OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Być może, heh. – Wzruszył lekko barkami. Gęś zaczęła w bezpiecznej odległości dreptać wokół szarołuskiego, łypiąc na niego spode łba.– Ludzie eh… – Czarodziej zmarszczył nos i ściągnął nieco łuki brwiowe na samą myśl. – Czy jacyś mogą się kręcić niedaleko granic..? Hm. – powiedział ciszej, bardziej do siebie, wracając do neutralnej mimiki.
Huh, rzeczywiście tajemniczy gość, skoro nie chce wyjść jako zagrożenie, ale nie chce też o sobie mówić. Jedna z brwi fioletowofutrego mimowolnie uniosła się odrobinę do góry na te słowa. Cóż, wiadomo, Akus też nie musiał ufać tutejszym smokom, ale jednak znalazł się na ich terenie… Wężowy zastrzygł uchem.
– A… czego właściwie nie rozumiesz? – W jego głosie nie było żadnego zarzutu czy złośliwości, zwykła ciekawość. Rozumiał, że kultury mogą być różne, ale… że nie wiedział czym jest granica? Ale nie czekał na odpowiedź i kontynuował. – No… Granica terenów Wolnych Stad. Są tu trzy stada, Słońca, Ziemi i Mgieł. Każde ma swój wyznaczony obszar i y… Trzeba się tego pilnować. Mgły na przykład nie życzą sobie na swoich ziemiach smoków z pozostałych dwóch stad. Teraz znajdujemy się na Terenach Wspólnych, więc… No, każdy może sobie na nich przebywać.
Akus


























