A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 3| A: 1
U: W,B,Skr,A,O,MP,Śl,M: 1| L,MA,MO: 2
Atuty: Mocarny; Chytry Przeciwnik; Nieugięty;
Na szczęście północni mieli grzywy zamiast kolców! Nawet nie próbowałem sobie wyobrażać jakbym się po takim upadku czuł z wbitymi w skórę, albo powyginanymi kolcami. Dramat. Ale nawet upadek z niewielkiej wysokości na śnieżną zaspę i miękką grzywę, nie należał do przyjemnych.
Dmuchnąłem sobie pod nos zdmuchując opadłe na pysk włosy. I wtedy zjawił się in on. Wyszczerzony popatrzył na mnie z góry i skomentował pogodę, zamiast mi pomóc.
Aż zaśmiałem się chrapliwie, ale to tylko wywołało kłucie w żebrach.
– Ała. Nie rozśmieszaj mnie! – obruszyłem się teatralnie. Choć kłucie w żebrach nie było udawane.
Jakoś się pozbierałem spod tego drzewa i doszedłem do brzegu jeziora wymachując skrzydłami, żeby zrzucić z grzbietu przyklejony śnieg. Mogłem sobie pomóc magią, ale nie lubiłem się nią wyręczać.
Gdy stanąłem na brzegu obserwowałem samca, jak ogrzewa wodę i topi cienki lód, a następnie wchodzi do wody.
I tak sobie patrzyłem co robi i słuchałem co mówi. Najciekawsze jednak było to jak pomysłowo owinął sobie grzywę wokół rogów. Pomyślałem sobie, że to chyba najlepiej zapamiętam z tej nauki, bo pływanie nie było moją mocną stroną. Ot, uznałem, że warto nauczyć się chociaż jakiś podstaw, na wszelki wypadek.
Instrukcja była prosta: łeb nad powierzchnią, ogon za ster, przednie łapy młócą wodę, a tylne odpychają ją jak podczas odbicia w biegu. Z tej perspektywy wydawało mi się to proste, ale praktyka pokaże.
Wszedłem powoli do wody pozwalając ciału przywyknąć do zmiany temperatury. Powietrze co prawda było chłodniejsze, ale i tak nie było zbyt przyjemnie. Wziąłem parę głębszych oddechów i odepchnąłem się od brzegu tylnymi łapami. Przednie podkurczyłem, a skrzydła przycisnąłem do boków, co było dobrym posunięciem. Ogon podążył za mną wyprostowany, ale rozluźniony. Kiwałem nim na boki zachowując równowagę. W trakcie lotu odgrywał mnie ważną rolę, gdyż do balansu używałem głównie skrzydeł, a tu, w wodzie, odpowiadał za kierunek i pochylenie ciała. Czyli coś jak awans?
W każdym razie odpłynąłem od brzegu. Intuicyjnie wstrzymując oddech zanurzyłem się prawie po brodę i zacząłem machać łapami. Ciut za szybko i niezbyt nierówno. O skoordynowaniu nie było mowy. Wypuściłem nosem powietrze, czego efektem była strata na wyporności i zacząłem nurkować. Próbowałem się jeszcze uratować mocniejszymi machnięciami łap, ale nic z tego. Ustawiłem pysk w górę i coś tam wycharczałem w stylu: Pomocy? No w każdym razie dotknąłem tylnymi łapami dna i wybiłem się wyskakując na powierzchnię jak spławik i znowu zniknąłem pod wodą. Obróciłem się do brzegu i znowu odbiłem od dna. I znowu pod wodę. Skończyłem tak sobie podskakiwać dopiero jak dotarłem na płyciznę. Wodna mgiełka wyprysnęła mi z nozdrzy. Byłem lekko roztrzęsiony, ale nie popłakałem się.
– No to chyba na dzisiaj koniec lekcji – powiedziałem, co brzmiało bardziej jak postanowienie niż propozycja. Miałem dość. – A z ciebie kiepski ratownik! – fuknąłem zdzielając go mokrą kitą na ogonie po głowie. Nie, nie byłem na niego zły. Ani trochę. Po prostu musiałem zwalić na kogoś całą winę.
Licznik słów: 480
≡ Atuty ≡
MOCARNY
Jednorazowo +1 do Mocy
CHYTRY PRZECIWNIK
W czasie pojedynku//raz na dwa tygodnie w polowaniu/wyprawie/misji smok może utrudnić akcję swojego przeciwnika, który ma dodatkowe +2 do ST.
NIEUGIĘTY
Mdlejąc, smok może zaatakować przeciwnika, który ma +4 ST do akcji.
≡ Stan zdrowia ≡
Brak prawej łapy do wysokości łokcia