OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zastrzygła uszami, w pierwszej chwili zamierając w miejscu, a wręcz kuląc się w sobie. Uszy opadły, a sama poczuła, jak część z włosów staje dęba. Co to było? Jakaś bestia? Usłyszała echo jakiegoś odgłosu, jakiegoś... brzdęku?Trochę jak u wuja.
Huh? Bardzo dziwne skojarzenie, ale... w sumie to tak. Ten dźwięk mógł dać takie wrażenie. Jej brzuch mówił jej jednak, że to może być coś potencjalnie bardzo groźnego, wspomniana już bestia! Nie mogła więc tego zignorować. Przełknęła ślinę, obracając głowę, nasłuchując źródła dźwięku raz jeszcze. Musiała zorientować się, skąd dokładnie podchodzi, aby wiedzieć, w którą stronę powinna czmychnąć.
Jej oczy rozszerzyły się na widok sylwetki. Cień lasu nieco ją przysłaniał, toteż zadrżała, lecz po wyjrzeniu zza krzaka w zaskakującym przypływie brawury ujrzała coś na wzór, hm, obozu? Jej uszy uniosły się, lekko niepewne, ale do góry. Przekrzywiła głowę. To zdecydowanie był ktoś znający smoczą mowę. Czy jednak smok? Mogła jedynie się domyślać. Utrzymując bezpieczny dystans, oceniła to, co widzi. Garnki. To musiał być ten dźwięk, prawda? Ucieszyło ją jednak w głębi duszy, że JAKAŚ kolebka cywilizacji istnieje w tym lesie. Ba, ogółem, w Wolnych Stadach! Kręciła się przez chwilę, nie potrafiąc sobie znaleźć odpowiedniego miejsca do stania. Wyglądała na nieco skrępowaną. Przeczesała szponami włosy.
– Kompotu? Jakiego kompotu? – dopytała machinalnie, mrugając zaskoczona. Czyżby rozmówca miał pożywienie? Hmm... – Jestem Laryssa i, uhm, nie pochodzę stąd – i ty prawdopodobnie też nie, oceniła. Nie, żeby widziała jakoś specjalnie dużo smoków stąd, rzecz jasna. Nie wyglądała jednak na kogoś ze stad. Nie pachniała nimi nawet. Aczkolwiek mogła się mylić. – Nie zaszłam na tereny stad przez przypadek, prawda? – zapytała szybko, nim tamta odpowiedziała, robiąc duże oczy. Była pewna, że poczuje intensywny zapach, ale co jeśli jakimś cudem akurat trafiła na mniej pachnący fragment terenów? Psiakrew. Wolała dopytać.
Prip









[/center]















