym ciele, które koniec końców przestawało już przypominać ciało dzikiego kota, a raczej wyglądać miało bardziej jak u niedźwiedzia. Twór miał być duży, na siedemdziesiąt szponów w górę i o mocnych zielonych łapach z długimi czerwonymi pazurami oraz twardymi poduszeczkami, które to miały być żółte. Zęby tworu natomiast powinny być długie, cienkie i niesamowicie ostre, o barwie tęczowej. Tak, każdy ząb miał być w innym kolorze poczynając od ciemnego granatu, a kończąc na różowym. Poza tym zarówno pazury jak i zęby tego dziwnego stwora miały się mocno błyszczeć, podczas gdy futro lśniłoby nieco mniej. Do tego wyrastałyby mu gładkie, białe rogi z głowy i z boków pyska, o to będzie w takim razie chyba taki dziwny smok, bo pumą to to już na pewno nazwać nie będzie można. Dobra, więc niech ten dziwoląg ma ogromne, wyłupiaste oczy w dwóch kolorach: różowym i złotym i niech źrenica tych oczu będzie pionowa oraz bardzo cieniutka, w czarnym kolorze. A pysk niech będzie taki w sumie zwyczajny, tyle tylko, że biały i w czarne łatki, do tego z ciemnoniebieskimi otoczkami dookoła ślepi. To coś powinno mieć też długaśne, zakręcone trochę przy końcach wąsiska w srebrnym kolorze i one również miały lekko połyskiwać. Dodajmy do tego parę skrzydeł, ale nie pierzastych tylko takich z paliczkami i błoną, dużych i szerokich, wystarczająco silnych, by unieść masywne ciało iluzji. Paliczki miały być koloru fioletowego, a rozciągnięta na nich błona jasnożółta poznaczona wszędzie małymi niebieskimi zygzaczkami. No i na koniec ogon, on też musiał być udziwniony jak najwspanialej, zatem miał być zakończony jeszcze jedną łapą z palcami połączonymi błoną pławną i ostrymi, choć nieco krótszymi, niż u pozostałych łap różowymi pazurami w złote kropki. Ogono-łapa miała mieć barwy granatową i jaskrawozieloną oraz być gęsto poznaczona pomarańczowymi cętkami. Błona pławna powinna mieć z kolei barwę stonowanego brązu, a futro na tej dziwnej dodatkowej kończynie miało być krótkie i gładkie, podobnie jak i na całej reszcie ciała stwora. Tylko na samej szyi ów dziwoląg miał mieć gęstą futrzastą kryzę. Co jeszcze? O, niech ma kilka blizn po odbytych walkach, jedną dużą na pysku, trzy na prawej przedniej łapie i jeszcze jedną na lewym uchu. Poza tym jej iluzja zdecydowanie będzie płci męskiej, tak. Niesamowity wygląd już został wymyślony, ale by twór prezentował się jeszcze lepiej musi oddziaływać nie tylko na sam wzrok, ale też i na pozostałe zmysły. Zatem do dzieła! W dotyku iluzja miała być przyjemnie ciepła i mięciutka, jedynie poduszki łap powinny być odrobinkę bardziej szorstkie. Gdyby ugryźć tego dziwoląga można by poczuć smak kwaśnych, niedojrzałych jeszcze jabłek, a pachniałby niczym różowa koniczyna na łące. Co do dźwięku...cóż mimo nikłego podobieństwa do kotowatego niech wyje i powarkuje jak wilk z prawdziwego zdarzenia. I niech też zaskomli od czasu do czasu. Dziwoląg miał się teraz pojawić stojąc na ziemi przed Figlarną Łuską jakieś dwa ogony od niej. Wszystkie szczegóły w wyobraźni zostały dopracowane, więc smoczyca tchnęła w to swoją maddarę, by urzeczywistnić magiczny twór. Tym razem jednak nie odwoływała go gdy tylko się ukazał, a zamiast tego wyobraziła sobie jak iluzja zaczyna się poruszać, jak mięśnie jej przednich i tylnych łap pracują miarowo podczas każdego wykonywanego przez zwierzę kroku. Dziwoląg sprawiał wrażenie, że oddycha spokojnie gdy jego boki unosiły się lekko to znów opadały, światło odbijało się łagodnie od ciała iluzji, a wiatr subtelnie poruszał jej futrem. Figlarna wyobraziła sobie, że stwór po prostu spaceruje dookoła niej machając z lekka na boki swą ogono-łapą i powarkując. Chodził powoli i nieśpiesznie, a kleryczka zasilała go niewielkimi dawkami maddary, które płynęły wymyślonym teraz przez nią niewidzialnym szlakiem wprost do jej magicznego tworu. Ponieważ wszystko było tak jak chciała Figlarna zneutralizowała swojego stwora odcinając dopływ maddary i odpoczęła parę chwil przed dalszym treningiem. Wkrótce potem na nowo wyciszyła się i oczyściła swój umysł ze wszelkich niepotrzebnych myśli. W swoim wyobrażeniu zaczęła teraz kształtować coś, co dla odmiany miało odwzorowywać rzeczywistość, a mianowicie wyobraziła sobie drzewo, sosnę konkretnie. Sosna miała być smukła i wysoka, sięgać niemal do samych chmur tak jak pozostałe leśne drzewa. Jej kora miała być brunatna, sucha i chropowata, gdzieniegdzie spękana czy uszkodzona oraz porośnięta miękkim zielonym mchem. Jej korzeń, pień i konary miały być twarde oraz mocne i miała mieć wiele drobniejszych rozłożystych gałęzi u góry. W pniu miała być dość duża i głęboka dziupla imitująca schronienie wiewiórek, a na gałęziach miały wyrastać ciemnozielone igły. Z naruszonej kory z kolei powinna sączyć się świeża i lepka żywica. W dotyku drzewo powinno być chropowate, twarde i szorstkie z ryzykiem wbicia zadry jeśli nie będzie się uważać. Chociaż mech porastający korę miał być oczywiście miękki i nawet nieco wilgotny. Natomiast smak drzewa skoro ma być rzeczywisty, to raczej nie będzie należał do przyjemnych, wiele w nim będzie mdłej goryczy. Woń sosny powinna być oczywiście zapachem typowym dla leśnego iglastego drzewa, świeżym i przyjemnym. Sosna miała także wydawać dźwięk, za każdym razem gdy wiatr poruszy koroną drzewa, ono będzie pięknie szumieć. Twór miał się pojawić podobnie jak poprzednio fantazyjny dziwoląg na ziemi, czy raczej rosnąc w ziemi na wprost kleryczki. I miał być w odległości niecałego ogona od niej. Mając już gotowe wyobrażenie sosny w swojej głowie Figlarna tchnęła w nie nieco ze swojej many, by iluzja pojawiła się. Na widok sosny smoczyca uśmiechnęła się lekko, po czym odcięła dopływ maddary i odwołała ją, czas wyczarować coś następnego. Tym razem kleryczka wyobraziła sobie kulę. Iluzja miała mieć kolor jaskraworóżowy i być pokryta drobnymi żółtymi kolcami, powinna też lekko prześwitywać tak, by w jej wnętrzu było widać drugą, mniejszą kulę o czerwonej barwie. W sumie to miało to być po prostu czerwone światełko w środku pierwszej kuli, która z kolei była lekka, ale o twardej i wyjątkowo gładkiej powierzchni, nie licząc oczywiście ostrych kolców. Twór miał być ciepły, ale niezbyt mocno, no i oczywiście to światełko we wnętrzu miało sprawiać, że cała kula będzie się świeciła. W smaku iluzja miała być podobna do świeżych orzechów, a swą wonią wywoływać złudzenie, że ma się do czynienia z apetycznymi leśnymi jagodami. Przy dotknięciu kula miała wydawać z siebie odgłos subtelnego szelestu. Magiczny twór miał się pojawić lewitując w powietrzu na wysokości głowy kleryczki, w odległości jakiś piętnastu szponów od niej. Figlarna Łuska tchnęła w to wyobrażenie maddarę i kiedy kula się pokazała wyobraziła sobie jak iluzja zakreśla powoli okręgi wokół niej wędrując po niewidzialnej trajektorii. Smoczyca podtrzymała iluzję lewitującej kuli jeszcze przez kilka minut pozwalając jej latać wokół siebie, a chwilę później odcięła dopływ maddary tym samym kończąc też egzystencję swojego tworu. Zmęczona odetchnęła głęboko i zdecydowała się zakończyć już trening na dzisiejszy dzień, w razie czego zawsze przecież może poczarować sobie jeszcze i później. Zadowolona ze swoich poczynań Figlarna wkrótce oddaliła się z tego miejsca.
Licznik słów: 1454
~ Mistyk ~
Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku magicznego. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
Z uwagi na drastyczny spadek ilości wolnego czasu w najbliższym czasie nie udzielam żadnych nauk i proszę się z tym do mnie nie zwracać. Dziękuję.