OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
___Łowczyni uważnie wysłuchała kolejnych pytań. Były intrygujące, smoki zazwyczaj nie były aż tak dogłębnie zainteresowane przerabianym tematem. Fioletowołuska pokiwała nieznacznie głową, ale nie było to raczej gest aprobaty, tylko zwyczajny odruch.
___– Zależy, jakie masz rogi. Są smoki, które nie mają ich gładkich, jak szpony, tylko o bardziej chropowatej strukturze. Wtedy wszystko lepiej się na nich trzyma. Większość smoków ma jednak gładką powierzchnię rogów i innych rogowych wypustek, więc owszem, ciężej jest coś do nich przylepić. – Odpowiedziała mrukliwie. Długi ogon Zmory wił się powoli po ziemi, żłobiąc w niej delikatne zawijasy, zupełnie jakby wcześniej pełzał po tym terenie jakiś wąż.
___– Mogłabyś nałożyć na siebie jakąś przezroczystą warstwę o właściwościach umożliwiających zmianę ubarwienia. Ale jak mówiłam, jest to trudne i wymaga doświadczenia. – Kolejna odpowiedź na kolejne pytanie. Następnych już nie było, Dirlilth zabrała się do pracy, więc wywerna uważnie obserwowała jej poczynania. Wzięła muł, co było dobrym posunięciem. Gdy ten nieco wysechł, trzymał się na łuskach w miarę dobrze i umożliwiał poprzyczepianie do siebie różnych mniejszych roślin. Po wejściu do wody samiczka częściowo zamaskowała też swój zapach. Cóż, czuć było od niej różne wodne zapachy.
___– Nie ma sensu próbować chować się pod wodą, nie będąc smokiem morskim. Wkrótce musiałabyś wyjść na brzeg by zaczerpnąć oddechu, a to zniweczyłoby szanse na udane podkradnięcie się do ofiary. Słusznie zauważyłaś, że najlepiej jest szukać jakiejś roślinności tuż nad wodą. – Podsumowała, ale zanim Cierniowa mogła próbować coś zdziałać, jej kamuflaż znowu zniknął. A otoczenie ponownie się zmieniło. Ostatni raz, ostatnia próba. Tym razem samice znalazły się nigdzie indziej, jak w lesie. Była jesień, wszędzie było kolorowo. Mnóstwo liści, błota, krzewów... Można by rzec, że najłatwiejsze Zmora zostawiła na koniec.



















