OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Poruszył niemrawo szponami i opuścił wyciągniętą łapę. Zostań ze mną? Jego czarne ślepia błysnęły ostro – w konflikcie, ocenie, wahaniu. To była pisklęca fantazja. Gdyby miał dziesięć księżyców i o to go spytała przed własnym odejściem, to ruszyłby z nią; może wtedy nie miałaby tylu blizn... Ale teraz?Teraz zadomowił się w swojej nowej-starej-innej rzeczywistości. Zapuścił korzenie, tak jak go ostrzegano, i jeszcze nie chciał się stąd ruszać – przed czym również go ostrzegano. Lubił woń ziół i ciche towarzystwo Doliny oraz Bealyn w lecznicy. Spędzał czas na przechadzkach i przekomarzaniu się z Klarą, a wieczory na rozmowach z Barakudą, Chmielem, czasami kimś innym. Nie zależało mu na idei stada. Nie przychodził nawet na ceremonie, jeśli ktoś nie zaciągał go tam siłą. Jednak cała reszta miała dla niego znaczenie, nawet jeśli dopiero teraz się o tym orientował – szczerze i bez zaprzeczenia.
– ... Chcę być dalej tutaj. W Ziemi – odpowiedział wreszcie, z oporem dobierając słowa. Świdrował Gadożer spojrzeniem. – I nie chcę, żebyś stąd szła. Mogę cię odwiedzać codziennie. Pomagać ze wszystkim, z czym potrzebujesz pomocy. – Jego głos drgnął dziwnie, przez moment ujawniając, jak bardzo mu zależy na tym, by siostra przystała na tę ofertę w najmniejszym choćby stopniu.
Dla siebie zabrzmiał po prostu dziwnie. Czuł się dziwnie. Jakby stał na krawędzi urwiska.
Gadożer















