A: S: 2| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 2
U: Pł: 1| MO,MA,L,W: 2| M,MP,B,Śl,Kż,Skr,S: 3| A,O: 4
Atuty: Wytrwały; Chytry Przeciwnik; Czempion; Utalentowany
Minęło trochę czasu zanim samiczka w końcu zdecydowała się do tego przystąpić. Aby być dobra w polowaniu a także godnie reprezentować stado jako przyszła wojowniczka, musiała umieć dobrze wytropić zwierzynę. W końcu co to za smok który nie umie samodzielnie znaleźć i zdobyć obiadu?
W poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do nauki trochę się naszukała, a ponieważ na terenie Ognia nie było zbyt wielu lasów, udała się na Wspólne. Kołując nad nieznanymi sobie terytoriami zauważyła miejsce gdzie gęsto rosły drzewa, więc mogło być dobrym schronieniem dla dużej ilości zwierząt. A przecież warto zacząć od czegoś prostszego żeby się nie zniechęcić. Adeptka obniżyła lot i zawisła na chwilę ponad koronami drzew, żeby znaleźć miejsce którym mogłaby się przedostać na ziemię. Nie chciała pokaleczyć sobie skrzydeł, ani też uszkodzić rosnących tu od dawna roślin, więc minęła dłuższa chwila zanim młoda dostrzegła lukę w tej zwartej liściastej formie. Zanurkowała w wypatrzone miejsce a gdy przedarła się przez najgęstsze i najgrubsze gałęzie, rozpostarła skrzydła i zamortyzowała nieco lądowanie. Spojrzała jeszcze nad siebie czy czegoś nie uszkodziła i kiedy zorientowała się, że wszystko było w porządku, przystąpiła do nauki.
Rozejrzała się po okolicy żeby określić jakiego typu śladów może się spodziewać. Wszędzie było sporo gałęzi, krzewów, a nawet zwalonych drzew, więc zapach oraz inne przydatne do tropienia rzeczy, łatwo było na tym zostawić. Pogoda była ładna, zaś wiatr ledwo co przedzierał się do wnętrza zagajnika. Zapach, więc nie był niesiony na dalekie odległości i jeżeli już się go wyczuło, oznaczało, że można było za nim podążyć. To wszystko wydało się dosyć dużym ułatwieniem, a przynajmniej przy wstępnych oględzinach. Ale nie można było od razu przesądzać wyniku tropienia. Samica przybrała pozycję podobną do biegu, tak jak uczył ją Zapomnienie. Rozstawiła delikatnie łapy, stając wygodnie ale i stabilnie. Ogon wyprostowała, a skrzydła przycisnęła do boków, żeby jej nie przeszkadzały. Łeb nieco zniżyła aby móc dokładnie przyglądać się temu do czego podejdzie. Nie czekając dłużej, ruszyła ostrożnie i bacznie rozglądając się we wszystkie strony. Nie wiedziała czego ma się spodziewać, więc w głowie zaczęła sobie przypominać wszystko o czym była mowa podczas nauki. Szukała krwi, piór, łusek, sierści, odchodów, wydeptanego terenu, jaj, odcisków łap, zadrapań na korze drzew czy gałęzi, uszkodzonych małych roślin, pogryzionych traw, legowisk, śladów żerowania takich jak kości czy pozostawione mięso. To chyba wszystko, chyba, że z czasem samica odkryje coś jeszcze. Szła tak przed siebie przez jakiś czas, przedzierając się przez coraz bujniejszą roślinność. Zagajnik pośrodku był zdecydowanie lepszy do poruszania się, ale samica nie mogła tam pozostać, więc przedzierała się dalej. Sama była dosyć smukła, więc pomimo, że posiadała już rozmiary dorodnego smoka, jakoś radziła sobie w prześlizgiwaniu się obok licznych gałęzi.
Tak jak można się było spodziewać, to, że otoczenie wyglądało na sprzyjające tropieniu nie oznaczało, że takie było. Piaskowa chodziła w kółko przez sporą ilość czasu zanim w końcu jej ślepiom rzucił się jakiś ślad świadczący o obecności zwierzęcia. Były to odciski łapek przypominające te, które smoczyca widziała podczas nauki z Wizją. Ale wtedy nie tropiła, a podkradała się do futrzastej istoty, więc sprawa wyglądała nieco inaczej. Zapach śladów nie sugerował, że był to trop szczególnie świeży, ale skoro jedyny, Adeptka nie zamierzała rezygnować. Raz podążanie za łapkami było banalne, ponieważ były one odbite w ziemi która idealnie zachowała ich kształt. Ale co jakiś czas pojawiała się trawa albo liście które skutecznie przysłaniały drogę którą kierowało się tropione zwierze. Kiedy ślad urwał się całkowicie młoda przeszukała okolice, w nadziei, że odkryje gdzie podążał jej cel. Pochodziła tak jakiś czas, węsząc i rozglądając się, aż nagle dostrzegła maleńkie zadrapanie na korze jednego ze zwalonych drzew. Wyglądało to jakby futrzak próbował je przeskoczyć, ale ponieważ był zbyt mały, początkowo na nim wylądował. Wybijając się zostawił ślady pazurów, a lądując na ziemi, odbite, dwie przednie łapki. To już było coś, tym bardziej, że w okolicy dało się dostrzec podgryzioną trawę oraz odchody które mogły świadczyć, że zwierze zrobiło sobie krótki postój. Były to szczegóły tak małe, że praktycznie niezauważalne dla kogoś kto przechodził tędy od tak, ale Piaskowa wytężała wzrok najlepiej jak tylko potrafiła i zwracała uwagę na każde przygniecione źdźbło. Miało to swoje zalety, w końcu była w stanie wypatrzeć maleńką rysę na drzewie. Zdarzało się jednak, że samica skręcała zupełnie gdzie indziej, sądząc, że skrzywiona przez wiatr gałąź jest oznaką czyjejś obecności. Na szczęście reflektowała się kiedy już podchodziła do błędnych tropów i wracała do dalszych poszukiwań.
W końcu do jej nozdrzy doleciał świeży zapach który jednoznacznie zdradzał obecność futrzastej istoty. Węsząc dokładnie, ale wciąż zwracając uwagę na szczegóły otoczenia, Adeptka udała się za nowym tropem. Z radością stwierdziła, że odnalazła świeże ślady, więc przyspieszyła kroku. Odkryciem Piaskowej była maleńka nora wykopana w ziemi przez zająca. W prawdzie Ognista nie znała nazwy zwierzęcia, ale wiedziała już jak wygląda i kojarzyła odciski jakie zostawiał. Zaciekawiona włożyła pysk do wykopanego otworu. A co tam czuła? Wszędzie robaki, ziemia, futrzany zwierzak. A może nawet dwa? Odchody, jakieś zgromadzone owoce... i ból! Samiczka cofnęła się gwałtownie czując pieczenie w pobliżu nozdrzy. Zwierzak myśląc, że samica wdziera się do jego legowiska, dzielnie postanowił je bronić i ostrymi pazurkami przeciągnął Piaskowej po czubku pyska.
Adeptka spojrzała za chowającą się w norze jasnobrązową łapką, a potem oddaliła się żeby już więcej nie niepokoić gospodarza.
Następne poszukiwania poszły już nieco łatwiej, gdyż samica nauczyła się wybierać które zniekształcenia terenu były spowodowane przez zwierze, a które przez samą naturę. Te ślady były podobne do kopyt i palców jednocześnie. Z przodu dwa podłużne palce, a z tyłu dziwne mniejsze wgniecenia. Była to sarna ale i o tym samiczka nie miała pojęcia. Szybko zdała sobie sprawę, że zwierze poruszało się raczej szybko, ponieważ odstępy między kolejnymi śladami były spore. Może przed czymś uciekało albo wypatrzyło z daleka coś ciekawego. Po głębszych śladach można było wywnioskować, że tropiona istota wylądowała, czyli wcześniej musiała skakać. Było to dosyć częste u wykrytego zwierzęcia, więc może nie była to typowa szaleńcza ucieczka, a po prostu hasanie sobie po okolicy. Samiczkę zaskakiwało jak dobrze potrafiły się takie zwierzęta kamuflować. Wiele razy już była w lasach, a żadnego nie znalazła, a teraz kiedy już ich szukała, musiało to potrwać zanim mogła dotrzeć odpowiednio blisko żeby je zobaczyć. Duża ilość zapachu, dosyć intensywnego, więc możliwe, że zwierze zatrzymało się i spędziło kilka chwil na odpoczynek. A może nawet więcej, ponieważ wśród krzewów dało się dostrzec wygniecioną trawę, sugerującą, że biegacz mógł zdecydować się na drzemkę. Również nie były to znaki pierwszej świeżości ale stopniowo przybliżały Piaskową do celu.
Trochę przedzierania się przez już bardziej zbite krzewy, pokaleczyło nieco błonę Adeptki, a także jej ramiona, ale samica nieszczególnie się tym przejęła. Kiedy mogła, nie wchodziła w takie chaszcze ale teraz była zdeterminowana, gdyż z daleka dostrzegła jakiś ruch. W tym miejscu woń była już silniejsza, a przygniecione małe rośliny idealnie zdradzały, że zwierze przeszło tędy przed chwilą. Samica przykucnęła i zaczęła wypatrywać, aż w końcu zza jakiegoś drzewa wyłoniła się brązowa, niewielka istota. Była naprawdę piękna i pełna gracji, więc Ognista zamurowana wpatrywała się w nią, starając się nie poruszać aby jej nie spłoszyć. Węch i wyczulona natura zwierzyny w końcu zorientowała się o obecności smoczycy, więc rogate zwierzątko błyskawicznie uciekło poza jej pole widzenia. Piaskowa stała tak jeszcze przez chwilę, dokładnie zapamiętując stworzenie które zobaczyła. Miała nadzieję, że spotka kogoś kto będzie mógł zdradzić jej jaką nosi nazwę.
Tak czy inaczej potropiła jeszcze trochę, ale nie skupiała się już na dotarciu do zwierzęcia, a ostatecznym "powtórzeniu" i zapamiętaniu na co powinna zwracać uwagę.
Kiedy w końcu skończyła udała się do miejsca w którym wylądowała. Nie mogła liczyć na to, że uda jej się wznieść nie kalecząc sobie skrzydeł, więc wspięła się na drzewo, a dopiero potem, z najwyższego na nim punktu, wybiła się i na ułamek sekundy znalazła ponad koroną. Wtedy też rozłożyła lotne kończyny i jednym machnięciem wzbiła się jeszcze wyżej i odleciała.
Licznik słów: 1292
Płomień Pustyni [/url] | Oddech Pustyni | Piaskowa Łuska | Piasek
Chwilowo nie prowadzę nauk!
Jeżeli nie odpisałam w ciągu trzech dni, nie bójcie się wysłać notki z przypomnieniem :3

Atuty:
Wytrwały
Chytry przeciwnik | (+ 1 ST dla przeciwnika)
Czempion | (+ 1 sukces do ataku fizycznego)

Piaskowa w wykonaniu innych ♥