A: S: 3| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 3
Adeptka ostatniego czasu szukała idealnego miejsca do potrenowania sztuki obrony. Łuska chciała poćwiczyć trochę tą sztukę, aby następnym razem nie upokorzyć się przed Złudzeniem. Tak jak robiła to podczas ich pierwszej nauki. I w końcu je znalazła. Przyleciała na polanę, która była osadzona koło Prastarego Drzewa w Dzikiej Puszczy. Uznała, że jest to idealne miejsce, gdyż samica chciała mieć równe podłoże, oraz spokój, po to by nikt nie mącił jej ruchów. Najpierw teoria, czyli coś czego Tehanu nie lubiła najbardziej, ale było konieczne. Obrona jak sama nazwa wskazuje jest po to, aby się bronić. Nie chodzi wyłącznie o sytuacje na pojedynku, ale również na sytuacje, kiedy zaatakuje Cię jakieś dzikie zwierzę, bądź niespodziewany smoczy napastnik. Musimy znać tajniki samoobrony. Istnieją dwa. Uniki i blokowanie, bądź parowanie ciosów. Każdy smok specjalizuje się w jednym. Ja akurat w tym drugim. – Uznała, że tyle wystarczy. Nie będzie przecież mówić sobie, jak należy robić dany unik. To pokaże już w ćwiczeniu. Po krótkiej relacji, adeptka oczyściła umysł z wszelkich myśli. Chciała być całkowicie skupiona na ćwiczeniu. Potem zrobiła sobie krótką rozgrzewkę. Kilka ruchów łbem na lewo, kilka na prawo. Trochę okrążeń skrzydłem i adeptka była gotowa. Wyobraziła sobie, że przed nią stoi ogromny, ciemno łuski samiec, który nie jest pokojowo nastawiony. Zadaje cios. Przesuwa swoją łapą z ostrymi pazurami w lewy bok pyska samicy. Hipnotyzująca odruchowo odsunęła łeb na prawo, tak jak podpowiadało jej instynkt. Jednak adeptka pamiętała słowa Złudzenia, że podczas obrony trzeba ufać swojemu ciału, ale to nie zwalnia nas z myślenia. Dlatego też w trakcie odsuwania łba, szybko przypadła do ziemi, aby przeciwnik jej nie dosięgnął. Nie mogła tego zrobić po odsunięciu łba, gdyż podczas walki liczy się każda sekunda, a więc trzeba być szybkim i zwinnym. Od tego zależy wygrana. Hipnotyzująca pochwaliła się w duchu za ten ruch, gdyż uznała, że jest dobry. Nie liczyłaby na to, że jej Mistrz, by ją pochwalił, ale miała nadzieję, że chociaż by jej nie skarcił. Wstała z ziemi i otrzepała się ze śniegu. W jej wyobraźni przeciwnik wciąż istniał, więc samica nie mogła odpocząć po ruchu tylko od razu przygotować się na kolejny unik. W pojedynku nie ma czasu na odpoczynek. Jej napastnik zaczął przesuwać ogonem tuż pod jej łapami, chcąc najprawdopodobniej ją przewrócić. Niebieska smoczyca wiedziała co zrobić. Kiedy niewidzialny ogon był tuż przy łapach po jej prawej stronie, adeptka w przeciągu sekundy przybrała pozycję do skoku, łeb zniżony, ogon w górze, łapy rozstawione i ugięte, i odskoczyła na stronę z której nadjeżdżał ogon. Uznała, że zrobiła dobrze, bo gdyby odskoczyła na drugą stronę to ogon i tak, by ją dosięgnął tylko trochę później, a jakby odskoczyła do tyłu czubek końcówki ogona również by ją złapał. Drugi unik wykonany. Teraz kolej na trzeci. Samica wyobraziła sobie, że jej napastnik odsunął się do tyłu i zaczyna biec w jej stronę, chcąc ją przygnieść do ziemi. Przeciwnik był w tyle, więc adeptka miała więcej czasu na wykonanie ruchu. Uznała, że gdziekolwiek, by się przesunęła smok i tak zawróci, a skoro miała więcej czasu... jak najszybciej przybrała pozycję do lotu. Luźna poza i ogon w górze, po czym szybkim odbiciem i mocnym zamachem skrzydeł w górę i w dół wzleciała w powietrze. Teraz była nad napastnikiem i miałaby nad nim przewagę. Mogłaby nawet spróbować na niego dmuchnąć. Jednak nie ćwiczyła ataku, a obronę. Po chwili wylądowała. Teraz wyobraziła sobie innego przeciwnika, mianowicie elfa strzelającego do niej z łuku. Dobry przeciwniki. Niewidzialny elf naciągnął łuk, wypuścił strzałę, która gnała wprost na nią. Tehanu musiała coś zrobić. Pobiegła jak najszybciej na bok. Gdyby biegła do przodu, lub do tyłu strzała trafiłaby wprost w nią, a tego adeptka nie chciała. W jej wyobraźni elf naciągnął i wypuścił kolejną lotkę i tym razem znowu kierował ją na nią. Także adeptka znowu pobiegła na bok, ale tym razem w inny. Nie uważała tego za bezsensowne, takie bieganie w te i we wte. Elfowi w końcu skończą się strzały i wtedy, by mogła zaatakować. W końcu w jej wyobraźni elf zniknął, zamiast niego na niebie pojawił się smok, który pikował wprost na nią. Smoczyca uznała, że najlepiej będzie jeżeli się odturla na bok. Tak też zrobiła. Wtedy smok zrobi normalne lądowania, bez zahaczania pazurami o jej grzbiet. Mogłaby po prostu przesunąć się do tyłu, to by zajęło mniej energii, ale za to więcej czasu i na mniejszą odległość. A pikowanie jest dosyć szybkie. To był ostatni unik samicy. Uznała, że tyle wystarczy. Tym bardziej, że trochę się zmęczyła. Postanowiła, że wróci już do swojego Obozu.
Licznik słów: 745
Konto aktywne od 2014 do 2019, na którym prowadzone były postacie:
Tehanu – Hipnotyzująca Łuska – Nadciągająca Wichura (ze stada Życia, później Ognia) Wygląd: od Oddechu Pustyni, Wichurka i Pożeracz -rysunek Arijki
Bursztyn – Rycerski Kolec (ze stada Wody) Wygląd: od Oddechu Pustyni
Daimon – Strzaskany Kolec – Nieprawidłowy Element (ze stada Ziemi)
Tejfe – Wyśniony Kolec – Rozświetlający Cienie – Tejfe (ze stada Cienia, później Ognia) Wygląd:moje, od Miraż Snów, od Szkarłat
W 2020 została też podjęta 1 dniowa próba powrotu smokiem, który miał nazywać się Enki, ale zrezygnowałam z gry po dwóch postach.
Przygoda z SWS była wspaniałą zabawą i jest jednym z najlepszych moich wspomnień, dziękuję wszystkim za wspaniałą grę! ♥