OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Czy sarna w gnieździe na drzewie, była czymś dziwnym? Gdyby nie wiedziała czyj jest to kompan, uznała by to za nietypowe, a tak mogłaby jedynie dać jej nieco owoców. Niestety, jej zapasy były mizerne i nie miała czym dokarmić trójnogiej podopiecznej Proroka, jak robiła to niejednokrotnie przed Rathen oraz odejściem poza Wolne.Nie była zresztą sama, o czym doskonale przekonał się kruk. Przewróciła ślepiami na zachowanie tego panikarza, bo o ile nie usłyszała samego krakania, tak jakieś emocję przedarły się przez ich kruchą więź. Nie pozwoliła jednak hydrze zbliżyć do Onyksa pyska, zatrzymując go w połowie drogi. Na tej konkretnej szyi, miała pojawić się metalowa obroża i zatrzymać owe ostrzeżenie w połowie dystansu. Twór nie przylegał ciasno do ciała, miał jedynie wyhamować zapędy żywiołaka i zniknąć. Dać mu też do zrozumienia, że każdy taki wybryk w stronę jej towarzysza ukróci skutecznie.
Po tym na nowo skupiła się na młodej.
~ Nie planowałam wspinać się na drzewo, jestem na to za duża. Do tego wywerny bez odpowiedniej domieszki krwi, raczej słabo się w tym odnajdują. ~ Wyjaśniła, przebiegając spojrzeniem po gałęziach. Zdecydowanie nie miała w sobie drzewnego.
~ Nie nudzi Ci się tutaj z nimi? ~ Nawet jeśli nie było to jej pisklę, niechętnie zapatrywała się na wizję zostawienia jej samej. Kompani byli mimo wszystko mizerną ochroną.
Venhedis












[/center]














