Na prawo od Kamanora na próżno było szukać podobizny kolejnego boga. Zamiast tego, stał tu ogromny, wielkości smoka jaskiniowego, sześcian zbudowany z najczarniejszego z obsydianów. Po jego powierzchni przebiegały znaczące pęknięcia, dość regularne, jak gdyby mające swoje źródło od czyjegoś uderzenia, które trafiło blok obsydianu w samo serce, na środku ściany zwróconej ku sercu Wewnętrznej Jaskini.
Co ciekawe, te pęknięcia w czarnym kamieniu były prostopadle przecinane przez subtelne, widoczne dopiero przy bliskich oględzinach, nitki srebra.
Popękany Obsydian
- Administrator
- Smoków Wolnych Stad

-

- Posty: 20719
- Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51
Popękany Obsydian
Licznik słów: 75
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
[ ■ CHAŁKA | ■ KRUCZKE | ■ WAŻKA ]
Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!
Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!
Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
- Tejfe
- Dawna postać

- Posty: 3682
- Rejestracja: 28 sie 2014, 19:23
- Stado: Umarli
- Płeć: Samica
- Księżyce: 0

A: S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
//Wybacz Naomi za ścianę tekstu. :< To przez te sekty.
Co było impulsem, który popchnął go do tego, by przyjść pod Świątynię? Czy była to rozmowa, którą odbył niedawno z najmłodszym ze swoich bracie, Fernem? Czy tym impulsem były jego łzawe prośby o to, by znów się do niego uśmiechał? A może to wynik tego, że tamta rozmowa przypomniała mu o innej? O tej, którą odbył dużo, dużo dawniej?
A może inaczej? Może to światło, które poczuł od tej pachnącej latem samicy, sprawiło, że się zjawił? Może zapragnął go więcej? I może coś na dnie jego duszy podpowiedziało mu, że to właśnie tutaj je znajdzie?
Miał problem z tym, żeby tu trafić. To okropne, że dysponując pięcioma zmysłami, tak naprawdę większość wszystkiego, co robimy, opieramy tylko na jednym – na wzroku. I tylko stając się ślepcem, zaczynamy rozumieć, jak sami beznadziejnie się ograniczaliśmy. Nie pamiętał drogi do Dzikiej Puszczy, a co dopiero do Świątyni, a nie chciał nikogo prosić o pomoc. Wiedział, kim są ci, którzy pomogliby mu z chęcią, ale przyjście tutaj było podróżą, którą chciał odbyć samemu. Lecąc więc nad terenami Wspólnymi, stworzył sobie magiczną sondę, która miała mu wskazać zalesiony obszar. I kiedy już wylądował, gdzieś w centrum leśnego buszu, długo błąkał się po jego terenach, licząc na to, że to intuicja doprowadzi go do miejsca modlitw. Za bardzo bolała go głowa, by mógł wyczarować kolejną sondę.
I może to intuicja, a może zwykłe szczęście, ale zdążył tu, nim jeszcze skończył się dzień. Wszedł do środka. I już na wstępie niemal potknął się o Ołtarz Wymian, którego nie zlokalizował, bo zapomniał wystawić przed siebie łapy, którą mógł sprawdzać teren przed sobą. Ten drobny wypadek, do którego nawet w pełni nie doszło, gdyż Tejfe zdążył złapać równowagę, nim upadł, wzbudziło w nim nagłą niechęć co do podjętej decyzji, by tu przyjść i pragnienie ucieczki. To wzmocniło się jeszcze bardziej, kiedy usłyszał dobiegające z różnych stron szepczące głosy. Czy tego chciał, czy nie – nie był tu sam. Boży dom był otwarty dla każdego.
Jednak nie wycofał się. Dłuższą chwilę stał na wejściu, z bijącym głośno sercem, bojąc się, że ktoś go zaraz zobaczy, zaatakuje, a jeśli nie, to sami bogowie zejdą z nieba obrażeni jego obecnością. Zabawne, że lustrzany las w Szklistym Zagajniku wydawał mu się większym azylem, niż to święte miejsce.
W końcu udał się na lewo. Pamiętał, że po lewej stronie znajdował się posąg Erycala. Tam kiedyś otrzymał pomoc. Nie przyszedł tu, by prosić o nią ponownie. Nie chciał kolejnego cudu, jeszcze nie teraz, ale... skierował się tam, bo to właśnie tam wydawało mu się najwłaściwsze skręcić. Jednak nie wszedł głębiej. Stanął u samego wejścia i usłyszał, że to stąd głosy są dość wyraźne. "Kim jesteś?" – usłyszał i poczuł obecność dwóch smoków. Nie. Smoka i... kogoś od kogo biła niewiarygodna aura. Od samego oddychania tym samym powietrzem, co oddychał on, zrobiło mu się gorąco. Powoli wycofał się z Groty Cudów. Chciał skręcić w prawo, ale i tamta grota była zapełniona. Poszedł więc na przód. Nie miał pewności czy jest tu ktoś jeszcze. Była to największa sala w Świątyni, dźwięki ginęły wśród jej głuchych ścian. Wydawało mu się jednak, że czuł zapach... jakby delikatna woń ryby, ale właściwie to równie dobrze mogło mu się zdawać. Zmysły nieraz go zwodziły. Tejfe nie natknął się na Syreniego. Ten był po prawej stronie Wewnętrznej Jaskini. On, wpierw poszedł prosto, łapą musnął kamień, z którego wykonany był Immanor. Potem poszedł na lewo. Tam, gdzie stał Kammanor.
Nie zwrócił się jednak do żadnego z tych bogów, właściwie to nawet nie poznał boga Siły. Chciał odezwać się do Immanora, którego poznał intuicyjnie, gdyż pamiętał, że ten znajdował się w samym środku, ale nie zrobił tego. Coś innego zajęło jego uwagę. Poszedł dalej, bardziej na lewo, jeszcze dalej od Kammanora. Czy i tam znalazł jakiś posąg? Nie. Był tylko blok kamienia. Trafił na niego, tym razem zachowując się przezornie i wymachując swoją ręką przed sobą. Uderzył w niego lekko palcami.
Lepiej uderzyć palcami, niż głową. – pomyślał, po czym zgiął obolałe palce, a następnie przyłożył otwartą dłoń do kamienia. Był zimny. I z początku wydał mu się gładki, ale potem przejechał dłonią dalej i poczuł, że jednak nie jest. Czuł pęknięcia powstałe na jego powierzchni. Ktoś zadał kamieniowi ból. Zrobił krok bliżej, nie odrywając dłoni od kamienia, po czym przyłożył do niego swój pokryty bliznami policzek. Nie zrobił tego jednak byle jak. Przystawił go pewnie, ale łagodnie, tak jakby chciał otrzeć swój pysk z innym smokiem. Przytulić...
–Czemu robię takie rzeczy z kamieniem?– spytał sam siebie, odrywając po chwili pysk.
–Nie wiem, co robisz tutaj w Świątyni, będąc zwykłym blokiem kamienia.– nie opuszczając z niego łapy, zaczął go obchodzić dookoła, chciał poznać jego kształt. –Nikogo nie przedstawiasz, nie reprezentujesz, a stoisz tu taki dziwny i odstający od reszty, biedny i skrzywdzony. – Mówił cicho, spokojnym, smutnym głosem. –Do tego masz taki prosty kształt... Ale wiesz co... nie obchodzi mnie to. Nie widzę, jak wyglądają inne posągi, jak odstawię łapę, mogę nawet udawać, że nie wiem, jak wyglądasz Ty. Jak chcesz mogę udawać, że jesteś bogiem. Czy oni nie mieli odejść? A ich posągi też są z kamienia, co za różnica, z którym rozmawiam?– Puścił łapę i parsknął śmiechem, po czym szybko się uspokoił. –Przepraszam, nie powinienem się z nich śmiać. Nie wiem, też co we mnie wstąpiło. Przed chwilą miałem się udać do Immanora i z nim rozmawiać, ale zamiast tego stoję tu przed...– zawahał się. –Przed Tobą. Nie będę Cię nazywał kamieniem. Wcale nie wiem, czy powinienem się zwracać do Immanora, a czemu nie do innego z bóstw? Dlatego... myślę, że lepiej, że mówię do Ciebie. Możesz być każdym z nich, prawda? Możesz być też bogiem, w którego wierzyła moja pierwsza matka? Albo bogiem... w ogóle jakimś bogiem. Jedynym lub jednym z wielu. Najważniejszym lub tym najmniej ważnym. Może jako ten najmniej ważny, zdołasz mnie wysłuchać?– W charkliwym głosie Tejfe nie słychać było kpiny czy ironii. Chociaż mówił od rzeczy, w jego głosie słychać było szczerą potrzebę rozmowy. I wysłuchania. Albo przynajmniej wiary w to, że wysłuchany zostanie. Możliwości swobodnego zwierzenia się głuchym ścianom i popękanym kamieniom.
–To ja... ja może zacznę. – przerwał. Co chciał właściwie powiedzieć? Nie przemyślał tego, gdy tu szedł. Czuł tylko, że chce wejść. Może więc... –To, że tutaj przyszedłem, jest dla mnie czymś w ogóle niezwykłym, Boże. Ja... poczułem po prostu, że chcę. Teraz się zastanawiam, czy to było słuszne, ale skoro już tu jestem... nie odejdę. Ja... może się wpierw przedstawię. Jeśliś jest bogiem, pewnie mnie znasz, ale głupio mi tak mówić bez kontekstu. Na imię mi Tejfe, ostatnio nie chciałem się przed nikim przyznawać do tego imienia, ale przed Tobą chyba mogę, prawda? Sam nie wiem, co mówię.Ja... zrobiłem ostatnio coś bardzo głupiego. Nie będę Ci opowiadał szczegółów, bo je też pewnie znasz, ale po tym, co zrobiłem byłem... bardzo zły sam na siebie. Wciąż jestem. Jednak do dzisiaj to, co zrobiłem, traktowałem jako zbrodnię, która nie zasługuję na wybaczenie. Przez te ślepe oczy, widziałem w sobie potwora i nawet to, że niebiosa, Ty albo ktoś inny wrócił mnie do życia, traktowałem jako najgorszą karę za zło, którego się dopuściłem... Dzisiaj... dzisiaj myślę, że to nieprawda. Dzisiaj... Może jutro lub jeszcze innego dnia znowu się obudzę z myślą, że nie zasługuję na to, by żyć, ale dzisiaj... Chociaż dzisiaj myślę, chociaż dzisiaj prawdą i faktem jest dla mnie to, że to, co zrobiłem, było przede wszystkim bardzo głupie, a nie złe. Kiedy byłem dzieckiem, byłem mądrzejszy. Wiedziałem wtedy, że raje i utopie są sferą naszych marzeń, a wolność istnieje jako większe pojęcie niż to, które wyznaczają granice stad, a jednak... będąc dorosłym, zapomniałem o tym. A nawet nie zapomniałem, ja... ja wyparłem się tej wiedzy. Zostawiła mnie wtedy matka. Kochałem i kocham ją bardzo i poczułem się wtedy bardzo skrzywdzony. Zachowałem się więc jak dziecko. Nie to dobre dziecko mające wiedzę, którym byłem, a przynajmniej chcę myśleć, że mogłem być taki, ale małym, nieradzącym sobie z emocjami, rozpuszczonym pisklakiem, które bezskutecznie próbuje zwrócić na siebie uwagę matki. Taki się stałem. Dzieckiem, któremu zabrano ukochaną zabawkę, wiec pędem szuka następnej, której jednak nie może pokochać jak poprzedniej, więc ją niszczy, depcze i płacze za tą starą... – przełknął głośno ślinę, w oczach już zbierały mu się łzy. Mówił trochę głośniej niż wcześniej. Wziął oddech, by nie unosić go jeszcze bardziej. W Świątyni był nie tylko on.
–Nie wiem, czy się teraz usprawiedliwiam. Czy przyszedłem tu dla tego usprawiedliwienia... Możliwe. Jak mówiłem, jutro znów mogę poczuć tę nienawiść do samego siebie, ale może to, że mówię tu to teraz na głos, sprawi, że łatwiej mi będzie przed nią uciec. Przy modlitwach zwykle się o coś prosi... ja nie wiem, o co chciałbym prosić. Mógłbym Cię prosić o to, byś zabrał ode mnie koszmary. Albo o to, żeby przestały nawiedzać mnie duchy. Żebym przestał słyszeć głos. Mógłbym też poprosić o to, co najbardziej oczywiste. O moje oczy. O to, żebym znowu widział. Jednak... chociaż od dzisiaj próbuję się uczyć nie darzyć siebie takim obrzydzeniem, to wciąż nie chcę tego robić. Nie wiem. Może to dlatego, że chcę być chory. Może lepiej się czuję, wiedząc że postrzegają mnie jako kalekiego szaleńca. Nie muszę wtedy walczyć. Mogę się zawsze schować w jego skorupie. Albo czuję, że nie zasługuję na drugi cud. Lub boję się, że będę żałował. Może więc powinienem Cię poprosić o to, bym przestał bać się życia? Bym zapragnął wrócić do tego, jaki byłem dawniej? Do siebie, z którego byłem kiedyś zadowolony? Ale znowu nie wiem, czy chcę tego powrotu. Czas płynie przecież w przód, nie cofa się. A może chcę przestać tęsknić? Nie. Tęsknota mnie boli, ale tęskniąc, kocham ją jeszcze bardziej. Chcę ją kochać mocno.– Zwiesił łeb, znowu położył łapę na kamieniu.
–Nie wiem, Boże. Jestem taki zagubiony. I może właśnie chcę być mnie zagubiony. Może chcę wiedzieć, co ma być moim następnym krokiem. Co zrobić, gdzie się udać. Nie wiem. Może chcę od Ciebie jakiejś wskazówki, rady... Może mi powiesz, co jest prawdziwym powodem, dla którego dalej żyję? Czy właściwie jest jakoś powód... Nie wiem... Nie wiem czy tego chcę... Mówiłem, że nie chcę niczego...– łzy popłynęły z oczu Tejfe. Wylewała się z nich krew.
–Pozwól mi tylko się do siebie przytulić i Cię objąć. Zobacz, tak wiele myślę o sobie, że nawet nie spytałem, dlaczego jesteś ranny. Przepraszam za to, że tyle mówiłem. Może nie chciałeś słuchać. Przepraszam też za to, że Cię teraz brudzę.– mówił, znowu przykładając policzek do kamienia, krew z jego ślepia skapywała strumykiem po obsydianie, i jedną łapą obejmując złączenie dwóch ścian sześcianu.
Co było impulsem, który popchnął go do tego, by przyjść pod Świątynię? Czy była to rozmowa, którą odbył niedawno z najmłodszym ze swoich bracie, Fernem? Czy tym impulsem były jego łzawe prośby o to, by znów się do niego uśmiechał? A może to wynik tego, że tamta rozmowa przypomniała mu o innej? O tej, którą odbył dużo, dużo dawniej?
A może inaczej? Może to światło, które poczuł od tej pachnącej latem samicy, sprawiło, że się zjawił? Może zapragnął go więcej? I może coś na dnie jego duszy podpowiedziało mu, że to właśnie tutaj je znajdzie?
Miał problem z tym, żeby tu trafić. To okropne, że dysponując pięcioma zmysłami, tak naprawdę większość wszystkiego, co robimy, opieramy tylko na jednym – na wzroku. I tylko stając się ślepcem, zaczynamy rozumieć, jak sami beznadziejnie się ograniczaliśmy. Nie pamiętał drogi do Dzikiej Puszczy, a co dopiero do Świątyni, a nie chciał nikogo prosić o pomoc. Wiedział, kim są ci, którzy pomogliby mu z chęcią, ale przyjście tutaj było podróżą, którą chciał odbyć samemu. Lecąc więc nad terenami Wspólnymi, stworzył sobie magiczną sondę, która miała mu wskazać zalesiony obszar. I kiedy już wylądował, gdzieś w centrum leśnego buszu, długo błąkał się po jego terenach, licząc na to, że to intuicja doprowadzi go do miejsca modlitw. Za bardzo bolała go głowa, by mógł wyczarować kolejną sondę.
I może to intuicja, a może zwykłe szczęście, ale zdążył tu, nim jeszcze skończył się dzień. Wszedł do środka. I już na wstępie niemal potknął się o Ołtarz Wymian, którego nie zlokalizował, bo zapomniał wystawić przed siebie łapy, którą mógł sprawdzać teren przed sobą. Ten drobny wypadek, do którego nawet w pełni nie doszło, gdyż Tejfe zdążył złapać równowagę, nim upadł, wzbudziło w nim nagłą niechęć co do podjętej decyzji, by tu przyjść i pragnienie ucieczki. To wzmocniło się jeszcze bardziej, kiedy usłyszał dobiegające z różnych stron szepczące głosy. Czy tego chciał, czy nie – nie był tu sam. Boży dom był otwarty dla każdego.
Jednak nie wycofał się. Dłuższą chwilę stał na wejściu, z bijącym głośno sercem, bojąc się, że ktoś go zaraz zobaczy, zaatakuje, a jeśli nie, to sami bogowie zejdą z nieba obrażeni jego obecnością. Zabawne, że lustrzany las w Szklistym Zagajniku wydawał mu się większym azylem, niż to święte miejsce.
W końcu udał się na lewo. Pamiętał, że po lewej stronie znajdował się posąg Erycala. Tam kiedyś otrzymał pomoc. Nie przyszedł tu, by prosić o nią ponownie. Nie chciał kolejnego cudu, jeszcze nie teraz, ale... skierował się tam, bo to właśnie tam wydawało mu się najwłaściwsze skręcić. Jednak nie wszedł głębiej. Stanął u samego wejścia i usłyszał, że to stąd głosy są dość wyraźne. "Kim jesteś?" – usłyszał i poczuł obecność dwóch smoków. Nie. Smoka i... kogoś od kogo biła niewiarygodna aura. Od samego oddychania tym samym powietrzem, co oddychał on, zrobiło mu się gorąco. Powoli wycofał się z Groty Cudów. Chciał skręcić w prawo, ale i tamta grota była zapełniona. Poszedł więc na przód. Nie miał pewności czy jest tu ktoś jeszcze. Była to największa sala w Świątyni, dźwięki ginęły wśród jej głuchych ścian. Wydawało mu się jednak, że czuł zapach... jakby delikatna woń ryby, ale właściwie to równie dobrze mogło mu się zdawać. Zmysły nieraz go zwodziły. Tejfe nie natknął się na Syreniego. Ten był po prawej stronie Wewnętrznej Jaskini. On, wpierw poszedł prosto, łapą musnął kamień, z którego wykonany był Immanor. Potem poszedł na lewo. Tam, gdzie stał Kammanor.
Nie zwrócił się jednak do żadnego z tych bogów, właściwie to nawet nie poznał boga Siły. Chciał odezwać się do Immanora, którego poznał intuicyjnie, gdyż pamiętał, że ten znajdował się w samym środku, ale nie zrobił tego. Coś innego zajęło jego uwagę. Poszedł dalej, bardziej na lewo, jeszcze dalej od Kammanora. Czy i tam znalazł jakiś posąg? Nie. Był tylko blok kamienia. Trafił na niego, tym razem zachowując się przezornie i wymachując swoją ręką przed sobą. Uderzył w niego lekko palcami.
Lepiej uderzyć palcami, niż głową. – pomyślał, po czym zgiął obolałe palce, a następnie przyłożył otwartą dłoń do kamienia. Był zimny. I z początku wydał mu się gładki, ale potem przejechał dłonią dalej i poczuł, że jednak nie jest. Czuł pęknięcia powstałe na jego powierzchni. Ktoś zadał kamieniowi ból. Zrobił krok bliżej, nie odrywając dłoni od kamienia, po czym przyłożył do niego swój pokryty bliznami policzek. Nie zrobił tego jednak byle jak. Przystawił go pewnie, ale łagodnie, tak jakby chciał otrzeć swój pysk z innym smokiem. Przytulić...
–Czemu robię takie rzeczy z kamieniem?– spytał sam siebie, odrywając po chwili pysk.
–Nie wiem, co robisz tutaj w Świątyni, będąc zwykłym blokiem kamienia.– nie opuszczając z niego łapy, zaczął go obchodzić dookoła, chciał poznać jego kształt. –Nikogo nie przedstawiasz, nie reprezentujesz, a stoisz tu taki dziwny i odstający od reszty, biedny i skrzywdzony. – Mówił cicho, spokojnym, smutnym głosem. –Do tego masz taki prosty kształt... Ale wiesz co... nie obchodzi mnie to. Nie widzę, jak wyglądają inne posągi, jak odstawię łapę, mogę nawet udawać, że nie wiem, jak wyglądasz Ty. Jak chcesz mogę udawać, że jesteś bogiem. Czy oni nie mieli odejść? A ich posągi też są z kamienia, co za różnica, z którym rozmawiam?– Puścił łapę i parsknął śmiechem, po czym szybko się uspokoił. –Przepraszam, nie powinienem się z nich śmiać. Nie wiem, też co we mnie wstąpiło. Przed chwilą miałem się udać do Immanora i z nim rozmawiać, ale zamiast tego stoję tu przed...– zawahał się. –Przed Tobą. Nie będę Cię nazywał kamieniem. Wcale nie wiem, czy powinienem się zwracać do Immanora, a czemu nie do innego z bóstw? Dlatego... myślę, że lepiej, że mówię do Ciebie. Możesz być każdym z nich, prawda? Możesz być też bogiem, w którego wierzyła moja pierwsza matka? Albo bogiem... w ogóle jakimś bogiem. Jedynym lub jednym z wielu. Najważniejszym lub tym najmniej ważnym. Może jako ten najmniej ważny, zdołasz mnie wysłuchać?– W charkliwym głosie Tejfe nie słychać było kpiny czy ironii. Chociaż mówił od rzeczy, w jego głosie słychać było szczerą potrzebę rozmowy. I wysłuchania. Albo przynajmniej wiary w to, że wysłuchany zostanie. Możliwości swobodnego zwierzenia się głuchym ścianom i popękanym kamieniom.
–To ja... ja może zacznę. – przerwał. Co chciał właściwie powiedzieć? Nie przemyślał tego, gdy tu szedł. Czuł tylko, że chce wejść. Może więc... –To, że tutaj przyszedłem, jest dla mnie czymś w ogóle niezwykłym, Boże. Ja... poczułem po prostu, że chcę. Teraz się zastanawiam, czy to było słuszne, ale skoro już tu jestem... nie odejdę. Ja... może się wpierw przedstawię. Jeśliś jest bogiem, pewnie mnie znasz, ale głupio mi tak mówić bez kontekstu. Na imię mi Tejfe, ostatnio nie chciałem się przed nikim przyznawać do tego imienia, ale przed Tobą chyba mogę, prawda? Sam nie wiem, co mówię.Ja... zrobiłem ostatnio coś bardzo głupiego. Nie będę Ci opowiadał szczegółów, bo je też pewnie znasz, ale po tym, co zrobiłem byłem... bardzo zły sam na siebie. Wciąż jestem. Jednak do dzisiaj to, co zrobiłem, traktowałem jako zbrodnię, która nie zasługuję na wybaczenie. Przez te ślepe oczy, widziałem w sobie potwora i nawet to, że niebiosa, Ty albo ktoś inny wrócił mnie do życia, traktowałem jako najgorszą karę za zło, którego się dopuściłem... Dzisiaj... dzisiaj myślę, że to nieprawda. Dzisiaj... Może jutro lub jeszcze innego dnia znowu się obudzę z myślą, że nie zasługuję na to, by żyć, ale dzisiaj... Chociaż dzisiaj myślę, chociaż dzisiaj prawdą i faktem jest dla mnie to, że to, co zrobiłem, było przede wszystkim bardzo głupie, a nie złe. Kiedy byłem dzieckiem, byłem mądrzejszy. Wiedziałem wtedy, że raje i utopie są sferą naszych marzeń, a wolność istnieje jako większe pojęcie niż to, które wyznaczają granice stad, a jednak... będąc dorosłym, zapomniałem o tym. A nawet nie zapomniałem, ja... ja wyparłem się tej wiedzy. Zostawiła mnie wtedy matka. Kochałem i kocham ją bardzo i poczułem się wtedy bardzo skrzywdzony. Zachowałem się więc jak dziecko. Nie to dobre dziecko mające wiedzę, którym byłem, a przynajmniej chcę myśleć, że mogłem być taki, ale małym, nieradzącym sobie z emocjami, rozpuszczonym pisklakiem, które bezskutecznie próbuje zwrócić na siebie uwagę matki. Taki się stałem. Dzieckiem, któremu zabrano ukochaną zabawkę, wiec pędem szuka następnej, której jednak nie może pokochać jak poprzedniej, więc ją niszczy, depcze i płacze za tą starą... – przełknął głośno ślinę, w oczach już zbierały mu się łzy. Mówił trochę głośniej niż wcześniej. Wziął oddech, by nie unosić go jeszcze bardziej. W Świątyni był nie tylko on.
–Nie wiem, czy się teraz usprawiedliwiam. Czy przyszedłem tu dla tego usprawiedliwienia... Możliwe. Jak mówiłem, jutro znów mogę poczuć tę nienawiść do samego siebie, ale może to, że mówię tu to teraz na głos, sprawi, że łatwiej mi będzie przed nią uciec. Przy modlitwach zwykle się o coś prosi... ja nie wiem, o co chciałbym prosić. Mógłbym Cię prosić o to, byś zabrał ode mnie koszmary. Albo o to, żeby przestały nawiedzać mnie duchy. Żebym przestał słyszeć głos. Mógłbym też poprosić o to, co najbardziej oczywiste. O moje oczy. O to, żebym znowu widział. Jednak... chociaż od dzisiaj próbuję się uczyć nie darzyć siebie takim obrzydzeniem, to wciąż nie chcę tego robić. Nie wiem. Może to dlatego, że chcę być chory. Może lepiej się czuję, wiedząc że postrzegają mnie jako kalekiego szaleńca. Nie muszę wtedy walczyć. Mogę się zawsze schować w jego skorupie. Albo czuję, że nie zasługuję na drugi cud. Lub boję się, że będę żałował. Może więc powinienem Cię poprosić o to, bym przestał bać się życia? Bym zapragnął wrócić do tego, jaki byłem dawniej? Do siebie, z którego byłem kiedyś zadowolony? Ale znowu nie wiem, czy chcę tego powrotu. Czas płynie przecież w przód, nie cofa się. A może chcę przestać tęsknić? Nie. Tęsknota mnie boli, ale tęskniąc, kocham ją jeszcze bardziej. Chcę ją kochać mocno.– Zwiesił łeb, znowu położył łapę na kamieniu.
–Nie wiem, Boże. Jestem taki zagubiony. I może właśnie chcę być mnie zagubiony. Może chcę wiedzieć, co ma być moim następnym krokiem. Co zrobić, gdzie się udać. Nie wiem. Może chcę od Ciebie jakiejś wskazówki, rady... Może mi powiesz, co jest prawdziwym powodem, dla którego dalej żyję? Czy właściwie jest jakoś powód... Nie wiem... Nie wiem czy tego chcę... Mówiłem, że nie chcę niczego...– łzy popłynęły z oczu Tejfe. Wylewała się z nich krew.
–Pozwól mi tylko się do siebie przytulić i Cię objąć. Zobacz, tak wiele myślę o sobie, że nawet nie spytałem, dlaczego jesteś ranny. Przepraszam za to, że tyle mówiłem. Może nie chciałeś słuchać. Przepraszam też za to, że Cię teraz brudzę.– mówił, znowu przykładając policzek do kamienia, krew z jego ślepia skapywała strumykiem po obsydianie, i jedną łapą obejmując złączenie dwóch ścian sześcianu.
Licznik słów: 1754
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Konto aktywne od 2014 do 2019, na którym prowadzone były postacie:
Tehanu – Hipnotyzująca Łuska – Nadciągająca Wichura (ze stada Życia, później Ognia) Wygląd: od Oddechu Pustyni, Wichurka i Pożeracz -rysunek Arijki
Bursztyn – Rycerski Kolec (ze stada Wody) Wygląd: od Oddechu Pustyni
Daimon – Strzaskany Kolec – Nieprawidłowy Element (ze stada Ziemi)
Tejfe – Wyśniony Kolec – Rozświetlający Cienie – Tejfe (ze stada Cienia, później Ognia) Wygląd:moje, od Miraż Snów, od Szkarłat
W 2020 została też podjęta 1 dniowa próba powrotu smokiem, który miał nazywać się Enki, ale zrezygnowałam z gry po dwóch postach.
Przygoda z SWS była wspaniałą zabawą i jest jednym z najlepszych moich wspomnień, dziękuję wszystkim za wspaniałą grę! ♥
Tehanu – Hipnotyzująca Łuska – Nadciągająca Wichura (ze stada Życia, później Ognia) Wygląd: od Oddechu Pustyni, Wichurka i Pożeracz -rysunek Arijki
Bursztyn – Rycerski Kolec (ze stada Wody) Wygląd: od Oddechu Pustyni
Daimon – Strzaskany Kolec – Nieprawidłowy Element (ze stada Ziemi)
Tejfe – Wyśniony Kolec – Rozświetlający Cienie – Tejfe (ze stada Cienia, później Ognia) Wygląd:moje, od Miraż Snów, od Szkarłat
W 2020 została też podjęta 1 dniowa próba powrotu smokiem, który miał nazywać się Enki, ale zrezygnowałam z gry po dwóch postach.
Przygoda z SWS była wspaniałą zabawą i jest jednym z najlepszych moich wspomnień, dziękuję wszystkim za wspaniałą grę! ♥
- Administrator
- Smoków Wolnych Stad

-

- Posty: 20719
- Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51
Obsydian, jak to prawdziwy kamień, stał martwo i nieruchomo. Nikt i nic nie odpowiedziało na słowa czy krew Tejfe. Być może nikogo tu nie było. Być może ten kloc obsydianu był tu tylko zapowiedzią posągu, który w przyszłości się tu pojawi? A może stał tu właśnie w tym celu, w którym go wykorzystał Tejfe. Łatwiej się czasem wyspowiadać ze wszystkich bolączek czemuś, co nie wyglądało jak inna żywa dusza. Bogowie jedni wiedzieli co chodziło po głowie tak doświadczonego życiem smoka, jak stojący tu były Cienisty.
Licznik słów: 85
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
[ ■ CHAŁKA | ■ KRUCZKE | ■ WAŻKA ]
Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!
Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!
Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
- Tejfe
- Dawna postać

- Posty: 3682
- Rejestracja: 28 sie 2014, 19:23
- Stado: Umarli
- Płeć: Samica
- Księżyce: 0

A: S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
Potem nie powiedział już nic więcej. Leżał tak przytulony do głuchego kamienia przez długi czas, na zewnątrz pewnie już zmierzchało, ale on nie mógł o tym wiedzieć. Prosił o coś. Sam nie wiedział o co. Może i oczekiwał jakiejś boskiej reakcji, wszakże w jego życiu zdarzały się cuda, nawet tutaj w tej świątyni, ale z drugiej strony nie oczekiwał też niczego. Wystarczyło mu to co dostał. Ciszę i możliwość spowiedzi. Kiedy już się uspokoił, wstał jakiś taki otrzeźwiony, nie starł po sobie śladów krwi, które zostawił na lśniącym obsydianie i po prostu po cichu, by nikomu nie przeszkadzać, z łapą wystawioną do przodu, by tym razem nie wpaść na żaden ołtarz, wyszedł z świątyni.
//zt
//zt
Licznik słów: 115
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Konto aktywne od 2014 do 2019, na którym prowadzone były postacie:
Tehanu – Hipnotyzująca Łuska – Nadciągająca Wichura (ze stada Życia, później Ognia) Wygląd: od Oddechu Pustyni, Wichurka i Pożeracz -rysunek Arijki
Bursztyn – Rycerski Kolec (ze stada Wody) Wygląd: od Oddechu Pustyni
Daimon – Strzaskany Kolec – Nieprawidłowy Element (ze stada Ziemi)
Tejfe – Wyśniony Kolec – Rozświetlający Cienie – Tejfe (ze stada Cienia, później Ognia) Wygląd:moje, od Miraż Snów, od Szkarłat
W 2020 została też podjęta 1 dniowa próba powrotu smokiem, który miał nazywać się Enki, ale zrezygnowałam z gry po dwóch postach.
Przygoda z SWS była wspaniałą zabawą i jest jednym z najlepszych moich wspomnień, dziękuję wszystkim za wspaniałą grę! ♥
Tehanu – Hipnotyzująca Łuska – Nadciągająca Wichura (ze stada Życia, później Ognia) Wygląd: od Oddechu Pustyni, Wichurka i Pożeracz -rysunek Arijki
Bursztyn – Rycerski Kolec (ze stada Wody) Wygląd: od Oddechu Pustyni
Daimon – Strzaskany Kolec – Nieprawidłowy Element (ze stada Ziemi)
Tejfe – Wyśniony Kolec – Rozświetlający Cienie – Tejfe (ze stada Cienia, później Ognia) Wygląd:moje, od Miraż Snów, od Szkarłat
W 2020 została też podjęta 1 dniowa próba powrotu smokiem, który miał nazywać się Enki, ale zrezygnowałam z gry po dwóch postach.
Przygoda z SWS była wspaniałą zabawą i jest jednym z najlepszych moich wspomnień, dziękuję wszystkim za wspaniałą grę! ♥
- Dziadke
- Dawna postać

- Posty: 472
- Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 0
- Rasa: Morski

A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
Do groty z wielkim obsydianem wszedł lekko podłamany, ale nadal pełen nadziei. Miał do zrealizowania pewien plan i w dalszym ciągu wierzył, iż bogowie mu w tym pomogą. No, w granicach zdrowego rozsądku.
Problem w tym, że morski stawiał te granice dosyć daleko. I dopiero teraz okaże się czy nie ZA daleko.
Pierwsze co zrobił na samym wejściu, to skłonił łeb przed kamieniem, z początku sądząc, że to posąg jakiegoś konkretnego bożka.
Tymczasem nie dostrzegł ostatecznie tutaj niczego niezwykłego, poza samym rozmiarem wulkanicznej skały, jak i widniejących na niej pęknięć. Nie sprawiło to jednak aby morski stał się mniej ciekawy o co chodzi w tym drobnym, bądź co bądź, elemencie. Uniósł brew w geście zapytania:
– Hm, kamyczke milczy milczy. Kamyczke nie być klejnot szlachetny ani inne kamyczke jakie gadzik widzieć wcześniej. Kamyczke nie posąg jako rzeźba. Czy kamyczke pozwoli się zabrać-zbadać? Tak, tak?
Zapytał na głos, wodząc szponami po tajemniczej skale, aż w końcu postanowił wpłynąć na jej materię z pomocą maddary i... unieść ją, celem przeciągnięcia choćby o kilka szponów. Jeśli obsydian nie będzie stawiał oporów a zamieszkujący świątynię bożke nie interweniują, Syreni spróbuje odholować skałę do swojej prywatnej jaskini.
Problem w tym, że morski stawiał te granice dosyć daleko. I dopiero teraz okaże się czy nie ZA daleko.
Pierwsze co zrobił na samym wejściu, to skłonił łeb przed kamieniem, z początku sądząc, że to posąg jakiegoś konkretnego bożka.
Tymczasem nie dostrzegł ostatecznie tutaj niczego niezwykłego, poza samym rozmiarem wulkanicznej skały, jak i widniejących na niej pęknięć. Nie sprawiło to jednak aby morski stał się mniej ciekawy o co chodzi w tym drobnym, bądź co bądź, elemencie. Uniósł brew w geście zapytania:
– Hm, kamyczke milczy milczy. Kamyczke nie być klejnot szlachetny ani inne kamyczke jakie gadzik widzieć wcześniej. Kamyczke nie posąg jako rzeźba. Czy kamyczke pozwoli się zabrać-zbadać? Tak, tak?
Zapytał na głos, wodząc szponami po tajemniczej skale, aż w końcu postanowił wpłynąć na jej materię z pomocą maddary i... unieść ją, celem przeciągnięcia choćby o kilka szponów. Jeśli obsydian nie będzie stawiał oporów a zamieszkujący świątynię bożke nie interweniują, Syreni spróbuje odholować skałę do swojej prywatnej jaskini.
Licznik słów: 192
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
KP Fafika
I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
- Administrator
- Smoków Wolnych Stad

-

- Posty: 20719
- Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51
Świątynia spowita była gęstą warstwą milczenia. Boskie posągi wewnętrznej jaskini obserwowały poczynania Syreniego Śpiewu bez jakiejkolwiek reakcji. Bez pomocy, bez komentarzy, bez nagłego krzyku i zakazów. Świątynia pozostawała cicha i martwa.
Nawet Popękany Obsydian też nie dał reakcji na maddarowe starania Łowcy. Był na tyle duży i na tyle ciężki, że ni magia ni smocze mięśnie nie dały mu rady. A może był w dodatku przytwierdzony trwale do swojego piedestału jakimś sposobem, i nawet zbiorowy wysiłek nic by nie zmienił? Syreni mógł próbować. A mógł też swoje badania przeprowadzić tutaj, na miejscu, w Świątyni. Ryzykując, że jakiś nieproszony gość mu je przerwie.
Nawet Popękany Obsydian też nie dał reakcji na maddarowe starania Łowcy. Był na tyle duży i na tyle ciężki, że ni magia ni smocze mięśnie nie dały mu rady. A może był w dodatku przytwierdzony trwale do swojego piedestału jakimś sposobem, i nawet zbiorowy wysiłek nic by nie zmienił? Syreni mógł próbować. A mógł też swoje badania przeprowadzić tutaj, na miejscu, w Świątyni. Ryzykując, że jakiś nieproszony gość mu je przerwie.
Licznik słów: 102
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
[ ■ CHAŁKA | ■ KRUCZKE | ■ WAŻKA ]
Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!
Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!
Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
- Dziadke
- Dawna postać

- Posty: 472
- Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 0
- Rasa: Morski

A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
No nic. W takim razie on sobie dookoła tego kamienia pochodzi.
Syreni niemal całkowicie zapomniał, że jest w świątyni i zaczął bardzo metodycznie oraz badawczo macać monolit. Posłużył się także maddarą, aby dokładnie ów kamień przejrzeć, przywołując do swojej łapy białą, jaskrawą kulę światła, która co prawda nie parzyła, ale raziła blaskiem niemiłosiernie- a celem było nic innego, niż próba wejrzenia w specyficzne dziwo, co nie dało się ani trochę ruszyć.
Co więcej, smok dosyć często dotykał kamienia, próbując nań wpłynąć wpłynąć swoją maddarą i wyczuć czy ten przejawia jakiekolwiek magiczne właściwości.
Ostatecznie, na sam koniec, zrobił ostatnią rzecz- sięgając do źródła magii, spróbował nawiązać więź mentalną z obsydianem (a raczej tym, co mogłoby ewentualnie siedzieć w środku) by sprawdzić co będzie następstwem.
Syreni niemal całkowicie zapomniał, że jest w świątyni i zaczął bardzo metodycznie oraz badawczo macać monolit. Posłużył się także maddarą, aby dokładnie ów kamień przejrzeć, przywołując do swojej łapy białą, jaskrawą kulę światła, która co prawda nie parzyła, ale raziła blaskiem niemiłosiernie- a celem było nic innego, niż próba wejrzenia w specyficzne dziwo, co nie dało się ani trochę ruszyć.
Co więcej, smok dosyć często dotykał kamienia, próbując nań wpłynąć wpłynąć swoją maddarą i wyczuć czy ten przejawia jakiekolwiek magiczne właściwości.
Ostatecznie, na sam koniec, zrobił ostatnią rzecz- sięgając do źródła magii, spróbował nawiązać więź mentalną z obsydianem (a raczej tym, co mogłoby ewentualnie siedzieć w środku) by sprawdzić co będzie następstwem.
Licznik słów: 123
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
KP Fafika
I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
Syreni Śpiew podszedł do swojego zadania z dokładnością godną prawdziwego Łowcy. Wyczarowane światło było jasne i mocne. Obsydian odbijał jego blask z obojętnością, nie pozwalając Wodnemu na dojrzenie czegokolwiek w swym wnętrzu. Kamień był nieprzenikniony dla smoczego światła i smoczych ślepi. Nitki srebra błysszczały zawadiacko do gadzika.
Morski, po dotknięciu monolitu, mógł wyczuć tylko chłód. Zwykły, naturalny chłód kamienia. Gładkość między liniami pęknięć. A maddara samca przeniknęła przez kamień i jego wnętrze, nie znajdując w środku niczego. Lity blok, martwy i pusty, po którym próby nawiązania łącza mentalnego spływały jak woda po łuskach morskiego.
Morski, po dotknięciu monolitu, mógł wyczuć tylko chłód. Zwykły, naturalny chłód kamienia. Gładkość między liniami pęknięć. A maddara samca przeniknęła przez kamień i jego wnętrze, nie znajdując w środku niczego. Lity blok, martwy i pusty, po którym próby nawiązania łącza mentalnego spływały jak woda po łuskach morskiego.
Licznik słów: 94
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Jeśli Ci się spieszy z zaakceptowaniem czegoś, coś jest niejasne, chcesz coś konkretnego na Kwarcu dla fabuły albo błąd został przeze mnie gdzieś popełniony – proszę napisz forumowe PW. Staram się wchodzić chociaż 1 raz dziennie
- Dziadke
- Dawna postać

- Posty: 472
- Rejestracja: 18 lut 2018, 14:07
- Stado: Umarli
- Płeć: Samiec
- Księżyce: 0
- Rasa: Morski

A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,P,A,O,MA,MO,MP: 1| Śl,Skr,Kż: 2
Atuty: Spostrzegawczy, Pamięć Przodka, Przyjaciel Natury, Znawca Terenów, Otoczony
Wyglądało na to, że nic tu po nim. Obsydian stał martwy ja słup soli, ani dając się rzetelnie zbadać, ani przejrzeć. A może to Syreni nie posiadał odpowiednich umiejętności by móc takich rzeczy dokonywać?
Niezależnie od tego, morski opuścił jaskinię, będąc nieco rozczarowanym, choć przewidywał, że ciekawość jaką darzył tajemniczy obiekt nie zostanie należycie zaspokojona.
Może wróci tu z jakimś czarusiem ze swojego stada? Tak, wtedy się spróbuje.
Na pewno.
//zt
Niezależnie od tego, morski opuścił jaskinię, będąc nieco rozczarowanym, choć przewidywał, że ciekawość jaką darzył tajemniczy obiekt nie zostanie należycie zaspokojona.
Może wróci tu z jakimś czarusiem ze swojego stada? Tak, wtedy się spróbuje.
Na pewno.
//zt
Licznik słów: 71
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
KP Fafika
I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
I- Spostrzegawczy
II- Pamięć przodka – -2 ST do walki z drapieżnikami na polowaniu/misji/wyprawie.
III- przyjaciel natury – drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze.
IV- znawca terenów – znalezienie zdobyczy dającej 4/4 pożywienia/kamienia szlachentego/dorodnego zioła raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie.
IV- otoczony – +1 akcja podczas walki przeciwko co najmniej 3 przeciwnikom/polując na co najmniej 4 sztuki zwierzyny.
- Gorycz Losu
- Dawna postać
Niemiła Flądra
- Posty: 1469
- Rejestracja: 02 sie 2016, 16:54
- Stado: Umarli
- Płeć: Samica
- Księżyce: 66
- Rasa: Morski
- Partner: Dar Tdary
A: S: 1| W: 2| Z: 2| M: 5| P: 1| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,W,M,Skr,Śl,Kż,MP: 1| MO: 2| MA: 3
Atuty: Inteligentny, Chytry Przeciwnik, Nieugięty, Wybraniec Bogów, Furia Niebios
Łuski które za życia lśniły odcieniami turkusu, barwy morskich głębin i granatu, teraz zdawały się być powleczone srebrem. A może to tylko złudne wrażenie, przyniesione tym, że ciało które pokrywały nie było ciałem? Niematerialny byt który nawet za życia przypominał zagłodzony szkielet, choć i wtedy, i teraz poruszał się z pewnością siebie i zręcznością.
Duch smoczej wiedźmy wyciągnął się wygodnie na piedestale z obsydianu, w miejscu które powinno być zajęte przez boską podobiznę, lecz nie było. A smoki mogły się tylko mniej lub bardziej trafnie domyślać, kto powinien tam siedzieć. Powinien, ale zamiast tego migotały tam niebieskie łuski Wodnego szkaradztwa.
Duch smoczej wiedźmy wyciągnął się wygodnie na piedestale z obsydianu, w miejscu które powinno być zajęte przez boską podobiznę, lecz nie było. A smoki mogły się tylko mniej lub bardziej trafnie domyślać, kto powinien tam siedzieć. Powinien, ale zamiast tego migotały tam niebieskie łuski Wodnego szkaradztwa.
Licznik słów: 100
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
- Oświecona Łuska
- Dawna postać

- Posty: 174
- Rejestracja: 16 sie 2020, 20:30
- Stado: Umarli
- Płeć: samica
- Księżyce: 40
- Rasa: olbrzymi x morski
- Opiekun: Oblubieniec Ładu
- Mistrz: Misio
- Partner: Misio

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 2| P: 1| A: 3
U: W,L,Prs,A,O,Śl,MP,Skr: 1| B: 2
Atuty: Wrodzony talent; Niestabilna
Pustka.
Tyle mogła wymyśleć na pierwszy rzut ślepia na ten jakże interesujący okaz kamienia. Ni to typowy otoczak z rzeki, ale skały występującej gdzieś w jaskiniach czy w wyższych partiach kamienistych wzgórz. Czerń zdawała się co najmniej pochłaniać całe światło będące w jego pobliżu, choć delikatny połysk całkowicie temu przeczył. Stała naprzeciw martwego okazu zwykłej skały nie posiadając choćby najmniejszej ilości samozaparcia aby oderwać od niego wzrok. Górował nad nią jak sylwetka Aedala kiedy jeszcze była mniejsza, a w chwili obecnej czuła respekt i do rodzica i obsydianu. Oboje wydawali się być niewzruszeni na rzeczy i emocje ich niegodne.
Tyle mogła wymyśleć na pierwszy rzut ślepia na ten jakże interesujący okaz kamienia. Ni to typowy otoczak z rzeki, ale skały występującej gdzieś w jaskiniach czy w wyższych partiach kamienistych wzgórz. Czerń zdawała się co najmniej pochłaniać całe światło będące w jego pobliżu, choć delikatny połysk całkowicie temu przeczył. Stała naprzeciw martwego okazu zwykłej skały nie posiadając choćby najmniejszej ilości samozaparcia aby oderwać od niego wzrok. Górował nad nią jak sylwetka Aedala kiedy jeszcze była mniejsza, a w chwili obecnej czuła respekt i do rodzica i obsydianu. Oboje wydawali się być niewzruszeni na rzeczy i emocje ich niegodne.
Licznik słów: 99
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Wrodzony talent – Smok otrzymuje 3 PU, do dowolnego rozdysponowania na poziomy drugi i trzeci.
Niestabilna – dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka.
Niestabilna – dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka.
- Mackonur
- Starszy Łowca Słońca
Axarus
- Posty: 2498
- Rejestracja: 23 cze 2019, 19:26
- Stado: Słońca
- Płeć: Samiec
- Wzrost: 1,5
- Księżyce: 122
- Rasa: Morski
- Opiekun: Graghess
- Mistrz: Wujek Mackołap
- Partner: Szaleństwo i Calanthe (?)

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 4
U: B,L,A,O,W,Prs,MP,MO,Śl: 1| Pł,Skr,Kż: 2| MA: 3
Atuty: Wiecznie młody; Boski ulubieniec; Empatia; Przyjaciel Natury; Opiekun; Znawca Terenów;
Kalectwa: Niezdolność wysyłania mentalnych wiadomości i tworzenia dźwięków maddarą; niewyleczona nerwica +2 ST do akcji magicznych; +2 ST do testów fizycznych, nie może używać prawej tylnej łapy
Postanowił przejść się do Świątyni, bo co będzie siedział i marnował dzień w Przystani? Tak właściwie mógł poruszać się tylko i wyłącznie po Obozie Wody ze względu na stary zakaz, ale tyle razy był już w Świątyni i nic się nie stało, to czemu nie mógłby przychodzić tutaj? Zresztą, są tutaj bogowie i pewnie gdzieś skrada się Strażnik, bo on jest takim kustoszem Świątyni, więc nic nikomu się tutaj nie stanie! Święta ziemia i w ogóle! Krab oczywiście szedł pierwszy, wyznaczając kurs, ale dobrze znał zakamarki tego miejsca! Axarus naśladował swojego kraba i szedł bokiem, tak nawet fajnie się szło! No bo jak się idzie do przodu, to tył jest wtedy narażony, a tak można tego uniknąć! Tylko czy wtedy drugi bok nie byłby odsłonięty? Może i w tym też była jakaś prawda, ale na ten moment niech będzie poruszanie się bokiem. Po drodze złapał jakiś kwiatek, który wywęszył jego krab, a to ciekawe! Mackonur był pewien, że odnalezienie takie zdrowego okazu o tej porze było niemożliwe! Musiał jakoś uchować się przed mrozem, ale był już delikatnie zwiędnięty. Axarus trzymał go w pysku, a tak to normalnie kontynuował swój niecodzienny spacer! Prawe łapy uginały się, a lewe szły do przodu i tak na zmianę i na zmianę, jak prawdziwy krab! W końcu Mackonur dotarł do Świątyni, a tam obrał już losowy kierunek! Ile komnat jeszcze zostało niezwiedzonych, to było olbrzymie miejsce!
~ Kocha mnie, nie kocha... kocha mnie, nie kocha... kocha mnie! TAK! Paqu kocha Axarusa, zawsze o tym wiedziałem, jak mogłem wątpić!? Och, chwila, jest jeszcze jeden listek. Nie kocha. – Spuścił łebek, jednak rozczarowanie! Mama nauczyła go tej zabawy, ale co to za zabawa? Smutek tylko przynosi, nic więcej! No, ale to tylko głupi kwiatek, rzeczywistość może być zupełnie inna! W tym momencie jednak rzeczywistość była taka, że Ctoukliss podbiegł do Endrii i uszczypnął ją w ogon, na pewno to poczuła, ale to było tylko takie bardziej zaczepienie jej!
~ CTOUKLISS! Co ci mówiłem o szczypaniu przypadkowych smoków? Przerabialiśmy to już wiele razy, znowu będę musiał zamykać cię w worku, kiedy będę szedł spać! Test empatii zdałeś, ale potrzebujesz powtórki! Oj przepraszam panią, przepraszam, mój krab nie trzyma szczypców przy sobie! No chodź, chodź, chodź malutki, tata cię ukocha! – Rzucił do swojego kraba, a następnie chwycił go i zamknął w worku, ale on tak lubi, to nie było nic złego! Zresztą, w worku miał swoje jedzenie i nawet malutkie dziurki, żeby miał jak oddychać! No żyć, nie umierać!
~ Ładny kamień, co nie? Taki... kamienny i twardy i w ogóle! Kamień nad kamieniami, tylko co on tutaj robi? Każdy kamień ma swoje znaczenie, a jaki ma ten? Dziwne, dziwne, nie powiem! No nie powiem, bo nie umiem mówić, ale to już swoją drogą! GŁUPI KASZEL! No i tak to ogólnie jest w życiu, Pani Smok, raz urok, a raz czarny kaszel! No mnie to drugie dopadło właśnie! – Rzucił podekscytowany, a przynajmniej starał się tę ekscytację ukazać w maddarowym przekazie. Ctoukliss tymczasem usnął w worku, albo umarł, jak zawsze – jedno z dwóch! Ciekaaaawe co robiła teraz Teigan, jego wilczyca! Ona przynajmniej nie gryzła przypadkowych smoków bez powodu!
~ Kocha mnie, nie kocha... kocha mnie, nie kocha... kocha mnie! TAK! Paqu kocha Axarusa, zawsze o tym wiedziałem, jak mogłem wątpić!? Och, chwila, jest jeszcze jeden listek. Nie kocha. – Spuścił łebek, jednak rozczarowanie! Mama nauczyła go tej zabawy, ale co to za zabawa? Smutek tylko przynosi, nic więcej! No, ale to tylko głupi kwiatek, rzeczywistość może być zupełnie inna! W tym momencie jednak rzeczywistość była taka, że Ctoukliss podbiegł do Endrii i uszczypnął ją w ogon, na pewno to poczuła, ale to było tylko takie bardziej zaczepienie jej!
~ CTOUKLISS! Co ci mówiłem o szczypaniu przypadkowych smoków? Przerabialiśmy to już wiele razy, znowu będę musiał zamykać cię w worku, kiedy będę szedł spać! Test empatii zdałeś, ale potrzebujesz powtórki! Oj przepraszam panią, przepraszam, mój krab nie trzyma szczypców przy sobie! No chodź, chodź, chodź malutki, tata cię ukocha! – Rzucił do swojego kraba, a następnie chwycił go i zamknął w worku, ale on tak lubi, to nie było nic złego! Zresztą, w worku miał swoje jedzenie i nawet malutkie dziurki, żeby miał jak oddychać! No żyć, nie umierać!
~ Ładny kamień, co nie? Taki... kamienny i twardy i w ogóle! Kamień nad kamieniami, tylko co on tutaj robi? Każdy kamień ma swoje znaczenie, a jaki ma ten? Dziwne, dziwne, nie powiem! No nie powiem, bo nie umiem mówić, ale to już swoją drogą! GŁUPI KASZEL! No i tak to ogólnie jest w życiu, Pani Smok, raz urok, a raz czarny kaszel! No mnie to drugie dopadło właśnie! – Rzucił podekscytowany, a przynajmniej starał się tę ekscytację ukazać w maddarowym przekazie. Ctoukliss tymczasem usnął w worku, albo umarł, jak zawsze – jedno z dwóch! Ciekaaaawe co robiła teraz Teigan, jego wilczyca! Ona przynajmniej nie gryzła przypadkowych smoków bez powodu!
Licznik słów: 521
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
| ❖Przyjaciel Natury❖ | ❖Empatia❖ |
|---|---|
| Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze. | -2 ST do perswazji , -2 ST do nakładania więzi |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ❖Wiecznie Młody❖ | ❖Opiekun❖ |
| (W kwiecie wieku!) Brak +2 ST po 110 księżycu |
Stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu. |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ❖Znawca Terenów❖ | Kompani niemechaniczni: |
| Znalezienie 4/4 pożywienia/kamienia/10 sztuk zioła 2x na polowanie. Zawsze znajduje minimum 2 osobniki w stadzie małej zwierzyny. | ✦Krabuś✦, ✦Stryjenka✦, ✦Tata✦ |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ✦Teigan – Wilczyca✦ | ✦Rogłowid – Widłoróg✦ |
| S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1 B, Pł, A, O, Skr, Śl: 1 |
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1 B, Kż: 1 |
- Oświecona Łuska
- Dawna postać

- Posty: 174
- Rejestracja: 16 sie 2020, 20:30
- Stado: Umarli
- Płeć: samica
- Księżyce: 40
- Rasa: olbrzymi x morski
- Opiekun: Oblubieniec Ładu
- Mistrz: Misio
- Partner: Misio

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 2| P: 1| A: 3
U: W,L,Prs,A,O,Śl,MP,Skr: 1| B: 2
Atuty: Wrodzony talent; Niestabilna
Nie, przecież pustka nie istnieje.. Chyba.
Nie spotkała przez całe swe życie choćby jednego obiektu czy smoka którego dałoby się scharakteryzować jako coś bezdennego. Zawsze coś musiało istnieć, ruszać się albo choćby stać nieruchomo jak ten obsydian. Każdy zmierzał ku stanowi jak najbliższemu pustce czy tego chciał czy nie. O ironio, nikt nie zakończy tej drogi u celu!
Chcąc nie chcąc usłyszała tą jakże oryginalną wyliczankę, która to nawiasem mówiąc nawet wpadła jej w ucho. Kocha czy nie kocha? Kocha... nie, jednak definitywnie nie kocha. Och, jakże tragiczny rozwój wydarzeń! Sama będzie musiała spróbować takie powtarzanie w myślach, a może Misio także ją polubi w ten specyficzny sposób? Nawet nie musiała tego robić, przecież kompan jej ojca będzie z nią po wsze czasy! Raczyła ruszyć się dopiero kiedy coś niespodziewanie uszczypnęło jej ogon, przenikliwy ból niemalże natychmiast spowodował odruch w postaci podniesienia tylnej części ogona wysoko w górę. Równie szybko odwróciła się frontem w kierunku potencjalnego agresora, pewnie jakiegoś niecnego obcego smoka... Albo bliżej niezidentyfikowanego robaka. Takiego dużego robaka. Potok słów ze strony nieznajomego bardzo szybko sprawił, że młoda ognista po prostu zgłupiała. CTK- co? Ogniu przenajświętszy zlituj się nad młodą duszą..
Popatrzyła się przez chwile na Wodnika, choć jej pysk nie wyrażał zbyt inteligentnych myśli. Za dużo się dziąło w za krótkim odstępie czasu, jej umysł niemalże skwierczał pod wpływem tak dużej ilości bodźców. Ino skinęła mu łbem, i zrobiła kilka kroków aby usiąść po jego prawicy i razem z nim wpartywać się w kamień. Co dziwniejsze nie mówił, zupełnie tak jak ona, ale używał maddary do przekazywania tego co miał do (nomen omen) powiedzenia. Jego dyskusja na temat obsydianu sprowadzała się do nieco innych wniosków, niż te które wyciągnęła je sama ale cóż.. Każdy miał prawo do swego punktu widzenia. Póki co najbardziej interesował ją ten ogromny robak schowany w worku, bardzo niecodzienny w tych okolicach – Bo go wcześniej nie wdziała! Przekrzywiła łeb patrząc się intensywnie w worek z dziurkami.. i zaczęła pomalutku zbliżać tam łapę..
Nie spotkała przez całe swe życie choćby jednego obiektu czy smoka którego dałoby się scharakteryzować jako coś bezdennego. Zawsze coś musiało istnieć, ruszać się albo choćby stać nieruchomo jak ten obsydian. Każdy zmierzał ku stanowi jak najbliższemu pustce czy tego chciał czy nie. O ironio, nikt nie zakończy tej drogi u celu!
Chcąc nie chcąc usłyszała tą jakże oryginalną wyliczankę, która to nawiasem mówiąc nawet wpadła jej w ucho. Kocha czy nie kocha? Kocha... nie, jednak definitywnie nie kocha. Och, jakże tragiczny rozwój wydarzeń! Sama będzie musiała spróbować takie powtarzanie w myślach, a może Misio także ją polubi w ten specyficzny sposób? Nawet nie musiała tego robić, przecież kompan jej ojca będzie z nią po wsze czasy! Raczyła ruszyć się dopiero kiedy coś niespodziewanie uszczypnęło jej ogon, przenikliwy ból niemalże natychmiast spowodował odruch w postaci podniesienia tylnej części ogona wysoko w górę. Równie szybko odwróciła się frontem w kierunku potencjalnego agresora, pewnie jakiegoś niecnego obcego smoka... Albo bliżej niezidentyfikowanego robaka. Takiego dużego robaka. Potok słów ze strony nieznajomego bardzo szybko sprawił, że młoda ognista po prostu zgłupiała. CTK- co? Ogniu przenajświętszy zlituj się nad młodą duszą..
Popatrzyła się przez chwile na Wodnika, choć jej pysk nie wyrażał zbyt inteligentnych myśli. Za dużo się dziąło w za krótkim odstępie czasu, jej umysł niemalże skwierczał pod wpływem tak dużej ilości bodźców. Ino skinęła mu łbem, i zrobiła kilka kroków aby usiąść po jego prawicy i razem z nim wpartywać się w kamień. Co dziwniejsze nie mówił, zupełnie tak jak ona, ale używał maddary do przekazywania tego co miał do (nomen omen) powiedzenia. Jego dyskusja na temat obsydianu sprowadzała się do nieco innych wniosków, niż te które wyciągnęła je sama ale cóż.. Każdy miał prawo do swego punktu widzenia. Póki co najbardziej interesował ją ten ogromny robak schowany w worku, bardzo niecodzienny w tych okolicach – Bo go wcześniej nie wdziała! Przekrzywiła łeb patrząc się intensywnie w worek z dziurkami.. i zaczęła pomalutku zbliżać tam łapę..
Licznik słów: 329
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
- Mackonur
- Starszy Łowca Słońca
Axarus
- Posty: 2498
- Rejestracja: 23 cze 2019, 19:26
- Stado: Słońca
- Płeć: Samiec
- Wzrost: 1,5
- Księżyce: 122
- Rasa: Morski
- Opiekun: Graghess
- Mistrz: Wujek Mackołap
- Partner: Szaleństwo i Calanthe (?)

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 4
U: B,L,A,O,W,Prs,MP,MO,Śl: 1| Pł,Skr,Kż: 2| MA: 3
Atuty: Wiecznie młody; Boski ulubieniec; Empatia; Przyjaciel Natury; Opiekun; Znawca Terenów;
Kalectwa: Niezdolność wysyłania mentalnych wiadomości i tworzenia dźwięków maddarą; niewyleczona nerwica +2 ST do akcji magicznych; +2 ST do testów fizycznych, nie może używać prawej tylnej łapy
W głowie Axarus pojawiały się myśli odmienne, co nie było czymś bardzo zaskakującym. Kamienie. Kamienie ciekawe. Wpatrywał się magiczny obsydian i zastanawiał się... jak on smakuje? Bardzo chciałby go polizać, ale ostatnim razem źle się to skończyło i dostał jakiegoś choróbska, a to wszystko przez te magiczne kwarce, były bardzo niemiłe! Niby trzeba trzymać jęzor za zębami, ale one były takie smakowite! Mmm, pleśń i ogólna zgnilizna, jego ulubiony smak! Może jednak skusi się na polizanie obsydianu? Ciekawe, czy smakował na przykład jak węgiel, albo jakaś... spalenizna! Co jeszcze było takie bardzo czarnego? Jego humor oczywiście, ale to już inna kwestia!
~ Ale bym polizał ten kamień... NIE! Nie mogę, ja skończyłem z tym nałogiem! Jak to mówią, lizanie wyjdzie z ciebie, ale ty nie wyjdziesz z lizania! Chwila, to nie miało żadnego sensu! – Rzucił ponownie za pomocą maddary, ale tym razem nieco ciszej! Jego głos miał rozchodzić się jak prawdziwe słowa, nieco imitując prawdziwy sposób mowy smoków! Czasami Axarus do tego ruszał ustami, co by kompletnie wyglądało, jakby mówił naprawdę! Rozeszło się bardzo przyjemne echo, wcześniej tego nie zauważył! Przypomniała mu się wtedy jego przyjaciółka – Echo Istnienia! Szkoda, że nie żyła.
~ Ej, mam pomysł! Patrz, młoda! – Znów rozległo się echo, które tym razem razem zdawało się powtarzać "Patrz, młoda!, Patrz, młoda!, Patrz, młoda!", Axarus zrealizuje zaraz swój sprytny plan, z którego to był bardzo dumny! Rzadko kiedy udaje mu się wpaść na coś tak bardzo szczwanego.
~ Kocham cię! – Rzucił, szykując się na usłyszenie tych właśnie słów z powrotem, może chociaż echo będzie kochało Axarusa? Znaczy, takie zwykłe echo, nie Echo Istnienia! Nie mógł się doczekać, aż cały drżał z podekscytowania i wtedy... echo się rozległo! Takie smutne: "Echo, echo, echo, echo". Axarus posmutniał, przecież to nawet nie miało żadnego logicznego sensu, on mówił zupełnie co innego! To łamało wszelkie prawa logiki, ale właśnie się wydarzyło! Nawet echo nie kochało Axarusa.
Ctoukliss tymczasem bardzo się zdenerwował zamknięciem w worku, bardzo go zainteresował tamten młody smok! Taki ciekawy i w ogóle, musi uszczypać, musi zbadać! Z torby dobiegało nieprzyjemne bulgotanie i inne bliżej nie określone odgłosy, kraby miały bardzo ciekawy sposób komunikacji z innymi stworzeniami, oraz przedstawicielami własnego gatunku! Ctouklissowi udało już się kilka razy uciec z worka, ale to tylko przez nieuwagę Mackonura, który nie zamknął go wystarczająco dokładnie! Tym razem niestety torba zamknięta była bardzo dokładnie, a krab nie miał szans na wydostanie się! Przecież nic złego nie zrobił, chciał tylko poszczypać i zbadać to stworzenie z długim ogonem! ALE! Ctoukliss wpadł na genialny pomysł, albo po prostu zrobił to całkowicie przypadkowo, jedno z dwóch! Do jednej z dziurek w worku włożył swój szczypiec, a następnie owy otwór powiększył, całe odnóże po chwili wydostało się na wolność! Ctoukliss niebezpiecznie zbliżał się do Endrii i... chap! Szczypnął znowu łapkę, ale tym razem tylko tak zaczepnie, bardzo słabo! Samiczka pewnie nawet nic nie poczuje, to było takie... wołanie o pomoc! "Czy możesz wyciągnąć mnie z worka?", pewnie tak by powiedział, ale był tylko krabem!
~ Ale bym polizał ten kamień... NIE! Nie mogę, ja skończyłem z tym nałogiem! Jak to mówią, lizanie wyjdzie z ciebie, ale ty nie wyjdziesz z lizania! Chwila, to nie miało żadnego sensu! – Rzucił ponownie za pomocą maddary, ale tym razem nieco ciszej! Jego głos miał rozchodzić się jak prawdziwe słowa, nieco imitując prawdziwy sposób mowy smoków! Czasami Axarus do tego ruszał ustami, co by kompletnie wyglądało, jakby mówił naprawdę! Rozeszło się bardzo przyjemne echo, wcześniej tego nie zauważył! Przypomniała mu się wtedy jego przyjaciółka – Echo Istnienia! Szkoda, że nie żyła.
~ Ej, mam pomysł! Patrz, młoda! – Znów rozległo się echo, które tym razem razem zdawało się powtarzać "Patrz, młoda!, Patrz, młoda!, Patrz, młoda!", Axarus zrealizuje zaraz swój sprytny plan, z którego to był bardzo dumny! Rzadko kiedy udaje mu się wpaść na coś tak bardzo szczwanego.
~ Kocham cię! – Rzucił, szykując się na usłyszenie tych właśnie słów z powrotem, może chociaż echo będzie kochało Axarusa? Znaczy, takie zwykłe echo, nie Echo Istnienia! Nie mógł się doczekać, aż cały drżał z podekscytowania i wtedy... echo się rozległo! Takie smutne: "Echo, echo, echo, echo". Axarus posmutniał, przecież to nawet nie miało żadnego logicznego sensu, on mówił zupełnie co innego! To łamało wszelkie prawa logiki, ale właśnie się wydarzyło! Nawet echo nie kochało Axarusa.
Ctoukliss tymczasem bardzo się zdenerwował zamknięciem w worku, bardzo go zainteresował tamten młody smok! Taki ciekawy i w ogóle, musi uszczypać, musi zbadać! Z torby dobiegało nieprzyjemne bulgotanie i inne bliżej nie określone odgłosy, kraby miały bardzo ciekawy sposób komunikacji z innymi stworzeniami, oraz przedstawicielami własnego gatunku! Ctouklissowi udało już się kilka razy uciec z worka, ale to tylko przez nieuwagę Mackonura, który nie zamknął go wystarczająco dokładnie! Tym razem niestety torba zamknięta była bardzo dokładnie, a krab nie miał szans na wydostanie się! Przecież nic złego nie zrobił, chciał tylko poszczypać i zbadać to stworzenie z długim ogonem! ALE! Ctoukliss wpadł na genialny pomysł, albo po prostu zrobił to całkowicie przypadkowo, jedno z dwóch! Do jednej z dziurek w worku włożył swój szczypiec, a następnie owy otwór powiększył, całe odnóże po chwili wydostało się na wolność! Ctoukliss niebezpiecznie zbliżał się do Endrii i... chap! Szczypnął znowu łapkę, ale tym razem tylko tak zaczepnie, bardzo słabo! Samiczka pewnie nawet nic nie poczuje, to było takie... wołanie o pomoc! "Czy możesz wyciągnąć mnie z worka?", pewnie tak by powiedział, ale był tylko krabem!
Licznik słów: 499
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
| ❖Przyjaciel Natury❖ | ❖Empatia❖ |
|---|---|
| Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze. | -2 ST do perswazji , -2 ST do nakładania więzi |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ❖Wiecznie Młody❖ | ❖Opiekun❖ |
| (W kwiecie wieku!) Brak +2 ST po 110 księżycu |
Stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu. |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ❖Znawca Terenów❖ | Kompani niemechaniczni: |
| Znalezienie 4/4 pożywienia/kamienia/10 sztuk zioła 2x na polowanie. Zawsze znajduje minimum 2 osobniki w stadzie małej zwierzyny. | ✦Krabuś✦, ✦Stryjenka✦, ✦Tata✦ |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ✦Teigan – Wilczyca✦ | ✦Rogłowid – Widłoróg✦ |
| S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1 B, Pł, A, O, Skr, Śl: 1 |
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1 B, Kż: 1 |
- Oświecona Łuska
- Dawna postać

- Posty: 174
- Rejestracja: 16 sie 2020, 20:30
- Stado: Umarli
- Płeć: samica
- Księżyce: 40
- Rasa: olbrzymi x morski
- Opiekun: Oblubieniec Ładu
- Mistrz: Misio
- Partner: Misio

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 2| P: 1| A: 3
U: W,L,Prs,A,O,Śl,MP,Skr: 1| B: 2
Atuty: Wrodzony talent; Niestabilna
Polizać... kamień?
Przekrzywiła mocniej łeb wpatrując się intensywnie w niebieskiego smoka. Zaczynało jej być go trochę żal, choćby z powodu jak on się wysławiał. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest nieco stuknięty i najpewniej niedomaga umysłowo na niektórych polach.. Pewnie był takim typem nieco stukniętego, ale miłego smoka. Ah, stereotypy!
Ale znowu jej uwagę od rozmyślań oderwał ją maddarowy głos Axarusa, który niemalże nakazał jej zwrócenie swych ślepi wprost na jego pysk. Spięła się nieco widząc jak ten otwiera paszczę i.. mówi? "Kocham Cię", dość patetycznie jak na dużego i pewnie sporo starszego od niej smoka. Czyżby był tak a nie inaczej zwariowany przez brak tego jakże ważnego uczucia? A może ktoś nie odwzajemnił jego miłości, a biedaczyna zwariował? Na szczęście Endria miała Misia więc to jej nie groziło. "Echo" bardzo szybko rozbrzmiało w jej głowie, a jej wzrok stał się nieco bardziej zdezorientowany niźli zmęczony. Nie była pewna czy to była jakaś jego sztuczka, czy może właśnie własnymi zmysłami wyczuła anomalię w prawdziwym świecie. A może ten kamień był nawiedzony, i po prostu zabawiał się wodnistym?
Znowu wróciła do lampienia się na worek z tym dziwnym robakiem w środku, kiedy zauważyła jak wystaje z niego jedno odnóże tego.. czegoś. Znów próbowało ją to uszczypnąć, co spotkało się z nieco zdziwionym pomrukiem ognistej. Była nieco zaskoczona tym co tu się właśnie działo, a ten łażący kawałek materiału bynajmniej nie pomagał jej w dokładniejszym zorientowaniu się w sytuacji. Ale zawsze mogła go obwąchać, nie? Zbliżyła nos do worka i delikatnie szturchnęła nim odnóże, zaciągając się zapachem morskiego stworzonka.
Przekrzywiła mocniej łeb wpatrując się intensywnie w niebieskiego smoka. Zaczynało jej być go trochę żal, choćby z powodu jak on się wysławiał. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest nieco stuknięty i najpewniej niedomaga umysłowo na niektórych polach.. Pewnie był takim typem nieco stukniętego, ale miłego smoka. Ah, stereotypy!
Ale znowu jej uwagę od rozmyślań oderwał ją maddarowy głos Axarusa, który niemalże nakazał jej zwrócenie swych ślepi wprost na jego pysk. Spięła się nieco widząc jak ten otwiera paszczę i.. mówi? "Kocham Cię", dość patetycznie jak na dużego i pewnie sporo starszego od niej smoka. Czyżby był tak a nie inaczej zwariowany przez brak tego jakże ważnego uczucia? A może ktoś nie odwzajemnił jego miłości, a biedaczyna zwariował? Na szczęście Endria miała Misia więc to jej nie groziło. "Echo" bardzo szybko rozbrzmiało w jej głowie, a jej wzrok stał się nieco bardziej zdezorientowany niźli zmęczony. Nie była pewna czy to była jakaś jego sztuczka, czy może właśnie własnymi zmysłami wyczuła anomalię w prawdziwym świecie. A może ten kamień był nawiedzony, i po prostu zabawiał się wodnistym?
Znowu wróciła do lampienia się na worek z tym dziwnym robakiem w środku, kiedy zauważyła jak wystaje z niego jedno odnóże tego.. czegoś. Znów próbowało ją to uszczypnąć, co spotkało się z nieco zdziwionym pomrukiem ognistej. Była nieco zaskoczona tym co tu się właśnie działo, a ten łażący kawałek materiału bynajmniej nie pomagał jej w dokładniejszym zorientowaniu się w sytuacji. Ale zawsze mogła go obwąchać, nie? Zbliżyła nos do worka i delikatnie szturchnęła nim odnóże, zaciągając się zapachem morskiego stworzonka.
Licznik słów: 259
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
- Mackonur
- Starszy Łowca Słońca
Axarus
- Posty: 2498
- Rejestracja: 23 cze 2019, 19:26
- Stado: Słońca
- Płeć: Samiec
- Wzrost: 1,5
- Księżyce: 122
- Rasa: Morski
- Opiekun: Graghess
- Mistrz: Wujek Mackołap
- Partner: Szaleństwo i Calanthe (?)

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 4
U: B,L,A,O,W,Prs,MP,MO,Śl: 1| Pł,Skr,Kż: 2| MA: 3
Atuty: Wiecznie młody; Boski ulubieniec; Empatia; Przyjaciel Natury; Opiekun; Znawca Terenów;
Kalectwa: Niezdolność wysyłania mentalnych wiadomości i tworzenia dźwięków maddarą; niewyleczona nerwica +2 ST do akcji magicznych; +2 ST do testów fizycznych, nie może używać prawej tylnej łapy
Ctoukliss bardzo by się obraził, gdyby usłyszał myśli Endrii! Jaki robak? Tuż to prawdziwy krab królewski! Tak naprawdę zwyczajny gatunek, po prostu karmiony dużo i często... za pomocą innych krabów. Nie można było jednak odmówić takiemu posiłkowi dużej ilości składników odżywczych, dlatego taki olbrzymi wyrósł! Przypominał trochę mieszankę kraba palmowego, ale one mają inną budowę ciałka! Ctoukliss wyciągał dalej szczypiec i praktycznie dotykał noska Endrii, ale tak tylko go muskając! To był bardzo inteligentny krab, dlatego wymyślił już plan ucieczki. Stopniowo rozszerzał malutką dziurkę, była coraz większa i większa, aż w końcu pojawił się olbrzymie otwór! Wystarczyło trochę szczypania, ciągnięcia i samozaparcia, a droga ucieczki otworzyła się przed krabem! Stworzenie wyskoczyło i upadło na wszystkie odnóża, amortyzując w ten sposób upadek! Axarus jeszcze się nie zorientował, bardzo dobrze. Worek niestety był już do wymiany i Mackonur będzie musiał złowić jakąś olbrzymią bestię, oskórować ją i stworzyć kolejną torbę, tym razem mocniejszą i bardziej odporną na kraby!
Ctouklissowe oczka tymczasem zabłysnęły tysiącem gwiazd, a stworzenie skupiło swoją całą uwagę na tym ciekawym smoku, z którym to ma tutaj do czynienia, niestety nie chodziło mu o Axarusa! Krab wpadł na iście demoniczny plan, do tego genialny w swej prostocie! O ile smoczyca miała ogon ustawiony na ziemi, to postanowił wdrapać się na niego i szybkim bocznym krokiem, wspinał się po Endrii, jakby ta była olbrzymim, żywym wzgórzem! Jeżeli samiczka nie ruszała się zbytnio, to udałoby mu się wejść aż na sam bark, jeżeli nie, to zatrzymałby się gdzieś w połowie. Ctoukliss zadowolony z udanej wspinaczki, chwycił się grzebienia samiczki, ale to tak delikatnie, żeby go nie uszkodzić!
– Glglglglblglgbllgl! – Zabulgotał bardzo głośno, chcąc na pewno zakomunikować coś w ten sposób Endrii, ale ta chyba nie znała krabiego języka, o cóż to mogło mu chodzić? Na pewno na to pytanie znałby odpowiedź Axarus, który całe życie uczył się języka krabów! Co tymczasem robił Mackonur?
~ Chyba zepsułem echo, to już drugie które się zepsuło! Pierwszym była taka uzdrowicielka, wiesz? Na poroże łosi, tęsknie za nią! Fajna była i w ogóle, chciałem ją wyswatać ze swoim synem, to była dobra partia! Śpiewałem wtedy i w ogóle! Czeeemu musiała nas opuszczać!? – Mackonur najwidoczniej zajęty był opowieściami, którymi to postanowił podzielić się z nieznajomą mu wcześniej smoczycą! Nie zauważył tego, że jego worek nagle stał się pusty, a krab wyczyniał jakieś dziwne rzeczy, tuż za jego własnym grzbietem!
~ Co tak w ogóle cicho jesteś? Nie, żebym coś miał przeciwko temu! Cicho... cichość to dobra rzecz też czasami! Jak się nazywasz? Ja jestem Axarus, albo też Głos Mokradeł! Tego imienia nie używałem jednak od czterdziestu księżyców, od tamtego czasu pozostaję na wygnaniu! – Rzucił po chwili, a potem znów skupił się na tym hipnotyzującym obsydianie, może jednak go polizać? Lizanie jest fajne, tylko trzeba mieć umiar! I lepiej nie robić tak z gorącymi rzeczami, bo potem język boli i wychodzą śmieszne bąble.
Ctouklissowe oczka tymczasem zabłysnęły tysiącem gwiazd, a stworzenie skupiło swoją całą uwagę na tym ciekawym smoku, z którym to ma tutaj do czynienia, niestety nie chodziło mu o Axarusa! Krab wpadł na iście demoniczny plan, do tego genialny w swej prostocie! O ile smoczyca miała ogon ustawiony na ziemi, to postanowił wdrapać się na niego i szybkim bocznym krokiem, wspinał się po Endrii, jakby ta była olbrzymim, żywym wzgórzem! Jeżeli samiczka nie ruszała się zbytnio, to udałoby mu się wejść aż na sam bark, jeżeli nie, to zatrzymałby się gdzieś w połowie. Ctoukliss zadowolony z udanej wspinaczki, chwycił się grzebienia samiczki, ale to tak delikatnie, żeby go nie uszkodzić!
– Glglglglblglgbllgl! – Zabulgotał bardzo głośno, chcąc na pewno zakomunikować coś w ten sposób Endrii, ale ta chyba nie znała krabiego języka, o cóż to mogło mu chodzić? Na pewno na to pytanie znałby odpowiedź Axarus, który całe życie uczył się języka krabów! Co tymczasem robił Mackonur?
~ Chyba zepsułem echo, to już drugie które się zepsuło! Pierwszym była taka uzdrowicielka, wiesz? Na poroże łosi, tęsknie za nią! Fajna była i w ogóle, chciałem ją wyswatać ze swoim synem, to była dobra partia! Śpiewałem wtedy i w ogóle! Czeeemu musiała nas opuszczać!? – Mackonur najwidoczniej zajęty był opowieściami, którymi to postanowił podzielić się z nieznajomą mu wcześniej smoczycą! Nie zauważył tego, że jego worek nagle stał się pusty, a krab wyczyniał jakieś dziwne rzeczy, tuż za jego własnym grzbietem!
~ Co tak w ogóle cicho jesteś? Nie, żebym coś miał przeciwko temu! Cicho... cichość to dobra rzecz też czasami! Jak się nazywasz? Ja jestem Axarus, albo też Głos Mokradeł! Tego imienia nie używałem jednak od czterdziestu księżyców, od tamtego czasu pozostaję na wygnaniu! – Rzucił po chwili, a potem znów skupił się na tym hipnotyzującym obsydianie, może jednak go polizać? Lizanie jest fajne, tylko trzeba mieć umiar! I lepiej nie robić tak z gorącymi rzeczami, bo potem język boli i wychodzą śmieszne bąble.
Licznik słów: 478
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
| ❖Przyjaciel Natury❖ | ❖Empatia❖ |
|---|---|
| Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze. | -2 ST do perswazji , -2 ST do nakładania więzi |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ❖Wiecznie Młody❖ | ❖Opiekun❖ |
| (W kwiecie wieku!) Brak +2 ST po 110 księżycu |
Stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu. |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ❖Znawca Terenów❖ | Kompani niemechaniczni: |
| Znalezienie 4/4 pożywienia/kamienia/10 sztuk zioła 2x na polowanie. Zawsze znajduje minimum 2 osobniki w stadzie małej zwierzyny. | ✦Krabuś✦, ✦Stryjenka✦, ✦Tata✦ |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ✦Teigan – Wilczyca✦ | ✦Rogłowid – Widłoróg✦ |
| S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1 B, Pł, A, O, Skr, Śl: 1 |
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1 B, Kż: 1 |
- Oświecona Łuska
- Dawna postać

- Posty: 174
- Rejestracja: 16 sie 2020, 20:30
- Stado: Umarli
- Płeć: samica
- Księżyce: 40
- Rasa: olbrzymi x morski
- Opiekun: Oblubieniec Ładu
- Mistrz: Misio
- Partner: Misio

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 2| P: 1| A: 3
U: W,L,Prs,A,O,Śl,MP,Skr: 1| B: 2
Atuty: Wrodzony talent; Niestabilna
Ten robaczek był naprawdę przeuroczy.
W momencie kiedy ten pomuskał ją po nosie, młoda wydała z siebie melodyjny pomruk – niemlaże trel. Lubiła kontakt fizyczny, przecież tylko w ten sposób mogła wyrazić znakomitą ilość swych emocji. Bo jak bez słów można pokazać komuś że się go kocha? Tylko i wyłącznie z pozoru mało znaczącymi gestami. A ten duży robak najwyraźniej także miał takie problemy jak ona. Jakże oni byli do siebie podobni! Oczywiście nie podniosła ogona z ziemi, gdy krab zaczął się po nim wspinać – uczucie tych małych odnóży lekko wbijających się w łuski jej ogona nie było specjalnie odstręczające. Ale kiedy ten zaczepił się o jej błonę na grzbiecie spotkał się z cichym warkotem ze strony Endrii. Co jeśli jakoś porwie to dziedzictwo po ojcu?
Znowu była zmuszona do wysłuchania nieco dziwnej opowieści Wodnika, który to zaczął pleść coś o echu. Tak, o zjawisku bardziej martwym od czarnego głazu znajdującego się przed nimi. I nazwał echo uzdrowicielką... Na takie słowa tylko pokiwała powoli łbem. To definitywnie był wariat, ale nieco różniący się od zwykłych szaleńców. Przynajmniej był dla niej miły, a to liczyło się dla młodej. Bo co to za spędzanie czasu, jeśli drugi smok okazałby się zwykłym gburem? A oczywiście temat musiał zejść na temat jej milczenia, jakby inni nie mogli po prostu nie poruszać tej kwestii. Nawet nie raczyła wydać z siebie pomruku pełnego dezaprobaty – szczerze mówiąc nie chciało się jej tego robić. W końcu mogła zanotować sobie w pamięci dwa imiona tego osobliwego wariata, może kiedyś nawet się jej przydadzą. Przekrzywiła łeb wpatrując się w półmorskiego smoka, niezbyt wiedząc co myśleć o tym że "został wygnany". Przecież pachniał innym stadem! Chyba że wcześniej był w stadzie jej taty, a dopiero po wygnaniu znalazł sobie inny dom. Tja, jak dla niej było tu za dużo rozmyślań. A żeby nieco się oderwać od tych dywagacji odwróciła łeb, tak aby kątem ślepia widzieć co wyprawia ten duży robaczek na jej grzbiecie. Może nawet go sobie weźmie..
W momencie kiedy ten pomuskał ją po nosie, młoda wydała z siebie melodyjny pomruk – niemlaże trel. Lubiła kontakt fizyczny, przecież tylko w ten sposób mogła wyrazić znakomitą ilość swych emocji. Bo jak bez słów można pokazać komuś że się go kocha? Tylko i wyłącznie z pozoru mało znaczącymi gestami. A ten duży robak najwyraźniej także miał takie problemy jak ona. Jakże oni byli do siebie podobni! Oczywiście nie podniosła ogona z ziemi, gdy krab zaczął się po nim wspinać – uczucie tych małych odnóży lekko wbijających się w łuski jej ogona nie było specjalnie odstręczające. Ale kiedy ten zaczepił się o jej błonę na grzbiecie spotkał się z cichym warkotem ze strony Endrii. Co jeśli jakoś porwie to dziedzictwo po ojcu?
Znowu była zmuszona do wysłuchania nieco dziwnej opowieści Wodnika, który to zaczął pleść coś o echu. Tak, o zjawisku bardziej martwym od czarnego głazu znajdującego się przed nimi. I nazwał echo uzdrowicielką... Na takie słowa tylko pokiwała powoli łbem. To definitywnie był wariat, ale nieco różniący się od zwykłych szaleńców. Przynajmniej był dla niej miły, a to liczyło się dla młodej. Bo co to za spędzanie czasu, jeśli drugi smok okazałby się zwykłym gburem? A oczywiście temat musiał zejść na temat jej milczenia, jakby inni nie mogli po prostu nie poruszać tej kwestii. Nawet nie raczyła wydać z siebie pomruku pełnego dezaprobaty – szczerze mówiąc nie chciało się jej tego robić. W końcu mogła zanotować sobie w pamięci dwa imiona tego osobliwego wariata, może kiedyś nawet się jej przydadzą. Przekrzywiła łeb wpatrując się w półmorskiego smoka, niezbyt wiedząc co myśleć o tym że "został wygnany". Przecież pachniał innym stadem! Chyba że wcześniej był w stadzie jej taty, a dopiero po wygnaniu znalazł sobie inny dom. Tja, jak dla niej było tu za dużo rozmyślań. A żeby nieco się oderwać od tych dywagacji odwróciła łeb, tak aby kątem ślepia widzieć co wyprawia ten duży robaczek na jej grzbiecie. Może nawet go sobie weźmie..
Licznik słów: 329
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Wrodzony talent – Smok otrzymuje 3 PU, do dowolnego rozdysponowania na poziomy drugi i trzeci.
Niestabilna – dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka.
Niestabilna – dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka.
- Mackonur
- Starszy Łowca Słońca
Axarus
- Posty: 2498
- Rejestracja: 23 cze 2019, 19:26
- Stado: Słońca
- Płeć: Samiec
- Wzrost: 1,5
- Księżyce: 122
- Rasa: Morski
- Opiekun: Graghess
- Mistrz: Wujek Mackołap
- Partner: Szaleństwo i Calanthe (?)

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 4
U: B,L,A,O,W,Prs,MP,MO,Śl: 1| Pł,Skr,Kż: 2| MA: 3
Atuty: Wiecznie młody; Boski ulubieniec; Empatia; Przyjaciel Natury; Opiekun; Znawca Terenów;
Kalectwa: Niezdolność wysyłania mentalnych wiadomości i tworzenia dźwięków maddarą; niewyleczona nerwica +2 ST do akcji magicznych; +2 ST do testów fizycznych, nie może używać prawej tylnej łapy
Samiczka nadal miała towarzysza w postaci robako-kraba! Ctoukliss prawdopodobnie na stałe założył legowiska na barku Endrii, a przynajmniej do czasu zakończenia wizyty w Świątyni, wtedy pewnie będzie musiał iść do domu! Krab porzucił trzymanie się grzebienia, uznał w końcu, że znajduje się na bezpiecznym gruncie! Niestety, nie był w stanie "zakopać" się w smoczycy, ale i tak było całkiem nieźle! Robak w pewnym momencie usnął i jedynie bulgotał bardzo cicho, czasami szczypiąc powietrze przez sen! Kraby niestety nie były zbyt interesującymi stworzeniami, głównie spały i szczypały! Ten tutaj bardzo polubił samiczkę, była taka cicha i spokojna, cóż za odmiana po strasznie hałaśliwym Mackonurze!
Skoro mowa już o Axarusie... ten kontynuował kwestie milczenia Endrii, zastanawiając się, czemuż to samiczka nic jeszcze nie odparła na jego mądre słowa! Może była smutna? Albo straciła głos, tak jak on! Wtedy Mackonur oczywiście mógłby jej pomóc, znał kilka niezłych sztuczek!
~ Nie potrafisz mówić? A może nie chcesz? Jak to pierwsze, to zapukaj w ziemię jeden raz! Patrz, ja też nie potrafię mówić, zaraz ci do zademonstruje! Jednak to nie dlatego przestałem być Głosem Mokradeł, chociaż utrata głosu na to by wskazywała! To ZUPEŁNIE inna historia! – Przekazał mentalnie, po czym postanowił zademonstrować smoczycy możliwości swoich strun głosowych! Spróbował zarecytować bardzo proste słowo, jakim było "ośmiornica". Wyszyły z tego tylko pojedyncze charknięcia, być może raz, prawie udało mu się wypowiedzieć jedną sylabę, ale to było niestety tyle, jeżeli chodzi o jego umiejętności!
~ Słyszysz? NIC! Choroba odjęła mi mowę! Wszystko robię za pomocą magii, może chcesz, żebym cię nauczył? Mogłabyś sobie wymyślić swój własny głos! Były jednak czasy, kiedy to i magia mnie zawiodła! Nie mogłem wtedy nawet wołać o pomoc, tupałem sobie tylko ogonkiem, aż mi cały spuchł wtedy, beznadzieja! – Zaproponował samiczce naukę wysyłania wiadomości mentalnych, ale gdzieś tak na samym końcu dotarło do niego, że przecież nie każdy musi to robić. Może niektórzy wolą po prostu zostawać cicho? Miał też na to sposób!
~ Patrz, w tamtym okresie czasu używałem takich tabliczek drewnianych, możesz sobie jedną wziąć! Idealnie się nimi rysuje za pomocą pazurów, można robić rysunki, albo wiadomości, albo jeszcze coś tam innego! – Uśmiechnął się szczerze i przekazał samiczce średniej wielkości, drewnianą tabliczkę z kory. Zawsze miał kilka przy sobie, bo można robić miłe rzeczy za ich pomocą, kiedyś zostawił Strażnikowi Gwiazd wiadomość, za pomocą takiej!
Skoro mowa już o Axarusie... ten kontynuował kwestie milczenia Endrii, zastanawiając się, czemuż to samiczka nic jeszcze nie odparła na jego mądre słowa! Może była smutna? Albo straciła głos, tak jak on! Wtedy Mackonur oczywiście mógłby jej pomóc, znał kilka niezłych sztuczek!
~ Nie potrafisz mówić? A może nie chcesz? Jak to pierwsze, to zapukaj w ziemię jeden raz! Patrz, ja też nie potrafię mówić, zaraz ci do zademonstruje! Jednak to nie dlatego przestałem być Głosem Mokradeł, chociaż utrata głosu na to by wskazywała! To ZUPEŁNIE inna historia! – Przekazał mentalnie, po czym postanowił zademonstrować smoczycy możliwości swoich strun głosowych! Spróbował zarecytować bardzo proste słowo, jakim było "ośmiornica". Wyszyły z tego tylko pojedyncze charknięcia, być może raz, prawie udało mu się wypowiedzieć jedną sylabę, ale to było niestety tyle, jeżeli chodzi o jego umiejętności!
~ Słyszysz? NIC! Choroba odjęła mi mowę! Wszystko robię za pomocą magii, może chcesz, żebym cię nauczył? Mogłabyś sobie wymyślić swój własny głos! Były jednak czasy, kiedy to i magia mnie zawiodła! Nie mogłem wtedy nawet wołać o pomoc, tupałem sobie tylko ogonkiem, aż mi cały spuchł wtedy, beznadzieja! – Zaproponował samiczce naukę wysyłania wiadomości mentalnych, ale gdzieś tak na samym końcu dotarło do niego, że przecież nie każdy musi to robić. Może niektórzy wolą po prostu zostawać cicho? Miał też na to sposób!
~ Patrz, w tamtym okresie czasu używałem takich tabliczek drewnianych, możesz sobie jedną wziąć! Idealnie się nimi rysuje za pomocą pazurów, można robić rysunki, albo wiadomości, albo jeszcze coś tam innego! – Uśmiechnął się szczerze i przekazał samiczce średniej wielkości, drewnianą tabliczkę z kory. Zawsze miał kilka przy sobie, bo można robić miłe rzeczy za ich pomocą, kiedyś zostawił Strażnikowi Gwiazd wiadomość, za pomocą takiej!
Licznik słów: 386
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
| ❖Przyjaciel Natury❖ | ❖Empatia❖ |
|---|---|
| Drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze. | -2 ST do perswazji , -2 ST do nakładania więzi |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ❖Wiecznie Młody❖ | ❖Opiekun❖ |
| (W kwiecie wieku!) Brak +2 ST po 110 księżycu |
Stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu. |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ❖Znawca Terenów❖ | Kompani niemechaniczni: |
| Znalezienie 4/4 pożywienia/kamienia/10 sztuk zioła 2x na polowanie. Zawsze znajduje minimum 2 osobniki w stadzie małej zwierzyny. | ✦Krabuś✦, ✦Stryjenka✦, ✦Tata✦ |
| ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ | ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ ༄ |
| ✦Teigan – Wilczyca✦ | ✦Rogłowid – Widłoróg✦ |
| S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1 B, Pł, A, O, Skr, Śl: 1 |
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1 B, Kż: 1 |
- Ślepa Sprawiedliwość
- Piastun Słońca
Sekcja Zwłok
- Posty: 4916
- Rejestracja: 23 wrz 2020, 19:35
- Stado: Ziemi
- Płeć: Samica, 72 Ks
- Wzrost: 1,41m
- Księżyce: 269
- Rasa: Morska

A: S: 2| W: 3| Z: 3| M: 4| P: 3| A: 5
U: Kż,Śl,MA,MO,Skr,B,L,A,O: 1| Pł,Prs,MP: 2| W: 3
Atuty: Stalowy żołądek, Ostry węch, Szczęściarz, Alchemik, Wybraniec Bogów, Magiczny Śpiew, Pechowiec
Kalectwa: +4 ST do akcji fizycznych i magicznych [ślepota]
//lokacja: Piedestał Sennah
// starsza linia czasowa, modlitwa do Sennah
Wróciła zza bariery piechotą, razem z Wodną wojowniczką, odprowadzając ją przez tereny Ziemi, aż do Terenów Wspólnych. Sekcja nie była w najlepszym nastroju po tym, jak się to wszystko skończyło. Po tym, jak przez nią smutna była Sahida. Wiedziała, że to tym razem ona musiała się zmienić a nie ktoś inny, ale przez to były to znacznie trudniejsze. Och, jak łatwiej jest przekonać Strażnika do zmiany, niż zrobić to samemu. Najgorsze było to, że każdy wybór przyniósłby jej nieszczęście.
Weszła do Wewnętrznej jaskini cała mokra, od deszczu który szalał na zewnątrz, przebijając się przez gąszcz Dzikiej Puszczy. Przyczłapała powoli do Piedestału Sennah i usiadła przed nim, ocierając pysk z wilgoci. Zdjęła z głowy ociekający wianek z dzikiej róży, który dostała od taty, wpatrując się w niego przez chwilę w ciszy. Teraz wiedziała jak mógł się czuć Dziadek Strażnik, że nie mógł tak łatwo się zmienić. Teraz ona sama była w jego sytuacji i musiała choć spróbować się zmienić. Ale jak? Położyła wianek na ziemi przed sobą, po czym tak jak nauczył ją Dziadek Burdig, zaśpiewała bogini:
Głupi umysł smoczy, że od zmiany stroni,
Nawet jeśli miałby doznać szczęścia.
Gdy przyszłość jest mętna, się przyszłości boi,
Mrok ogarnia czyny, serce, myśli.
Przepraszam cię Sennah, bo błędnie myślałam,
że ty myśli Strażnika zamęczasz.
Sam to sobie robi, umysł swój zadręcza,
Czyny przeszłe, o których pamięta.
Lecz haniebny mordu czyn
jest najgorszą z wszystkich win!
Nie da się zapomnieć
O czymś takim złym!
Trzeba się pogodzić, ze swoją przeszłością,
By nie wyniszczała cię od środka.
Nie stronić od smoków, pozwalać się lubić,
Przeszłym czynom chcieć zadośćuczynić.
Dziękuję ci Sennach, że ty też próbujesz
Chronić Strażnika przed sobą samym.
Do zburzonych myśli tylko ty masz dostęp.
Pomagasz mu zmienić się na lepsze.
Lecz jak może zrobić to
Bez życia radosnego,
Bez żadnych przyjaciół,
Całkiem samego!
Wiesz o Sennah jak to jest
Pomóc chcę i pomóc chcesz
A on siebie rani.
Czasem małych kroków trzeba,
Kiedy swe się życie zmienia,
Gdy skok może zabić.
Więc próbujmy dalej, razem, każdy ile umie.
Zmienić siebie, zmienić go. Może wnet zrozumie,
Że nie warto się zadręczać,
Że w życiu trzeba szukać szczęścia.
Że gdy się za bardzo myśli,
Jak przy tamtym kwiecie wiśni,
Zniszczyć sobie można życie!
Niech cierpienia przyjdzie koniec,
Niech zakwitnie życie nowe,
Niech złe myśli wnet zamilkną,
Tak jak zimne chłody nikną!
Niech przestanie się zadręczać,
Niech uwierzy, że wart szczęścia.
Niech wyciszy swoje myśli,
Jak przy tamtym kwiecie wiśni.
Niech odzyska swoje życie!
//boski ulubieniec
// starsza linia czasowa, modlitwa do Sennah
Wróciła zza bariery piechotą, razem z Wodną wojowniczką, odprowadzając ją przez tereny Ziemi, aż do Terenów Wspólnych. Sekcja nie była w najlepszym nastroju po tym, jak się to wszystko skończyło. Po tym, jak przez nią smutna była Sahida. Wiedziała, że to tym razem ona musiała się zmienić a nie ktoś inny, ale przez to były to znacznie trudniejsze. Och, jak łatwiej jest przekonać Strażnika do zmiany, niż zrobić to samemu. Najgorsze było to, że każdy wybór przyniósłby jej nieszczęście.
Weszła do Wewnętrznej jaskini cała mokra, od deszczu który szalał na zewnątrz, przebijając się przez gąszcz Dzikiej Puszczy. Przyczłapała powoli do Piedestału Sennah i usiadła przed nim, ocierając pysk z wilgoci. Zdjęła z głowy ociekający wianek z dzikiej róży, który dostała od taty, wpatrując się w niego przez chwilę w ciszy. Teraz wiedziała jak mógł się czuć Dziadek Strażnik, że nie mógł tak łatwo się zmienić. Teraz ona sama była w jego sytuacji i musiała choć spróbować się zmienić. Ale jak? Położyła wianek na ziemi przed sobą, po czym tak jak nauczył ją Dziadek Burdig, zaśpiewała bogini:
Głupi umysł smoczy, że od zmiany stroni,
Nawet jeśli miałby doznać szczęścia.
Gdy przyszłość jest mętna, się przyszłości boi,
Mrok ogarnia czyny, serce, myśli.
Przepraszam cię Sennah, bo błędnie myślałam,
że ty myśli Strażnika zamęczasz.
Sam to sobie robi, umysł swój zadręcza,
Czyny przeszłe, o których pamięta.
Lecz haniebny mordu czyn
jest najgorszą z wszystkich win!
Nie da się zapomnieć
O czymś takim złym!
Trzeba się pogodzić, ze swoją przeszłością,
By nie wyniszczała cię od środka.
Nie stronić od smoków, pozwalać się lubić,
Przeszłym czynom chcieć zadośćuczynić.
Dziękuję ci Sennach, że ty też próbujesz
Chronić Strażnika przed sobą samym.
Do zburzonych myśli tylko ty masz dostęp.
Pomagasz mu zmienić się na lepsze.
Lecz jak może zrobić to
Bez życia radosnego,
Bez żadnych przyjaciół,
Całkiem samego!
Wiesz o Sennah jak to jest
Pomóc chcę i pomóc chcesz
A on siebie rani.
Czasem małych kroków trzeba,
Kiedy swe się życie zmienia,
Gdy skok może zabić.
Więc próbujmy dalej, razem, każdy ile umie.
Zmienić siebie, zmienić go. Może wnet zrozumie,
Że nie warto się zadręczać,
Że w życiu trzeba szukać szczęścia.
Że gdy się za bardzo myśli,
Jak przy tamtym kwiecie wiśni,
Zniszczyć sobie można życie!
Niech cierpienia przyjdzie koniec,
Niech zakwitnie życie nowe,
Niech złe myśli wnet zamilkną,
Tak jak zimne chłody nikną!
Niech przestanie się zadręczać,
Niech uwierzy, że wart szczęścia.
Niech wyciszy swoje myśli,
Jak przy tamtym kwiecie wiśni.
Niech odzyska swoje życie!
//boski ulubieniec
Licznik słów: 421
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
{ teczka } { theme }
Jego dziobanie/drapanie wywołuje u przeciwnika silne poparzenia pochodzenia magicznego.
.
Obrazek
.
────────────── ☬ ──────────────.
Kryształ Zielarza: +1 sztuka do wszystkich zbiorów ziół
.
Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
.
Ostry Węch: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, mniejsze pożywienie)
.
Szczęściarz: 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie
.
Alchemik: dwa razy na miesiąc tworzenie podwójnej dawki eliksiru (2 zamiast 1)
.
Wybraniec Bogów: raz na pojedynek/polowanie +1 sukces. Jeśli użyte do A/MA, kara +2 ST
.
Magiczny Śpiew: raz na pojedynek/polowanie, odejmuje 3 sukcesy przeciwnika
.
────────────── ☬ ──────────────
| Limo – brzeginia T2 | Mokradło – kuropatwa T3 | |
| S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 2 | S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1 | |
| Pł, A, O, Śl, Kż, MP: 1| Skr: 2 | B, L, Kż, Skr, Śl: 1| A, O: 2 |
.
W jaki sposób Mokradło może zadać ranę średnią lub ciężką? Jego dziobanie/drapanie wywołuje u przeciwnika silne poparzenia pochodzenia magicznego.
Piękna pieśń rozeszła się po świątyni, przy piedestale Sennah – Kiedy smoczyca przyszła się z nią przywitać, akurat Boginka nie siedziała na swoim miejscu, jednak Mirri podczas swojej pieśni doskonale czuła że.. Nie jest sama. I że jej skromna modlitwa pełna uczuć dociera do kogoś, choć jego fizycznej obecności nie jest w stanie na ten moment uświadczyć.
W pewnym momencie gdy Sekcja została sama w ciszy po skończonej pieśni, usłyszała jak przerywa ją dreptanie małych łapek. Mrugnęła i.. Och! Sennah pojawiła się na swoim miejscu w pełnej okazałości! Bladoróżowa Pustynna owinęła swoje łapy ogonem i przechyliła łeb w zamyśleniu.. Ale i ciekawości, co z jej aparycją dodawało pisklęcej niewinności.
– Przed nim jeszcze długa droga, zanim zrozumie samego siebie.. Ale musi zrobić to sam, kiedy będzie gotowy. Choć Twoja pieśń, tego jestem pewna dotarła do jego duszy – Lato uśmiechnęła się enigmatycznie a sama Uzdrowicielka poczuła ciepło na swoich łuskach, jak gdyby w ciemnym pomieszczeniu w jakiś sposób poświeciło słońce. Blask też się pojawił, sprawiając iż Ziemista musiała zmrużyć lekko ślepia. Gdy minął.. Minął razem z obecnością Sennah.
W pewnym momencie gdy Sekcja została sama w ciszy po skończonej pieśni, usłyszała jak przerywa ją dreptanie małych łapek. Mrugnęła i.. Och! Sennah pojawiła się na swoim miejscu w pełnej okazałości! Bladoróżowa Pustynna owinęła swoje łapy ogonem i przechyliła łeb w zamyśleniu.. Ale i ciekawości, co z jej aparycją dodawało pisklęcej niewinności.
– Przed nim jeszcze długa droga, zanim zrozumie samego siebie.. Ale musi zrobić to sam, kiedy będzie gotowy. Choć Twoja pieśń, tego jestem pewna dotarła do jego duszy – Lato uśmiechnęła się enigmatycznie a sama Uzdrowicielka poczuła ciepło na swoich łuskach, jak gdyby w ciemnym pomieszczeniu w jakiś sposób poświeciło słońce. Blask też się pojawił, sprawiając iż Ziemista musiała zmrużyć lekko ślepia. Gdy minął.. Minął razem z obecnością Sennah.
Licznik słów: 178
| Link: | |
| BBcode: | |
| Ukryj linki do postu |
Chcesz dołączyć do gry?
Musisz mieć konto, aby pisać posty.
Rejestracja
Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!













