A: S: 2| W: 1| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 1
U: L,M,MA,MO: 1| S,MP: 2| B,Śl,Kż,Skr,Pł,W: 3 | A,O: 4
Atuty: ostry wzrok; kruszyna; poszukiwacz; regeneracja; znawca terenów
Chyba najwyższa pora wziąć się za siebie. W głębszym tego zdania znaczeniu, Poszukiwaczu chodziło o pracę nad sobą, rozwinięciu się i staniu się lepszym – tym razem w pływaniu. Taką decyzję podjął głównie ze względu na pogodę. Póki jeszcze było ciepło, należało z takich dobroci korzystać.
Samiec spojrzał przed sobą na spokojną wodę. Była dziś wyjątkowo spokojna, niczym nie tknięta, odbijająca światło jak lustro. Wiatru również nie było czuć. Atmosfera tu panująca była w ten sposób mało przyjemna. Owszem, było cicho i spokojnie, ale z drugiej strony można było poczuć dreszcze, jakoby było się obserwowanym.
Rozciągnął się, łowca wyciągnął łapy do przodu i wygiął całe swoje ciało w łuk, powodując przyjemny dreszcz przechodzący po całym ciele, aż do końcówki ogona. Spojrzał śmiało na brzeg jeziora, po czym wykonał pierwsze kroki w jego kierunku.
Woda była chłodna, a im głębiej się znajdował, tym była chłodniejsza. Szedł jednak dalej, aż zanurzył się niemal po grzbiet, wystawał mu już tylko łeb.
Poprawił swoje skrzydła, zaciskając je mocniej, łapy rozluźnił, choć przyszykował do wybicia z gruntu. Ogon natomiast swobodnie dryfował po powierzchni, spód oczywiście był zanurzony.
Czarny smok wybił się z łap by odbić się od gruntu, po czym zaczął naprzemiennie machać łapami by płynąć do przodu. Robił to w taki sposób, by wypychać wodę za siebie. Banalne, ale jakie przyjemne móc unosić się nad gruntem, wiedząc że gdyby tak w każdej chwili przestać, zacząłby opadać w dół, znajdując się pod wodą, pośród wodnej roślinności.
Po przepłynięciu pewnej odległości, przyszedł czas na zakręt. Kolejna dość prosta sztuka, musiał po prostu wygiąć ciało w łuk, kierując się w prawą stronę. Oczywiście na tym się nie skończyło, przecież nie jest zaskrońcem i ma łapy żeby ich używać. A one nie służyły jedynie do osiągania napędu. To nimi również sobie pomagał, wypychając wodę za siebie w taki sposób, by pomóc sobie wykonać konkretną pozycję. Równo z tym wówczas, mógł odpowiednio i dość szybko się wygiąć, zaczynając od łba, potem tułowia i następnie ogona, tworząc prosty półksiężyc.
Postanowił to powtórzyć, tylko że w drugą stronę. Tym razem łapami wypychał wodę na prawo, tak by pomóc swojemu ciało wygiąć się w łuk w lewą stronę. Żadna czynność nie poprzedzała drugiej, obie były wykonywane w tym samym tempie. Samiec wygiął się w lewą stronę i tym razem wykonał bardziej łagodny zakręt, tworząc dłuższe kółko aż powrócił do miejsca z którego zaczął skręcać.
Poszukiwacz postanowił zrobić ostatnie ćwiczenie, tym razem próbując zanurkować pod wodę. Nabrał sporo powietrza do płuc, po czym wygiął ponownie ciało w łuk, tylko że tym razem nie na boki, a w dół pod wodę – gwałtownie przy tym odpychając się łapami i wyrzucając wodę za siebie. Na tym nie poprzestawał, musiał cały czas przebierać łapami w taki sposób, by odpychać wodę w stronę powierzchni.
I tą czynność kontynuował przez jakiś czas, aż nie poczuł wodorostów, a następnie mułu który wygrzebał pazurami. Samiec po zetknięciu się z gruntem, otworzył ślepia – samemu zastanawiając się czemu nie zrobił tego wcześniej. Spodziewał się lepszych widoków, mnóstwo zielonych, drapiących liści i łodyg nie było zbyt przyjemne dla jego skóry i łusek, a w dodatku po jego zderzeniu z mułem, owy piach uniósł się wyżej, ograniczając pole widzenia, zupełnie jakby miliony innych roślin tego już nie zrobiły.
Siedzieć jednak tu w nieskończoność nie mógł, postanowił ruszyć się z miejsca, płynąc do przodu. Tym razem musiał to robić pod kątem, w przeciwnym wypadku woda zaczęłaby go wypierać. Po kilku próbach samcowi udało się płynąć w taki sposób, by nie zmieniać swojego pułapu i zaraz brnąć do przodu.
W pewnym momencie jednak sielanka musiała się skończyć. Łowca coraz mocniej czuł potrzebę złapania świeżego oddechu, więc nie tracąc czasu, odbił się w górę i zaczął płynąć ku powierzchni, rytmicznie i przy użyciu całej siły wypychać wodę za siebie i coraz szybciej móc zaczerpnąć powietrza.
Czarny gad wyłonił się z wody, biorąc olbrzymi haust powietrza, a następnie szybko go wypuszczając pyskiem i ponownie zacząć szybko oddychać. Zmęczył się, nawet nie sądził że w takim stopniu. Nie ruszał się jednak jeszcze z miejsca. Był sparaliżowany wynikiem, tyle jeszcze na pewno nie przepłynął pod wodą.
Jako ciekawostka, smok utrzymywał się w miejscu machając łapami i znajdując się w wodzie pod kątem, trochę tak jakby stał na dwóch łapach. Obiema parami łap wykonywał naprzemienne ruchy w tył i przód by balansować na powierzchni wody.
Jednak najwyższy czas by zakończyć tą przyjemność. Łowca był już zbyt zmęczony by kontynuować, a brzeg nie był tak wcale blisko. Musiał jeszcze przemęczyć się trochę zanim dopłynął do brzegu i z radością stanął na suchym lądzie.
A wówczas Poszukiwacz mógł już z ulgą wrócić do swojego stada.
Licznik słów: 763
Coś, o czym powinienem powiedzieć już wcześniej:
Najmocniej przepraszam wszystkich którzy przez moją nieobecność mieli zatrzymane postępy w fabule. Ostatnie 10 księżyców tej postaci były trudne. Nie miałem własnego prywatnego dostępu do forum oprócz komórki, a później miałem wyjazd do Niemiec. Próbowałem jeszcze przez pierwsze tygodnie jakoś dać radę, ale z czasem po prostu mój optymizm sam mnie oszukał. Rozwiązanie było proste, wystarczyło żebym zgłosił nieobecność. Długą. A jednak z jakiegoś powodu uznałem że dam radę, skupię się na najważniejszych rzeczach i gdy uzyskam jakiś swobodniejszy dostęp do forum, to również wznowie fabuły oraz rozpocznę kolejne, obiecane innym userom.
No, raczej już tej obietnicy nie spełnię. Dziękuje więc wszystkim za przeprowadzone fabuły, bo każda z nich była wyjątkowa. Szczególnie dziękuje temu murzynowi, temu piasku, kurczaku, brykietowi, tej, co poczęstowała mnie ciasteczkami, grubemu chłopcu, skwarkowi, gfghh, wicherkowi, Apo, siłce, waszce i wszystkich innych, o których nie wspomniałem a wspomnieć należeć by było. Wielbię was wszystkich ♥
Galeria:
by Arijka by Kuroi by Piasek