A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: B,Pł,S,Skr,Śl,MA,MO,M: 1| A,O: 2| Lecz,MP,W: 3
Atuty: Atrakcyjny; Chytry Przeciwnik; Zielarz; Magiczny Śpiew; Uzdolniony.
Cóż, dla samego samca Napuszona wyglądała nietypowo, ale jej uroda nie specjalnie równała się tą Czerwieni Kaliny czy Dynamiki Życia. Może i miała zadbane pióra, ale brakowało jej... tego czegoś co one posiadały. Co prawda jej wygląd był bardziej zapadający w pamięć niż u większości smoków, ale cóż. Jeszcze nie była czymś, czym Nixlun specjalnie się zachwycał. Taki polny kwiatek którego urodę się pochwali, po czym szybko się zapomni o jego istnieniu.
Przyglądał się swojej prawej łapie, udając znudzonego. Jednak w jego głowie układała się już projekcja pewnego tworu. Chwilę po tym jak Duma skończyła mówić od łokcia do środkowego palca łapę samca zaczęło oplątywać pnącze o ciemnozielonej, gładkiej powierzchni. Wnętrze rośliny było włókniste i twarde. Najważniejsze jednak były niewielkie pąki kwiatów, które po krótkiej chwili rozwarły się, ukazując nietypowe kwiecie. Właściwie to można było podzielić je na dwa rodzaje. Pierwszym były kwiaty kształtem i rozmiarem przypominające coś po między tulipanem a lotosem, którego płatki były wykonane z błękitnego kryształu. Był on jednak giętki tak jak normalna, roślinna tkanka, a wydzielał zapach morza po burzy. Drugim rodzajem kwiatów były róże o długich, trójkątnych płatkach posiadających różne odcienie mocnego różu. Ich miękka powierzchnia mieniła się delikatnie pod wpływem światła. Na roślinnej bransolecie znajdowało się około trzech kwiatów każdego rodzaju.
– Hmmm, czyli znasz trochę teorii. – Podsumował wypowiedzi samicy, nie spuszczając wzroku z tworu, krzywiąc się lekko jakby ten nie wyszedł tak jak powinien. Mówił spokojnie i z uwagą nie pasującą do jego zachowania. – Trzeba tylko trochę ją naprostować. Nie będę mówił o pochodzeniu i historii tej mocy, bo ta wiedza nie przyda się do tego dzisiejszej lekcji. Ty masz nauczyć się czarować. – Uśmiechnął się, spoglądając na samicę. – Sprostowując. Stwierdzenie że jest smokom potrzebna jej obecność do życia jak powietrze jest całkiem trafne. Co prawda można obejść się i nie korzystać z jej dobrodziejstw, ale nawet wojownicy odczuli by wtedy ogromne ograniczenie. Maddarę używamy podczas lotu czy atakowania bronią oddechową, ponieważ w pierwszym przypadku nie ważne jak wielkie i silne miałabyś skrzydła, to i tak nie była byś w stanie wznieść się na nich w powietrze. W tym drugim natomiast, gdyby nie magia to twoje zionięcie ogniem najpewniej poparzyło by ci gardło. Na szczęście istnieje maddara, która umożliwia to pierwsze, a chroni przed konsekwencją drugiego. Tworzenie iluzji to jednak trochę niepełne określenie, kiedy iluzję zwykle są kojarzone z nienamacalnymi obrazami. Czy obiekt który możesz dotknąć, zobaczyć, posmakować, poczuć i usłyszeć można zakwalifikować do iluzji? Magia raczej pozwala nam materializować obiekty, powoływać do istnienia cokolwiek zapragniemy na tak długo, jak będziemy dostarczać mu energię. I tu dochodzimy to najważniejszych praw korzystającego z maddary. Zapamiętaj je, jeżeli masz zamiar parać się nią na poważnie. Po pierwsze, byty które stworzysz istnieją tak długo jak dostarczasz im maddarę. Więc, jeżeli odetniesz jej dopływ... – Mówiąc to przestał przesyłać swoją energię do kwiatów, na skutek czego one wszystkie zniknęły, jakby nigdy wcześniej ich nie było. –...stanie się to. Zużyta energia nie powraca, ale twoje ciało jest w stanie wytworzyć ją po pewnym czasie. Po drugie, jako że twoje dzieła istnieją tak długo jak dostarczasz im energię, to oznacza że są nietrwałe. Tak więc nie możesz tworzyć z niej pożywienia. Nie da się też za jej pomocą zmieniać natury obiektów realnych. Na przykład nie możesz sprawić by jaszczurce wyrosły skrzydła, bądź drzewa zaczęły chodzić. I po trzecie, oraz najważniejsze. Ilość maddary w twoim ciele jest ograniczona, im więcej jej użyjesz nie dając sobie czasu na odpoczynek, tym bardziej będziesz osłabiona. Im większy, bardziej skomplikowany obiekt tym więcej maddary zużyje. Pamiętaj o tym, gdyż jeżeli wykorzystasz jej za dużo, czekać cię będą bardzo niebezpieczne dla zdrowia konsekwencje. – Ach, tą samą formułkę wygłosił wiele księżyców temu w Cichym Wąwozie, dla Alyssy. Przywraca to wspomnienia... Dobre wspomnienia. Samiec uśmiechnął się delikatnie, patrząc na swoją łapę, w której jeszcze chwilę temu znajdowały się kwiatu. Czy ich kolory na pewno były tylko przypadkiem? Cóż, on sam już nawet tego nie wiedział... – Jakieś pytania pro po teorii, czy możemy przejść już do praktyki?
Licznik słów: 665