OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nie udało jej się co prawda posmyrać Strażnika, ale przynajmniej uwolniła łapy z czego była zadowolona. Kiedy doszło do niej, że nauczyciel zabrał głos, skorzystała z chwili gdzie mogła ustać normalnie. Cofnęła się trochę na tylnych łapach i opadła na przednie. Zaraz zwróciła pysk na mówiącego i słuchała go, ale nie to że wcześniej go nie słuchała! Nie, nie! Teraz pooroatu to okazywała patrząc na niego.– W sumie to chodziło o to, by nie utknąć w unieruchomieniu. Ale dobrze wiedzieć, że nie było źle. – odparła spokojnie patrząc nań. Czyli bardziej pracować nad stabilnością i efekt zaskoczenia bywa przydatny. Jednak odbiegając, to zaciekawiła się co by powiedział jakby poczęła dalej walkę w zwarciu zamiast próby oswobodzenia. Bo miała i taką myśl, lecz łapy jej uwierały w tym uścisku co chciała temu działać.
Strażnik przerwał ciszę, której sama by nie przerwała powoli błądząc myślami. Chociaż teraz już uwagą była tam gdzie trzeba. Uśmiechnęła się słysząc o ataku z powietrza. Może być ciekawie. I w sumie będzie ciekawie skoro to jej zadanie. Zaś myśl o walce w powietrzu wywołała małą niecierpliwość. Jednak skupiła się na wyzwaniu, skoro to od niego zależało czy od niej dojdzie.
Czyli do góry, okrążenie i atak. Da się zrobić! Chociaż Strażnik będzie gotowy prawdopodobnie na obronę.
Przed wykonaniem jeszcze się powstrzymała od wybicia i wysłuchała wskazówki, która w sumie była znajoma. Oj latało się po lesie, gdzie lepiej było nie haczyć o drzewa. Więc bardziej niż skrzydła obawiała się frontu...
– Jasne! Wszystko rozumiem! – odparła na koniec pogodnie w odpowiedzi na zadanie.
Kiedy mogła już działać, niezwłocznie zaczęła. Po ustawieniu, wybiła się z wszystkich wcześniej ugietych łap, skacząc wysoko w przód, gdzie przy punkcie przy którym miała już opadać rozłożyła skrzydła i zamachnęła się nimi kilkukrotnie dla nabrania wysokości, przywierając wówczas łapami do ciała dla lepszej dynamiki. Nabrała prędkości i rzecz jasna wysokości, co do ziemi miała z mniej więcej pięciokroć jej wzrostu.
Utrzymywała lot w odległości około ogon od Strażnika, przy czym pochyliła skrzydła i ciało w lewo, tak że lewe skrzydło ustawiła nieco niżej, a prawe wyżej, lecz do siebie obojga było prosto. Szyję i ogon również wygięła lekko w lewo, a to wszystko po to by zacząć powolny zakręt w ową stronę. Zamierzała tak okrążyć strażnik, co jakiś czas tylko podbijając się skrzydłami by utrzymać się na tej samej wysokości i przy tej samej prędkości.
W połowie drugiego okrążenia, gdy była z prawej strony drzewnego, zamachnęła się mocniej niż wcześniej i wygięła ciało w łuk idący w lewo, żeby odbić w tą że stronę i skierować się w dół, by zanurkować prosto na niego. Złożyła trochę skrzydła by szybciej znaleźć się szybciej przy nim i kiedy była blisko by w niego wlecieć rozłożyła skrzydła ustawiając je poziomo do ziemi, żeby tak też ją poniosły. Chciała w ten sposób przelecieć nad grzbietem drzewnego, na tyle nisko by wyciągnąć prawą łapę i tknąć palcami jefo grzbiet, żeby przeciągnąć wraz z lotem odrywając gdy skończy się grzbiet. Pilnowała skrzydeł by były uniesione, żeby prawym nie zaczepić o najwyższe punkty, czyli rogi nauczyciela.
Kiedy już przeleciała nad nim i znalazła się już tylko nad ziemią, zawróciła chyląc się w prawo i tym razem lewe skrzydło unosząc, a prawe obniżając. Za czym, kiedy była już spowrotem przy nauczycielu, machnęła skrzydłami w przód żeby zachować i składając je po tym, opaść na ugięte łapy gdzie postąpiła parę kroków by się już całkiem zatrzymać.
Po czym oparła się na przednich łapach, prostując się przy tym i spojrzała na Strażnika wesoło szczerząc kły w towarzystwie bujającego się ogona. Czekała na wyniki.