OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Oglądał wszystko spod skrzydła siostrzyczki, drżąc z przerażenia. Pomyślał jednak w swojej małej główce, że da Sheaście jeszcze jedną szansę, więc delikatnie wychylił się spod skrzydełka siostry i spojrzał na pisklaka z Cienia. Zajrzał jej głęboko w oczy i nie zauważył żadnej nienawiści bijącej z jej ślepi. Nieświadomie wyciągnął łapkę w przód i nie zważając na niczyje już słowa pomachał nią w jej stronę. Oczywiście cały czas bacznie obserwował wszystkie możliwe miejsca wokół, sprawdzając czy nie kręci się tu jeszcze ta przeklęta matka tego pisklaczka. Zupełnie nie zważając na to, co przed chwilą czuł rzekł już bez strachu:– Siostro, zabierzmy ją tam, gdzie chce, proszę.
Był zupełnie nie do poznania, wyzbył się wszelkiego strachu i śmielej wyszedł już z "kryjówki". Poczuł współczucie do tej biednej kruszynki. Słyszał kiedyś, że czasami Cieniści jedzą swoje pisklęta od tak. To nic, że pachnie, a konkretniej śmierdzi według przeciętnego smoka z Życia. Trzeba być tolerancyjnym i móc pomagać innym, gdy tego potrzebują, a może kiedyś się odwdzięczą...















